Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

DarthMetalus

"Gra Endera" (2013), Gavin Hood

Polecane posty

53356.9.jpg

Reżyseria: Gavin Hood

Scenariusz: Gavin Hood

Premiera: 25.10.2013 r. (Światowa Premiera)

Inwazja obcej cywilizacji jednak nadeszła. "Robale" zaatakowały nasz świat. Na szczęście zdołaliśmy odeprzeć najeźdźców. Cudem przetrwaliśmy, jednakże cudy się nie powtarzają. Nie możemy liczyć na to, że szczęście dopisze nam po raz kolejny. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce, być przygotowani na kolejny atak. Potrzebujemy planu, potrzebujemy nowych żołnierzy - strategów, geniuszy wojennej taktyki.

Niedaleka przyszłość. Wygraliśmy pierwszą wojnę z "robalami". Przygotowujemy się jednak na kolejną. Wszyscy młodociani geniusze na planecie są wysyłani do szkoły osadzonej w przestrzeni kosmicznej. Szkoli się ich tam na dowódców, genialnych strategów. Dzięki nim mamy odnieść ostateczne zwycięstwo. Jednym z kadetów jest Andrew Wiggin, zwany również Enderem - trzecie, "nielegalne" dziecko oraz, wg. niektórych, ostatnia nadzieja naszego gatunku. Przechodzi on szkolenie, dzięki któremu ma stać się najlepszym z dowódców.

Nie ukrywam, że "Gra Endera" jest bardzo mocno wyczekiwanym przeze mnie filmem. Powieść, której jest adaptacją, należy do moich ulubionych. Trailery wyglądają bardzo obiecująco, efekty prezentują się spektakularnie, wśród obsady mamy nazwiska takie jak Ben Kingsley czy Harrison Ford, a sama książka również jest świetna. Nie zmienia to jednak faktu, że mam mnóstwo wątpliwości dotyczących tego obrazu. Reżysera i scenarzystę, Gavin'a Hood'a, kojarzę głównie z takich "hitów", jak w "W Pustyni i W Puszczy" czy "X - Men Geneza: Wolverine", a zarówno Benowi, jak i Harrisonowi zdarzało się zagrać w słabszych produkcjach, więc ich nazwiska na liście obsady nie są żadną pieczą jakości. Do tego wszystkiego dochodzi fakt, iż powieść kładła nacisk głównie na przeżycia wewnętrzne bohaterów (film nie jest raczej najlepszym medium do ich przedstawienia) i posiadała wyśmienitą fabułę, która była jej ogromnym plusem. Na "Grę Endera" pójdą w większości zapewne fani powieści i reszty dzieł Carda, a skoro znają oni całą historię, to co jeszcze będzie mógł zaoferować im film? Dochodzi również kwestia tego, że niezaznajomione z powieścią osoby wybierające się na obraz prawdopodobnie widziały trailery, więc mogą się ogromnie rozczarować. Wszyscy, którzy znają oryginalną wersją "Gry Endera" prawdopodobnie wiedzą, o co mi chodzi. :D Apeluję więc do osób, które zamierzają obejrzeć produkcję, a nie czytały dzieła Carda - nie oglądajcie zwiastunów "Gry Endera"! :D

- Trailer

- Trailer #2

http://tinyurl.com/l79g955 - Plakat

http://tinyurl.com/n3cjmst - Kolejny plakat :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź ciekawa, zachęcająca - trailer niekoniecznie. Już na pierwszy rzut oka wieję trochę sztampą. Np. jak zwykle u boku bohatera pojawia się laska. I oczywiście jest w jego wieku. No i oczywiście bohater jak zwykle jest tym jedynym, najlepszym i ostatnią nadzieją. Najbardziej obiecujący i intrygujący jest wątek "innowacyjnego toku myślenia". Ciekawe co pod tym hasłem się kryje bo to rodzi naprawdę spory potencjał fabularny. Jeżeli myślenie geniuszy ma być tak inne jak zmieniło się myślenia Dr Manhattana z Watchmenów to jak najbardziej jestem zainteresowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewiduję, że film będzie głównie dla tych, co znają powieść i wiedzą, co się będzie działo. PRZEOGROMNY spoiler poniżej.

Najbardziej obawiam się przedstawienia Trzeciej Inwazji. Jak wiadomo, akcję książki śledzimy z perspektywy Endera i dlatego sporym zaskoczeniem jest to, że ostatnia seria symulacji treningowych to tak naprawdę właściwe bitwy, o czym ani Ender, ani jego "sztab", nie wiedzieli. Jak to przedstawią, nie wiem.

Darth, wygraliśmy w sumie dwie pierwsze wojny. Pierwsza z flotą zwiadowczą, druga z inwazyjną. Co do tego łutu szczęścia...:

Mazer Rackham bez wątpienia jest twardzielem i niesamowitym dowódcą, zatem fakt, że jego pierwszy strzał rozwalił królową kosmitów nie musiał być przypadkiem.

Np. jak zwykle u boku bohatera pojawia się laska. I oczywiście jest w jego wieku. No i oczywiście bohater jak zwykle jest tym jedynym, najlepszym i ostatnią nadzieją.

Nie przesadzajmy. O ile pamiętam, to dziewczyna na trailerze, z którą Ender się przytula to... jego siostra. tongue_prosty.gif Chyba, że masz na myśli jego koleżankę z Bojowej.

Co do zarzutu o jego niezwykłości: Szkoła Bojowa jest stworzona w celu znalezienia idealnego dowódcy, z zastrzeżeniem, że umysł dziecka jest najlepszy i najelastyczniejszy. Kwestia Kingsleya "But you will be the last" pokazuje, że jest on ostatnim z kandydatów. No i trzeba pamiętać o jego pochodzeniu...

Jego ojciec, Jan Paweł Wieczorek, był rozważany niegdyś jako potencjalny dowódca, jednak był nieufny i niechętny do współpracy z Flotą. Jednak odpowiednie rozegranie sytuacji ze strony Graffa sprawiło, że zgodził się na udział jego dzieci w projekcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brylancie, mógłbyś się nieco powstrzymać i informacje na temat różnych postaci oprawiać w spoilery? ;D Pamiętajmy, że na film pójdą również osoby niezaznajomione z oryginałem. tongue_prosty.gif

Darth, wygraliśmy w sumie dwie pierwsze wojny.

Jestem na 80% pewien, że w wersji książki, którą czytałem była mowa jedynie o dwóch. >_>

Mazer Rackham bez wątpienia jest twardzielem i niesamowitym dowódcą, zatem fakt, że jego pierwszy strzał rozwalił królową kosmitów nie musiał być przypadkiem.

Z tego, co pamiętam z powieści, zostało powiedziane, że ludzkość nie miała pojęcia o świadomości zbiorowej najeźdźców, więc strzał Mazera, który zabił królową, a tym samym znaczną część gatunku, był czystym fartem. Nie umniejszam jednak wielkich zdolności przywódczych Rackhama. ;]

Chyba, że masz na myśli jego koleżankę z Bojowej.

W pierwszej części serii pozostała ona jedynie koleżanką. ;P

Jego ojciec, Jan Paweł Wieczorek, był rozważany niegdyś jako potencjalny dowódca, jednak był nieufny i niechętny do współpracy z Flotą. Jednak odpowiednie rozegranie sytuacji ze strony Graffa sprawiło, że zgodził się na udział jego dzieci w projekcie.

Czy tam nie chodziło jednak o to, że Jan nie zgodził się pójść do szkoły bojowej, ale w zamian musiał posłać do niej swoje dzieci w przyszłości?

BTW Wiadomym jest, że najpierw byli tyranidzi, a potem zergowie, ale czy tyranidzi byli również przed robalami? ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co pamiętam z powieści, zostało powiedziane, że ludzkość nie miała pojęcia o świadomości zbiorowej najeźdźców, więc strzał Mazera, który zabił królową, a tym samym znaczną część gatunku, był czystym fartem.

Ktoś z nas ma sklerozę, i jestem niemal pewien, że to nie ja. Z tego co mi się kołacze pod kopułą Mazer mówił, że nie był pewny, czy ma rację, ale przypuszczał, że mózgiem roju jest królowa, dlatego atak skierował na jej statek. Aczkolwiek gotów jestem jeszcze to sprawdzić wieczorem, jak będę miał dostęp do książki.

Na sam film wybiorę się na 100%, bo książka mi się całkiem podobała, a i możliwości do przedstawienia jej w atrakcyjnej formie są spore. Nie zgodzę się z DMem w kwestii tego nacisku na przeżycia wewnętrzne bohaterów - w porównaniu z dalszymi częściami akurat "Gra Endera" powinna być stosunkowo łatwa do rzetelnego zekranizowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mazer na pewno wiedział, że trzeba atakować Królową; książkę przeczytałem wczoraj, więc jestem tego pewny na 100%.

Sam nie wiem, ten film wydaje się być straszną szmirą, sam Card powiedział, że jego fani będą zawiedzeni. Asa Butterfield jest zdecydowanie za stary (chociaż jako Hugo był genialny i na pewno umiejętności mu nie brakuje, średnio go widzę w roli Endera), Harrison Ford kompletnie mi nie pasuje do roli Graffa (gdzie te zwały tłuszczu wylewające się zza fotela?), w Bonzo wcieli się aktor, który jest ponad 10 cm niższy od Butterfielda (pewnie zrobią z niego takiego małego pieniacza), a całość wydaje się być nastawiona za bardzo na bum-bum. I czy może mi ktoś wytłumaczyć, z jakiego powodu, na litość Boską, w tych trailerach jest

pokazane ZAKOŃCZENIE KSIĄŻKI?! Ba, nawet na tym plakacie, który wisi w pierwszym poście, jest podany największy fabularny zwrot...

Oczywiście pójdę do kina, ale mam co do tego złe przeczucia.

PS Zaraz, zaraz... czy oni zmienili płeć majorowi Andersonowi?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dawid2207

w tych trailerach jest Spoiler pokazane ZAKOŃCZENIE KSIĄŻKI?!

Nie róbmy z igły wideł - ogromna eksplozja jest obecna w niemal każdym trailerze, przypuszczalnie jak się nie zna książki to się nawet nie zwraca uwagi na to, że to jest planeta.

Ba, nawet na tym plakacie, który wisi w pierwszym poście, jest podany największy fabularny zwrot...

Ponownie - trochę przesadzasz. Na plakacie zawsze jest jakieś mniej lub bardziej chwytliwe hasło nawiązujące do tytułu, czy ogólnego klimatu. "And the Earth will fall", "We are not alone", "In space nobody can hear you scream", przykłady można mnożyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w porównaniu z dalszymi częściami akurat "Gra Endera" powinna być stosunkowo łatwa do rzetelnego zekranizowania.

Dalszych niestety nie czytałem, wiec... :P

Dalej...

Zniszczenie planety robali NIE JEST przecież zakończeniem książki, ani nawet twistem fabularnym. Jest nim to, co dzieje się zaraz po tym zdarzeniu. ;]

Ba, nawet na tym plakacie, który wisi w pierwszym poście, jest podany największy fabularny zwrot...

Zdecydowanie przesadzasz. ;P Chyba każda osoba, która nie czytała książki weźmie ten tekst za zwykłe hasło reklamowe, którego chyba każdy film potrzebuje. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak film jest dobry, to nie masz czasu w trakcie seansu rozważać co też było na plakatach czy trailerach, bo jesteś z fotela wessany od głowy po stopy w świat na ekranie. Moim zdaniem "Ender's Game" ma realne szanse, by dorównać książce, która, nie oszukujmy się, była głównie dla młodzieży i to tej młodszej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem wczoraj w kinie i zgodnie z oczekiwaniami dostałem kawał fajnego sci-fi.

To, czego można się było obawiać, to przeładowanie efektami specjalnymi, względnie zrobienia z tego strzelanki. Całe szczęście reżyser spisał się jak trzeba i film prezentuje właściwe proporcje rozterek wewnętrznych do wartkiej akcji.

Jeżeli mogę filmowi cokolwiek zarzucić, to może ze dwie idiotyczne sceny (Ender bawiący się w Rambo w czasie szkolenia - to strzelanie z obrotem to była przesada oraz to, że w stanie nieważkości kadeci znajdują się jeszcze przed zacumowaniem w stacji - lecąc do niej. Każdy kto miał fizykę w gimnazjum zrozumie czemu to idiotyczne).

Generalnie na pewno film na plus, ciężko mi wskazać co można by zrobić lepiej. Jakkolwiek nie spodziewałem się, że to powiem - chyba najlepszy film, jaki widziałem w tym roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem fizykę w gimnazjum, ale to było tak dawno temu, że nie znam odpowiedzi. A może znam, tylko jakoś nie wpadła mi do głowy, bo w dziesiątkach innych filmów jest tak, że stan nieważkości osiąga się zaraz po wyjściu z atmosfery ziemskiej (choćby Superman Powrót z 2006 roku), chyba że statek jest wyposażony w systemy utrzymujące grawitacje. Mógłbyś nieco rozjaśnić temat?

Książki nie czytałem, ale film bardzo mi się podobał, znacznie lepszy od nowego Thora. Świetna i klimatyczna muzyka. Głowny bohater fantastyczny, fantastyczny, fantastyczny (jakby to ujęła Kora). Efekty dają radę. Ale najlepsza jest perspektywa z jakiej śledzimy fabułę. Zwykle w kinie s-f podczas bitew, śledzimy jak radzi sobie pojedynczy pilot, lub mała ich grupa. Każde zestrzelenie, każda śmierć jest ważna. A tutaj nie! Najważniejszy jest globalny przebieg bitwy. A że tam giną ludzie - kogo to obchodzi? Ważne że wygrywamy bądź przegrywamy, dowódca musi pogodzić się ze stratami. I to jest super!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem fizykę w gimnazjum, ale to było tak dawno temu, że nie znam odpowiedzi. A może znam, tylko jakoś nie wpadła mi do głowy, bo w dziesiątkach innych filmów jest tak, że stan nieważkości osiąga się zaraz po wyjściu z atmosfery ziemskiej (choćby Superman Powrót z 2006 roku), chyba że statek jest wyposażony w systemy utrzymujące grawitacje. Mógłbyś nieco rozjaśnić temat?

Już.

Wzór na siłę przyciągania jest prosty: GmM/r^2

Oddalając się od Ziemi statek i wszystko na pokładzie wcale nie przestaje być przyciągany tylko przyciąganie słabnie z powodu zwiększającego się r.

Dlaczego na ISS ludzie są w stanie nieważkości? Po prostu siła dośrodkowa ruchu po orbicie równoważy siłę przyciągania Ziemi, stąd wypadkowa siła działająca na astronautę w przybliżeniu równa się 0. W filmie nieważkość zaczyna się razem z ustaniem turbulencji. Jedynym, co mogłoby tłumaczyć nagły atak nieważkości to hamowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gra Endera jest dobrym filmem dla kogoś, kto nie przeczytał książki. Inaczej, trochę mniej.

Istnieją pewne problemy związane z tym, że to adaptacja. Kompletnie pominięty wątek Locke'a, jedna scena na przedstawienie Petera, po której go nie widzimy, dziwnie przedstawione "łamianie" Endera przez Graffa... Ponadto jak na film oparty na książce raczej młodzieżowej, na którym widziałem parę dzieci, zawiera parę takich niepasujących scen. Trening Endera z Petrą, który mógłby pasować do filmu o 10 lat starszych ludziach, 2 sceny morderstwa (pełnokrwiste) oraz KRÓLOWA. MATKO, KRÓLOWA. Człowiek, który zrobił jej model musi być geniuszem horroru (choć w sumie to tylko robak). Jak tylko się pojawiła, to przeszły mnie ciary.

Są też pozytywy. Najważniejsze rzeczy są zachowane, ponadto moje obawy względem pokazania plot twistu zostały nie tylko rozwiane, ale też zostałem miło zaskoczony wykonaniem ostatniej sceny walki. Była niesamowita.

Nie wiem też, co myśleć o tym, że tutaj Ender raz przegrał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...