Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

The Doors of Pathfinder

Polecane posty

Szok i niedowierzanie. Tak można opisać moje uczucia względem tego, co usłyszałem. Szeryf wrabia nas w tą misję, jakby na przekór zdrowemu rozsądkowi. To jest bezprawie, choć dziwne, że korzystam akurat z takiego słownictwa.

- Szeryfie. Profesorze... Sprawa ma się następująco. Mógłbym stąd uciec i z łatwością unikać aresztowania przez te kilkadziesiąt lat. Dla mnie nie ma różnicy, i tak mam na pieńku z innymi istotami, gorszymi od niekompetentnego szeryfa oraz jakiegoś magistra. Podejrzewam, że skrytobójca też kosztowałby mniej niż całun, nawet wynajęty na dwa zadania. Ba, Mimo wszystko to zrobię. Jestem ciekaw mocy tych artefaktów.

Cóż, przynajmniej wiemy, od kogo te artefakty zabieramy. Druid z pewnością posiada jakieś umiejętności, dodać jeszcze wiedźmę, która może mieć jakikolwiek dług wdzięczności wobec nas za udowodnienie niewinności... Oj, jeszcze się te cwaniaki przejadą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na boginię, Sylmadeth naprawdę lubi dźwięk swojego głosu. Z drugiej strony rozumiem powód jego irytacji, chociaż jej nie podzielam.

- Zrobiłbym to nawet, gdybyście nie grozili nam więzieniem. Samotny mędrzec? Zapomniane artefakty? Podróże w niebezpieczne miejsca? To recepta na przygodę! - oznajmiam tonem zdecydowanie zbyt radosnym jak na kogoś, kogo właśnie przymuszono do szlajania się po lesie, po czym patrzę się na swoich towarzyszy. - No co? Śpieszy wam się gdzieś? I tak nie mieliśmy żadnych planów.

Oczywiście nie podoba mi się uczynienie z nas chłopców na posyłki, ale mimo tego całą tę sprawę widzę jako okazję. Nabierzemy doświadczenia, wpakujemy się w kolejne tarapaty, ledwo ujdziemy z życiem, zżyjemy się ze sobą, pomożemy kompletnym nieznajomym. To jest życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wspomnieniu o skrytobójcy szeryf lekko uniósł brew i mocniej zacisnął dłoń na rękojeści miecza. Odczekał kilka chwil po części przetrawiając i wyrzucając monolog Sylmadetha z głowy w końcu rzucił wam:

- Powiedzmy, że na razie zignoruję tą marną groźbę bez pokrycia. - spojrzał na Suleidana z nieprzyjemnym wyrazem twarzy i kontynuował ostrym tonem: - A jeżeli sądzicie, że wyślę zwykłych wieśniaków i wędrownych handlarzy, którzy akurat mieli pecha przebywać i pić w karczmie, kiedy wy przybyliście, którzy nie przetrwają w lesie choćby dnia... cóż, komentarze o waszej inteligencji zostawię dla siebie. Profesor Krane mógł bez żadnych przeszkód i obaw prezentować swoje dzieło zainteresowanym niezależnie od ilości wypitych trunków co zmieniło się z waszym nadejściem. Bójka zaczęła się od starcia między wami i tą całą kompanią, potwierdzą to wszyscy obecni w karczmie... zresztą... - na moment spojrzał na zamaskowanego elfa z racji wciąż działającego zaklęcia. - Kompania Czarnych Banerów dostała identyczne zadanie jak wy. Uważam ich za równie albo nawet bardziej odpowiedzialnych wczorajszego zajścia, niemniej mają taką samą możliwość naprawienia wyrządzonych szkód. Poczuli się do odpowiedzialności. Jeżeli to oni wrócą z pięcioma artefaktami sztylet trafi w ich ręce (*1).

Mniej więcej w tym momencie zaklęcie Sylmadetha przestało działać i z odrobinę większą irytacją szeryf spojrzał na waszego zamaskowanego kolegę:

- Ruszyli jakiś czas temu, więc jeżeli chcecie mieć jakiekolwiek szansę na zdobycie sztyletu sugeruję zachowanie przydługich monologów dla siebie i ruszenie tyłków. Mam jeszcze sprawę więźnia do załatwienia.

Wszyscy -> Znaleźliście się na zewnątrz (*2). Ciekawe... W każdym razie ze świadomością zakończonej dyskusji z szeryfem i profesorem, myślami u co poniektórych z was co możecie im zrobić w przyszłości, z naszkicowaną mapą gaju druida i drogi do niej. Ogółem gotowi do drogi. Każda stracona minuta to dodatkowy czas dla najemników.

Suleidan -> Pamiętając o informacji szeryfa, że najemnicy ruszyli wcześniej rozejrzałeś się dookoła w poszukiwaniu ich śladów, które znalazłeś bez problemu (*3). Jedna mała i trzy średnie humanoidy. Na pewno oni.

* * *

Nie byli zbyt ucieszeni ani skorzy do współpracy. Jeden z nich dosyć swobodnie rzucił całkiem otwartą groźbę. Mógł spodziewać się problemów. Z wojownikami pewnie by sobie poradził, niemniej na tego zamaskowanego przyda się wsparcie. Szczęśliwie przybędzie szybko. Szeryf Cage westchnął ciężko...

---

1 - technicznie rzecz biorąc na uzyskanie tej informacji musielibyście rzucać na dyplomację bodaj, ale że Sylmadeth rzucił zaklęcie to macie je niejako z automatu tongue_prosty.gif

2 - taaak, to jest uzasadnione fabularnie ingerencja plus pchnięcie akcji do przodu (miałem lekkiego bloka i się nie mogłem do odpisu zebrać)

3 - bez nawet naliczania bonusa ze skilla na kostce wypadło ci 19... DC wynosiło 9 ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucam i dotykam dłonią ziemi, wpatrując się w wyraźne dla wprawnego oka ślady. Cała banda, z którą będziemy mogli się policzyć, bez ingerencji żadnych nieproszonych gości. Wstaję, otrzepuję dłonie i wskazuję kierunek.

- Chorągiewki poszły tamtędy. Powinniśmy się sprężać, to wtedy może ich wyprzedzimy i pierwsi dojdziemy do druida. Zaczyna mi się w głowie krystalizować pewien plan, do którego staruszek nam się bardzo przyda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompania też dostała to zadanie? To może się skończyć nieprzyjemnie. Jeśli zdobędziemy artefakty przed nimi, mogą spróbować je wziąć siłą. Nie chcę rozlewu krwi, ale z drugiej strony nie mam też najmniejszej ochoty się przed nimi płaszczyć. Cóż, rozwiążemy ten problem, gdy do niego dojdziemy.

- Nie ma sensu zwlekać. Co najwyżej możemy porozmawiać w drodze. Mam tylko nadzieję, że pierwsze wrażenie, jakie wywrzemy na druidzie będzie nieco lepsze niż te tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Innymi słowy wysyłacie nas w niebezpieczną podróż tylko dlatego, że wyglądamy na obeznanych z bojem, w przeciwnym bowiem razie albo nie kłopotalibyście nas w ogóle albo od razu wysłali do więzienia? Gdy wrócimy wszyscy owi wieśniacy mają gnić w więzieniu komorniczym dopóki nie spłacą swej części długu, albo sprowadzę wam na głowy gniew samych sfer. I zaręczam, że nie są to słowa bez pokrycia.

Wychodząc trzaskam drzwiami, po czym pospiesznie pakuję swoje rzeczy. Na zewnątrz karczmy wysyłam Kethaerę by obserwowała okolicę z wysokości. Początkowo maszeruję w milczeniu, jednak po oddaleniu się na bezpieczną odległość od karczmy odzywam się do mych przymusowych towarzyszy:

- Roześle listy gończe z naszymi podobiznami, niesamowicie mu to pomoże w moim przypadku. Skoro zostaliśmy zmuszeni do współpracy przez dodatkowe okoliczności, chciałbym wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze, jako że nie dostaliśmy dość czasu na przygotowania to nie liczcie na spektakularne pokazy potęgi magicznej. Po drugie: o ile jest możliwym, iż zbadanie lasu, bądź nawet konsultacja z druidem, mogą pomóc nam rozwiązać naszą sytuację, przez co są preferowanymi celami naszej podróży, o tyle nie mam najmniejszego zamiaru oddawać niczego temu nadętemu durniowi w stroju przedstawiciela prawa, nawet uschniętej gałęzi z lasu, a już na pewno nie czegoś co nazywane jest "Różdżką Gniewu Ziemi" chyba, że tylko po to by zdzielić go nim po jego pustej głowie i pogrzebać milę pod ziemią wraz z tą przeklętą karczmą. Po trzecie: wskazane jest wzięcie kogoś z tej bandy czarnych sztandarów żywcem by dowiedzieć się czegoś o tym sztylecie, co więcej szeryf w dziwny sposób wzbraniał się przed dokładnym przepytaniem ich przywódcy, nawet mimo mych środków... perswazji... warto zbadać także tą kwestię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Banda pijanych wieśniaków, którzy nie odróżnią świni od dziewki, mądrala, która nie umie przewidzieć typowych dla tej ilości trunków zmieszanych z... ograniczoną inteligencją i *khem* SZEryf, który siedzi z założonymi rękoma, gapiąc się jak koń we wrota i czeka na to, aż stanie się coś złego widzieli nas, jak doszło do starcia, w którym się broniliśmy. Naprawdę zacny to dowód - prycham z niezadowoleniem. - Ba! Widzę, że po tej stronie bez zmian - wyszedłem naburmuszony również z trzaskiem i skierowałem się w kierunku swoich ruchomości. Sprawdzając całą dzierżoną przez siebie broń i sprzęt, zbieram się z miejsca, by spotkać się z resztą ekipy.

(...)

- Słyszałem co mówiłeś wcześniej, Sylmadethu. Jeśli będę mógł Ci jakoś pomóc - a bogowie mi świadkiem, że chcę - rzeknij jeno słowo. Zdajesz się wiedzieć wiele o sztuce magicznej i to nie tylko z zawodu. Ponadto nie widzę powodu, by tamtemu bufonowi oddawać cokolwiek, no może - przyciszając trochę głos - strzałą z pewną przykrą niespodzianką, którą mam w plecaku. Jestem pewien - dodaję już normalnym tonem - że byś sobie poradził bez problemów, ale... w sumie lepiej nie przeceniać wroga, nawet tępego, nieprawdaż? Natomiast co do listów gończych, to bym się nie przejmował. Jeśli to wszystko co to... zgromadzenie ma do zaoferowania, to nie bałbym się nawet ich pospolitego ruszenia. Niemniej jeśli już dyskutujemy o tym, kogo oszczędzić, to proponuję kogoś, kto nie będzie potem gonił za nami i nasyłał na nas przygłupów z patykami, kogoś mało majętnego albo - dodaję z uśmiechem - tamtą bladą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szkoda czasu na gadanie. Zdobądźmy te artefakty, dogadajmy się z druidem, pozbądźmy się tamtej bandy, czy co tam jeszcze chcemy zrobić i bierzmy się za coś nowego. Jedno już przynajmniej wiem na pewno, za żadne skarby nie opłaca się tu wracać.

Magiczne artefakty pewnie mają sporą moc i co słabsze z nich będzie można sprzedać za całkiem niezłą sumkę złota. Reszta raczej mnie nie interesuje, a mogą się przydać Sylmadethowi. Przecież to on zna się tu na magii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po krótkiej chwili ruszacie prowadzeni przez Suleidana za śladami nieprzyjaznej grupy najemników kierując się ku gajowi zaznaczonemu na mapie... z każdym krokiem zagłębialiście się w las Arthfell. Niedługo później...

Suleidan -> Zatrzymujesz się, a tym samym resztę grupy, o krok od dobrze zakamuflowanej pułapki, ledwo co udało ci się ją wypatrzyć (*1). W innym wypadku zawisłbyś do góry nogami na pobliskim drzewie. Sam mechanizm nie był zbyt skomplikowany i rozbroiłeś go w kilka chwil (*2).

Goren -> W czasie gdy towarzysz zajmował się pułapką ty rozejrzałeś się dookoła. Twój wzrok przykuło również częściowo schowane truchło niedawno ubitego królika (*3). Zważywszy na to, że byliście w lesie... nie byłeś specjalnie zaskoczony czym co nastąpiło chwilę potem...

Wszyscy -> Gdzieś od północnego-zachodu, spomiędzy drzew, słyszycie odgłosy nadbiegającego zwierzęcia. Po chwili dołączają kolejne. Wystarczy kilka chwil, żeby spomiędzy gęstej roślinności wypadły sylwetki czterech wilków. Wyglądają na bardzo, bardzo głodne, gotowe do rzucenia się na was.

---

1 - DC 15, na rzucie miałeś 6+9 co również daje 15... zatem było blisko biggrin_prosty.gif; poza tym dostajesz brylancie 200 XP za pułapkę (bo też się liczy jako encounter), natomiast reszta po 50 XP za "przyglądanie się"

2 - także udany rzut na disable device, ale już dokładnych liczb nie chce mi się podawać, w każdym razie DC 10 na pewno przebiłeś

3 - udany rzut na percepcję

Faza planowania!

PS. Cóż, może i odpis niepowalający, ale gdzieś do drugiej byłem zajęty i stwierdziłem, że się zaprę i cokolwiek wam napiszę ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozglądam się po okolicy podczas gdy Suleidan sprawnie rozbraja pułapkę.

- Wygląda na to, że naszym znajomym nie śpieszy się zbytnio skoro mają ochotę na takie zabawy.

Przerywam na chwilę słysząc nowe hałasy: - No nie, znowu?

*** Przede wszystkim ustawiam się tak by wilki nie miały do mnie linii szarży. Jeżeli nie muszę się przesunąć o więcej niż 5 stóp, a wilki nie będą w zwarciu to załaduję kuszę i strzelę w tego, którego będzie mi najłatwiej trafić. Jeżeli wszystkie wilki znajdą się w zwarciu z mymi psami bądź członkami drużyny będę używał zdolności "Reveal Weakness" by ułatwić innym trafienie. W sytuacji gdy jakiś wilk nie zostanie związany walką i będzie chciał mnie zaatakować rzucę na siebie zaklęcie "Tarcza", ale wyłącznie wtedy gdy pozostaną na placu boju więcej niż dwa wilki. Gdy na placu boju zostanie ostatni wilk, a drużyna nie będzie nazbyt poturbowana zamiast "Reveal Weakness" będę rzucał "Guidance" na Mhogona. ***

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po drodze musimy bacznie się przyglądać, gdzie stawiamy nasze kroki. - widząc przyczynę irytacji Sylmadetha mówię - Mamy okazję odreagować niedawne wydarzenia.

Swoim zwyczajem wychodzę przed szereg grupy, by skupić wilki na swojej osobie. Walczę moim toporem, rozzłączonym, trzymanym w rękach po jednej częsci. Staram się uderzać mocno w miarę możliwości dosyć szybko, dbając również o zachowanie odpowiedniej odległości od celu. Próbuję również nie dopuścić wilków do bezpośredniej walki ze znajdującymi się za mną. Ewentualną premię za Guidence przeznaczę na rzut ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komentarze moich towarzyszy robią się zdecydowanie nieprzyjemne. Gdyby to ode mnie zależało, to oddałbym artefakty zgodnie z umową, ale wygląda na to, że jestem w mniejszości. Jeszcze jeden problem na przyszłość, a tymczasem...

Ten królik był ubity niedawno i schowany akurat w pobliżu tej pułapki. Nietrudno więc wywnioskować, że kompania chce nas spowolnić. Niestety skutecznie. Normalnie wilki nie zaatakowałyby grupy uzbrojonych ludzi, ale te wyglądają na bardzo wygłodzone. Nie mamy zatem wyboru.

Wychodzę na czoło razem z Mhogonem, by związać wilki w zwarciu. Wstrzymuję się od używania zaklęć, wolę je zachować na potem. Staram się nie dopuścić wilków do towarzyszy znajdujących się na tyłach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wpierw psy, teraz wilki, niech to cholera... Niech dorwę tych drani!

**

Na takiej drodze nie ma za bardzo szans na szybkie ukrycie się i przygotowanie ataku z zaskoczenia, dlatego wpierw odejdę trochę na bok, lekko flankując walczących i zacznę szyć z łuku do wilków, najlepiej z maksymalnego dystansu (30 stóp). Jeśli któraś z bestii mną się zainteresuje, powinienem zdążyć wyciągnąć rapier i z nią zawalczyć, choć i tak pewnie będę się starał zbliżyć do kogoś większego w ramach szukania pomocy.

Wpierw odkładam plecak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- NIEEE!!! Któż był na tyle okrutny, by mordować niewinne, puchate i milusie zwierzaczki...?!

Łezka spływa mi po policzku, gdy dostrzegam małe wilcze stado.

- ... przede mną?!

*Odkładam plecak na ziemię (free action). Mimo że to inne psowate, to na razie wolę się nie wychylać przed linię i nie skracać samoczynnie dystansu (do 30 ft). Jeżeli któryś z nich do mnie podejdzie na takową odległość, to celuję wówczas w niego. W przypadku średniej odległości (do 110 ft) strzelam do najbardziej odsłoniętego lub zbliżającego się od flanki, zwracając jednocześnie uwagę, by nikogo z kompanów nie zranić - priorytetem są cele niezwiązane walką. W ostateczności obejdę trochę walczącego (5 ft step jeśli wystarczy, standardowy ruch w rundzie + atak jeśli nie), by zminimalizować ryzyko trafienia istot dwunożnych. W razie braku możliwości walki na dystans bez narażania kompanów na rany, rzucam łuk na ziemię i zmieniam broń na nodachi, szarżując (wyjęcie broni jako część szarży) pierw na wilka najbardziej zagrażającego któremuś z nich lub też na najbliższego z nich - jak bardzo pozwala mi prędkość (po zrzuceniu plecaka base speed = 30 ft/round + 10 ft/round z racial do base speeda w przypadku zastosowania szarży)*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas jakby na chwilę zwalnia, kiedy w swych głowach obmyślacie plan działania a potem wszystko wraca do normy i rozpoczynacie swe starcie z dzikością lasu Arthfell. Arion i Mhogon wychodzą na przód gotów na przyjęcie pierwszego uderzenia wsparci przez psy Sylmadetha szarżujące bez opamiętania na wilki... Jeden z nich, pewnie przez głód, zareagował za późno. Dwie strzały, od Gorena i elfa w masce, przecięły ze świstem powietrze wbijając się głęboko w dzikiego zwierza, który po trafieniu niemalże natychmiast padł martwy.

Pozostałe trzy wdały się w zażarty pojedynek z pierwszą linią obrony gdzie w pewnym momencie można było się zastanowić czy ludzie nie robią za widzów dla takiego krwawego i brutalnego widowiska. Dziki zwierz był zbyt zwinny dla strzał Suleidana, który trzymał się stosowanie z boku czekając na okazję, podobnie efektywny - z jednym wyjątkiem - był sejmitar Ariona. Po chwili, gdy wszyscy walczący znaleźli się w zwarciu Goren postanowił wspomóc Mhogona w bezpośredniej walce i zaszarżował z nodachi w ręce na wilka, osłabionego wcześniej zaklęciem, przebijając go niemalże na wylot. Obok kleryka padł ciężko ranny pies Sylmadetha, dzielnie przetrzymujący ataki dwóch wilków i resztką sił zabijając jednego z nich. Ostatniego wykończył nadchodzący z boku pół-ork prawie tnąc oponenta na kawałki... (*1)

* * *

Suleidan -> Aby upewnić się, że w najbliżej okolicy kompania nie zostawiła dla was większej ilości pułapek sprawdziłeś teren. W jednym z okolicznych krzaków znalazłeś jakiś zwój, wyglądał tak jakby ktoś go upuścił niezwykle mocno się śpiesząc (*2)...

Arion, Sylmadeth -> Jeżeli Suleidan pokaże wam zwój albo sami zadeklarujecie, że widzicie znalezisko to spokojnie rozpoznajecie, że jest na nim zaklęcie... "rozumienia języków" (*3).

Wszyscy -> Do miejsca, które zaznaczył profesor Krane na mapie macie jeszcze kilka minut drogi... Co robicie?

---

1 - każdy dostaje 320 XP za wilki; poza tym, w kwestii strat własnych, drugi z psów Sylmadetha jest na -2 hp i umiera... chyba, że ktoś go ustabilizuje; also - Arion ma 8 hp (bo też raz dostał)

2 - rzut na percepcję 15 vs. 10 dc, ofc udany

3 - no, scroll of comprehend languages po prostu ;p

Także przy następnej walce - weźcie, proszę, piszcie na koniec posta (w fazie planowania) statystyki tego czym atakujecie, bo potem muszę skakać po tysiącach stron z szukaniem HPków, AC, bonusów do trafienia itd. To mocno utrudnia mi robotę... Z góry dzięki za dostosowanie się do prośby i jej zrozumienie ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka na całe szczęście nie należała do najtrudniejszych, choć jeden z psów Sylmadetha dosyć mocno oberwał i może nie przetrwać. Nie mnie jednak brać się za zajmowanie się nim. Już chyba nic nie stoi nam na przeszkodzie, a do celu już całkiem niedaleko. Jeśli się pospieszymy może uda nam się przeszkodzić tej Kompanii. Mają nad nami przewagę, ale na szczęście całkiem niewielką

- Zdaje się, że do chatki tego druida jest już całkiem blisko. Jeśli się pospieszymy i natychmiast wyruszymy powinniśmy przeszkodzić Kompanii. Na ich prześcignięcie nie mamy szans, wszak straciliśmy trochę czasu na tej walce, ale może zdołamy ich powstrzymać nim np. zdobędą przedmioty i postanowią udać się w drogę powrotną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Neuna! Niech to Otchłań pochłonie. Arion, bądź tak dobry i zajmij się biedactwem.

***Jeżeli Arion będzie chciał wykonać test leczenia to rzucę na niego "Guidance" po czym wykonam asystę. Jeśli mnie zignoruje to rzucę Guidance na siebie i wykonam test samemu. Czynność będę powtarzał do skutku.***

Nie wiadomo jakie jeszcze niespodzianki czekają na nas na drodze. "Kethaera. Zwiad. Ostrożnie." Najwyższa pora sprawdzić, gdzie znajdują się nasi znajomi.

- Spróbuję zlokalizować naszą konkurencję, nie możemy sobie pozwolić na opóźnienia, bo przygotują więcej takich niespodzianek, ale powinniśmy pomyśleć nad zwiadem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potyczka była krótka, ale dość brutalna. Sam nie uszedłem bez szwanku, ale pies Sylmadetha oberwał znacznie bardziej. Nawet mimo jego maski widać, że się przejął. To chyba pierwszy raz.

- Nie ma sprawy - odpowiadam na jego prośbę. Może nie darzę Sylmadetha zbytnią sympatią, ale to nie powód, by dać jego zwierzęciu umrzeć. Biedna psina niczym nie zawiniła.

Zabieram się za opatrywanie psa. Gdy skończę, podążam za moimi towarzyszami. Nie ma chwili do stracenia.

----------------------

Wykonuję test leczenia na psie, by go ustabilizować. W razie powtarzających się porażek używam czaru Stabilize. Następnie używam Cure Light Wounds, by postawić go z powrotem na nogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekazuję którejś osobie z grupy zwój, poprawiam kołczan, strzały i rapier, po czym kieruję się w kierunku przydrożnych chaszczy, rozglądając się wokół.

- Pójdę kawałek przodem, przecierając szlak, i sprawdzę sytuację przy siedzibie druida. W razie zagrożenia zawracam, jeśli będzie poważne, to przygotujcie zasadzkę.

Osobiście chciałbym już dotrzeć do tego druida i znaleźć sposób na wykiwanie i szeryfa, i Czarnych Banerów. Nie powinno to być trudne, biorąc pod uwagę ich zachowanie i arogancję. Mam nadzieję, że zdążymy.

---

Stealth (5), percepcja (8 zwykła, 9 na pułapki).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzeba się zbierać. Uważaj, Suleidan - były już psy i wilki... Przy takim losie następnym stadem, na jakie trafimy będą dzikie węże albo niedźwiedzie. Jakbyś coś zauważył, zagwiżdż trzy razy. Jakbyś nie wrócił w ciągu pięciu minut, po prostu będziemy szli dalej przed siebie, a jakby jakimś cudem droga prowadziła w jakąś pułapkę, a ostatnią rzeczą jaką ujrzymy będzie twoje podziurawione strzałami ciało, to skopię Ci d*** w zaświatach! A! - dodaję głośniej za odchodzącym półelfem. - Jakbyś znalazł ciało druida, to pamiętaj, że dzielimy się sprawiedliwie!

Chowam nodachi do pochwy, podnoszę łuk i plecak z ziemi i zakładam je na siebie, a następnie ruszam za towarzyszami, rozglądając się uważnie na boki. Nikt nie może przewidzieć czy nie śledzi nas jaki stwór czy, co gorsza, jakiś przydupas szeryfa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arion -> Tak naprawdę wystarczyło tylko jedno zaklęcie leczenia lekkich ran aby postawić psa Sylmadetha na nogi. Ślady po ugryzieniach się zagoiły, ale wyschnięta krew na sierści pozostała. Poza tym widać było, że zwierzę nie wróciło jeszcze do pełni sił (*1).

Suleidan -> Nie znalazłeś nic więcej ciekawego. Tym samym dalej poprowadziłeś grupę w stronę miejsca zaznaczonego przez Krane'a nie napotykając na kolejne pułapki. Gdy dotarliście na polanę także tu znalazłeś ślady członków Kompanii (*2), niestety przez gęste listowie dookoła nie byłeś w stanie ich wykorzystać przy wytropieniu najemników. Widziałeś tyle, że odchodziły w trzy różne strony, ale nie miałeś pojęcia czy to oznaka kręcenia się po okolicy czy ich rozdzielenie się...

* * *

Wszyscy -> Dalsza wędrówka, już bez dalszych komplikacji, zajęła wam właśnie dwie, może trzy dodatkowe minuty nim znaleźliście się na miejscu wskazanym na mapie profesora. Jeżeli jednak spodziewaliście się zobaczyć stricte siedziby druida, może jakiegokolwiek domostwa, po prostu znak, że druid tutaj żyje to czekał was zawód. Jeszcze nim wyszliście spośród drzew dało się słyszeć dosyć głośny dźwięk... czegoś uderzającego, może okładającego... oplatającego coś żywego (*3). Chwilę później dostrzegacie źródło hałasu. Na środku polany znajduje się kamienny ołtarz, najpewniej dedykowany siłom natury. Po jego obu stronach znajdują się niewielkie monolity, również z tego samego budulca. Już z linii drzew można było dojrzeć na nich jakieś pismo. Sylmadeth rozpoznaje w nich język sylvan. Problem był jeden - były porośnięte grubą, brązową latoroślą. Właśnie kończyła ze swoją ofiarą, jednym wilkiem, który podszedł odrobinę za blisko i nie zdołał uciec z jej objęć. Było jasne, że podchodzenie na odległość pięciu, może nawet dziesięciu stóp będzie problematyczne...

Sylmadeth -> Nie ryzykując jednak ataku latorośli - czy tam bluszczu - możesz odczytać dwa zapiski na zewnętrznych ścianach monolitów. Okazuje się, że to zagadki sugerujące położenie interesujących was artefaktów i brzmią one następująco:

"Two miles toward the sun's first fire,

the earth's embrace will still its ire"

"A league to the south in sacred mother's home,

the royal water is returned to its own"

Z tego co możesz się zorientować albo domyślić dwie ostatnie są z kolei na wewnętrznych ścianach monolitu, ale żeby je odczytać trzeba bez wątpienia znaleźć się w zasięgu zabójczej latorośli... chyba, że skorzystało by się z innej drogi i masz przeczucie, iż właśnie ją znalazłeś (*4). Jedno z gałęzi okolicznych drzew rosło akurat nad monolitami i ktokolwiek by się na nie wspiął byłby na tyle blisko aby móc odczytać treść zagadki a jednocześnie znajdował się poza zasięgiem bluszczu. Problem? Nie wydaje ci się, żeby ktokolwiek poza tobą znał język sylvan...

---

1 - wystarczyło tylko cure light wounds - leczysz 7hp, obecnie "riding dog 2" Mafcia jest na 5hp

2 - percepcja 23 vs. 15 dc

3 - zabawy z tłumaczeniem ciąg dalszy: clearing = polana; thrashing noise = nie mam pojęcia jak sensownie to przetłumaczyć, ale to właśnie słyszycie tongue_prosty.gif ...i sorry, ale treści zagadek tłumaczyć nie zamierzam ^_^

4 - percepcja 16, magiczny numer, akurat potrzebny na sukces ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po podejściu na bezpieczną odległość do pnącza niemal odruchowo rzucam "Detect Magic" i uważnie lustruję zarówno ołtarz jak i jego okolice. Nie znajdując nic podejrzanego wyciągam swój notatnik i dokładnie przepisuję słowa wyryte w kamieniach, jednocześnie prezentując monotonnym głosem dostępne nam możliwości:

- Zabójcza Winorośl*, nader młody okaz. Nie radzę podchodzić zbyt blisko. Efektywna odporność na wstrząsy, chłód oraz ogień czyni ją pożądanym elementem każdego ogrodu, w którego sąsiedztwie można spotkać niziołki. Biorąc pod uwagę, iż nie mam najmniejszego zamiaru skakać po drzewach, zaś wy nie sprawiacie wrażenia jakbyście rozumieli ów tekst, to pozostaje nam zajęcie się ogrodnictwem.

Kończąc przepisywać słowa znajdujące się na monolitach wraz z ich tłumaczeniem podając notatnik Suleidanowi odwracam się w stronę towarzyszy i kontynuuję:

- Możemy próbować naszpikować tą istotę bełtami i strzałami, w bagażu mam też nieco kwasu. Jeśli ktoś z was ma włócznię lub glewię czy cokolwiek z dużym zasięgiem, to jedno z mych zaklęć powinno pozwolić bezpiecznie wyciąć to stworzenie bez ryzyka, że samemu zostanie się rannym. Inne me zaklęcie może stworzyć odrobinę kwasu, którym mógłbym stopniowo wypalić to pnącze. W obu przypadkach oczywiście musielibyśmy poczekać kilkanaście minut, aż dokonam odpowiednich przygotowań. Oczywiście możemy też użyć znalezionego zwoju, chociaż wolałbym go wpisać do swej księgi i móc wykorzystać w przyszłości. Ktoś z was oczywiście może też samemu wspiąć się na drzewo i dokładnie przepisać ułożenie symboli bym mógł je przetłumaczyć.

Milknę na chwilę, po czym wzdychając dopowiadam jeszcze:

- Chyba, ze macie inne pomysły?

-------------------------

*udany test Wiedza (natura)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że zamiast pogadanki z druidem czeka nas rozwiązywanie zagadek. Szkoda, że nigdy nie byłem w tym zbyt dobry. Zresztą, najpierw trzeba dobrać się do tych chronionych przez winorośle.

- Ja nie mam żadnych. Nie posiadam też broni drzewcowej i nie potrafię łazić po drzewach. Obawiam się więc, że w tej sytuacji na wiele się nie przydam. Co najwyżej mogę nas połatać, jeśli coś pójdzie nie tak.

Mogę mieć tylko nadzieję, że Kompania również będzie się męczyła z rozwiązaniem zagadek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawiam mocowania ekwipunku, robię parę skłonów i podskoków, po czym wyłuszczam swoją propozycję.

- Cokolwiek zrobimy, stracimy cenny czas. Wygląda na to, że chorągiewki już się rozdzieliły, mają nad nami przewagę wczesnego startu, więc musimy wykorzystać jeden z naszych atutów: przewagę liczebną. Gdziekolwiek bym nie poszedł, jest spora szansa, że będę się musiał zmierzyć tylko z jednym z nich. Kiedy wy będziecie kombinować nad zagadką, pójdę przodem... Po fiolkę z tą wodą.

Mówiąc to, skierowałem wzrok na południe.

- Co wy na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jako że ołtarz jest kamienny, normalnie proponowałbym spalić skubaństwo, ale skoro jest odporne na ogień, to ten prymitywny plan raczej nie wchodzi w grę. Możemy zabawić się albo w akrobatyczne wygibasy na drzewach, albo zwykłą wycinkę metalem. No EWENTUALNIE możemy związać KOGOŚ - co wyraźnie akcentuję - kto zna ten język do jakiejś długiej gałęzi i stopniowo go opuszczać w dół. Ciekawi mnie natomiast co innego. Jeśli tamci tam byli to jedna sprawa, że znali język albo pobiegli na oślep, a druga - jakoś sobie z tym poradzili. Możemy zawsze zgonić jakieś zabłąkane zwierze i jak to draństwo będzie się z nim rozprawiać, to wówczas można by spróbować coś stamtąd przepisać. A, i Suleidan - lepiej się nie rozdzielajmy. Pół biedy tamci, ale jesteśmy w głębokim lesie. Nie wiadomo na co byś trafił po drodze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...