Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

Ludzie, to jest Kominek. Kominek ma zawsze inne spojrzenie od przeciętnego recenzenta. Nie daje grze dziesiątek dlatego, bo wszyscy inni dają. W wielu aspektach zgadzam się z jego recenzją, ale i sporo mam do niego zastrzeżeń.

Faktycznie cRPG i w tym cRPG niema za wiele, sztuczna inteligencja członków drużyny woła o pomstę do nieba, fabuła zaś jest płytka jak kałuża. Każualizacja i ukonsolowienie, to bardzo uderzające wady. Właściwie całą grę można przejść bez dysponowania mocami biotycznymi z podstawowym rodzajem broni.

Z drugiej jednak strony nie rozumiem, czemu nie podoba mu się grafika, skoro Mass Effect to jedna z najładniejszych gier w ogóle. To, że nie wszędzie można wejść (faktycznie, szkoda) nie znaczy, ze grafika jest słaba... Na przykład modele postaci są świetne, co chyba o grafice nie świadczy źle. Zarzutu, że klimat jest słaby totalnie nie rozumiem. Co prawda nie lubię zbyt sf, ale grze niemożna odmówić doskonałego klimatu.

Rozgrywka również jest ciekawa, a to, że się tam powtarzalnie strzela... Cóż, to nie jest Postal, tu nie obsikuje się wrogów.

Edytowano przez Knockers
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kominek... Smuci mnie tylko pierwszy komentarz pod jego blogiem, który brzmi "W takim nie będę inwestował w tą grę. Dzięki Kominek". Owa recenzja to porażka, nie dość, że autor obraża graczy, którym się ME2 podoba, to jeszcze w wielu punktach nie wie o czym pisze. "Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie mogłem zaakceptować głosu głównego bohatera. On nawet najdrobniejszą kwestię wypowiadał, jakby cierpiał na zatwardzenie" - kominek chyba nigdy na zatwardzenie nie cierpiał.. Rozumiem, miało być śmiesznie, lecz to określenie jest jak z koziej du*y trąba. Sam z polonizacji zadowolony nie jestem, ba, czasami aż cierpiałem słysząc Nowickiego. Jednak on wszystkie kwestie wypowiadał tak samo i bardzo sztucznie.. O Soni (Jack) już nie wspomnę...

Co do cRPG - faktycznie, mało w tej grze tych elementów, lecz całkowite eliminowanie cRPG, byłoby błędem. Grafika jest piękna, cudowna, przeszkadzają jednak niewidzialne bariery, które są bardzo lubianym przez BioWare elementem. Wrogowie - nie wiem, może mamy inne gry, jednak ja napotykam wiele przeciwników, którzy idą w ślady Kroganów/Kroganinów i starają się szarżować. Oni zwykle są niewidzialni i przez naszych towarzyszów nie zauważalni.

Wracając do Kominka, chyba nie trzeba tu dużo udowadniać, że jego recenzja jest do kitu. Nawet epitet z questami, gdzie napisał same superlatywy, wstawił do.. "wielu wad", które, jak mówił, przysłoniły mu plusy. Bardzo ciekawe.

Jedziemy dalej: "Mnie tylko dziwi, że są gracze, którzy się na to nabierają i nie dostrzegają, że ich dzisiejszy zachwyt nad takimi przeciętniakami jak ME 2" - oh, biedactwo. To samo mogę powiedzieć o Modern Warfare 2, który jest tylko zwykłą i przeciętną strzelanką, która nic ciekawego do swojego gatunku nie wnosi. Też mogę powiedzieć, że dziwi mnie ilość ludzi, która to kupiła. Która kupiła przeciętną grę, i tak naprawdę większość poleciała na znany i oczekiwany tytuł, a nie coś dobrego. ME2 ma przynajmniej troszkę oryginalnych pomysłów, które kończą się po 30-60 godzinach gry, nie po ośmiu.

Edytowano przez Pat5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobija mnie marudzenie na fabułę ME2. Szczególnie ujęte z taką tępą prostotą jak na Kominku. Ludzie naprawdę mają aż takie klapki na oczach, żeby umieć reagować tylko i wyłącznie świętym oburzeniem na fabułę poprowadzoną w inny sposób i z inaczej rozłożonymi punktami ciężkości niż w klasyce? Przybijające.

Ktoś - bodaj Cardinal - słusznie zauważył, że w odróżnieniu od story-driven jedynki, Mass Effect 2 jest character-driven. I na moje wychodzi mu to na dobre - bo postacie w ME2 są wykreowane w sposób genialny. Poważnie. Nie przypominam sobie żadnego RPGa, w którym miałbym do czynienia z tak naturalną, tak mocno oddziałującą na uczucia, tak świetnie zaprojektowaną ekipą. Baldury i Torment mogą się schować. Ich wątki są wspaniałe, i absolutnie nie mam nic przeciwko takiemu modelowi fabularnemu. Umówmy się - w formule space opery zaprezentowanej w ME1 nie można było wiele głębi upchnąć. BioWare zdecydowało się na ciekawy krok, marginalizując znaczenie wątku głównego w ME2 (który jest ponownie fajną, dynamiczną, doskonale zrealizowaną i pozbawioną cienia ambicji space operą), natomiast w wątkach pobocznych znajdują się tak duże połacie fabularnej głębi, że nie podejrzewałbym o to żadnej gry BioWare. Kiedy przyszło mi zdecydować,

co zrobić z badaniami nad genofagium ucznia Mordina

, zastanawiałem się kilka minut, a coś się we mnie kotłowało. Jeśli idzie o wybory moralne w ME2, to stoją na tak wysokim poziomie, że Wiedźmin się chowa.

Zatem dwa z trzech warunków dla doskonałej fabuły RPGa są zrealizowane na najwyższym możliwym poziomie - moim zdaniem wyższym od dotychczasowych liderów w tych kwestiach. Mamy niesamowicie zaprojektowane postacie i fantastyczne, robiące na graczu (przynajmniej na mnie) bardzo duże wrażenie wybory moralne. Storyline w ME2 jest, podobnie jak w ME1 poprawny, chociaż bez zachwytu. Czyli ogólnie fabuła na bardzo duży +.

Nie zgodzę się również z zarzutami dotyczącymi rozgrywki. AI nie jest najwyższych lotów, ani naszych kompanów, ani przeciwników - zgoda. Ale dzięki znakomitemu projektowi poziomów (od razu przypomina mi się Horizon, baza Archanioła czy ostatni etap) zarzuty o monotonię w rozgrywce można wsadzić między bajki. Jedyne, do czego należy się doczepić, to dość mocno mylące oznakowanie poziomu trudności - powinno być Very Easy/Easy/Normal/Hard/Very Hard, a nie Easy/Normal/Hard/Very Hard/Impossible (nie pamiętam jak dokładnie szły w ME2 te poziomy trudności). Gra na zbyt niskim poziomie może być faktycznie monotonna. No ale zaraz - przecież poziom trudności można zmienić w każdej chwili, więc bardzo duży problem to nie jest.

Warto przy tym dodać, że w ME2 każdą klasą gra się autentycznie inaczej (no dobra - mam porównanie Szpiega i Szturmowca, ale w tych dwóch przypadkach zaręczam, że to niebo a ziemia), co mocno wzmaga replayability.

Elementy RPG... o tym już było sporo wcześniej, przy okazji jedynki, więc powiem tylko tyle: dla mnie najważniejsze w RPG są rozbudowane, sterowalne dialogi. Cyferki mam gdzieś. Nigdy mi się nie chciało żmudnie składać buildów dla postaci ani przeczesywać godzinami statystyk by dobrać optymalny ekwipunek. Taka każualowa małpa ze mnie, że uważam to za potwornie nużące i niepotrzebne - sądziłem tak grając w gry na Infinity Engine (może dlatego tak bardzo spodobał mi się Torment, który również kładł na ten aspekt mniejszy nacisk), sądzę tak również dziś. Usunięcie tych elementów z ME2 bardzo mnie ucieszyło.

Swoją ocenę dla Mass Effect 2 - 10/10 i znaczek "najlepsza gra w jaką grałem" podtrzymuję. Recenzję na Kominku podsumuję tylko tradycyjnym "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził".

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Zmartwychwstanie' Shepa(czy na dobra sprawe dowolnej postaci w dowolnym uniwersum) jest tanim chwitem godnym filmow klasy B, gdzie 'zabili go i uciekl'. Fakt, ze ten motyw pasuje do ME, bo cala historia w tej serii jest wlasnie na poziomie tanich filmow/seriali/czytadel SF. Nie tyle dlatego, ze jest do bolu sztampowa, ale z uwagi na bzdury fabularne jakie sa w niej zawarte. Dlatego ten motyw wywoluje u mnie raczej delikatny usmieszek politowania, niz jakas burze bluzgow, ot, taka tam kolejna bzdurka fabularna.

Po lekturze tego typu wpisów, tudzież artykułów jak ten na kominiku dochodzę do wniosku, że to pewien sposób dowartościowania się.

DLACZEGO wiecznie w grach, filmach i książkach mam pojedynek dobro-zło.... nuuudaaaaa.

A we Władcy Pierścieni żaden bohater się niczym nie wyróżnia, banał. I jak w ogole śmieli znów wygrać przegraną wojnę?!?!

W Tajemniczej Wyspie Vernego kolejne brednie! Nie dość że mieli wszystko na wyspie (mnogość surowców, żywności, m4 w litej skale...), to jeszcze robili za murarzy, cieśli, kaletników, kowali, hodowców. Co za prostactwo, jak tak można książkę napisać. Dziecinada.

A Shephard jakby przeżył to też lipa, no bo jak to, supermaszyny posiadające superekstra[beeep]istą technologię z nim walczą, a on z nimi wygrywa? Jakim cudem? Bezsens!

Kompletowanie drużyny? Też debilne, skoro sam taki [beeep]isty jest to powinien w pojedynkę sobie poradzić! Aaa nie, to też bezsens. Nużą mnie superbohaterowie co to zawsze wygrywają, choć wszyscy inni polegli.

Jaaaaa chceee coś niebanalnegoooo, wymyślcieeeeee nooooo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że reakcji pojawiło się wiele i większość jest... ciekawa (: Cieszy mnie też, że raczej nie pojawiły się jakieś szczególnie skrajne komentarze. Co do Kominka, to pozwolę sobie tylko zaznaczyć, że pod recenzją wyróżnił komentarze zawierające inne zdanie na temat jakości tego tytułu, niż jego. Ja osobiście lubię tę recenzję, lubię wyrzucanie "konsolowatowości" współczesnemu światu gier na pc-ty, ale podobała mi się też recenzja w CDA i nadal myślę ciepło o tym tytule. Na tyle ciepło, że jak cena spadnie do ok 70 zł to zapewne kupię. I sądzę, że dlatego właśnie warto znać różne opinie na jakiś temat ;)

EDIT:

Fristron:

Mea culpa, przepraszam za tę małą ignorancję z mojej strony. (: Nie zmienia to jednak faktu, że w moim odczuciu rynek (...no właśnie. Rynek.) gier idzie w nie tę stronę co trzeba i teoretyczna progresja w praktyce staje cofaniem się... Boję się np o przyszłość drugiego Wiedźmina i o to, jaką tym razem przybierze formę, czy będzie to krok do przodu, czy też raczej pojawią się tylko uproszczenia... No, ale nevermind. Już nie offtopuję. To tak tylko w ramach krótkiej refleksji.

Edytowano przez Greqon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny zawiodłem się na długości gry - 25 godzin to niewiele.

Tylko tyle ? To chyba nie przeszedłeś całej gry (wszystkie misje główne i poboczne, wszystkie układy odkryte na 100% itd.). Mnie ukończenie gry zajęło 50 godzin. Jak nie wierzysz to wejdź na mój profil w xfire i zobacz.

Odkrycie wszystkich układów, wysyłanie sond i nudne badanie planet to nie jest raczej to, czego bym się spodziewał. Fajnie, że coś takiego w ogóle jest i że zniknął Mako, ale główny wątek jest króciutki. Zmartwychwstanie, kilka strzelanin, kompletowanie drużyny, kilka strzelanin, misja samobójcza... niespodziewany koniec. Intensywność doznań jak w dobrym shooterze, ale to nie zmienia faktu, że gra jest krótka. Chociaż może mam żal, bo gra strasznie mi się podobała i mam ochotę na więcej? Chyba czas odświeżyć nieco dłuższego KotOR-A. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak poza tym to w czym Shep jest niezastapiony? Jaki jest jego unikalny skill, ze on jest 'jedyna nadzieja ludzkosci'? O ile w ME1 takie cos bylo(pomaranczowe mazowidla H.R.Gigera), to w ME2 juz nie. W tej ostatniej grze Shep jest po prostu facetem(albo kobieta) z karabinem... to wszystko.

Nie zauważyłem tego wcześniej.

Shepard, jak TIM zauważa na początku, stanowi pewien symbol. Ludzie (czy inne humanoidy) pod jego komendą gotowi są udać się na misję samobójczą i mieć nawet czelność sądzić, że może uda im się przeżyć (...no bo jemu raz się już udało). Można sądzić, że grupa *najlepszych specjalistów w Galaktyce* nie poszłaby za jakimś gościem, który wyskakuje znikąd i chce ratować Galaktykę, do tego jeszcze z polecenia Cerberusa, który nie jest szczególnie kochany przez większość istot zamieszkujących przestrzeń Cytadeli. To czyny, jakich już dokonał Shepard sprawiają, że inni za nim idą. Jego "unikalnym skillem" jest jego historia.

Fajny motyw, lepszy niż następny Grey Warden czy inny Power Ranger.

@GarosS: Robiłeś wszystkie questy lojalnościowe? Honestly, to najlepsza część gry. Od czasów Deus Eksa nie spotkałem się z równie rozbudowanymi side questami, a tam było takich mniej...

Mi gra wraz ze wszystkimi anomaliami zajęła 36h i jestem z tego czasu bardzo zadowolony, biorąc pod uwagę, że nie nudziłem się, ani nie miałem dosyć ani przez sekundę. Choć oczywiście chciałoby się więcej.

@Greqon: Tylko że ME2 nie jest grą stricte PC-tową. Kurczę, przecież część pierwsza była exclusivem na X360... Jak ktoś chce tradycyjnej rozrywki RPG, to niedawno wyszedł znakomity Dragon Age, a lada chwila będzie dodatek do niego i nowy Drakensang. Nowoczesnym grom z innym rodzajem gameplayu dajmy się rozwijać prężnie i nie marudźmy, że to nie jest dokładnie to samo co kiedyś. Stagnacja niczemu nie służy.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może wcisnę się trochę w dyskusję, ale chciałem tylko podzielić się emocjami. ME2 to gra absolutnie niesamowita. Od pierwszego do ostatniego filmiku śledziłem akcję z zapartym tchem. Wszystkie postaci w grze są tak napisane, że jak tylko skończyłem questa i odblokowywały się nowe rozdziały z ich historii to leciałem z wywalonym jęzorem żeby je poznać. Jeszcze większy klimat tworzy prawdopodobieństwo świata - wpisy w leksykonie są napisane pseudonaukowym stylem co sprawia, że prawie wierzyłem w "efekty masy" :P Nietylko oczywiście fabuła jest świetna. Sama rozgrywka to GearsofWar'owata strzelanka doprawiona umiejętnościami specjalnymi - dla mnie bomba! Ehhh... Ta gra zabrała mi 4 dni życia, pochłonęła bez reszty. To chyba najlepsza gra komputerowa w jaką grałem.

P.S Przeszedłem w 46 h ze wszystkimi questami pobocznymi i 100% eksploatacją galaktyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Random Rant]

Widze, ze twoje rzucanie palenia skutkuje. Bede za ciebie trzymal kciuki.

@Fristron(nie wiem czemu, ale zawsze mam ochote napisac Firestone...) odnosnie 'niezastapionosci' Sheparda.

Co te tej 'historii' Shepa i tego, ze specjalisci do niego dolaczaja to tak IMO srednio... Bo, na dobra sprawe, do misji za wstawiennictwem Shepa przylacza sie jedynie Garrus, Tali(tylko po tym, ze Shep ja zasugerowal po Freedom's Progress) oraz Legion(ktory na liscie Illusive Man'a sie nie znajdowal). Cala reszta ma sama osobe Shepa gdzies.

Poza tym, biorac pod uwage historie kanoniczna, to Shep raczej nie nalezy do najbardziej popularnych postaci w galaktyce, bo zostawil za soba rzeke trupow(Rada Jedi, Rakni, Hadley's Zhu's Hope, Wrex...). Owszem, uratowal Cytadele, ale poza Andersonem nikt mu nie wierzy, ze Reapers istnieja. Shep nie zyje, symbolem przestal byc juz dawno, bo sam Alliance juz zamienil jego postac w reklamach na kogos innego. W zwiazku z tym, jego 'wskrzeszenie' ma raczej marginalne znaczenie, a srodki przeznaczone na ten cel, Cerberus moglby wykozystac na wytrenowanie kilku(nastu) oddzialow secjalnych, a i 'specjalisci' ktorych rekrutujemy raczej nie mieli by nic przeciwko przystapieniu do takich oddzialow(Mordin, Thane, Samara, Zaeed, Grunt nie maja nic przeciwko pracy dla Cerberusa, a SuZe zgadza sie tylko pod warunkiem dostepu do info o badaniach, a to moze jej dac kazdy).

Z tego co napisalem wynika, ze Shep to tak naprawde nikt 'secjalny'(moze to nie najlepsze slowo... raczej 'niezastapiony') nie jest, ot kolejny gosc ktory sie spardzil. I teraz tak:

Nie mam nic przeciwko takiemu podejscu, wrecz przeciwnie. Wole grac 'szarym obywatelem' ktory jest zmuszony do stawienia czola niemozliwej sytuacji, niz kolejnym 'wybrancem bogow' ktory ma pokonac zUo, bo... bo ma pokonac zUo i juz. Problem jest w tym, ze 'bogowie' ME(czyli Illusive Man) uznali, ze Shep jednak jest 'wybrancem' i dlatego go wskrzesili. Dlatego uwazam, ze caly ten motym 'smierci i zmartwychwstania' jest po prostu glupi. Gdyby Shep nie zginal, a dobrowolnie zaczal wspolprace z Cerberusem(bo nikt inny nie wierzyl w zagrozenie), calosc byla by jakies 36x bardziej sensowna.

Co do fabuly oraz postaci:

Jak juz bylo napisane, fabularnie ME2 jest lepsze od 'jedynki'(chociaz zdarzaja sie bzdury i poteznie niedopracowania), po czesci dzieki przerzuceniu ciezaru ze 'story' na postacie. Takie podejscie znacznie zaweza 'uniwersum' historii, dzieki czemu mozna je bardziej rozwinac, nie narazajac sie na poteznie niescislosci, ktorych trudniej uniknac w 'szerokim' uniwersum. Sam rowniez preferuje takie podejscie, bo lepiej mozna 'zrozumiec' postaci oraz latwiej wytwozyc silniejsze wiezi emocjonalne, jesli te 'waskie' uniwersum postaci jest dopracowane.

Pod tym wzgledem ME2 rowniez znacznie przewyzsza swojego poprzednika, ale jak kazda gra, ma swoje 'wzloty i upadki'.

Mordin, Legion(a przez niego Gethy) absolutnie miota, Grunt rowniez, ale w nieco mniejszym stopniu. Historie tych postaci sa bardzo ciekawe, a quest lojalnosciowy Mordina jest chyba najlepszym(fabularnie) zadaniem w grze(imo 'lojalka' Grunta jest najslabsza). Wyraznie wydac rozterki moralne Mordina, oraz przez to, mozna lepiej zrozumiec znaczenie Genophage. Miodzio.

Jednak poza tymi fajnymi postaciami zdarzaja sie tez takie, ze tylko je wsadzic do kapsuly ratunkowej i wystrzelic przez przypadkowy Mass Relay. Pije tu szczegolnie do Kartofla(Miranda) oraz Jacoba. Reszta wacha sie miedzy 'dobrymi' a 'takimi sobie'.

To, nad czym mozna tylko ubolewac, to schematycznosc zdobywania postaci i ich lojalnosci: quest na zdobycie postaci -> gadka przywitalna -> gadka o quescie lojalnosciowym -> 'lojalka' -> WIN! Dokladnie taki sam schemat jest dla kazdej postaci(no, moze poza Legionem - on nie ma pierwszego punktu). Odrobina zabawy pojawia sie tylko na styku Kartofel / SuZe oraz Legion / Tali. Gdyby bylo wiecej takich interakcji miedzy postaciami gra by tylko zyskala. No, ale wtedy gra mogaby zaczac przypomonac RPG, a tego raczej obawiac sie nie musimy.

Aha, jeszcze jedna sprawa, a mianowicie kwestie moralne.

W ME2 sa przedstawione ciekawiej oraz jest takich decyzji moralnych wiecej(no i nikt nie pyta nas czy nienarodzone dziecko leczyc i zmodyfikowac genetycznie...). Jest to wielki '+' dla gry, jednak jest tez wielgachny '-'. Te nasze decyzje nie maja w zasadzie zadnego znaczenia(w ME2, bo w ME3 cos sie tam moze pojawic - np.

5% sil Gethow[heretycy] powraca do kolektywu/zostaje zniszczonych

). Wlasnie staram sie przypomniec sobie jakis dylemat moralny nad ktorym sie przez chwile zastanowilem, oraz ktory mial jaies znaczenie dla samej gry...

Zniszczenie/przeprogramowanie heretykow, tu sie moment zastanowilem, ale znaczenia ta decyzja w ME2 nie miala, bo obojetnie czego nie zrobilismy i tak dalej musielismy z heretykami walczyc.

Moze 'lojalka' dla Tali. Tu tez moze cos w ME3 namieszac(ale raczej niewiele), ale w ME2 nasza decyzja nie ma znaczenia.

To wszystko co mi teraz do glowy przychodzi.

Edytowano przez TheNatooratx
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Shep raczej nie nalezy do najbardziej popularnych postaci w galaktyce, bo zostawil za soba rzeke trupow(Rada Jedi, Rakni, Hadley's Zhu's Hope, Wrex...). Owszem, uratowal Cytadele, ale poza Andersonem nikt mu nie wierzy, ze Reapers istnieja.

I tu jest mały zgrzyt, bo mojego Sheparda powinni lubić i w związku z tym trochę bardziej mu zaufać -

uratowałem Radę, Rakni zachowałem przy życiu, Wrex przeżył etc etc

- a tu nic, w tej opcji też mi nie wierzą ;)

Edytowano przez Norbi77
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, a mianowicie;

Gram właśnie w Mass Effect 1, gra mi się całkiem nieźle, nie jest to szczyt moich marzeń, aczkolwiek nie mam grze nic większego do zarzucenia. Najbardziej podobają mi się wybory, questy oraz swiat przedstawiony. Moje pytanie bezpośrednio dotyczy dwójki, tj, jak gra jest różna od jedynki? Co zmienili, co wprowadzili? Jak wyglądaja dialogi i czy ma takie same zalety jak jedynka? Dialogi i relacje między bohaterami są dla mnie bardzo ważne, więc o to głownie pytam (jak na razie mistrzem w dialogach i relacjach jest dla mnie DA, więc w dużej mierze zależy mi na odpowiedzi kogoś, kto zakończył już 3 pozycje ; P) Z góry dzięki za odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczącą zmianą dla sequela Mass Efffect'a będzie zapewne zlikwidowanie Mako (tak, tego pojazdu). Zamiast niego, w poszukiwaniu surowców będziemy skanować i wysyłać sondy do planet - dla mnie bardziej ciekawe i praktyczne rozwiązanie. Choć dialogi były mocną stroną Dragon Age'a (tak, przeszedłem i skończyłem) i Ci się spodobały, choć były na średnim poziomie, to w pod tym względem w ME2 z pewnością się nie zawiedziesz. Dialogi z wszystkimi postaciami są ciekawe, inteligentne i z pewnością lepsze niż te w DA:O.

Jeszcze co do zmian, grafika polepszyła się - silnik, na którym owa gra działa, został dopracowany. Choć wyborów znacząco wpływających na fabułę jest dużo dopiero pod koniec gry, to są one ciekawe. A questy... co tu dużo mówić, to najlepsza strona ME2 - wszystkie, do słownie wszystkie planety różnią się od siebie, a każdy quest jest rozbudowany z takim rozmachem jak główny wątek fabularny. Relacje między bohaterami też stoją na bardzo wysokim poziomie. Przez misje lojalnościowe możesz budować większe zaufanie, uwalniając tym samym jakąś dodatkową moc dla danego bohatera. Mi się wydaje, że chłopakom z Bio udało się stworzyć bardzo dojrzałą grę z świetnym klimatem. Jeżeli podoba Ci się jedynka - śmiało sięgaj po sequel, bo ten jest lepszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co te tej 'historii' Shepa i tego, ze specjalisci do niego dolaczaja to tak IMO srednio... Bo, na dobra sprawe, do misji za wstawiennictwem Shepa przylacza sie jedynie Garrus, Tali(tylko po tym, ze Shep ja zasugerowal po Freedom's Progress) oraz Legion(ktory na liscie Illusive Man'a sie nie znajdowal). Cala reszta ma sama osobe Shepa gdzies.

Samo bycie Shepardem pozwala mu odnaleźć na Omedze Mordina i Garrusa (Aria natychmiast go wzywa do siebie, z chłopkiem roztropkiem też by tak postąpiła?) czy Thane'a i Samarę (jw, tylko że Liara). I jeszcze parę pewnie było, tylko w tej chwili nie pamiętam.

Owszem, uratowal Cytadele, ale poza Andersonem nikt mu nie wierzy, ze Reapers istnieja. Shep nie zyje, symbolem przestal byc juz dawno, bo sam Alliance juz zamienil jego postac w reklamach na kogos innego.

Interesujący wniosek, biorąc pod uwagę, że sprzedawcy w Cytadeli rzucają się na niego, by zareklamował ich sklepy, sprzedawana jest (na czarnym rynku - znaczy władza nie popiera, ale popyt ciągle jest) WI Sheparda i garść takich tam różnych... Mogą sobie nie wierzyć, że Reapers istnieją, ale nie zmienia to faktu, że rozwalił zbuntowane Widmo stojące na czele armii Gethów - w całej Drodze Mlecznej ciężko o odpowiedniejszą osobę do poprowadzenia ataku na Collectorów.

W ogóle argument z tylnej części ciała, bo Project Lazarus rozpoczął się 2 lata temu, kiedy Shepard był tuż po misji z Sarenem.

Z tego co napisalem wynika, ze Shep to tak naprawde nikt 'secjalny'(moze to nie najlepsze slowo... raczej 'niezastapiony') nie jest, ot kolejny gosc ktory sie spardzil.

W tym momencie przypomniał mi się jeszcze jeden motyw - Collectorzy szukają Sheparda bo rozwalił Sovereigna. Nie pamiętam dokładnie co na temat ciała Shepa mówiła Liara (zresztą nie wiem czy to nie jest dialog tylko dla romansujących z nią), ale po Horizon TIM mówi o tym, że tropią związanych z nim. A konfrontacja z nimi jest, przypominam, czymś pożądanym, ponieważ trzeba się o nich dowiedzieć jak najwięcej i znaleźć sposób na przejście przez Omegę-4. A raczej trudno to zrobić, gdy się tylko znajduje kolejne opustoszałe kolonie... Cerberus potrzebował czegoś, za pomocą czego mógłby wyprzedzać ruchy Zbieraczy. Sheparda.

Co do postaci, to już mi się nie chce odpisywać tak szczegółowo; rzecz gustu w dużym stopniu. Osobiście największe wrażenie zrobiła na mnie Samara (a nie spodziewałem się po niej właściwie niczego specjalnego) - jej lojalka też jest niesamowita - i Jack (która o dziwo nie została zrobiona pretensjonalnie mimo iż jest bad girl). Ale właściwie wszyscy poza Jacobem wybijają się ponad przeciętność. BioWare naprawdę jest coraz lepszy jeśli idzie o psychologię postaci.

A co do schematyczności - wariacji jest tyle, że właściwie tego nie zauważałem. Z Mirandą i Jacobem wszystko zaczyna się inaczej, co do Grunta i Legiona, to mamy na samym początku wybór (z konsekwencjami, no ale wiadomo, że i tak każdy otworzy puchę/włączy getha), w przypadku Thane'a i Samary WIN to dopiero początek znajomości (chyba najwięcej linii dialogowych 'dla wszystkich' mają jako nieromansowe postaci), no i takie smaczki jak nieudany flirt z Samarą - wreszcie ktoś pomyślał i uznał, że główny bohater RPG nie jest wcieleniem Casanovy i nie każdą, którą chce, może mieć - czy seks bez romansu z Jack... Wszystko to się składa na urozmaicenie tego podstawowego wzoru. Mi on kompletnie nie przeszkadzał, ale może dlatego, że gram żeby grać, a nie wyszukiwać na siłę wady. :P

@Ketchup_Suicide: Wątki postaci stanowią właściwie esencję Mass Effect 2, main quest został zmarginalizowany. Bardzo mocno poprawione zostały side questy. Dialogi prowadzone są jak wcześniej, ale dzięki pozwalającym na gwałtowne reakcje QTE jest jeszcze fajniej - one same też są napisane po prostu lepiej. Same postacie w ME2 to dla mnie mistrzostwo świata - jest lepiej niż w Dragon Age, Baldur's Gate czy Planescape: Torment.

Przy tym warto dodać, że większość elementów mechaniki RPG, które w ME1 jeszcze występowały, w ME2 zostało usunięte - rozwój postaci jest śladowy, natomiast zamiast ekwipunku mamy rozwijanie pukawek ulepszeniami. No i nie ma też Mako, chociaż w darmowym DLC ma być nowy pojazd, z lepszym modelem jazdy.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jako że jestem tu nowy, wyjaśnię dlaczego założyłem konto. Zmotywowała mnie do tego recenzja ME 2w CDA, jeszcze żadna recenzja mnie tak nie zirytowała. Po przeczytaniu jej miałem wrażenie jak by autor tekstu grał w całkiem inną grę lub jak by był jakimś zakochanym fan boy'em. Tym bardziej że ocena 10 jest zbyt wysoka, a osoby które wydadzą ponad 100zł za tą grę skuszone recenzją będą zmuszone zderzyć się z brutalną rzeczywistością.

Na wstępie chce zaznaczyć że poniższy tekst bezie zawierał śladowe ilości spoilerów.

Zacznę od zastrzeżeń pod adresem tej gry.

- reklamowanie jako cRPG i przekonywanie do tego graczy.

Jeden z głównych powodów mojej frustracji, bo ta gra praktycznie jest Third-person shooter'em.

Gdy o pierwszej części jeszcze można by powiedzieć że nosi znamiona gry RPG, a to np. za sprawą rozwoju i modyfikowania ekwipunku, rozwoju postaci który miał faktyczny wpływ na umiejętności walki postaci. To o tyle w tej części Bioware doszło do wniosku że gracze cofnęli się w rozwoju. Doszło do tego ze zamiast postaci rozwijamy jedynie jej umiejętności, zamiast szukania, kupowania ekwipunku mamy raptem klika sztuk broni i je podrysowujemy po przez badania (co jest strasznym ograniczeniem).I odnośnie badań, nie mogę pojąć jednego. Mamy zbadany bonus 20% do ataku broni X, tylko że nigdzie nie ma opisanych statów broni. Wiec może tam pisać że zwiększa atak i o 100% ale i tak nie wiemy ile to jest. I ile w FPS'ach jestem wstanie pojąć że nie opisuje się obrażeń zadawanych przez broń to tyle w cRPG by się to przydało. Gra pod względem rozwoju jest skromniejsza od Baldur's Gate'a z 1998. I w obecnej formie przypomina podrasowanego Advent Rising. Szczerze nie zdziwię się jak część trzecia będzie przypominała gears of war z połączeniem symulatora lotu Normandią.

-Grafika itd.

Rozchwytywana przez recenzentów niemiłosiernie. Fakt jest lepiej niż w jedynce gdzie cienie przypominały nakreślone paintem kwadraty. Jednak nie jest to standard do jakiego się przywykło.

Jakość grafiki wygląda jak by trochę podrasować tą z pierwszego Assassin's Creed'a a mam przecież 2010 rok! Dodatkowo przerywniki filmowe mogły by być lepsze te tworzone na śliniku gry są ubogie.

Oczywiście grafika to nie wszystko, jedynka mimo błędów i braków dawała rade za sprawą sposobu rozgrywki i fabuły. Jednak tu jest to odkrojone i człowiek zaczyna się przyglądać otaczającemu światu. Najgorzej wyglądają błędy w mimice twarzy, uśmiech Mirandy wygląda jak scena z horroru lub jak by miała porażenie mózgowe. Do tego dochodzi przed premierowe zachwalanie istniejącej w grze fizyki. Śmiech na sali można za pomocą mocy podnieś lub popchać przeciwnika. Więcej możliwości manipulowania otoczeniem miałem w Star Wars The Force Unleashed.

-Fabuła oraz świat gry.

Tak naprawdę 80% gry zajmują misje poboczne i misje związane z członkami załogi, wątek główny to około 20% gry. Gra powinna mieć tytuł Mass Efect 2: Szukając przyjaciół.

Inna kwestia to fakt że spora część questów jest nudnawa. Jednak pozostając przy samej historii, przez całą grę zaskoczyła mnie jedna rzecz, formacja o tym kim naprawdę są żniwiarze.

Cała reszta jest jak dla mnie mało epicka, w pierwszej części czuło się że naprawdę czegoś dokonuje. Tutaj walczę z super gangami, werbuje nowych członów załogi i zajmuje się ich sprawami osobistymi. Z całej gry jedynie koniec mnie zadowalał, i to nie za sprawą skomplikowania a wyborów jakich trzeba dokonać. Jednak mimo wszytko atak na cytadele z części pierwszej miał większy wykop.

Nie potrafię również skumać jednej rzeczy, jak z średnio ciekawej eksploracji planet przeszli do jeszcze nudniejszego skanowania planet? Rozumie że to tak bardziej Star trek'owo, ale na litość boską to jest NUDNE.

Wiem ze surowce w grze są ważne ale po 30 minutach mamy ich tyle że mogli byśmy przejść całą sagę Mass Effect i tak by jeszcze zostało. I przy tym zbada się góra dwa sektory, resztę się eksploruje by poszukać anomalii(misji pobocznych) szukamy 1h by dostać kilka misji które po za exp'em i straconymi 15 manatami na każda nic nie zyskujemy. Dlatego sadze że spory obszar eksploracji kosmosu do niedorzeczność, zamiast tego powinni zrobić większe lokacje. W jedynce można było poczuć ogrom cytadeli. W tej części wielkość lokacji to jakaś kpina z gracza.

- Za łatwa.

Czytając recenzje w CDA, zostałem zapewniony ze gra na na wyższym poziomie trudności stanowi wyzwanie dla gracza. A ja pytam w którym monecie?

Bo gra jest jak dla mnie za prosta, mając dodatki z DLC robi się jeszcze prościej. Grałem Szpiegiem i mając na starcie:

M-490 "Czarna Burza"

M-29 "Siekacz"

pancerz Terminusa

Przeciwnicy mogli mi naskoczyć. Potem nie jest wcale trudniej bo mając wszystkie bonusy do broni snajperskiej/pistoletów maszynowych oraz :

Pistolet maszynowy X-9A GROM

Miotacz antymaterii X-98e Wdowa

+ bonusy klasowe w postaci spowolnienia czasu przy broni snajperskiej, Krio i destruktywną amunicje. Jako ułatwienie Spalenie i Tarcze gethów.

W takiej konfiguracji gracz jest nie pokonany. Nawet to kogo weźmiemy do oddziału niema znaczenia, ja brałem Grunta jako tanka i Asari dla jaj.

Poziom trudności ma jedynie wpływ na odporność wrogów, wraz postępem gry jest ich więcej jednak nie stanowią wyzwania bo schemat walki jest ten sam. Chowamy się i walimy headshoty, w przypadku syntetyków wyciągamy pistolet maszynowy pociski destruktywne i siekamy ich jak leci. Wrogowie raczej strują taktykę pozycyjną, chowają się i strzelają. Czasami jednak dzielnie brną do przodu nie zważając na ostrzał. Nie uraczymy tu zajść od flanki, oraz wspólnego wspomagania się ogniem. Co gorsza wszystkie walki wyglądają tak samo, niezależnie do przeciwnika. Jedynym stanowiącym wyzwanie przeciwnikiem jest ciężki mech w liczbie dwóch lub więcej. Jednak jeśli chodzi o rozczarowanie przecinkami, to an szczycie klasyfikuje się ostatni NIBY BOSS. Zabawa z nim nie trwa dłużej niż 5 minut! ocb?!

Może na PC-ie jest łatwiej bo mam myszkę i szybciej reaguje? A może dlatego że gracze przyssani do konsol zapomnieli co to wyzwanie? Bo co ta za gra którą na szybko można przejść w mniej niż 17h? (na 100% jest to około 26h)

- konsolowość.

Od razu wspomnę że anty konslowcem nie jestem. Posiadam Xboxa 360 oraz PS3 jednak głównie się kurzą, no chyba ze dorwę jRPG na PS3 lub jakaś grę Arcade na Xbox'a.

W wersji na PC-ta w oczy kuje konsolowy rodowód. Głównie za sprawą prostoty gry, i ograniczeń.

Gra zastałą tak zrobiona by niedzielni gracze mieli zajęci na kilka weekendów przy czym się nie wściekali. Ograniczenia wsiadać min. w sterowaniu, w tej części pozbawiono nas dodatkowo kucania. Skakania, innych drug do celu czy interakcji z otoczeniem nie uraczymy.

- Jest też sporo pomniejszych błędów.

Jednym z takich durnych błędów jest możliwość wzięcia Legiona do grupy i swobodnie z nim zwiedzać Cytadele lub Ilium.

Postacie czasami się gdzieś zaklinują, czasami nie mogę rozmawiać postaciami

ważnymi dla przebiegu misji i jest potrzebne powtórne wczytanie stanu gry. A to tylko te rażące, bo jest ich więcej.

Są również i takie aspekty gry które były zadowalające.

- Dialogi i polonizacja.

Jedyna rzecz z jakich Bioware się wywiązał to dialogi na wysokim poziomie. Oczywiście jest małą nie spójność z obietnicami twórców gry. Jakoby dialogi mały większy wpływ na rozgrywkę.

Maja one wpływ jedynie na aktualną akcje oraz nasza moralność. Większego ich pływu na przebieg gry jednak brak. Polski przekład mnie w pełni satysfakcjonuje jest naprawdę świetny, tylko Shepherd brzmi trochę hmmm... powiedzmy ze inni maja lepiej dobrane głosy. Czasami jednak razi brak spójności miedzy dialogami a tekstem.

- Grywalnosć.

Nie wiem jakim cudem ale ta gra jest naprawdę grywalna. Ma ogrom niedoróbek i uproszczeń a mimo to przykuwa na tyle by ja przejść.

ME 2 jak jak super produkcje kinowe, idziemy na nie zwabieni reklamą oglądamy na filmie umiarkowany zachwyt a gdy wychodzimy z kina zdajemy sobie sprawę ze nie watro było wydawać tej kasy.

Jest to trochę smutne bo np. taki Neverwinter Nights był jak film na który chodziło się kilka razy i było przekonanym ze nadal warto.

Wniosek.

Gra nie jest doskonała, ba brakuje jej nawet do miana bardzo dobrej, a mimo to producent życzy sobie za nią blisko 150zł. Jednak co raz więcej graczy się wyłamuję i otwarcie mówi że gra niewypał a Bioware próbuję załagadzać sprawę co raz nowszymi DLC. Najgorsza jest postawa recenzentów którzy przymykają oko na błędy i cmokają Bioware w tyłek.

Dla mnie to koniec świata, tym bardziej że Magazyn o grach który słynął dla mnie z obiektywnych i rzetelnych ocen gier daje 10/10 bublowi.

W trzecią cześć zagram, nie dlatego ze chce poznać dalsze losy historii ale dlatego by zobaczyć twarz Tali xD

Ufff ale się rozpisałem. Pewnie sporo błędów narobiłem. I mało kto to przeczyta ale powiedziałem co mi na pikawie leży.

Edytowano przez Holonic
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo co ta za gra którą na szybko można przejść w mniej niż 17h? (na 100% jest to około 26h)

Taa jasne 100%= 26h??? Tylko tyle ? To chyba nie przeszedłeś całej gry (wszystkie misje główne i poboczne, wszystkie układy odkryte na 100% itd.). Mnie ukończenie gry zajęło 50 godzin. Jak nie wierzysz to wejdź na mój profil w xfire i zobacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo krótko odniosę się do tekstu holonica:

grafa: moim zdaniem jak najbardziej zadowalająca, szału wielkiego nie ma, ale argument że mamy rok 2010 a gra wygląda trochę lepiej niż produkcja z 2008 roku jest słaby, bo właśnie od 2008 roku mamy do czynienia z zahamowaniem pędu producentów za oszałamiającą grafiką i coraz wyższymi wymaganiami. Potrwa to pewnie jeszcze ze 2 lata, bo nowych konsol póki co nie widać a stare juz niewiele więcej są w stanie wyciągnąć.

długość: argument z ....(wymyślajta co chceta :) ) wzięty. Albo w ogóle w grę nie grałeś albo mieszkasz w miejscu gdzie załamuje się czasoprzestrzeń :P

"wątek główny to 20% gry" - no i co z tego? Pragnę zauważyć, że w powszechnym przekonaniu najczęściej za najlepsze postrzegane są RPGi, w których jest coś do roboty poza wątkiem głównym. Można wymienić wiele (choćby seria TES) gdzie wątek główny stanowi dalece mniej niż 20%ogółu questów. (śmiem twierdzić że jest to dalece mniej niż 5%...)

Z resztą mierność questów pobocznych był najczęściej wytykaną bolączką "jedynki"-tu jest znacznie lepiej. I dobrze :)

konsolowość: w tym akapicie prócz braku kucania nie znalazłem żadnego innego argumentu, który:a)byłby w jakikolwiek sposób podparty b)nie występował w "jedynce" (np.brak możliwości skakania)

grywalność: odnośnie tego "czy warto było wydawać kasę", zastanów się po co oprócz przyjemnego spędzenia czasu grasz... dojdziesz do wniosku, że na żadną grę nie warto wydawać kasy...czy NWN daje taką samą przyjemność za drugim przejściem jak ME2?-kwestia gustu, ja się nie zgadzam :)

Polonizacja plusem? no to ja nie mam nic więcej do powiedzenia...

zgadzam się co do skanowania planet i tego, że to bardziej FPS niż RPG :)

Edytowano przez rip1988
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się muszę odnieść:

1.NIECH FANOWIE NEVERWINTERA NIE CZYTAJĄ TEGO ZDANIA! Moim zdaniem Nwn jest po prostu kiepski i nie będe się zagłębiał bo to nie ten temat.

2.Grafika ME2 i tak została doszlifowana a wymagania zmniejszone, bo z moim GF 8600 GTS ME1 działało nie tak jakbym tego chciał nawet na 1280xileś tam (sory nie mam pamięci do roździelczości) bez cieni i wysokimi detalami. A tutaj? 1440x900+wysokie detale i kilka dodatkowych opcji i najwyższe detale efekt? Ultra-Płynność. A jak twoim zdaniem grafika ME2 jest jak Assasin's Creed I to pora na okularki, albo lepszą kartkę graficzną bo z moją jakoś lepiej wygląda a kupisz ją za mniej niż 400zł więc przestań pisać głupoty

3.Błędy: przykro mi, że nie mam żadnego z wymienionych jest mi bardzo przykro. Ale występuje błąd taki jak chyba u każdego czyli nie dokańczanie ostatnich wyrazów niektórych kwestii.

4.Brak skakania, kucania itp. A po co to komu? Da się przeskakiwać niskie osłony mnie to zadowala, kucanie? Nie wystarczy ci się skryć za niższą osłoną? Jak chcesz kucnąc to zagraj w CoDa tutaj nie jest to wogule potrzebne.

5.Czas gry: 17h? Brawo jak nikt nie interesuje się rozmową z członkami załogi, postaciami "miejscowymi" na różnych planetach, brak jakiegoś zainteresowania światem gry i dodatkowymi opcjami. Mass Effect to NIE jest gra dla ludzi, którzy stosują tryb rozgrywki "Idź w wyznaczone miejsce i zabij wszystko po drodze", według mnie taką grą nie jest Nawet CoD czy co tam wolisz. Ludzie macie przed sobą grę dłuższą niż 10h cieszcie się a nie płaczcie! Interesujcie się światem gry albo jej nie kupujcie proste.

Troche mojej opinii: Skanowanie planet:fajne tylko na początku potem nudne niestety, ale lepsze to niż Mako, który na siłe był wpychany w każdą misje głównego wątku i oby nie powrócił do nas.

Easter Eggi (czy jak wy to sobie tam nazywacie) Statek Warszawa: Polska została zauważona! xD co do Legiona po prostu wiedziałem, że zostanie użyty kawałek biblii i niee nie stąd, że jestem wieżący. Wiedzcie, że oglądałem Ghost Ridera xD tam też był Legion.

EDIT:

@TheNatoorax:Nieco mnie zdenerwowałeś, tym co napisałeś o ME1, fabule itp. O tym, że rozmowa z Suwerenem zabiła klimat(czy coś) nie pamiętam dokładnie, a potem wytykasz każdy najmniejszy nieprzekszadzający błąd/niedoróbke na które nie powinno się zbytnio zwracać uwagi przy tak wielkiej grze, a mój post był odruchem na twoją "surowość" wobec Mass Effecta.

Ale sory

Kwestia Uzbrojenia i zbroi: Po co narzekacie na broń? W ME1 mieliśmy każdą broń w dwóch wersjach a każda różniła się tym, że miała inny kolor, a tutaj mamy dodatkowe bronie do każdego z rodzajów Do snajp:Wdowa Szturmówki:Zjawa itd. A w dodatku wprowadzono pistolety automatyczne i broń ciężką, a niektórzy wychodzą z tekstem, że w jedynce było więcej broni CHYBA KOLORKÓW! Zbroje: Bardzo zadowala mnie to rozwiązanie. Wygląd lepszy niż w jedynce (bardzo podoba mi się kamizelka Egida) w dodatku swoboda w dobieraniu kolorów i elementów zbroi daje nam o wieeeele więcej zbroi niż w jedynce (a jak ktoś ma jeszcze zbroje krwawych smoków ;])

Edytowano przez Argaris
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia Uzbrojenia i zbroi: Po co narzekacie na broń? W ME1 mieliśmy każdą broń w dwóch wersjach a każda różniła się tym, że miała inny kolor, a tutaj mamy dodatkowe bronie do każdego z rodzajów Do snajp:Wdowa Szturmówki:Zjawa itd. A w dodatku wprowadzono pistolety automatyczne i broń ciężką, a niektórzy wychodzą z tekstem, że w jedynce było więcej broni CHYBA KOLORKÓW! Zbroje: Bardzo zadowala mnie to rozwiązanie. Wygląd lepszy niż w jedynce (bardzo podoba mi się kamizelka Egida) w dodatku swoboda w dobieraniu kolorów i elementów zbroi daje nam o wieeeele więcej zbroi niż w jedynce (a jak ktoś ma jeszcze zbroje krwawych smoków ;])

Kolega którego post skomentowałeś nie zauważył najwidoczniej, że ME 1 niewiele różniło się od ME 2 pod względem wyboru uzbrojenia. No chyba, że niektórych podnieca posiadanie 350 mln rodzajów tego samego pistoletu w 250 tyś odmianach.

W ME 1 irytujące okrutnie było jak musiałem sprzedawać właściwie seryjnie różne graty (bronie, ulepszenia, "kamizelki") bo było tego na pęczki. Już pomijam niesamowicie niewygodny sposób doboru broni dla poszczególnego osobnika.

Tak więc jest to nawet in plus, że moja szafka z ekwipunkiem to nie jest rupieciarnia.

Edytowano przez smyku
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argaris Zgadzam się z tobą co do wielu rzeczy, optymalizacja kodu naprawde wyszła na dobre, co do błędów to 2 może 3 razy zdarzyło mi się, że podszedłem do krawędzi i nagle znalazłem się w powietrzu.

Co do długości gry to nie wiem, jak można grać w tą gre 17h? toż to profanacja!:) ME2 Na poziomie weteran i po oddaniu się całkowicie grze, badając najskrytsze zakamarki i smaczki, skończyłem w coś ponad 40h i dawno nie grałem w taką świetną gre:).

Holonic: piszesz, że ME2 nie zasługuje na miano RPG, potem narzekasz, żę ok 80% gry (obliczenie wyjęte z rękawa) to questy poboczne i inne smaczki, tylko, że to jest właśnie kwintesencja RPG kolego, fakt dwójka zbliżyła sie bardziej do FPS-a a trójce pewnie będzie do tego jeszcze bliżej, ale ME2, ma bardzo dobre, mocne elementy RPG co sprawia, że walka jest tylko oderwaniem się od niezłej fabuły, czy robieniem side questów.

Jedyne nad czym ubolewam przy grze to niestety jej polonizacja, jak to zwykle bywa wyszło bardzo średnio. Na koniec powiem, że IMO gra jest swietna, ale na 10 nie zasługuje, co najwyżej 9 i znak jakości, ale to tylko moja własna subiektywna opinia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Fristron.

Po kolei:

Najpierw pozwole sobie skupic sie na kontaktach Shepard vs Aria vs Liara. Zatem niech na pierwszy ogien pojdzie Aria:

Co takiego ona nam mowi? Mordin ma swoja klinike w dzielnicy, gdzie panuje zaraza(o ile mnie pamiec nie myli takie samo info podaje nam EDI po zejsciu z Normandy), Archangel ma przeciwko sobie zjednoczone lokalne gangi(rowniez EDI nas o tym informuje). Aby dostac sie do dzielnicy objetej kwarantanna musimy 'przekonac' straznika(?) aby na wposcil, bo sama Aria nie daje nam zadnej przepustki. Polowanie na Archangela... gangi oficjalnie przyjmuja najemnikow w Afterlife, jedyne czego im brakuje to wielkiego neonu ze strzalka i napisem 'TUTAJ SA ZAPISY NA UBICIE ARCHANGELA', naprawde trudno to ominac. Zatem jak widac Aria nie ma zadnego wplywu na te zadania.

Liara:

Panna T'Soni jest handlazem informacji, co oznacza, ze(uwaga, uwaga, budujemy napiecie...) handluje informacjami. To znaczy, ze je kupuje i sprzedaje. Wiedza o Thane'ie i Samarze jest dobrem ktorym panna T'Soni handluje. Zatem jakby ktos z walizka creditsow przyszedl do jej biura i poprosil o te informacje, to ona od razu be je sprzedala - to jest jej praca. Jedya wyzszoscia Shepa nad innymi jest to, ze on dostal te info za darmo(pomijajac juz to, ze Samara nie jest zadnym tajnym agentem i nie musi sie ukrywac, czyli mozna zapytac dowolna, w miare zorientowana osobe i rowniez zdobylibysmy takie info).

Na dobra sprawe to jedynie 'lojalka' Grunta jest mozliwa do wykonania jedynie przez Shepa, jednak o samym Gruntcie jak i o Tuchance 'The Illusive Man'(TIM - fajny skrot) nic wiedziec nie mogl, zatem wskrzeszanie Shepa dla tego powodu jest nielogiczne.

Co do bohaterskosci Shepa i wiedzy o jego osiagnieciach - ponownie odwoluje sie do historii kanonicznej. Rada Jedi nie chce Shepa widziec, Udina rowniez, najchetniej by go zakopali, a to, ze kilku 'zwyklych obywateli' widzi w nim bohatera, to fajnie, ale raczej malo znaczaco(I'm Commander Sheperd and this is my favourite store on the Citadel).

Zainteresowanie Collectors postacia Sheparda.

Jest raczej marginalne(po zniszczeniu SR1 Normandy nawet nie chcialo im sie zebrac jego kompanow, ani jego zwlok) do momentu jego 'wskrzeszenia'. Po tym jest juz nieco ciekawiej, ale i nieco dziwne(nieudolna zasadzka?). Co do ataku na Horizon i obecnosci Alenko/Ashley, to ja nie widze w tym nic nadzwyczajnego. Horizon spelnia wszystkie wymogi do tego, aby zostac zaatakowanym przez Collectors: zamieszkuja tam wylacznie Ludzie, jest poza obszarem Alliance, a obecnosc naszego bylego kompana jest raczej przypadkowa, ot taki bonus(poza tym Alneko/Ash nie zostal zabrany mimo, ze znajdowal sie bardzo blisko miejsca gdzie Collectors wyladowali, bo wszyscy pozostali wokolicy zostali 'uprowadzeni' - fail fabularny, czy niski priorytet postaci?).

Aha, co do schematycznosci:

Mylisz sie, nie ma zadnych 'wariacji', sa tylko rozne historie(fakt, w wiekrzosci przypadkow sa to historie ciekawe), ale zasada pozostaje taka sama. Za kazdym razemmamy quest na zdobycie czlonka zalogi, gadke wstepna, potem na Normandy dostajemy gadke o zadaniu, to zadanie wykonujemy i mamy lojalnosc(za wyjatkiem spotkania Kartofel/SuZe oraz Legion/Tali). Tak jest dla kazdej postaci, a jedyna roznica jest historia i wyglad zadania(s hematycznosc w ME2 polega na tym samym jak w Assassin's Creed - miasto -> dochodzenia -> zabojstwo, a ze same dochodzenia sa nieco inne, to nie wplywa na schemat). Szkoda, bo latwo mozna by bylo zrobic jakas wieksza roznorodnosc w wydobywaniu informacji od naszych kompanow, a nie z gory narzucone w konkretnym momencie wywody, ze czegos od nas chca.

gram żeby grać, a nie wyszukiwać na siłę wady.

Faktycznie na to wyglada. Zdaje sie, ze Ty grasz po to aby sobie powciskac WSAD, kilkanascie razy wdusic LPM, popatrzec na Shadery i juz, podczas gdy ja staram sie maksymalnie wczuc w klimat, zaglebic w fabule przez co dostrzegam pewne rzeczy, ktore Tobie umykaja. Takie przynajmniej ja odnosze wrazenie na podstawie Twoich wypowiedzi. Czy jestem w bledzie?

@Argaris.

Widzisz... Ludzie maja to do siebie, ze sa niezaleznymi jednostkami, indywiduami z ktorych kazdy ma wlasna opinie na kazdy temat, taka juz jest natura ludzi. Po to zostaly stworzone fora dyskusyjne, aby ludzi mogli dyskutowac, wymieniac sie opiniami.

Gdyby wszyscy mysleli dokladnie tak samo, to Ziemia byla by pieknym miejscem, gdzie wszyscy ludzie zyliby w harmonii z uwagi na brak jakichkolwiek konfliktow, dazyliby pokojowo do wspolnego celu... Albo wszysy by sie wzajemnie wybili.

Oh well...

FAKE EDIT:

No i znowu wyglada na to, ze uwazam ME2 za totalnego gniota ktorego szczytem mozliwosci jest znalezienie sie w 'kasznce'.

To nie prawda. ME2 to fajna gra, poprawiajaca sporo bledow czesci pierwszej, ale jednoczesnie dodajaca troche nowych niedorobek, i okazjonalnie failujaca. Po prostu gra ma wady, ktorych nie mam zamiaru ukrywac, a ktore sprawiaja, ze gra nie jest 'idealem', jak niektorzy twierdza.

W wiekszosci moich wypowiedzi poddaje w watpliwosc spojnosc swiata wynikajaca z niedopracowan fabularnych. I juz.

Edytowano przez TheNatooratx
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hah!

Chwila zabawy SaveGame Editorem i takie rzeczy sie odkrywa! Bawilem sie SGE aby odblokowac Legion na poczatku gry, bo obilo mi sie o uszy, ze taki zabieg jest mozliwy. Oto na co trafilem:

tndragonterrorpatrol.th.jpg

'Niestety' ta postac nie jest dostepna w samej grze, brak jej modelu oraz wszelkich dialogow, zatem 'nie istnieje'. Wybierajac Kasumi i jakas inna postac biegamy tylko z jednym czlonkiem druzyny. Coz, trzeba czekac na DLC.

EDIT:

OWNED!

A? punch to the face is also likely!

Edytowano przez TheNatooratx
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle całkiem nieźle Widać przynajmniej jaką postać dostaniemy do odblokowania w DLC ciekawe

co do ukrytych opcji dialogowych widać ze twórcy się postarali i co ciekawe jeżeli takowe opcje są w grze i w dodatku są nagrane przez aktorów to mamy teraz problem

Albo BioWare wiedział że gracze prędzej czy później dojdą do tego jak odblokować wszystkie postacie już na początku gry

albo hmmm nie wiem może wy macie jakieś pomysły ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ataku na Horizon i obecnosci Alenko/Ashley, to ja nie widze w tym nic nadzwyczajnego. Horizon spelnia wszystkie wymogi do tego, aby zostac zaatakowanym przez Collectors: zamieszkuja tam wylacznie Ludzie, jest poza obszarem Alliance, a obecnosc naszego bylego kompana jest raczej przypadkowa, ot taki bonus(poza tym Alneko/Ash nie zostal zabrany mimo, ze znajdowal sie bardzo blisko miejsca gdzie Collectors wyladowali, bo wszyscy pozostali wokolicy zostali 'uprowadzeni' - fail fabularny, czy niski priorytet postaci?).

Raczej drobny fail/niedopowiedzenie, które można łatwo wytłumaczyć. Z błyskawicznej reakcji Cerberusa wynika, że Horizon musiał być obserwowany - a ze słów TIMa, że właśnie przez obecność Ash/Kaidana. Byłby to raczej spory zbieg okoliczności, gdyby Horizon został przypadkowo wybrany spośród X kolonii przez Collectorów.

Co do reszty dyskusji - powtórzyłem sobie intro (które, jak pamiętałem, usatysfakcjonowało mnie w usprawiedliwieniu tego motywu) z Mirandą i TIMem, zajrzałem na wiki i... doszedłem do wniosku że dyskutujemy w ogóle bez sensu. Cerberus nie wskrzesza Sheparda do walki z Collectorami, tylko z Reaperami - Collectorzy po prostu zaczynają działać w trakcie Lazarusa (chyba można założyć, że atak na Normandię jest ich pierwszym, bo nic o wcześniejszych działaniach ofensywnych nie ma mowy). A skoro tak jest, to unique skill z ME1 pozostaje w mocy, przynajmniej dla Cerberusa. Skąd TIM ma wiedzieć, co właściwie Shepardowi zalęgło się w głowie? To wie tylko sam Shep i ew. drużyna z ME1, a oni, jak się przekonujemy, wielkimi fanami Cerbka nie są. TIM musiał dojść do wniosku, że to, co znajdowało się w nadajniku, miało decydujący wymiar, no bo w końcu Shep zabił Reapera. "Człowiek Iluzja" ;) w końcu nie wierzy Radzie i ich bajeczkom o okręcie flagowym gethów.

Ale znowu zbaczamy w stronę spekulacji, co dana postać może robić za kulisami...

Podstawową rolę w tym motywie odgrywa czas trwania Lazarusa - trudno przecież założyć, że nawet Cerberus mógł przewidzieć wydarzenia zawiązujące akcję ME2 jak i przebieg misji. Nie wiadomo, czy wiedząc o wydarzeniach z ME2, TIM by się ponownie na taki ruch zdecydował. Ale wtedy jeszcze tych danych, które my mamy nie posiadał.

No i trzeba też dołożyć, że właściwie nie wiemy za wiele o samym TIMie, więc możliwe, że dopiero ME3 wszystko dopowie do końca. Tak, też nie lubię tego argumentu.

EDIT: Aha. No i rzecz jasna Cerberusowi nie zależało na tym, by mieć po prostu dobrych żołnierzy. Być może nawet jednostki specjalne były swoją drogą wysyłane, ale Omega-4 była nie do przejścia. Specyfika misji jest taka, że nie może się tam wpakować cała armia. Potrzebny był cały oddział jednostek wybitnych (stąd to zbieranie najlepszych specjalistów), a najwybitniejszą w kwestii kopania tyłków Złym z ówcześnie żyjących - i w dodatku człowiekiem, co dla TIMa ma spore znaczenie - jest Shepard. Zbierając to wszystko do kupy, naprawdę nie jest dziwne, że chciał mieć go na przywódcę oddziału ratującego ludzkość.

Mylisz sie, nie ma zadnych 'wariacji', sa tylko rozne historie(fakt, w wiekrzosci przypadkow sa to historie ciekawe), ale zasada pozostaje taka sama. Za kazdym razemmamy quest na zdobycie czlonka zalogi, gadke wstepna, potem na Normandy dostajemy gadke o zadaniu, to zadanie wykonujemy i mamy lojalnosc(za wyjatkiem spotkania Kartofel/SuZe oraz Legion/Tali). Tak jest dla kazdej postaci, a jedyna roznica jest historia i wyglad zadania(s hematycznosc w ME2 polega na tym samym jak w Assassin's Creed - miasto -> dochodzenia -> zabojstwo, a ze same dochodzenia sa nieco inne, to nie wplywa na schemat). Szkoda, bo latwo mozna by bylo zrobic jakas wieksza roznorodnosc w wydobywaniu informacji od naszych kompanow, a nie z gory narzucone w konkretnym momencie wywody, ze czegos od nas chca.

Wybacz, sądziłem, że Twój zarzut jest naprawdę sensowny i faktycznie napisałem na zupełnie inny temat. W tym momencie zrobiłem takiego facepalma, o jaki fabuła ME2 nie przyprawiła mnie ani razu (nawet na Purgatory).

To skandal, że z reguły na początku jest wstęp (zapoznanie z postacią, oględne rozmowy) potem rozwinięcie (lojalka) a dalej zakończenie (dalsze rozmowy/romans). Jestem wręcz oburzony. Prawie jak czytając nowelę, w której jest znowu ekspozycja, wstęp, rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie. Bo przecież powinno być jak w dramacie romantycznym, chaos kompozycyjny, synkretyzm rodzajowy i wszystko-żeby-tylko-zamotać-to-co-powinno-być-proste.

...

Po prostu odłóżmy ten wątek dyskusji, OK? To jest naprawdę Twoje bardzo subiektywne negatywne wrażenie. Sam ten wzorzec też naturalnie zauważyłem, ale do głowy by mi nie przyszło, że można go poczytać jako wadę.

Faktycznie na to wyglada. Zdaje sie, ze Ty grasz po to aby sobie powciskac WSAD, kilkanascie razy wdusic LPM, popatrzec na Shadery i juz, podczas gdy ja staram sie maksymalnie wczuc w klimat, zaglebic w fabule przez co dostrzegam pewne rzeczy, ktore Tobie umykaja. Takie przynajmniej ja odnosze wrazenie na podstawie Twoich wypowiedzi. Czy jestem w bledzie?

Świetny pomysł, teraz sobie nawrzucajmy używając gładkich słów. Ja sięgnę po stetryczałego, ty rzucisz ograniczonymi zdolnościami percepcyjnymi (albo od razu intelektualnymi) i będzie jeszcze zabawniej.

I żeby zaspokoić Twoją dziką ciekawość, mam nieco inne priorytety niż raczysz sugerować. A skoro już tak bardzo o mnie, i skoro wspominałem o romantyzmie, to przywołam sobie słowa narodowego wieszcza. Bowiem w kwestii dowolnej dziedziny sztuki, również gier Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko. Jako wadę rozumiem coś, co mi przeszkadza w grze, nie coś, co wychodzi po analizie każdego elementu pod mikroskopem i tylko przy autentycznej chęci znalezienia błędu. Takie podejście jest dla mnie obce i chore.

I chyba o to się rozbijają wszelkie nasze dyskusje.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do nowej członkini Normandii Kasumi można usłyszeć, że jest złodziejką. Gdzie??? A no w czasie gry dzięki Wiadomościom można posłuchać o jej dokonaniach na Cytadeli (kradzież kilku dzieł sztuki) oraz Ilium (kradzież prototypowego konwertera omni-żelu).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheNatooratx: Zmusiłeś mnie do czegoś czego się nie spodziewałem w ogóle. Dzięki za linka do Edytora Save'ów. Przyda się Legion na początku gry ;] choć pewnie jest przy okazji masa błędów z tym programem, sprawdzę podczas zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...