Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Książki ogólnie

Polecane posty

Od siebie polecam cykl "Malazańska Księga Poległych" autorstwa Stevena Eriksona. Te książki były już wiele razy wspominane w tym temacie, więc krótko: wprawdzie pierwsza jest (moim zdaniem) taka sobie, ale kolejne są tak niesamowicie epickie, że aż strach, przebogaty świat, fantastyczne postacie, historia sięgająca ile setek tysięcy lat wstecz? W każdym razie wiele. Jedna z najlepszych serii fantasy, jakie miałem przyjemność czytać.

Dzięki ;) sam tytuł i autor by wystarczył, resztę się wygoogluje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tur -> aww, braciszku, ajlowju.

Do usług, siostro ;)

Ja niedawno zamęczyłem kolejną powieść (a raczej powiastkę patrząc na objętość) naszego ulubionego Stefka, a mianowicie "Pokochała Toma Gordona". Zaczyna się niby normalnie - dziewczyna gubi się w lesie. Ale King potrafił zrobić z tego coś ciekawego, coś co zmusza nas do przewracania kolejnych stron. Tym czymś jest niepewność - czy to na prawdę coś czai się w tych lasach, czy to jeno projekcje zagubionej dziewięciolatki? Nawet zakończenie jest dosyć ciekawe...

King nie ujawnia czy tą powieść można zaliczyć do szeroko rozumianej fantastyki, czy też to wszystko były wymysły dziecka, a "potworem" okazał się zwyczajny niedźwiedź.

Kolejną moją ofiarą padli "Opiekunowie" Deana Koontza. Moim zdaniem to książka trochę naiwna, ale też całkiem wciągająca. Sugestywnie opisana psychika kobiety wychowywanej przez stukniętą ciotkę, która wmawiała jej że świat jest zły i lepiej żeby nie wychodziła z domu. Mamy też oczytanego byłego komandosa Delta Force i superinteligentnego psa. Mauszą oni uciekać przed Czymś. Całość wypada w sumie całkiem nieźle, ale też bez szału. Z dwóch na razie przeczytanych książek tego autora dużo wyżej cenię sobie "Odd Thomasa".

To na razie na tyle, ale licho nie śpi. Tzn wciąż czytam :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, "Komórę" przeczytałem...i nie zmieniam zdania. Książka naprawdę mi się podoba. A co do zakończenia, to

nie jest takie pesymistyczne jak zkładałem wcześniej, jest nawet optymistyczne.Jak na Kinga, oczywiście. Nie odpowiada jasno na pytania zadane w książce, urywa się po prostu, ale podreśla zarazem, że to już koniec tej historii.

A teraz zacząłem "Uciekiniera" tegoż samego autora. Film obejrzałem(dość dawno temu), owszem, nie taki zły, choć nie lubię filmów "na motywach". Jestem w pierwszej połowie, a różnic między filmem a książką naliczyłem z pół tuzina. I to nie takich małych typu "w tej scenie powiedział tak, a powinien powiedzieć tak" tylko poważnych różic w świecie przedstawionym! Dobra, kończę tego posta bo książka czeka.

Sam również "Komórkę" przeczytałem i uważam ją za świetną książkę :D. A zakończenie jest takie jakie King lubi czyli otwarte xD. Co do "Uciekiniera" to była moja pierwsza książka Kinga i w sumie tutaj nie ma co mówić o różnicach... lepiej policz podobieństwa będzie szybciej... w filmie zachowali imię i nazwisko bohatera oraz prezesa firmy i ogólne zasady gry nic poza tym.

Yennefer jeżeli "Dola Jeruzalem" zawiera w sobie elementy Loverafta to przekopię pół Polski, żeby cokolwiek Lovecraftowego znaleźć bo "Dola Jeruzalem" to mistrzowskie opowiadanie według mnie. Widać, że King bardzo lubi to miasteczko bo są chyba 3 opowiadania plus cała powieść i tym mieście i wiele nawiązań w innych :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niedawno zamęczyłem kolejną powieść (a raczej powiastkę patrząc na objętość) naszego ulubionego Stefka, a mianowicie "Pokochała Toma Gordona".

No proszę. Przez wielu nie dość, że niedoceniona, to otwarcie krytykowana... a ja osobiście uważam ją za co najmniej dobrą. Rzeczywiście, to, co mała przeżywa w leśnej głuszy, jest więcej niż niesamowite. Sugestywne fantazje, powodowane strachem, szokiem i przepotężną dziecięcą wyobraźnią czy znalezienie się w obliczu przerażającego faktu, który już 100 km dalej, w cywilizowanej metropolii, nie miałby prawa istnienia? ;] Książeczka posiada naprawdę specyficzny klimat i na długo zapadła mi w pamięć; to jedna z tych historii, w których w zasadzie trudno dopatrzeć się wstrząsających konkretów, ale całokształt ma w sobie definitywne coś.

Yennefer jeżeli "Dola Jeruzalem" zawiera w sobie elementy Loverafta to przekopię pół Polski, żeby cokolwiek Lovecraftowego znaleźć bo "Dola Jeruzalem" to mistrzowskie opowiadanie według mnie. Widać, że King bardzo lubi to miasteczko bo są chyba 3 opowiadania plus cała powieść i tym mieście i wiele nawiązań w innych :).

Jeśli "Dola Jerusalem" jest wg Ciebie mistrzostwem, w Lovecrafcie powinieneś się zakochać. Klimat i styl ewidentnie i intensywnie inspirowany Howardem, a ponadto

owa glizda, a nawet księga De Vermis Mysteriis, zawierająca niezbędne do wezwania potwora inkatnacje, to dzieło Lovecrafta. Owym robalem jest Yog-Sothoth, tak zwany Outer God z mitologii Cthulhu, natomiast samo opowiadanie "Dola Jerusalem" jest mocno wzorowane na lovecraftowskich "Szczurach w ścianach" i "Koszmarze w Dunwich". Zajrzyj na

http://en.wikipedia.org/wiki/Jerusalem%27s_Lot, masz tu jeszcze więcej wyjaśnień i analogii, które powinny być niezłym dopalaczem w poszukiwaniach któregoś ze zbiorów Lovecrafta. ;]

A od siebie dodam skromnie, że King, jeśli stosuje swoje oryginalne pomysły, jest świetny. Natomiast kiedy wzoruje się na Lovecrafcie, jego twórczość nabiera nowego, trudnego do opisania wymiaru strachu... o ile wcześniej nie czytało się tego, co zainspirowało ów nowy wymiar. Bo w obliczu permanentnej znajomości dzieł Howarda, King w swych trybutach dla niego staje się tylko miernym nawet nie naśladowcą, a niemal kopistą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli "Dola Jerusalem" jest wg Ciebie mistrzostwem, w Lovecrafcie powinieneś się zakochać. Klimat i styl ewidentnie i intensywnie inspirowany Howardem, a ponadto

owa glizda, a nawet księga De Vermis Mysteriis, zawierająca niezbędne do wezwania potwora inkatnacje, to dzieło Lovecrafta. Owym robalem jest Yog-Sothoth, tak zwany Outer God z mitologii Cthulhu, natomiast samo opowiadanie "Dola Jerusalem" jest mocno wzorowane na lovecraftowskich "Szczurach w ścianach" i "Koszmarze w Dunwich". Zajrzyj na

http://en.wikipedia.org/wiki/Jerusalem%27s_Lot, masz tu jeszcze więcej wyjaśnień i analogii, które powinny być niezłym dopalaczem w poszukiwaniach któregoś ze zbiorów Lovecrafta. ;]

A od siebie dodam skromnie, że King, jeśli stosuje swoje oryginalne pomysły, jest świetny. Natomiast kiedy wzoruje się na Lovecrafcie, jego twórczość nabiera nowego, trudnego do opisania wymiaru strachu... o ile wcześniej nie czytało się tego, co zainspirowało ów nowy wymiar. Bo w obliczu permanentnej znajomości dzieł Howarda, King w swych trybutach dla niego staje się tylko miernym nawet nie naśladowcą, a niemal kopistą.

Dzięki Yeneffer jesteś wielka xD. Od poniedziałku zabieram się za poszukiwania, najpierw Sierpc i Płock, a jak nie to uruchomię moje tajne komórki wywiadowcze w Warszawie, tam na pewno coś się znajdzie :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, dlaczego wszyscy tak się zachwycają Lovecraftem. Przecież w tych jego książkach klimat grozy jest dęty jak cukrowa wata na patyku. Prawdziwymi mistrzami horroru byli niektórzy pisarze angielscy i amerykańscy (Rhodes, Bierce, Poe, Saki) albo nasi (Grabiański) i to znacznie wcześniej od tego prowincjonalnego psychotyka. Prawdę rzekł Kopernik, kiedy powiedział, że gorsza moneta wypiera z rynku lepszą... Poczytajcie, proszę, oba tomy "Opowieści niesamowitych" wydanych prze Iskry w latach 60-tych ubiegłego wieku. Można to jeszcze znaleźć gdzieniegdzie w bibliotekach....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ Generale, większość z nas(tak przynajmniej myślę) doskonale zna "Opowieści Niesamowite", bo wręcz nie wypada nie znać. Ja już mówiłem, że wolę Poego ale do Lovecrafta nic nie mam, przeciwnie - bardzo go lubię. Dla mnie Poe jest mistrzem, ale nie dziwi mnie specjalnie, że ktoś woli Lovecrafta. Kwestia gustu, niech każdy czyta to, co do niego trafia najlepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ Generale, większość z nas(tak przynajmniej myślę) doskonale zna "Opowieści Niesamowite", bo wręcz nie wypada nie znać. Ja już mówiłem, że wolę Poego ale do Lovecrafta nic nie mam, przeciwnie - bardzo go lubię. Dla mnie Poe jest mistrzem, ale nie dziwi mnie specjalnie, że ktoś woli Lovecrafta. Kwestia gustu, niech każdy czyta to, co do niego trafia najlepiej.

Wiesz, baronie, co mnie zawsze urzekało w angielskich opowieściach grozy? To, że każdy duch czy upiór znał swoje miejsce. Duch lorda nigdy by się nie zniżył do straszenia służby, a duch służącej nie ośmieliłby się niepokoić księcia pana ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie te angielskie opowiadania, to spory kawałek dzieciństwa. Pamiętam, że dwunastolatkiem będąc, przeczytałem "Kruka" i pomyślałem sobie: "To jest ten osławiony Poe? Co za nudziarz i w ogóle bez sensu pisze" ;) Wróciłem więc do niego dopiero po jakichś dwu latach i wtedy już mi się spodobał. I do dziś regularnie do niego wracam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czytałeś waćpan "Opowieści starego antykwariusza" Montague Rhodesa Jamesa? To były właśnie opowiadania - jak je wtedy nazywano - niesamowite, wydane chyba w serii "Stanisław Lem poleca". Jak sobie niektóre przypomnę, to jeszcze mnie trzęsie... Bardzo przewrotne, napisane z lekkim przymrużeniem oka, ale doprawdy... niesamowite.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio przeczytałem ,,Zegarmistrza'' Jeffreya Deavera, czyli kolejny tom przygód Lincolna Rhyme'a i agentki Sachs. Jak zwykle niezwykle pomysłowe rozwiązanie, a zwroty akcji są niesamowite. Bardzo podobał mi się pomysł na ,,pierwsze'' zakończenie (przeczytacie a zrozumiecie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie wiem czy ktoś czytał, ale chciałbym się podzielić knigami, którę przeczytałem (dawno bo dawno, ale zawsze).

Pierwszą książką, a raczej serią książek jest wspaniała seria Stephena Kinga "Mroczna Wieża". Osobiście uważam King'a za najlepszego pisarza XX i XXI wieku. Sposób w jaki pisze sprawia, że Ci, którzy nie znają jego stylu mogą się nudzić na początku. On pisze "falowo". Już tłumacze o co mi chodzi: Na początku, każda książka jest mało ciekawa, powoli budowane jest napięcie, aby tak po 50-80 stronach uderzyło w czytelnika z ogromną siła. Następnie, tak jak fale morskie, napięcie opada i jest budowane ponownie, tym razem szybciej. Mniej więcej po przeczytanie 3/4 książki zaczyna się "tajfun" czyli ciągła nawałnica ekscytujących zdarzeń, trzymająca w napięciu i nie pozwalająca odłożyć książki aż po same zakończenie. Ostatnie 2 tomy Mrocznej Wieży przeczytałem jeden po drugim w przeciągu miesiąca (wiadomo studia, to trza się też uczyć). Dla tych, którzy jeszcze nie czytali mogę powiedzieć jedno: cała seria to połączenie westernu, filmu Siedmiu Samurajów Kurosawy, Niekończącej się Opowieści i horroru. Polecam gorąco - napewno nie będziecie się nudzić.

Inną ksiązką, przeczytaną naprawde niedawno był 4 tom "Opowieści z rodu Otori" noszący symboliczny tytuł "Krzyk Czapli". Książka może nie jest tak dobra jak dzieła Kinga, ale dla fanów kultury dalekiego wschodu i fantastyki pozycja obowiązkowa. Ksiązka opowiada o wydarzeniach bodajże 15 lat po 3 tomie. Podoba mi się w tej książce narracja - jest ona podzielona na 4 części: historię Takeo, Kaede, ich córek oraz pewnego chłopca, którego tożsamości nie zdradzę, aby nie popsuć wam czytania :) Co mogę jeszcze powiedzieć o tej książce? to nie jest książka o samurajach, tylko o Shinobi (oczywiście bardzo fikcyjnej ich wizji). Również polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku przeczytałem ok 20 książek (tylko 2 to lektury).

Wow, no to faktycznie jest się czym chwalić! ;)

zybex86 - O Kingu pisaliśmy ze 2 strony wcześniej, jeśli nie czytałeś to zerknij, może się jeszcze odniesiesz do któregoś z poprzednich postów. Ja również uwielbiam Kinga, ale aż takim entuzjastą nie jestem, żeby nazwać go najlepszym pisarzem XX i XXI wieku. Jaka jest twoja ulubiona książka Kinga?

Czekam aż ktoś ożywi tutaj dyskusję, bo jakoś niemrawo ten temat wygląda. Raz na jakiś czas ktoś napisze, że coś przeczytał i poleca... Lepiej już chyba po raz kolejny dyskutować o tym samym ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja moge napisac o swojej ulubionej ksiazce Kinga: "Misery". Zadna inna nie ma takiego autentycznej atmosferu strachu. Powiem szczerze, ze nie czytalem dotad innej ksiazki, w ktorej tak realistycznie byloby opisane co bohater czuje.

Nie bede jej streszczal, niech kazdy sobie sam ja przeczyta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją ulubioną książką Kinga jest "Carrie" głównie dlatego, bo sprawczyni całego "zamieszania" miała po prostu cholernego pecha być wychowywaną przez taką matkę, i w sumie winą za to co się w książce dzieje ponosi wiele osób ale nie sama Carrie :). Tzn. osoba która zapowiada się na czarny charakter jest w całej fabule tą najlepszą i to mi się w tej książce podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na forum znowu dyskusja o Kingowej twórczości, to się wypowiem w temacie. Jak już wcześniej wspomniałem, zabrałem się za "Uciekiniera". Książkę skończyłem w trzy dni z hakiem, i muszę rzec, iż... nie porwała mnie ta książka. Świat niby ciekawy, posępna wizja wieku XXI w którym oficjalnie zalegalizowano morderstwo, narkotyki i prostytucję, a faktyczną władzę sprawuje Korporacja Gier, która... Zresztą, fabuły zdradzać chyba nie trzeba, większość bywalców tematu powieść przeczytała, a ci co nie przeczytali niedługo pewnie sami sięgną po pozycję. Jak już wspomniałem świat jest ciekawy, głównemu bohaterowi cały czas towarzyszy poczucie zagrożenia, ale... moim zdaniem jest ono wymuszone. Książki jakoś nie czytało mi się lekko, nie byłem zbytnio ciekawy co się zdarzy za te kilka stron. Ogólnie powieść nie wydała mi się szczególnie wciągająca, choć miała ku temu wszelkie predyspozycje. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się się czegoś więcej, zwłaszcza po świetnej "Komórce", w której rzeczywiście wyczuwało się zagrożenie i grozę. Jestem trochę zawiedziony "Uciekinierem". <_<

P.S.

A dzisiaj przyniosłem z biblioteki pierwsze dwa tomy Ludlumowskiej trylogii o Bourn'ie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem w końcu Niepiosenki Kazika Staszewskiego. Kilkaset stron Kazikowego świata w formie bardzo dobrych reportaży. Tym bardziej mi podpasowały, że teraz rozumiem ten procent więcej z twórczości śpiewanej Kazika i Kultu :) Gorąco polecam.

25 lektur na drugą liceum :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, kids (żarcik-psikusik), widzę, że wam dyskusja przymiera głodem, więc oto jestem. ;]

Otóż:

@EGM - Generale nasz, skończ waść i oszczędź Howardowi L. ;] Być może, że groza w jego twórczości jest pompatyczna, ale wydaje mi się, że można ją tak postrzegać tylko na pierwszy rzut oka. Po dokładniejszym wczytaniu się i pozwoleniu na dostrojenie do tego specyficznego sposobu rzeźbienia w klimacie, płynie się z prądem, a Lovecraft pomiata czytelnikiem do woli... przynajmniej w moim przypadku tak było. Zresztą, co kto lubi, może Howie faktycznie potrafi umiejętnie dźgać ludzkie poczucie bezpieczeństwa, skoro ma tylu fanów na całym świecie. A ja wolę bishonenów. 8)

Zabieram się też za Sapkowskiego

Najwyższy czas, że tak tradycyjnie podkreślę. ;]

No to ja moge napisac o swojej ulubionej ksiazce Kinga: "Misery". Zadna inna nie ma takiego autentycznej atmosferu strachu. Powiem szczerze, ze nie czytalem dotad innej ksiazki, w ktorej tak realistycznie byloby opisane co bohater czuje.

E tam. Akurat fenomenu "Misery" nie jestem w stanie zrozumieć, niestety nigdy mnie to czytadło nie porwało. Ot, żeby daleko nie szukać, również z repertuaru Kinga - IMO "Gra Geralda" wygrywa z "Misery" na polu ubrania w słowa stanów psychicznych i emocjonalnych. Co nie zmienia faktu, że rzeczone czytadło jest samo w sobie całkiem przyzwoitym thrillerem.

Moją ulubioną książką Kinga jest "Carrie" głównie dlatego, bo sprawczyni całego "zamieszania" miała po prostu cholernego pecha być wychowywaną przez taką matkę, i w sumie winą za to co się w książce dzieje ponosi wiele osób ale nie sama Carrie :). Tzn. osoba która zapowiada się na czarny charakter jest w całej fabule tą najlepszą i to mi się w tej książce podoba.

"Carrie" przede wszystkim jest świetnie zrealizowana pod względem społeczno-psychologicznym. Wszak najbardziej przerażająca nie jest wcale zemsta bohaterki, ale jej życie, sytuacja w domu czy w szkole, pech, że urodziła się akurat sobą... ilu podobnych ludzi znacie, takich, na których "życie się uwzięło"? Bo ja co najmniej kilku. I zakładam się, że o każdym z nich można by napisać podobne, równie rozbudowane i paskudne opowiadanie... a gdyby tylko pozwolić im dodać do tego swoje fantazje o odwecie na paru osobach, to opis tego 'wyrównania rachunków' byłby zdecydowanie straszniejszy niż to, co zrobiła Carrie, bardziej wyrafinowany i skonstruowany z większym rozmachem, leżącym w obmyślanych co noc szczegółach. Groza.

@Senkel001 - osobiście wymiękłam przy "Uciekinierze" gdzieś tuż za połową książki, więc... powieść jest nudna, rozwlekła i równie przekonująca, co ja w dwóch kucysiach z transparentem "I <3 Pony". A szkoda, bo pomysł faktycznie nie jest zły, tylko z niezrozumiałych dla mnie powodów King, zamiast stworzyć kipiącą akcją i nieludzkim tempem opowieść o tym, jak przebiegłą ofiarą, a jak bezlitosnym myśliwym potrafi być człowiek, spłodził gniot. Po prostu gniot, toż to się zesrać cementem można przy czytaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam. Akurat fenomenu "Misery" nie jestem w stanie zrozumieć, niestety nigdy mnie to czytadło nie porwało. Ot, żeby daleko nie szukać, również z repertuaru Kinga - IMO "Gra Geralda" wygrywa z "Misery" na polu ubrania w słowa stanów psychicznych i emocjonalnych.

A ja stanę jednak po stronie Misery. Niestety nie mam czasu tego uzasadnić, bo czas goni, a tak jak napisałem w dziale "muzyka", jutro rano wyjeżdżam i muszę wstać o 6 rano.

Moją ulubioną książką Kinga jest "Carrie" głównie dlatego, bo sprawczyni całego "zamieszania" miała po prostu cholernego pecha być wychowywaną przez taką matkę, i w sumie winą za to co się w książce dzieje ponosi wiele osób ale nie sama Carrie smile.gif. Tzn. osoba która zapowiada się na czarny charakter jest w całej fabule tą najlepszą i to mi się w tej książce podoba.

Także bardzo lubię "Carrie". Może nie jest moją ulubioną książką Kinga, ale jedną z ulubionych na pewno. Co tu dużo mówić, Yennefer mnie uprzedziła i nie mam już nic do dodania. Jednym zdaniem - doskonały debiut.

osobiście wymiękłam przy "Uciekinierze" gdzieś tuż za połową książki, więc... powieść jest nudna, rozwlekła i równie przekonująca, co ja w dwóch kucysiach z transparentem "I <3 Pony". A szkoda, bo pomysł faktycznie nie jest zły, tylko z niezrozumiałych dla mnie powodów King, zamiast stworzyć kipiącą akcją i nieludzkim tempem opowieść o tym, jak przebiegłą ofiarą, a jak bezlitosnym myśliwym potrafi być człowiek, spłodził gniot. Po prostu gniot, toż to się zesrać cementem można przy czytaniu.

Owszem książka bardzo słaba, ale film jeszcze gorszy ;]. Osobiście aż tak bym nie narzekał. Książkę zaliczyłem, odłożyłem na półkę i szybko o niej zapomniałem. Jednak nie przypominam sobie, żebym miał jakieś kłopoty z przebrnięciem przez nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam książke cliva cusslera "odyseja trojańska"

jednym słowem książka świetna!

Bardzo ciekawa(choć możę nie odkrywcza;)) fabuła.

opowiada o przygodach dirka pitta jego dzieci i ich przyjaciela. naprawde warto przyczatać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arglebargle - sorka - byłem po pracy i nie chciało mi się zbytnio czytać wszystkiego, bo chciałem się wyspać :P

Co do Kinga, to nie nazywam go najlepszym pisarzem bez powodu. Może przesadzam mówiąc, że jest najlepszym ogólnie, ale takie połączenie grozy i przygodowych książek ma bardzo dużo i są dobre - czytałem Bezsenność po angielsku i jest GENIALNA, ale, jak to u Kinga, rozkręca się gdzieś w połowie. Potem już nie chce się odłożyć książki (chociaż moja narzeczona potrafi mnie zmusić do tego ;) ).

Bodajże T.S.Eliot powiedział, że idealne dzieło literackie to takie, które możesz przeczytać w jednym "posiedzeniu" ;) ja się nie zgadzam. Książki Kinga dobrze się czyta i wraz z Lovecraftem (który jest u mnie na 2 miejscu) jest najlepszym pisarzem wg mnie ;)

Moja ulubiona książka? "Wilki z Calla" (5 tom sagi o "Mrocznej Wieży"). Czemu? Bo jest to książkowa wersja "Siedmiu Samurajów" połączonych z Science-Fiction i westernem. Czego facet mógłby chcieć więcej? ;)

Książki Kinga są dobre - chociażby "Zielona Mila", która w wersji filmowej jest wspaniała. Muszę w końcu kupić sobie zieloną mile w oryginale (po angielsku) i przeczytać. Jak ktoś ma po angielsku jakieś książki Kinga to bardzo chętnie jakąś odkupię (jeśli ktoś chcę sprzedać, w co nie uwierzę tak łatwo ;) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ursula K. LeGuin - "Miejsce początku" - ładna opowieść o dwojgu zagubionych ludzi, których jedynym pocieszeniem są wizyty w tytułowym Miejscu Początku, do którego wejście odkryli zupełnie przypadkiem. Ciekawa powieść o miłości i samotności.

Ad vocem aktualnej rozmowy - Z "Mrocznej Wieży" to najlepszym tomem jest tom drugi i basta. Totalna psychodela :) Tak na margineisie - na dniach wybieram się do Empiku żeby zakupić siódmy tom i saga będzie skompletowana <szaleńczy śmiech> A potem wszystko przeczytam - po kolei, jak bozia przykazała :)

I nie zgadzam się z zybexem, że King jest najlepszym pisarzem. Najwidoczniej nie czytałeś innych autorów ;) Jest jednym z najlepszych, ale są inni dobrzy, a czasem lepsi. Nawet pomijając literaturę piękną, koncentrując się na samej beletrystyce mogę jednym tchem wymienić Gaimana, Tolkiena, Lema, LeGuin, Pratchetta, Agathę Christie, i wielu innych, którycgh nie czytałem (jak na przykład tak ukochany, a jednocześnie znienawidzony przez naszych współfaowiczów Martin <no, nie lubicie go przecież, że tak wolno pisze, prawda?>)

Nie, żebym nie szanował Twojego zdania, ale nigdy nie mogę się zgodzić z tak jednostronnymi i skrajnymi stwierdzeniami. Poza tym King popełnił kiilka przegadanych gniotów, jak na przykład "Stukostrachy"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Coś ostatnio miałem przerwę od forum wakacje itp. ale teraz mam wreszcie powód żeby coś napisać :P Chciałbym wszystkim polecić tzw. "Trylogię Marsylską". W jej skład wchodzą książki: "Total Cheops", "Szurmo", "Solea". Opowiadają one o policjancie Fabio Montale. Jednak według mnie nie jest to kolejna książka w której autor stawia tylko na odpowiednią dozę kryminalistyki. To właśnie zachwyciło mnie w tych książkach. Zawarte są tam świetne przemyślenia głównego bohatera, który oprócz walki z przestępczością Marsylii zmaga się także z trudnościami własnego życia. Jeżeli już wspomniałem o Marsylii to trzeba napisać że to miasto odgrywa bardzo ważną rolę w owych książkach jest jednym z najważniejszych bohaterów.

Z mojego opisu można wywnioskować że jest to tylko kolejna seria książek o "jakimś tam" policjancie, ale zapewniam was że tak nie jest. I o ile "Total Cheops" potrafi czasami znudzić czytelnika to dwie kolejne części to według mnie arcydzieła.

Ja daje tej trylogii 10/10

i jak najbardziej polecam

P.S. Pisząc to sam zacząłem się zastanawiać co tak naprawdę mnie urzekło w owych powieściach? Ale wydaje mi się że tak bardzo polubiłem te książki dlatego że sam jestem bardzo podobny do ich głównego bohatera i staram się nie poddawać gdy życie tak bardzo daje nam popalić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...