Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

[C] The Money of Soul and Possibility Control

Polecane posty

C
[C] The Money of Soul and Possibility Control

controlo.jpg

Producent
Tatsunoko Productions

Gatunek
eee, sci-fi, akcja?

Fabuła


Kimimaro Yoga to student ekonomii, który ciężko pracuje, aby osiągnąć w życiu spokój, stabilizację, rutynę i przeciętność - do czego zmotywowały go wydarzenia z przeszłości. Jednak jakiś demon, wyglądem nieco przypominający Willy'ego Wonkę (choć bardziej tego granego przez Johnny'ego Deppa), nęka i kusi znaczną ilością pieniędzy naszego bohatera, któremu zdecydowanie się nie przelewa i otrzymana kwota bardzo mu się przydaje. Biedak nie wiedział, że to oznacza równocześnie zgodę na udział w grze na okultystyczno-demonicznej giełdzie, gdzie uczestnicy toczą walki między sobą, wykorzystując pieniądze do zasilania ciosów zadawanych przez ich Assety, będące równocześnie reprezentacją ich przyszłości. Serio. Dodatkowe niektóre Assety mają postać niewidzialnych, rogatych dziewczyn jedzących pieniądze.

***

Do obejrzenia C zachęciła mnie opinia Aidena w temacie o nowych seriach. Wprawdzie Aidenowi podoba się wszystko, co ogląda, ale opis - a szczególnie zdanie, które znalazło się w podtytule tego tematu - brzmiało na tyle intrygująco, że obadałem. Przez pierwszą połowę pierwszego odcinka moja mina była mniej więcej taka. Nie miałem pojęcia co się dzieje, ale równocześnie miałem poczucie, że to wszystko - o dziwo - ma jakiś sens, a nie wrzucono na zasadzie "bo tak". Cele głównego bohatera nie są mi obce, powoli tajemnice stojące za tymi wszystkimi cudami są wyjaśniane, wyłania się fabuła. Bohater dostał własnego Asseta, Mashu - jej wygląd bardzo mi się spodobał już od pierwszej chwili (ciekawostka: przy szukaniu w google images wyszła mi "Masha, rosyjska studentka"), charakter to na razie typowa, dość agresywna tsundere, ale po wydarzeniach z drugiego epa takie zachowanie jest nawet uzasadnione. Jeszcze pozostając na chwilę przy pierwszym epie: przy tej scenie parsknąłem niekontrolowanym śmiechem, co też należy zaliczyć C na plus.
jest pod względem wizualnym wykonany świetnie, przypomina mi nieco pomysłem czołówkę słynnego serialu HBO "Carnivale". Pod względem muzycznym ani opening, ani ending jakoś nie wpadły mi w ucho, ale da się posłuchać.
Pierwsza połowa drugiego epizodu to ponownie "nie za bardzo rozumiem, co się dzieje, ale wygląda to bardzo efektownie i ciekawie", czyli pierwsza walka Yogi z doświadczonym graczem. Zazwyczaj niedoświadczeni młodzicy są pożerani, ale ten dzięki... czemu właściwie? silnej, hm, przyszłości? rozklepuje przeciwnika, czym wprawia w zdumienie resztę graczy. Swoją drogą ciekawe, w jaki sposób wybierana jest postać zewnętrzna Asseta, bo Yoga i Mikuni mają takie, jakie mają, a tłustawy rywal miał jednookiego yeti ze steel balls. Walce przyglądał się Mikuni, który też zaczynał swoją karierę od niespodziewanego zwycięstwa, a jego Asset - Q - to również rogate dziewczę, tyle że

loli

. Yoga powraca do rzeczywistego świata po wygranej i zauważa sporą kwotę na swoim koncie. Również Mashu, przebywająca w specjalnej karcie kredytowej (i wykonująca ćwiczenia fizyczne, gdzie ustawienia kamery przypomniały mi słynną produkcję "Training with Hinako"), teraz jest wszędzie z Yogą, udziela mu porad i wypłaca otrzeźwiające ciosy w twarz. Yoga zauważa, że wyglądające identycznie dla większości ludzi pieniądze dla niego teraz wyglądają inaczej - niektóre są czarne. Mikuni, najwyraźniej zaintrygowany postacią Yogi, odwiedził go w miejscu pracy i wyjaśnił, że czarne banknoty emituje tajemniczy Midas Bank.
Ponieważ gracze są zobowiązani toczyć pojedynki minimum raz na tydzień, więc będzie się działo - choć nie mam pojęcia, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Show potrafi rzucić naraz sporo abstrakcyjnych konceptów w trakcie szybkiej akcji, więc można spodziewać się wszystkiego. Oby tylko nie banalnego romansu Yoga-Mashu, to by mnie prawdopodobnie zawiodło. Natomiast kolejne walki, tudzież interpretacja zjawisk ekonomicznych jako elementy fantastyczne typu stwory, ataki itd., jest bardzo mile widziana. Show jest również ładnie wykonane - ma przyjemne projekty postaci, animacja jest płynna, CGI nie przeszkadza i stara się nie rzucać za bardzo w oczy (kompletnie to nie wychodzi, ale przynajmniej próbowali), oprawa muzyczna w trakcie epizodów jest dosyć ciekawa. Gdyby C wystartowało parę miesięcy wcześniej, to miałoby szansę pozamiatać, a tak jest stety-niestety "zaledwie" jednym z wielu bardzo ciekawych show tej wiosny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło wiedzieć, że moja opinia kogokolwiek zachęciła :cool: Tym milej, że C to bez wątpienia seria warta oglądania. Wrażenia z pierwszego odcinka spisywałem już w odpowiednim temacie i swoje zdanie podtrzymuję. Seria wydaje się być dziwna i taka jest w istocie, ale jest to taka ciekawa dziwność, oryginalność założeń bardziej niż posklejanie przypadkowych pomysłów w nadziei, że widzowie się na to skuszą i może jeszcze przylepią łątkę "głębokie dzieło". Walki na początku wydają się niezrozumiałe, ale szybko się wyjaśnia, że to zwyczajnie coś w rodzaju metafory rynkowej walki przedsiębiorstw. Walczący używają swoich "aktyw" i "inwestują" w ataki, które mogą się powieść przynosząc "zyski" dla atakującego i "straty" dla atakowanego, lub wyłącznie "straty", jeśli atakowany będzie dość sprytny. Nie ma co, bezwzględny kapitalizm :D Same "aktywa" (Assets) są niby personifikacją przyszłości ich właściciela, która to w końcu została zabrana jako ubezpieczenie przez Masakakiego, ale nie jestem do końca pewien, jak to rozumieć. Możliwe, że chodzi zwyczajnie o to, iż walczący tak naprawdę narażają własną przyszłość (w końcu pieniądze lub ich brak potrafią bardzo zmienić życie) w walkach, wszystkie swoje środki i aktywa. W każdym razie wszystko jest logiczne i przemyślane, a w każdym razie jak dotąd na takie wygląda. Oczywiście postacie ciągle mają swoje tajemnice, a mnóstwo wątków jest niewyjaśnionych, ale to dopiero początek. Mam tylko szczerą nadzieję, że wątek zaginionego ojca Yogi zostanie rozwinięty ambitniej niż poprzez oklepane "jestem twoim ojcem" ze strony Mikuniego, czy coś w tym rodzaju. Assety obu, to znaczy Mashu oraz Q, wydają się być podobne, a obserwujący pierwszą walkę Yogi również wskazywali podobieństwa pomiędzy oboma panami, więc możliwe, że coś ich łączy. Tak samo wspomniany przez Mariusza wątek romansowy mógłby albo zostać zrealizowany ze smakiem, wprawą oraz subtelnością, albo nawet zupełnie nie wystąpić. To drugie może nawet bardziej, no bo jak tu romansować z własną przyszłością? :P Chyba, że, tak jak wspominałem, to tylko metafora albo niedokładność tłumaczenia. W sumie jak tak teraz myślę, to mam wobec C spore nadzieje i mam nadzieję, że im sprosta. Co prawda niedawno w temacie o Deadman Wonderland pisałem, że normalnie staram się tego nie robić, ale cóż poradzić, C zwyczajnie zbyt mocno na mnie oddziałuje ;] Póki co jest ciekawie i dość dynamicznie, z zadatkami na bycie naprawdę świetną serią, więc jeśli scenariusz, fabuła i relacje między postaciami stoczą się w banały lub zbytnie udziwnianie, to będę zwyczajnie zawiedziony. Oby tak się jednak nie stało, a C dostarczało przez cały czas.

Aidenowi podoba się wszystko, co ogląda

Bez przesady, mimo wszystko czasami potrafię trzasnąć z bata :icon_twisted: Zwyczajnie nie oglądałem aż tyle anime, więc pewne schematy mnie nie męczą, poza tym ogółem mam taką naturę, że we wszystkim doszukuję się raczej pozytywów (chyba, że mam zły nastrój albo coś mi się z góry mocno nie podoba, wtedy potrafię strasznie zrzędzić) i nie mam aż takich wysokich wymagań. Poza tym nie czuję, że tracę czas, kiedy coś nie jest naprawdę bardzo dobre i ciekawe, bo mam teraz sporo wolnego

(no i trzeba sobie licznik

lansu obejrzanych serii nabić :cheesy: )

.

jej wygląd bardzo mi się spodobał już od pierwszej chwili

Mi się ogółem podoba strona graficzna tego anime. Jasne, animacja jest tylko ok (a i to nie zawsze), a CGI jest dość widoczne, ale tutaj bardziej chodzi o styl, drobne szczegóły (choćby wspomniane kiedyś teksty z boku ekranu czy świecące oczy) i projekty postaci, Masakakiego oraz Mashu i Q przede wszystkim. Nie tylko dlatego, że to niewidzialne, rogate dziewczyny jedzące pieniądze. Opening również jest bardzo, bardzo zacny jeśli chodzi o wygląd (muzycznie też daje radę), a i ending nie ma się czego wstydzić.

wyglądające identycznie dla większości ludzi pieniądze dla niego teraz wyglądają inaczej - niektóre są czarne.

To może być bardzo ciekawy wątek. Mashu mówiła, że nie wie czym dokładnie czarne banknoty są, a Mikuni zapewniał, że dokonywanie nimi transakcji nie powoduje niczego złego, ale jednak w końcu po coś je wprowadzono, co nie? Można się domyślić, że Midas Bank właśnie nimi ożywił gospodarkę Japonii oraz że to właśnie takie banknoty trafiają na konta przebywających w Financial District, ale szczegóły wyjaśnią się pewnie z biegiem fabuły. Póki co to fajny smaczek, pogłębiający wrażenie, że bohater wszedł do jakiegoś "ukrytego świata" czy też "otworzył oczy", bo w końcu czarne banknoty są od jakiegoś czasu, a tylko zwykli ludzie nie potrafią ich odróżnić od normalnych pieniędzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem oglądać C głównie z chęci sprawdzenia, czy jeden sezon może mieć aż tyle dobrych/bardzo dobrych anime i do tej pory przekonałem się, że jest to możliwe. Miło obejrzeć czasem serię, gdzie w ogóle nie ma fanserwisu a tak naprawdę liczy się przedstawiona historia (nie, żebym miał coś do fanserwisu :cool: ). Tym bardziej, że zdecydowanie można się utożsamić z głównym bohaterem, przynajmniej ja mogę. Jasne, pewnie każdy chciałby mieć dostęp do milionów i móc wydawać je na co tylko popadnie, jednak podejście Yogi jest mi dużo bliższe - zarabiać tyle, by bez przepracowywania się na 2 etatach móc spokojnie utrzymać siebie i ewentualną rodzinę. Z ciekawością obserwuję więc chłopaka wystawianego na coraz to nowe próby i pokusy. Na koncie z tego co pamiętam ma lekko ponad 30 mln jenów, mimo to ciągle (jeszcze?) pracuje i mało co wydaje, choć zdaje się, że Mikuni i jego podejście zrobiły na nim duże wrażenie, które pewnie narastać będzie w miarę kolejnych epizodów. Zastanawia mnie tylko, czy Mikuni wyrośnie na czarny charakter, moim zdaniem byłoby to trochę zbytnio oklepane. Z drugiej strony spodziewać się można kolejnej możliwej opcji, czyli mentora, który musi zginąć, by jego padawaan mógł urosnąć w siłę ^^ Skojarzył mi się on w pewnym stopniu z głównymi złymi zarówno z Kaiji jak i Akagiego. Co prawda nie jest obleśnym staruchem, jednak również ma szerokie koneksje, forsy jak lodu i jest szarą eminencją japońskiej polityki i ekonomii. Ujawnił już co prawda trochę faktów o sobie i nie wydaje mi się, by kłamał, jednak w dalszym ciągu nie znamy jego celów i znaczenia tajemniczej Gildii, o której wspomniała Q.

W najnowszym epizodzie wyszło też kilka ciekawych faktów, choćby ten związany z tajemniczą organizacją szpiegującą Financial District czy ojcem Yogi. Może niezbyt uważnie śledziłem wszystkie wątki, jednak lekkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że miał on powiązania z FD. Co więcej, był jedną z ofiar bankructwa i wynikającego z niego 'zniszczenia przyszłości'. Zastanawia mnie też, czy bankructwo wiąże się z nieodwołalną śmiercią ofiary, czy też może ona żyć dalej, ale mieć totalnie przechlapane do końca swoich dni. Do tej pory wiemy o dwóch przypadkach samobójstw bankrutów - jeden z nich rzucił się pod pociąg na początku serii, drugi powiesił. Z chęcią usłyszę jakieś dokładniejsze wyjaśnienia tej kwestii.

Osobną sprawą pozostają Assety, które nieodwołalnie kojarzą mi się z Digimonami ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek trzeci, czyli miks prezentacji postaci, wyjaśniania prawideł rządzących Financial District i rozwinięcia wątku ojca Yogi. Wiemy już, kim jest lubiąca lizaki blondyna w okularach - agentką jakiejś organizacji zajmującą się międzynarodowymi finansami, która chce poznać tajemnice FD i wpływ czarnych pieniędzy na świat. Okazało się przy okazji, że wyżej usytuowani i te większe organizacje również wiedzą o okultystycznym świecie finansjery, nawet jeśli nie zawsze mają tam dostęp. Istnieje też więcej niż jedna taka dzielnica, każdy kraj, czy też może region świata swoją ma. Dalekowschodnia jest ogromna z powodów raczej oczywistych, ciekawe jak wygląda środkowoeuropejska :trollface: Zastanawiam się teraz, od kiedy właściwie dzielnice istnieją. Od zawsze, czy tylko od momentu, kiedy gospodarki poszczególnym krajów mocno się ze sobą związały, a globalizacja zaczęła postępować? Wydaje mi się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna, ale z niej wywodzi się z kolei pytanie, dlaczego powstały, ewentualnie kto (co?) je stworzył. Chodzi o powolne zatruwanie świata czarnymi pieniędzmi? Ale co one właściwie robią? A może to wcale nie są żadne mroczne i złe cele i tylko dopływ Midas Money trzyma światowe finanse w całości? Obawy dyrektora (znowu nawet poprawny angielski :D) mogłyby wtedy być słuszne.

Dwie następne postacie przybliżone, to Mikuni oraz ojciec Yogi i on sam. Wygląda na to, że felowe porównanie Mikuniego do obrzydliwych staruchów z Kaijiego oraz Akagiego są słuszne, bo facet zajmuje aż śmieszną liczbę wysokich stanowisk w różnych organizacjach, firmach oraz resortach, jest obrzydliwie bogaty i wpływa na gospodarkę Japonii zza kulis. Co ciekawe póki co nie wydaje się zajmować zaszczytnego miejsca "tego złego". Jasne, nie znamy jego dokładnych celów, działań i motywacji, ale nie wykazuje jawnej agresji względem otoczenia, nie śmieje się diabelsko i ogółem wygląda na normalnego, choć wpływowego faceta. Nawet daje rady Yodze, co stawia go bardziej na pozycji mentora czy innego Obi-Wana, ale tu chyba też nie do końca o to chodzi. A właśnie, rady. Yoga miał ciężki moment płakania w kąciku, nie ma co :trollface: W zasadzie to mu się nie dziwię, bo najpierw dowiaduje się więcej o swoim ojcu i paradoksalnie to jest chyba właśnie to, co chciał usłyszeć (wcześniej zdawał się go niezbyt szanować), a zaraz potem ktoś mu wytyka, że to wcale nie tak. Jego ojciec był sknerą, jednak dla dobra własnej rodziny, a Yoga chce pieniędzy dla siebie, żeby mu było wygodnie i "stabilnie". Nie dość, że bezpodstawnie go oskarżał, to jeszcze sam źle wyszedł. W zasadzie Mikuni ma rację w tym, że jeśli ma się pieniądze, to dużo lepiej na "coś" je przeznaczyć, a nie tylko odkładać. Pieniądz dopiero w ruchu ma prawdziwą wartość. Yoga ostatecznie chyba się z nim zgodził, bo następna "transakcja" się odbędzie, w dodatku z jakimś jego znajomym. O samym przebiegu walk i prawach dzielnicy (jak to brzmi :cheesy: ) wiemy już nieco więcej. Ogółem zgadza się to z tym, co napisałem wcześniej, to znaczy walczący wykupują ataki ("flacje") o trzech stopniach mocy. Do tego materialne pieniądze najwyraźniej można przekształcić w broń. Wygrywa się przez doprowadzenie przeciwnika do bankructwa (0 HP :P) albo posiadanie większych środków po upłynięciu czasu (czy dobrze widziałem i było to 666 sekund?). To chyba właśnie przez ten drugi sposób Yoga wygrał swoją pierwszą walkę. Nie spłukał swojego przeciwnika, ale uciekał przez większość walki, unikał obrażeń, a na sam koniec zadał jeden skuteczny atak, uszczuplając środki wroga na tyle, że spadły poniżej jego. Zachowawcza technika, ale jak widać skuteczna.

Odcinek był jak najbardziej dobry, trzymający poziom. Do tego nie zawierał żadnych niepokojących symptomów (relacja Mashu i Yogi wydaje się być dość zdrowa), może tylko poza urwanymi animacjami :/ Studio ma widać jakieś problemy z produkcją, bo w kilku miejscach odcinka można było odnieść wrażenie, że zabrakło kilku klatek. Cóż, oby to były tylko przejściowe problemy.

Miło obejrzeć czasem serię, gdzie w ogóle nie ma fanserwisu

Jak dla mnie jedno czy dwa ujęcia Mashu można zaliczyć do tej kategorii. Ale nie jest to raczej "prawdziwy", perfidnie wsadzony fanserwis (aż sobie przypominam gołą Lune w The Inspector) i na pewno nie gra wielkiej roli, więc w sumie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem.

Zastanawia mnie też, czy bankructwo wiąże się z nieodwołalną śmiercią ofiary

Powiedziano dość dokładnie, że to wiąże się nie tyle ze śmiercią, co z pozbawienie przyszłości. Rozumieć to należy chyba tak, że od tego momentu nic w życiu ci się nie uda, skończysz w rynsztoku i umrzesz na AIDS, więc w sumie nic dziwnego, że samobójstwa po tym są takie popularne. Mnie bardziej interesuje, po co Midas Bank ludzkie przyszłości, co on z nimi robi. Spienięża jakoś? o_O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardziej interesuje, po co Midas Bank ludzkie przyszłości, co on z nimi robi. Spienięża jakoś? blink_prosty.gif

Nie wiem jak wam, ale mi to bardziej zalatuje, że wszystkie zdolności i majątki jakie MOŻE zdobyć w przyszłości dana persona przechodzą do Midas Banku, a ten może robi z nich jakiś użytek... No nie wiem, np. gościu ma zadatki na świetnego chemika, w przyszłości ma duże szanse na nobla. Więc ta przyszłość jest mu zabierana pod zastaw( oczywiście oceniana jest wartość takiej przyszłości). Jeżeli przegra( zbankrutuje) to jak wyżej napisano trafia na rynsztok, AIDS, koncert Biebera itp, a jego przyszłość sprzedawana jest jakiemuś facetowi którego na to stać i to właśnie on stanie się tym wspomnianym noblistą. Trochę pokręcone, może niezrozumiałe ale ja tak to rozumiem. Ewentualnie mogę dać planszę, na której to zobrazuję.

Sama zaś seria rozwija się bardzo ciekawie( jak większość w tym sezonie- gdyby każda z tych serii przypadała na inny sezon byłyby niekwestionowanymi hiciorami, a tak trudno im się "przebić") i liczę na wyjaśnienie wątków ekonomicznych( coś jak pokazanie na czym polega handel średniowieczny w Spice&Wolf).

Mukumi za pierwszym razem wydał mi się "przyszłością" Yogoego. No wiecie- tytuł, przyszłość=kasa itp... Ale im dalej w las tym bardziej wyrasta na mentora i myślę, że mógłby przemienić się w takiego zastępczego ojca i przyjaciela( partnera w dystrykcie?) dla protagonisty.

Co do samego Yogiego- faktycznie bliski jest człowiekowi- każdy marzy chyba o ciepłej posadzie, która da tyle kasy by spokojnie żyć na poziomie z rodzinką. A tak zasuwa na 2 etaty jak większość polaków. Psychicznie też jest nieźle- kłopoty rodzinne, obiekt uczuć zajęty, mało kasy, a tu BUM! wlatuje jakaś podróbka Kapelusznika- Deppa i zostajesz wciągnięty w świat gdzie musisz walczyć. Wygrywasz a tu bonusik na koncie coraz większy jak i strach przed czarną kasą( aż chciałoby się napisać- brudną), a i pewien dziwny facet wyjaśnia ci o co cho i do tego zmienia ojca-nieudacznika w dobrego ojca, który chciał dobrze, a wyszło... jak wyszło.

Animacja świetna( choć i mi ostatni odcinek "skakał"- mimo, że za pierwszym razem myślałem, że to efekt celowy) jak i walka dobrze zrealizowana. Pomysł na używanie określeń finansowych i łaciny to też trafienie w 10, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić teraz tego z określeniami typu "hp, pokemon/digimon, zaklęcia"...

Muzyka niezgorsza, choć najbardziej to mi OP zapadł w pamięć.

No i jest jeszcze jedna rzecz... Ale to odnosi się do kilku "serii", więc wpiszę to w sezonowym temacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci odcinek C tym razem nie zawierał niezrozumiałego ciągu zdarzeń, właściwie więcej było wyjaśnień, niż w dwóch poprzednich epach razem wziętych. Dołożono też wątek organizacji i oczami obserwatorki wyjaśniono to i owo - ataki, system "dealów" (nie ma tak, że przegrany pojedynek = bankructwo, po prostu traci się część zasobów), fakt, że Financial Districts są w różnych częściach świata (tam, gdzie przepływa dużo pieniędzy) oraz to, że jej pracodawcy wiedzą o wszystkim i każą obserwować, choć nie podejmują żadnych działań. W sumie to główna nowość, którą wprowadził ten ep - organizacja właśnie, nowy element układanki.

Kimimaro postanowił poznać przeszłość i dowiedzieć się czegoś o ojcu, wychodzi na to, że Mikuni nim nie jest, chyba że trzeba zacząć brać pod uwagę podróże w czasie :zly: Dodatkowo Mikuni po pierwszym epie sprawiał na mnie wrażenie jakiegoś lokalnego szatana (bezwzględnie rozklepał tego kolesia w okularach), ten ep pokazał, że to niekoniecznie jest takie proste. Kimimaro imo trochę niepotrzebnie się rozkleił, no ale okej.

Mashu była wyraźnie zaintrygowana Q oraz jej dość bliską relacją z Mikunim. A tymczasem Kimimaro ją potraktował jak narzędzie, o dziwo, bardziej zajęty użalaniem się nad swoim błędnym poglądem na temat ojca. Trochę przykre. Generalnie Mashu choć na początku była "raczej tsun", tak teraz jest zdecydowanie "dere dere".

Przemyślenia ogólne: ep trzeci przyniósł pożądane uspokojenie akcji i wyjaśnienia. Na Pewnym Imageboardzie nawet widziałem obrazem z zestawem reguł, ale nie gwarantuję poprawności wszystkiego. Widziałem też porównanie do Shin Megami Tensei i rzeczywiście dość głupio, że mi też się nie skojarzyło - klimat bywa

, w sensie bitwy w dziwnym świecie z użyciem fantastycznych stworów. Kolejny epizod powinien przynieść kolejny deal ze strony Kimimaro, więc może być bardzo ciekawie.

jak tu romansować z własną przyszłością? :P

A co dopiero... dobra, nieważne :P

"aktywa" (Assets)

"Sprzedaj aktywa, kup pasywa, a potem zadzwoń i powiedz mi o czym mówię" - bonusowe punkty dla tych, którzy powiedzą z jakiego to filmu, i to bez szperania w google.

(no i trzeba sobie licznik

lansu obejrzanych serii nabić :cheesy: )

Są ludzie, którzy obejrzeli kilkanaście tysięcy odcinków różnych seriali, co czyni ich wytrawnymi widzami! Co z tego, że większość to epizody "Mody na sukces".

To może być bardzo ciekawy wątek.

Wątek z pieniędzmi Midas Banku może nawet być głównym wątkiem - tajemnicza organizacja się nimi interesuje, na ten przykład. Jest to też podstawowa różnica między graczami a zwykłymi ludźmi w normalnym świecie.

w ogóle nie ma fanserwisu

http://imgur.com/Eb2hZ

podejście Yogi jest mi dużo bliższe - zarabiać tyle, by bez przepracowywania się na 2 etatach móc spokojnie utrzymać siebie i ewentualną rodzinę

Mikuni rozbił ten pogląd Kimimaro, argumentując, że to samolubne podejście. Kłóciłbym się z nim, ponieważ co innego mieć dużo pieniędzy i zatrzymywać je dla siebie, a co innego mieć mało-średnio zasobów i bać się ryzykować nimi, bo w przypadku porażki będzie z tego więcej szkody niż pożytku. No ale Kimimaro, jak wiemy, teraz na brak środków nie narzeka.

czy Mikuni wyrośnie na czarny charakter

Ja też spodziewam się, że będzie to rywalizacja uczeń-mistrz, jak u sithów :) Ale tak naprawdę nie wiadomo nawet, co sobą reprezentuje Mikuni. Niby opening zapowiada walkę na miecze świetlne między nimi, ale to równie dobrze może być tylko dla picu.

czy bankructwo wiąże się z nieodwołalną śmiercią ofiary

Według reguł, które zapodałem, samobójstwo nie jest czymś rzadkim. Wiarygodność tych reguł jest wątpliwa, ale mi wydaje się to prawdopodobne - uważam to też za swego rodzaju nawiązanie do Czarnego Czwartku, z którym niejako z automatu kojarzone są samobójstwa osób, które straciły wtedy wszystko.

ciekawe jak wygląda środkowoeuropejska

Jak to prezentował mój wykładowca bankowości: "jak banki zachodnie patrzą na banki w Polsce?" *gest zaglądania przez mikroskop*

Obawy dyrektora (znowu nawet poprawny angielski :D)

Szkoda, że pani szpieg nie wypowiadała się po angielsku lepiej i czasem cierpły zęby od tego.

aż sobie przypominam gołą Lune w The Inspector

Aż wróciłem do oglądania.

Mnie bardziej interesuje, po co Midas Bank ludzkie przyszłości, co on z nimi robi. Spienięża jakoś? o_O

Skąd teoria, że Midas Bank zabiera przyszłości? Może tak jest, nie wiem - ale wydaje mi się, że po prostu wygrany zabiera pieniądze bankruta, a ten traci swoją przyszłość/środki na rzecz innego gracza. Midas Bank może wykorzystywać graczy do wprowadzania czarnych banknotów do obiegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, od czego tu zacząć? Może od tego że obejrzałem te 3 odcinki i wciąż ciężko momentami ogarnąć o co chodzi. A to już jest plus za fabułę. Nie będę się rozpisywał jako że parę epopei już powstało, więc na razie ograniczę się do dorzucenia swoich trzech groszy. Na dobry początek to co mnie irytuje. Te przeskoki animacji... Myślałem że to problem z moim złomem ale widzę że wina leży po stronie studia, najwyraźniej gdzieś zgubili parę klatek animacji po drodze. I zostaje obawa że Kimimaro i Mashyu nawiążą jakiś romans. Trzymam kciuki żeby nie. Aż strach myśleć co wyszłoby z takiego połączenia. :cheesy: Bardziej prawdopodobne jest za to że że Hanabi coś do niego poczuje. Do niego czy do jego pieniędzy? W końcu Mikuni stwierdził że ona leci na bogatych facetów.

Ufff. A więc niewiele tego wylewania żółci było. I nic odkrywczego ale... Teraz zostaje poczekać na "deal" w którym Kimimaro weźmie udział. Wyglądał na zdecydowanego więc cała ta sprawa z ojcem wpłynęła na niego w jakimś stopniu. Chyba nie spodziewał się że jego ojciec również przebywał w FD i walczył tak długo aż nie został bankrutem. Prawdopodobne jest że ojciec Yogi przegrał właśnie z Mikunim a ten postanowił zwerbować syna widząc że ojciec miał potencjał (jaki ojciec, taki syn) i takiej wersji na razie się będę trzymał.

Okazało się przy okazji, że wyżej usytuowani i te większe organizacje również wiedzą o okultystycznym świecie finansjery, nawet jeśli nie zawsze mają tam dostęp.
Szkoda że nic z tym nie robią ale z drugiej strony doprowadziłoby to do załamania się gospodarki na całym świecie. W końcu "black money" można znaleźć na czarnym kroku.

Zastanawiam się teraz, od kiedy właściwie dzielnice istnieją. Od zawsze, czy tylko od momentu, kiedy gospodarki poszczególnym krajów mocno się ze sobą związały, a globalizacja zaczęła postępować?
Wydaje mi się że coś w tej plotce o której blondyna wspomina jest ziarnko prawdy. Przecież jako taka gospodarka zaczęła się wykształcać w średniowieczu a o tej epoce traktuje ta plotka. Zostaje jedynie pytanie kto i w jakim celu?

Co ciekawe póki co nie wydaje się zajmować zaszczytnego miejsca "tego złego". Jasne, nie znamy jego dokładnych celów, działań i motywacji, ale nie wykazuje jawnej agresji względem otoczenia, nie śmieje się diabelsko i ogółem wygląda na normalnego, choć wpływowego faceta.
Cicha woda brzegi rwie. Zachowuje się normalnie ponieważ nic mu nie zagraża. Jak coś zacznie mu iść nie tak to pewnie ujawni się jego prawdziwe ja. A teraz? Zarządza wieloma firmami, w zasadzie kieruje gospodarką Japonii zza kulis więc może spać spokojnie, jeszcze.

Nawet daje rady Yodze, co stawia go bardziej na pozycji mentora czy innego Obi-Wana, ale tu chyba też nie do końca o to chodzi.
Może chce żeby chłopak trochę się podszkolił aby potem mieć większą satysfakcję z wygranej w ewentualnym meczu? Ponieważ co do tego nie ma wątpliwości że takowy "deal" będzie miał miejsce.

Yoga miał ciężki moment płakania w kąciku, nie ma co :trollface:
W końcu odkrył dlaczego sprawy z jego ojcem potoczyły się tak jak się potoczyły. Oszczędzał dla rodziny :)

O samym przebiegu walk i prawach dzielnicy (jak to brzmi :cheesy: ) wiemy już nieco więcej. Ogółem zgadza się to z tym, co napisałem wcześniej, to znaczy walczący wykupują ataki ("flacje") o trzech stopniach mocy.

Aż strach myśleć jak potężne muszą być ataki Macro skoro Mezzo od Mashyu (scorched earth) rozwalił dobre kilka(naście?) bloków w pobliżu.

(czy dobrze widziałem i było to 666 sekund?)
666 sekund, ta sama liczba na kartach. Węszę to jakiś szatański spisek :trollface:

Jak dla mnie jedno czy dwa ujęcia Mashu można zaliczyć do tej kategorii.
Po obejrzeniu HOTD taki fanserwis to żaden fanserwis :)

Mnie bardziej interesuje, po co Midas Bank ludzkie przyszłości, co on z nimi robi. Spienięża jakoś? o_O
Na to wygląda. W końcu ten licznik na głównym placu FD nie nabija pieniędzy ot tak sobie. Widocznie przyszłość ludzi jest spieniężana.

Niby opening zapowiada walkę na miecze świetlne między nimi, ale to równie dobrze może być tylko dla picu.
Raczej dla picu by tego nie zrobili. Widocznie uznali że ludzie szybko pokapują się że Kimimaro ewentualnie stoczy walkę z Mikunim i wstawili to do openingu żeby podgrzać atmosferę.

Skąd teoria, że Midas Bank zabiera przyszłości? Może tak jest, nie wiem - ale wydaje mi się, że po prostu wygrany zabiera pieniądze bankruta, a ten traci swoją przyszłość/środki na rzecz innego gracza. Midas Bank może wykorzystywać graczy do wprowadzania czarnych banknotów do obiegu.

Patrz wyżej. :) Jeśli pieniądze trafiałyby do wygranego to skąd bank miałby ich aż tyle? Prędzej wygrany dostaje jakąś część tego co miał przegrany a reszta leci do banku. Midas Bank na pewno wykorzystuje ludzi do wprowadzania swojej walutu do obiegu. Przecież oni wypłacają pieniądze z bankomatów i normalnie nimi płacą w sklepach. Normalni ludzie o tym nie wiedzą bo tylko Ci wrócili z FD mogą zobaczyć te pieniądze.

Chyba czas przystopować z pisaniem inaczej zostanę posądzony o statsowanie :eyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początkowo nie wiedziałem co myśleć o tej serii, głównie przez to, że nie miałem zielonego pojęcia o czym ona może być. Rozwój wydarzeń zaczyna już obierać konkretny kierunek, a ten uważam za całkiem interesujący. Nie wysilając się zbytnio, twórcy mogliby zaserwować nam nieco futurystyczną wersję Fausta, cieszę się zatem, iż postanowili stworzyć historię od podstaw.

Sprawa z Gildią zdaje się być jasna, a ich cel całkiem słuszny, jednak coś musi być nie tak. Wprawdzie nie mogę tego przypuszczenia niczym poprzeć, ale tak klarowna sytuacja i brak "tych złych" występuje najwcześniej w przedostatnim odcinku. Czyli ktoś tu kogoś trolluje, nie wiadomo tylko po co. Jedyne co mi przychodzi na myśl to to, że Mikuni nie dopuszcza do bankructwa nikogo, coby nie zmniejszać popytu, nie ucierpieli (finansowo oczywiście) jego partnerzy handlowi, co robi w swoim własnym interesie. O ile jednak będzie main bossem.

No i wiadomo już, że bankructwo (chyba) nie zawsze kończy się zgonem. Efekt jest o wiele bardziej zaskakujący niż można było się spodziewać, albowiem przyszłość osobnika rypie się poprzez drastyczne zmiany w jego przeszłości (opcja na podróże w czasie nie jest tak odległa). To może nie być regułą, ale możliwe, że dany człowiek traci to, co było jego głównym powodem 'zarabiania' w FD. Ciekawe co zatem stracił ojciec głównego bohatera...

Miło obejrzeć czasem serię, gdzie w ogóle nie ma fanserwisu

Niby tak, ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym mniej się ze stwierdzeniem zgadzam :jezyk2:

Generalnie Mashu choć na początku była "raczej tsun", tak teraz jest zdecydowanie "dere dere".

A w 4. epie, jak na kob... tsundere przystało, znowu się dąsa, obraziwszy się za potraktowanie z poprzedniego odcinka. W tym miejscu wypada postawić pytanie, czym Assety właściwie są. Wydawało mi się, że wspominano jakoby były personifikacją tej przyszłości konkretnego człowieka, ale mogę się mylić. Piekielne powiązania Dzielnicy Finansowej są aż nader oczywiste, co daje wiele możliwości. Ciekawie byłoby, gdyby

do "ożywienia" Asseta potrzebna była dusza (przyszłość?) jednego z bankrutów

.

bonusowe punkty dla tych, którzy powiedzą z jakiego to filmu, i to bez szperania w google.

Z ciekawości chciałem sprawdzić, na szczęście w ostatniej chwili się opamiętałem i zrozumiałem, że nie chcę wiedzieć...

Prawdopodobne jest że ojciec Yogi przegrał właśnie z Mikunim a ten postanowił zwerbować syna widząc że ojciec miał potencjał

Kolejne pytanie, na jakiej zasadzie dobiera się uczestników gry? W tym odcinku podano nawet konkretną liczbę i nie była ona zbyt duża, co oznacza, że oferty nie składa się każdemu kto cierpi na niedostatki finansowe. Idąc dalej, kto dobiera uczestników i jaki ma w tym cel?

Po obejrzeniu HOTD taki fanserwis to żaden fanserwis :)

A i to blednie po obejrzeniu Queen's Blade\m/ A OVA o ząbi i cyckach widziałem, żeby nie było (zgadnijcie dla jakiej sceny :wink: ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni odcinek spodobał mi się, głównie z tego powodu, że wyjaśnił trochę rzeczy, a to co ujawnił, jest zwyczajnie ciekawe i nie psuje dobrego wrażenia. W końcu bywa i tak, że wraz z rozwojem fabuły i każą wyjaśnioną tajemnicą mina widzom się coraz bardziej wydłuża :P W każdym razie w końcu wiadomo o co chodzi z tą gildią, o której krótkie wzmianki się pojawiały wcześniej, zaprezentowano jeszcze jeden mechanizm walk i bliżej przyjrzano się efektom bankructwa. Od początku wiedziałem, że to nie kończy się bezwarunkowo śmiercią, a ludzie popełniają samobójstwa, bo skutki są zwyczajnie tragiczne i traumatyczne. Pan profesor stracił na przykład wszystkie swoje dzieci, w tym jeszcze nienarodzone. Zgadza się to z tym, że zabrano mu jego "przyszłość", bo w końcu dzieci to swoisty ślad po danej osobie i oczywiście inwestycja ;] Nieco mnie zaskoczyło w sumie spokojne zachowanie bankruta (w scenie przy przejeździe kolejowym przez moment myślałem, że rzuci się pod pociąg D:), ale to tylko dobrze o nim świadczy. Od razu pojawiła się też teoria, że Midas Bank przy bankructwie zabiera wszystko to, w co dana osoba inwestowała pieniędzmi wygranymi w transakcjach, co wydaje się być sensowne i nawet zgadza się zabieraniem przyszłości, bo w końcu pieniądze ją zapewniają.

Wspominałem o nowym mechanizmie walk, a jest nim "sprzedawanie" części swojego Asseta, maksymalnie dziewięć razy. Domyślam się, że kiedy ktoś wykupi wszystkie 9, to Asset przechodzi na jego własność i dlatego Mikuni ma ich kilka. Swoją drogą Q musi być naprawdę straszna w walce, skoro nie chciał jej pozwolić na wejście do akcji. Swoją drogą z tego co się dowiedziałem, to wszystkie nazwy ataków to prawdziwe biznesowe i ekonomiczne terminy, choćby i takie pacman defense. Nie posuwałbym się do dopasowywania ich znaczenia do działania danego ataku, ale jednak fajny motyw :) Aha, jak już wspominałem o Q i Mikunim, to na początku niezbyt wiedziałem o co mu chodzi, ale w końcu jasnym się stało, że skoro celem gildii jest zminimalizowanie wpływu Financial District na rzeczywisty świat, to będzie dążył do jak najmniejszych wygranych i przegranych. Wszystko to ma wpływ na świat, np. gdyby tamten staruszek (natychmiastowe skojarzenie: Hyoudou) zbankrutował, to najpewniej padłaby jego ogromna firma (kasy miał jak lodu), co odbiłoby się szerokim echem w świecie finansjery. Teraz tylko się trzeba zastanowić, co dalej z Yogą, bo póki co jego miejsce w tym wszystkim jest w sumie dość niejasne.

ich cel całkiem słuszny, jednak coś musi być nie tak

Niekoniecznie. Tzn. bardziej chyba chodzi o to, że gildia nie ma jakichś jednoznacznie złych celów, a zwyczajnie dąży do władzy i ostatecznie "sama może stać się Financial District", co nie każdemu się podoba. Tak w każdym razie mi się wydaje, bo kto wie, może jeszcze będzie motyw z panowaniem nad światem czy czymś takim.

opcja na podróże w czasie nie jest tak odległa

Według mnie jest i lepiej, żeby tak zostało. Sam fakt, że coś można wymazać z rzeczywistości, jakby nigdy nie istniało, to nie jest do końca manipulowanie czasem, tylko, no, rzeczywistością. Jeszcze daleko droga od tego do podróży w czasie, paradoksów i zostawania własnym synem.

Wydawało mi się, że wspominano jakoby były personifikacją tej przyszłości konkretnego człowieka

Pamiętam też, że Masakaki powiedział chyba coś w stylu "przyszłość niektórych ludzi zapewniona jest przez pieniądze". Dla mnie Assety to bardziej manifestacja kapitału, aktyw właśnie. Oznacza to równocześnie, że są praktycznie przyszłością danego człowieka, bo bez pieniędzy jej nie ma i skończy marnie :trollface: Innymi słowy całe to stwierdzenie o manifestacji przyszłości traktuję jako metaforę.

Kolejne pytanie, na jakiej zasadzie dobiera się uczestników gry?

Teoria Bananowego wydaje się być sensowna - wybiera się takich, których przyszłości są sporo warte.

bonusowe punkty dla tych, którzy powiedzą z jakiego to filmu, i to bez szperania w google.

Szperałem w Google :P W zasadzie to skądś kojarzyłem ten cytat, a i tytuł filmu wydaje się jakby znajomy, lecz może mi się tylko wydaje, albo gdzieś to kiedyś przeczytałem.

Skąd teoria, że Midas Bank zabiera przyszłości?

Przecież wspominano o tym już parę razy. Dostajesz kasę i masz dostęp do Financial District, ale Midas Bank bierze twoją przyszłość jako zabezpieczenie i zabiera ci ją, jeśli zbankrutujesz. To jedna z głównych reguł :P Natomiast co do spieniężania, to nie byłoby w sumie takie głupie, bo może np. "wyciskać" z danej przyszłości wszystkie pieniądze, jaka dana osoba kiedykolwiek miała mieć. Albo brać te pieniądze i przerabiać je na Assety, co zgadzałoby się z teorią Kondzia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowszy odcinek wyjaśnił to i owo jak również nie do końca wyjaśnił tego i owego. Wygląda na to że skutki przegranej w realnym świecie są proporcjonalne do rozmiaru przegranej. Niewielka przegrana skutkuje niewielkimi skutkami. Nauczyciel Yogi stracił dzieci a jak się teraz okazuje odeszła od niego żona. Yoga na skutek swojej przegranej oblał egzamin na swojej uczelni. Swoją drogą Assety nie mogą atakować samowolnie. Jednak Mashyu wyrwała się z pułapki. Czy to się liczy jako atak micro który Kimimaro zainicjował na początku walki? Mikuni podaje też powód dla którego zwerbował Yogę. A przynajmniej coś co można nazwać powodem. Mianowicie według Mikuniego ktoś kto nie goni za pieniędzmi może je w pełni kontrolować. Ten argument ma sens, ponieważ Yoga będzie się teraz skupiał na wygrywaniu z minimalną różnicą a nie gonił za pieniędzmi. On sam nie jest pewien czy motyw Mikuniego czyli minimalne oddziaływanie na realny świat jest w porządku ale nie sprzeciwia się temu. Sam Mikuni ma na celu nie tylko zminimalizowanie wpływów "deals" na świat lecz również przejęcie kontroli nad FD. Ale czy tylko o to mu chodzi? Poprzez ratowanie gospodarki Japonii dąży do przejęcia kontroli nad nią, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Wygląda więc na to że Mikuni ma chrapkę na rządzenie nie tylko FD. Jak na razie martwi mnie jedna rzecz a mianowicie wątek Kimimaro i Mashyu jeśli już można o takim mówić. Karmienie jedzeniem to chyba pierwszy krok do czegoś większego. Potem rozmowy a potem.... Nie, mam nadzieję że żadnego romansidła tu nie będzie. A jeśli już to niech się weźmie za Hanabi :) Wiem że powtarzam się w stosunku do swojego poprzedniego posta ale takie coś aż nie może mi przez myśl przejść.

Albo brać te pieniądze i przerabiać je na Assety, co zgadzałoby się z teorią Kondzia.

Assety skądś muszą się brać więc to nie byłoby takie głupie. W końcu FD ma forsy jak lodu mówiąc kolokwialnie. Nie powiedziałbym też że są personifikacją przyszłości konkretnego człowieka. Przecież Assety dostaje się przy wejściu do FD.

Więc w takim przypadku Mashyu nie mogła być personifikacją przyszłości Kimimaro ponieważ FD nie ma Twojej przyszłości dopóki nie przegrasz, jeśli już to kogoś innego kto wcześniej stracił swoją. Tak więc to jest dość metaforyczne ew. Assety mogą odzwierciedlać charaktery swoich właścicieli. Q i Mikuni są dobrym tego przykładem.

Teoria Bananowego wydaje się być sensowna - wybiera się takich, których przyszłości są sporo warte.

Jeśli teoria Bananowego byłaby prawdziwa to FD musiałby wiedzieć jaka przyszłość czeka każdego człowieka. A tu już w grę wchodziłyby podróże w czasie. I w takim przypadku teoria o Assetach będących personifikacją przyszłości danego człowieka nie byłaby tylko metaforą. Opcja podróży w czasie czy też manipulowania rzeczywistością wprowadziłaby tylko niepotrzebny bałagan do serii. Tak więc zobaczymy co też nam zaserwuje następny odcinek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek z ujawnieniem, co tak naprawdę zmienia się po utracie/bankructwie śmiałka, był dobry. Ale szczerze mówiąc mógł być jeszcze lepszy - bo o ile pomysł był naprawdę ciekawy, tak jego przedstawienie było według mnie jakieś takie nijakie. Ot, Kimimaro dowiaduje się co i jak i uznaje to za Złe. Dowiaduje się, że Mikuni stara się złagodzić negatywne efekty i uważa to - w końcu - za Dobre. Nie bierze pod uwagę np. tego, że tam, gdzie ktoś traci, to ktoś zyskuje - i może uzyskaną kasę wykorzystać do stworzenia czegoś nowego (np. założenie firmy, która da pracę ludziom), zamiast tylko łagodzić negatywne efekty. Zresztą właśnie - negatywne efekty są zarówno na poziomie osobistym, jak i bardziej ogólnym (bankructwa firm). Tych osobistych i tak naprawić się nie da, ale ogólne jak najbardziej. Jedna firma zbankrutowała? Załóżmy nową! Sztuczne podtrzymywanie rychłych bankrutów w niektórych sytuacjach może być szkodliwe, a pękanie baniek - choć drastyczne - może być równie odświeżające jak pożar w dżungli. Przypomnijcie sobie krach dotcomów i gigantów, którzy dzięki niej wypłynęli (np. Amazon). Do czego zmierzam - przedstawione w C zależności owszem, bawią, ciekawią, pewną frajdę sprawia odkrywanie i spekulowanie na ich temat. Ale gdy przyrównać je do świata rzeczywistego, choćby trochę - uderza mnie niepomijalna naiwność tego wszystkiego. A nie przyrównywać jest mi ciężko, gdyż samo show odnosi się do realnych wydarzeń, np. kiepskiej kondycji gospodarczej Japonii. Poczytajcie mangę "Akumetsu" - gdzie walka z negatywnymi działaniami gospodarczymi odbywa się inaczej i jest znacznie lepiej uzasadniona.

Dalej: Mikuni podejmuje działania, które prawdopodobnie są przeciwne celom założycielskim Financial District. A jednak Masakaki zdaje się być na jego zawołanie. Zakładam, że Masakaki jest częścią systemu Financial District. Dlaczego nie sprzeciwia się Mikuniemu, a raczej zdaje się tańczyć tak, jak on zagra?

Poza tym w epizodzie 5 zdziwiło mnie, że Mikuni klepie kilkoma różnymi standami assetami, zamiast wypuścić Q (jakoś tam ją królową czy księżniczką nazywano?). Ale skoro sobie ich nakupił... "się gra, się ma".

Odcinek szósty - z niego głównie pamiętam scenę, gdy Mashu przystawiła otwór gębowy do "okna" karty, żeby zostać nakarmioną makaronem. Chyba sam Kimimaro poczuł chyba wtedy pokusę zastosowania wrogiego przejęcia, a co dopiero przeciętny widz. Poza tym intryga nie została jakoś drastycznie posunięta do przodu.

Krótko: po początkowych epach liczyłem na godziwe rozwinięcie, którego nie ma. Show próbuje pokazać kilka różnych wątków, ale żadnego z nich nie przedstawia w sposób w pełni satysfakcjonujący.

Z ciekawości chciałem sprawdzić, na szczęście w ostatniej chwili się opamiętałem i zrozumiałem, że nie chcę wiedzieć...

Gdybyś sprawdził, to byś zrozumiał, jak bardzo twoja ironia jest nietrafiona i nieudana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuczne podtrzymywanie rychłych bankrutów w niektórych sytuacjach może być szkodliwe

Tja, tylko cały sęk w tym, że te firmy nie są rychłymi bankrutami. Firma farmaceutyczna radziła sobie dobrze, dopóki jej szef nie przegrał i wtedy nastąpiła nagła zmiana wiatrów i wiele strat, zwolnień itd. Z drugiej strony w ostatnim odcinku zwrócono uwagę, że gildia robi właśnie to, o czym piszesz, tzn. podtrzymuje przy życiu trupy przelewając czarne pieniądze i wykupując długi. To tylko jednak pokazuje, że jej działania nie są jednoznacznie dobre, a skażone ideologią. Suichirou uważa, że najważniejsza jest teraźniejszość i jej zabezpieczanie poprzez różne interwencje, np. pompowanie pieniędzy (keynesizm to się chyba nazywa, jeśli wierzyć Wikipedii i [C]-wiki), ale już na przykład Sennoza skupiał się tylko na przyszłości, co trochę paradoksalnie zagrażało ludziom biednym, żyjącym tylko "teraz". Pani agent jeszcze inaczej, w ogóle chce FD zniszczyć. Nie ma jednej wielkiej teorii ekonomicznej gwarantującej wszystkim pokój i dostatek. Pękanie baniek może być ożywcze, ale ktoś może po prostu uważać, że jednak nie wolno do tego dopuszczać. Zresztą gdyby ludzie kierowali się wyłącznie logiką, zdrowym rozsądkiem, wyliczeniami i świadomością całego rynku, to chyba nie byłoby tylu kryzysów.

Dlaczego nie sprzeciwia się Mikuniemu, a raczej zdaje się tańczyć tak, jak on zagra?

Masakaki już się od jakiegoś czasu w ogóle nie pojawił. I on raczej nie tańczy dla Mikuniego, a pozwala mu robić co robi. Możliwe, że wie dużo więcej niż wszyscy inni i tak naprawdę Mikuni nie stanowi żadnego zagrożenia, może nawet realizuje jakiś tajny plan czy coś. W każdym razie za wcześnie chyba jeszcze na jakiekolwiek oskarżenia o brak interwencji ze strony włodarzy FD (jeśli w ogóle tacy są, a Masakaki może robić cokolwiek poza zapraszaniem i wypraszaniem), skoro to dopiero połowa serii i nie wszystkie karty zostały odsłonięte.

Show próbuje pokazać kilka różnych wątków

Na początku można było odnieść wrażenie, że to anime tylko o pieniądzach i walkach młodego chłopaka w fikuśnym świecie z jakimiś nawiązaniami do ekonomii, ale tak naprawdę bardziej tu chyba chodzi o etykę i te nawiązania, niż cokolwiek innego. To się właśnie rozwija, bo pokazywany są coraz to nowe mechanizmy i postawy, np. wygrywając zawsze coś komuś zabierasz, z bankructwami można walczyć albo nie, skupiasz się na tym co teraz albo tym co będzie itd. Postacie mają raczej przedstawiać poszczególne punkty widzenia i cele, a Kimimaro i Mashu miotają się pomiędzy nimi. Niby wydawali się przekonani, że Mikuni ma rację, ale nie musi tak być w każdym aspekcie.

Jeśli teoria Bananowego byłaby prawdziwa to FD musiałby wiedzieć jaka przyszłość czeka każdego człowieka.

Niekoniecznie. Da się mniej więcej oszacować planowane zyski, więc można mniej więcej oszacować, ile dany człowiek w życiu zarobi, szczególnie jak się jest tajemniczą organizacją z innego wymiaru ;]

Przypomnijcie sobie krach dotcomów

Przykro mi, za smarkaty jestem :(

Dobra, forma trochę dziwna, bo najpierw cytaty, a potem post właściwy, ale niech będzie. Zwyczajnie MSaint wszedł i zaczął siać ożywczy pesymizm (to w końcu forum dyskusjne, a jedną z pożywką dyskusji jest różnica zdań :)) przerzucając temat ze spekulacji fabularnych na samą jakość i założenia, więc odpowiedź mu nabrała jakby większego priorytetu, niż sprawozdanie z odcinka. Nie oznacza to jednak, że był zły. W zasadzie wyżej już zaznaczyłem kilka rzeczy, o których traktował, tzn. celach Mikuniego, Sennozy i pani agent, ale została jeszcze sprawa Assetów. Kimimaro zaczął patrzeć na Mashu nieco, hmm... inaczej i nawet sam zwrócił uwagę na fakt, czy traktowałby ją w inny sposób, gdyby wyglądała jak jakiś pokraczny stwór :P Czuć było lekkie wibracje, ale na razie jeszcze nic poważnego. Poważniejsza była końcowa walka, z której jak na złość wycięto najlepszą część o_O Nie wiem, czy nie starczyło czasu czy funduszy, ale to chyba tym dobitniej pokazuje, że jednak nie bitwy Assestów są daniem głównym. Do tego scena z urwaną ręką tak jakoś z DW mi się skojarzyła, choć to jeszcze nie ten kaliber. Natrafiłem też na ciekawe stwierdzenie, że transakcje sprowadzają się do tego, żeby odzyskać swoją przyszłość. To znaczy wchodzisz do FD, zabierają ci przyszłość, dają jej personifikację w postaci Asseta i musisz walczyć, aby wygrywać pieniądze spłacając to zabezpieczenie. W rzeczywistości banki przy dużych transakcjach też często wyliczają możliwe przychody i ich równowartość uznają jako zabezpieczenie, a spłacić to można tylko pieniędzmi zarobionymi dzięki temu przedsięwzięciu. Przyszłość przedsięwzięcia jest ich i musisz ją wykupić. Porównuje się też transakcje do nadmuchiwania baniek i rynku terminowego, gdzie Midas Money to pieniądze spekulacyjne sztucznie zawyżające zasoby danego człowieka (bankructwo to nagłe wyrównanie tej wartości), ale to już sam nie wiem, nie znam się. Zresztą sam nie wiem, w jakim stopniu twórcy są "świadomi", to znaczy ile z tego to tylko dociekania fanów, a ile celowe analogie do rzeczywistości. Na wiki można znaleźć komentarze jednego z członków studia, które wskazują, że chyba odrobili pracę domową z odpowiednich przedmiotów, ale kto ich tam wie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest chwila na rozwinięcie się na forum, to można spisać garść przemyśleń na temat serii, która ostatnimi czasy pnie się w górę mojego sezonowego rankingu.

Odcinek 6. podobał mi się średnio. Na początku Sennoza sprawiał wrażenie ważniejszego (pierwszego?) czarnego charakteru, potem kolejnego gracza, który ma oryginalny plan i dużo jeszcze namiesza w FD. A na końcu nic nie wyszło, ani z jednego, ani z drugiego. Osobiście chętnie bym zobaczył czym może zaowocować zrezygnowanie z walki. Teoretycznie, to bardzo dobry sposób na oswobodzenie się z wpływów demonicznego banku, choć gospodarka wróciłaby do punktu wyjścia. Może jednak sama walka nie byłaby tak istotna i zmiany w realnym świecie zachodziłyby o ile tylko pieniądze przepływają w FD (tu: kaucja za ominięcie pojedynku)? Był ciekawy pomysł i sobie poszedł.

Sam bishowaty filantrop też szybko się ulotnił z głównego wątku; przegrana odbiła się na nim stosunkowo mocno, ale stwierdził, że to mu tylko wyszło na dobre. Dość prawdopodobnym jest, że im mniej Midas Money człowiek ma, tym lepiej dla niego, ale dotychczasowi oponenci głównego bohatera wyjątkowo dobrze znoszą porażki i wywracanie życia do góry nogami...

Powróciła też tendencja z wcześniejszych epów, gdzie nader intensywnie, jak na mój gust, skupiono się na przedstawianiu jak para bohaterów zbiera baty. Nie mam nic przeciwko krwi, flakom i fruwającym kończynom, ale jak zauważył Aiden, w C nie to jest najważniejsze. Co więcej, zamiast walki właściwej, widziałem festiwal zadawania Mashu wszelkiego rodzaju ran ciętych i szarpanych. Nawet jeśli służyło to pokazaniu (tworzenia się/wzmacniania) więzi między Kimimaro i jego Assetką, na tym polu uczyniono to bez wyczucia.

Dobra, koniec narzekania. Mówi się trudno, przyszedł siódmy odcinek i od razu poczułem się jak w domu. Było backstory, pojawiło się sporo ciekawych informacji, no i relacja głównych bohaterów zaliczyła kolejny apgrejd :ok:

Kto by pomyślał, że Mikuni miał przed sobą drzwi do kariery gwiazdy rocka... Niemniej, pierwsze w oczy rzuca się podobieństwo Q do jego siostry - twarz niemal ta sama, a głos identyczny. Jeszcze ciekawiej robi się po uwzględnieniu ksywki rogatej

loli

- "Śpiąca Królewna", przywodzącej dość jednoznaczne skojarzenia. Co z tego wynika: Uprawdopodabnia się teoria, jakoby Asset tworzony był z "przyszłości" swojego właściciela, a nie jakiegoś innego, poległego zawodnika. Trudno powiedzieć dlaczego niektóre "aktywa" są bardziej ludzkie, tak z zachowania, jak i wyglądu; wychodzi na to, że nikt nie wie (albo się nie przyznaje). Inna (?) opcja to istnienie jakiegoś połączenia miedzy Q i imouto Mikuniego - karmiąc tą pierwszą czarnymi banknotami, utrzymuje drugą przy życiu. Nie wiem czy to stała zasada, czy bonus wyjątkowy z FD, ale jeśli jedna nie może egzystować beż drugiej (przynajmniej ta ze świata ludzi), pasowałoby to do mojej koncepcji, gdzie bankructwo wiąże się ze stratą tego, co dla danej osoby najważniejsze. Ciekawe czy dałoby się to dopasować do pozostałych Assetów, czy choćby części z nich?

To miło, że Kimimaro i Mashu tak się zżyli: oglądają razem telewizję, rozmawiają o rzeczach bardziej i mniej poważnych, generalnie - mają na siebie dobry wpływ, co widać w ich poczynaniach w sytuacjach różnych. Ciężko mówić o wątku romantycznym, choć jest wzajemne i rosnące zainteresowanie. Podejrzewam sytuację analogiczną jak w przypadku pary Q i Mikuni, choć pewności mieć nie można. Tak czy inaczej, rozwój sytuacji mi się bardzo podoba :ok:

Z rzeczy pozostałych, których jakoś nie mogłem wpasować w wypowiedź. Mikuni jednak chce doprowadzić do zniszczenia FD, choć sam niegdyś powiedział, że to jest niemożliwe. Czyli jednak jest jakiś Master Plan i zapewne poznamy go niedługo; do końca serii jeszcze tylko 4 odcinki. A zostało sporo do wyjaśnienia...

W sprawie wierności przedstawienia kwestii finansowych, trudno mi się wypowiedzieć. Ekonomią się nie interesuję i niezbyt się znam, przez co pozostaje mi cieszenie się historią przedstawioną w C, "tylko" dlatego, że jest ciekawa i wciągająca. I nie narzekam z tego powodu - rozeznanie w danej dziedzinie mimowolnie zmusza człowieka do bardziej krytycznego spojrzenia na zagadnienia choćby luźno bazujące na tejże (czego doświadczyliśmy choćby w temacie o Infinite Stratos :jezyk2: ).

twoja ironia jest nietrafiona i nieudana.

Ech, czułem że pytanie było podwójnie podchwytliwe (czy raczej, ja wyszedłem na większego zbereźnika niż jestem)... Nie znalazłem jednak jednoznacznego wskazania na źródło cytatu. Spytam zatem (publicznie, bo inni też mogą być zainteresowani) - co dobrego przegapiłem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni odcinek był specyficzny, a przy tym naprawdę bardzo dobry. Podzielono go na dwie połowy. Pierwsza tyczyła się tego, o czym już słyszeliśmy, ale nie przybliżono nam tego specjalnie, czyli historii Mikuniego, w tym jego chorej siostry. Szef gildii jak widać chodził kiedyś w skórach, farbował się na rudo i grał w zespole, ale jak ma się ojca będącego prezesem wielkiej korporacji, to raczej ciężko utrzymać taki styl życia. Ciekawie było zobaczyć, co właściwie ukształtowało Souichirou, jakie doświadczenia na niego wpłynęły. Niebagatelne znaczenie miała oczywiście siostra, która tak przypomina Q, że teraz po prostu MUSI być coś na rzeczy. Spekulacje typu "siostra Mikuniego stała się jego Assetem" z tego co wiem krążyły już od momentu, kiedy wspomniano o niej pierwszy raz kilka odcinków temu, a teraz dostaliśmy mocną wskazówkę w postaci podobieństwa. Nie wiem jak to się ma do stwierdzenia, że Assety są przyszłością danego człowieka, ale to na pewno ciekawy wątek. Może kondziowa teoria o karmieniu pieniędzmi coś w sobie ma? Żaden inny Asset nie żywił się banknotami, więc to coś wyjątkowego w relacji Q i Souichirou, może mającego większe znaczenie, niż się mogło wydawać. Ciągle jednak istnieje możliwość, że to tylko takie lekkie dziwactwo mające uczynić te postacie bardziej interesującymi i odróżniać je od reszty.

Druga połowa odcinka na początku zapowiadała się na odcinek powtórzeniowy z komentarzami Mashu. Na początku trochę się zaniepokoiłem, bo dawać coś takiego w jedenastoodcinkowej serii to tak jakby nietakt, ale na szczęście rzeczywistość okazała się inna i dużo przyjemniejsza. Recykling scen był obecny, ale w stosunkowo niewielkim stopniu, a co najważniejsze mogliśmy poznać punkt widzenia Mashu. Do tej pory nie było widać choćby tego, co dokładnie myśli o całej sytuacji i swoim właścicielu. Teraz jednak do powiedzenia miała sporo i ciekawie. Podpowiedziano nawet stopniowe zacieśnianie się jej relacji z Kimimaro (ta scena ze "wspólnym" siedzeniem na kanapie :D), ale miłość to raczej ciągle nie jest. Raczej takie... nie wiem, no po prostu zżyli się ze sobą. Assetka czasami jednak nie może zrozumieć Kimimaro i nic dziwnego, bo ten jest pod pewnymi względami wyjątkowy, że wspomnę choćby sytuację "a jednak mu przywalę". Poruszano też ciągle wątek Assetów jako przyszłości ich właściciela, ale do konkretnych wniosków nikt nie doszedł. Pewnie już niedługo okaże się, o co w tym chodzi i w jakim stopniu to metafora, a w jakim rzeczywistość. Przynajmniej mam taką nadzieję, że niedługo (i w ogóle), bo w końcu już niewiele odcinków zostało.

dotychczasowi oponenci głównego bohatera wyjątkowo dobrze znoszą porażki i wywracanie życia do góry nogami...

Bo to twardzi ludzie są ;] Wcześniej mówiono, że po bankructwie cześć ludzi popełnia samobójstwa, ale Sennoza to raczej nie jest taki typ człowieka. Zresztą z tego co pamiętam to nie zbankrutował, a po prostu przegrał i stracił część kasy.

widziałem festiwal zadawania Mashu wszelkiego rodzaju ran ciętych i szarpanych.

No ale ona przecież ona tak szybko się leczy, że jakie to ma znaczenie? :icon_twisted: A poważniej, to tamta scena wywołała na mnie pewne wrażenie, bo jednak była dość intensywna, ale z drugiej strony wydaje mi się, że to była dość specjalna okazja. Widz właśnie miał być zszokowany po tym, jak Sennoza zmiótł (A-A-ANGEL) do tej pory nieźle sobie radzących bohaterów, a potem patrzeć, jak pomimo tego jakoś się zbierają i do tego rozwijają swoją relację. Sama brutalność raczej nie była celem samym w sobie i na pewno nie posunięto jej do niesmacznych poziomów. To "tylko" odcięta ręka i trochę czarnej krwi, bez flaków, szczegółowych ran, urywanych łbów i wydłubywanych oczu, jak w pewnej innej serii tego sezonu, gdzie coś takiego jest (prawie) nagminnie. Ewentualnie to ja jestem nieczuły i spaczony :rolleyes:

Mikuni jednak chce doprowadzić do zniszczenia FD

Ja tam bym się nie zapędzał. Nie pamiętam, jak dokładnie to sformułował i szczerze, to nie chce mi się teraz sprawdzać, ale nie nastawiam się na wielką eksplozję zmiatającą FD z powierzchni... tego na czym stoi, czy jakiejś inne formy fizycznej anihilacji. Według mnie ciągle trzyma się swojego planu zupełnego przejęcia kontroli nad FD przez jego gildię, co de facto stanowiłoby koniec dzielnicy takiej, jaką była. No i jeśli to właśnie miałeś na myśli pisząc te słowa, to wybacz :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile poprzedni odcinek nie był dla mnie jakoś super udany (ech te retrospekcje...) tak już aktualny odcinek trzyma wysoki poziom. Na początku zostaje nam zaserwowana rozmowa Sato z Sennozą na temat potencjalnego zdrajcy w Starling Guild. Natomiast chwilę wcześniej Mikuni rozmawia z pozostałymi ważnymi ludźmi w gildii na temat potencjalnego bankructwa FD południowo-wschodniej Azji i następujących konsekwencji. Okazuje się że w przypadku bankructwa gildii, odpowiadający jej kraj po prostu znika w jakiś konkretny sposób. Potem akcja wraca do Japonii gdzie Ebara - nauczyciel Yogi który z nim przegrał, próbuje popełnić samobójstwo aby niejako odzyskać swoją przyszłość poświęcając siebie. Kimimaro próbuje sam coś z tym zrobić lecz ani rozmowa z Masakakim ani informacja uzyskana od informatora nic nie dają jako że nie można odzyskać przyszłości. Akcja wraca do Mikuniego który wspomina tytułowy C (nie mam pojęcia co to jest ale można założyć że ma to związek z celem Mikuniego), oraz informuje o przejściu do następnego etapu planu czyli zabieraniu pieniędzy wszystkim ludziom z FD bez znaczenia czy należeli do gildii czy nie. Jak widać ma również gdzieś to, że wpływ na realny świat będzie ogromny. Odcinek kończy się rozmową Yogi z Mikunim podczas której wychodzą na jaw jego prawdziwe zamiary. Cwaniak zamierza wykorzystać przyszłość wszystkich ludzi (zwłaszcza tych młodszych) żeby uratować teraźniejszość, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Według Yogi jeśli to co zostanie po przegranej to przyszłość bez żadnych prospektów to teraźniejszość nie ma znaczenia. Mikuni wcześniej też tak twierdził ale kłamał. On uważa że przeszłość tak czy inaczej będzie istniała i należy ratować teraźniejszość. Ostatnia scena to bankructwo FD południowo-wschodniej Azji. Jakieś dziwne macki oplatają wielki licznik który wskazuje zero, FD zaczyna znikać podobnie jak Singapur a wszystkie Assety zamieniają się w Midas Money.

I na koniec najważniejsza kwestia czyli Mashyu. Może coś nadinterpretuję ale z wizji którą miał Kimimaro można wywnioskować że Mashyu jest

jego córką

. W takim wypadku teoria że Assety są personifikacją przyszłości gracza jest jak najbardziej poprawna. Można również zaobserwować co dzieje się gdy FD zaczyna bankrutować. Znikający ludzie to nie jest coś przyjemnego, lecz nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Jedynie Hanabi doznała szoku (a przynajmniej tak zakładam, inaczej w jakim celu niszczyłaby wszystkie pocztówki od jej uczniów?). A więc sytuacja zaczyna się dość szybko wyjaśniać. Wiadomo jaki jest cel Mikuniego, wiadomo również że nie cofnie się przed niczym (jego pojedynek z Kimimaro wydaje się być nieunikniony). Zastanawiające jest jedynie stwierdzenie że zamierza wywrócić kraj do góry nogami, pewnie chce przejąć w nim władzę i zaprowadzić porządek po swojemu.... Zostały jeszcze 3 odcinki więc wszystkie wątki powinny zostać wyjaśnione bez żadnych przeskoków w fabule.

Wcześniej mówiono, że po bankructwie cześć ludzi popełnia samobójstwa

Zdecydowana większość to robi. Nauczyciel Yogi też spróbował. Yoga go powstrzymał ale to nic nie dało bo został potrącona przez samochód. Wychodzi na to że jeśli ktoś zbankrutuje to jego życie i tak się skończy, jeśli nie przez samobójstwo to przez wypadek, w końcu przegrał przyszłość. To, lub Ebara miał nadzieję że jeśli zginie to przywróci swoje dzieci do życia. Taka wymiana.

Żaden inny Asset nie żywił się banknotami, więc to coś wyjątkowego w relacji Q i Souichirou, może mającego większe znaczenie, niż się mogło wydawać. Ciągle jednak istnieje możliwość, że to tylko takie lekkie dziwactwo mające uczynić te postacie bardziej interesującymi i odróżniać je od reszty.
Ciężko jednoznacznie stwierdzić. W końcu jeśli Q to faktycznie siostra Mikuniego to miałoby to jakieś znaczenie. W końcu relacja Yogi i Mashyu też została ujawniona. Z drugiej strony Assety innych to też wyobrażenie ich przyszłości a nikt ich nie karmi banknotami. Mój wniosek jest taki że albo to tylko dziwactwo podobne do karmienia Mashyu albo Midas Money w jakiś sposób zwiększa możliwości bojowe Assetów (w końcu się z nich składają).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek zdecydowanie robi wrażenie, szczególnie końcowe zniknięcie Singapurskiego FD i szaleńczy (szatański?:P) śmiech Masakakiego. Dość niespodziewaną i mocno szokującą była także początkowa informacja o zniknięciu całego kraju, Republiki Karaibskiej. O dziwo najbardziej zdziwił mnie jednak licznik wiszący nad FD - do tej pory myślałem, że suma cały czas rośnie, tymczasem po przyjrzeniu się okazuje, że jest na odwrót. Mam nadzieję, że wyjaśnią zasady na jakich ów zegar działa i czy jedyną możliwością jest spadek wartości. Retrospekcja Yogi mnie nie zaskoczyła, przyjmowałem za pewnik, że Msyu to może być jego siostra, która została wymazana po przegranej jego ojca. Okazało się, że prawdopodobnie jest to jednak jego córka, różnica niewielka a i bardziej logiczne to wyjście, biorąc pod uwagę, że to swoją przyszłość oddał. Nie dziwi mnie też postawa Mikuniego, od początku sugerowano głównie openingiem, że to on będzie ostatecznym przeciwnikiem Yogi, zaczyna też być widoczna różnica w traktowaniu przyszłości. Nie wiem, czy mam rację ale wydaje mi się, że Mikuni kurczowo trzyma się teraźniejszości ze względu na swoją siostrę, która przecież żadnej przyszłości już przed sobą nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ho ho, się zaczęło nieźle dziać. Sytuacja finansowa Dalekiego Wschodu mocno się pogarsza, co odciska swe piętno na rzeczywistości w postaci znikania dużych grup ludzi o_O Wszystko zauważają tylko bywalcy FD. Ale to tylko początek. Widać bardzo wyraźnie, że anime wkracza w fazę finałową. Zresztą spójrzcie, wyjaśniono w końcu, jak to jest z Mashu i muszę przyznać, że to z jednej strony do przewidzenia, a z drugiej dość zaskakujące (no i wyklucza romans, no chyba, że anime chce wejść na śliski grunt). Jest przyszłością Kimimaro w tym sensie, że to

jego nienarodzona jeszcze córka (z Hanabi?)

. Mikuni znowu też musiał się tłumaczyć ze swoich działań, które stają się coraz bardziej radykalne, a on jakby traci na sympatii. Nie wiem, co się teraz stanie, kiedy znikanie Singapuru się już zaczęło i czy uda im się to powstrzymać albo zabezpieczyć Japonię. Przynajmniej wiadomo już chyba, że rzeczywiście to on będzie głównym bossem, albo prawie głównym, jeśli jego rolę przejmie Masakaki lub ten cały tajemniczy [C].

Jeszcze jedna ciekawa sprawa. Mianowicie show nie porzuciło tradycji nawiązywania do gospodarki i ekonomii świata prawdziwego, a tym razem zahaczyło o temat zaufania. To ważne, bo dzisiejsze waluty nie mają praktycznie żadnej realnej wartości :P Tzn. papier, na których się je drukuje nie jest wart tych stu czy dwustu złotych/dolarów/euro. Cała ich wartość polega właśnie na zaufaniu i umowności, na tym, że wierzymy bankom i organizacjom, że banknoty i waluta ogółem mają jakąś określoną wartość. Kimimaro po rozmowie z handlarzem informacjami miał swój moment zwątpienia - "To tylko papier, pali się przecież tak łatwo" (dobrze, że to powiedział, bo przez moment nie wiedziałem, o co mu chodzi). Woli wierzyć w przyszłość, niż w pieniądze. Tutaj wracają słowa Sennozy, które ponownie nabierają dla niego znaczenia. Mikuniego nie obchodzi przyszłość i tutaj teoria Fela o tym, że jest to spowodowane jego siostrą wydaje mi się bardzo prawdopodobna. Jego Asset wygląda jak ona, bo to właśnie mu ją zabrano i dopóki Q żyje, dopóty jego siostra będzie mogła wegetować. Jeśli zbankrutuje, jego przyszłość i siostra zostaną mu zabrane ostatecznie.

końcowe zniknięcie Singapurskiego FD i szaleńczy (szatański?) śmiech Masakakiego

Dwa spostrzeżenia:

1. Sądząc po tych mackach prezesem Midas Bank jest Cthulhu :lol2:

2. Każda FD ma swojego własnego Masakakiego, bo ten nad singapurską miał ubranie w innym kolorze.

nauczyciel Yogi który z nim przegrał, próbuje popełnić samobójstwo

Nieco mnie to zaskoczyło, bo we wcześniejszych scenach z nim mogło się wydawać, że jakoś sobie z tym poradził. Widać jednak z czasem depresja i rozpacz narastały, aż w końcu doprowadziły go do naprawdę radykalnych działań. Na szczęście Yoga go uratował, ale z drugiej strony teraz Hanabi wygląda na jakąś przybitą...

PS Czy tylko mnie ciekawi, o czym w pociągu rozmawiali pani szpieg i facet z gildii?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko o ostatnich epizodach:

- odcinek z A-A-ANGEL - głównego bohatera przekonywały do siebie trzy różne frakcje, łącznie z tą lokalną wariacją L z Death Note. Ostateczny efekt był taki, że Kimimaro pozostał przy swoim dotychczasowym zdaniu. Starcie poglądów różnych frakcji (znowu motyw z SMT) było ciekawe i wielka szkoda, że nastąpiło dopiero w szóstym odcinku z zaplanowanych jedenastu. Sam stand/persona/asset przeciwnika wyglądał bardzo ciekawie i efektownie, a sama walka byłaby całkiem brutalna, gdyby zamiast czarnego używano czerwonego koloru. Generalnie odcinek podobał mi się.

- odcinek z flashbackami - podstawowy mój zarzut jest taki, że wyjaśnienie przeszłości Mikuniego wrzucono znikąd, ponieważ była taka potrzeba. Jego opowieść nie została sprawnie wpleciona w resztę fabuły. Natomiast sama w sobie była według mnie bardzo dobra, a motyw bezsilności wobec choroby osoby bliskiej jest mi znany. Podobieństwo siostry do niewidzialnej, rogatej dziewczyny jedzącej pieniądze jest oczywiste. Druga połowa odcinka miała nieco rozjaśnić wątpliwości widzów, a przynajmniej dać do zrozumienia, że twórcy są świadomi istniejących pytań, np. czy można współżyć płciowo z humanoidalnymi assetami. No i skąd się bierze forma assetów, rzecz jasna. Kimimaro zachował się jak samiec alfa, ale szczerze mówiąc nadal nie wiem, co z niego za osoba. Żeby zadziałać spontanicznie, musi się namyśleć. Współczuje innym, ale potrafi wygrać z przeciwnikiem bez litości. Nie chce zmian, ale wybiera radykalne rozwiązania. To uosobienie mojego podstawowego problemu w odbiorze tej serii, czyli braku konkretnych celów czy zagadnień, o których chce opowiedzieć.

- odcinek ósmy, ze znikaniem - show sobie przypomniało, że wkrótce się kończy i że trzeba zainicjować jakieś endgame. W tym przypadku jest to masowe znikanie wszystkiego, a przede wszystkim ludzi. Kimimaro jakoś uznał, że Mikuni działa egoistycznie i że to on boi się zmian utrzymując stan faktyczny kosztem przyszłości. Nieco zbliżyło się to do bełkotu Imperatora z końca drugiej serii Code Geass, ale tu na szczęście była to tylko jedna z interpretacji tej sytuacji. Według futurospekcji Mashu ma być podobna do przyszłej córki Kimimaro, co jest całkiem interesujące, choć nie potrafię wyciągnąć z tego logicznych wniosków (pokazanie jednej z utraconych możliwości, gdzie dorosły Kimimaro nazywa swoje dziecko po assecie, który otrzymał w przeszłości?). Celu istnienia i sposobu działania Financial Districts nadal nawet nie dotknięto.

Zresztą gdyby ludzie kierowali się wyłącznie logiką, zdrowym rozsądkiem, wyliczeniami i świadomością całego rynku, to chyba nie byłoby tylu kryzysów.

Kryzysy są integralną częścią cyklu ekonomicznego. Mogą być łagodniejsze, ale nadal ktoś ucierpi, ktoś zbankrutuje i jakaś grupa straci nadzwyczaj dużo. Dodatkowo zabiegi stosowane, by zwalczyć wcześniejszy kryzys niekoniecznie działają, gdy pojawi się nowy, a na pewno nie ma uniwersalnej metody radzenia sobie z nimi.

Poważniejsza była końcowa walka, z której jak na złość wycięto najlepszą część o_O

Szczerze mówiąc wyszło to dosyć pretensjonalnie, moim zdaniem. Gdyby każdy wcześniejszy odcinek kończyła jakaś większa walka, to można by potraktować ucięcie jej tym razem za jakieś celowe odejście od formuły, a tak było po prostu dziwnie.

Spytam zatem (publicznie, bo inni też mogą być zainteresowani) - co dobrego przegapiłem?

jestem nieczuły i spaczony

Moja szkoła :icon_cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech... odcinek streszczony, motywy Cthulhu i Code Geass powiedziane więc nie mam czym zabłysnąć xD

Więc opiszę własne odczucia.

Fajnie, że Mikuni w końcu pokazuje jak bardzo go (nie)obchodzi przyszłość. W porównaniu do A-A-A-ANGEL Sennozy widać jak bardzo podobne a jednocześnie sprzeczne są ich poglądy.

Widać też jak bardzo zły i bezlitosny jest świat FD. Straconych rzeczy odzyskać nie można, ludzie znikają i nikt tego nie zauważa( no prawie...), ba! Kraje znikają i nikt tego nie zauważa!( chociaż bez takiego zabiego oglądalibyśmy pewnie "Piratów z Bałtyku: Klątwa czarnego bursztynu" bądź inną "Skrzynię zmarlaka"). Sam proces anihilacji jest zresztą bardzo ciekawy i sugestywny. Singapurski Masakaki faktycznie może przerazić z tym swoim śmiechem i mackami Cthulhu...

Bardzo ciekawe jest też to jak widzi się graczy przez "okienka". Ciekawe czy w ten sposób widzą cię cały czas Assety( poza miejscami gdzie są widoczne "normalnie"-> pole walki, niektóre miejsca i przez kartę)? Ciekawe też, czy te malowidła/freski na "centrali" FD odzwierciedlają jakoś ich stan finansowy. W sumie Japoński miał takie "anielskie motywy", a Singapurski miał jakieś takie mroczniejsze ww. malowidła.

Co do znikających ludzi, to faktycznie smutne to było jak Hanabi cięła pocztówki od uczniów( dość wyraźny sygnał moim zdaniem, że już ich nie ma...). Intrygujące tak samo jak to ogólnospołeczne otępienie. Kurcze faktycznie EndGame się zaczyna.

PS.

Tak jakoś mi się skojarzyło ostatnio: KLIK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wyniku ostatnich zdarzeń można już apokaliptycznie zakrzyknąć, że koniec jest blisko. W końcu został tylko jeden, finałowy odcinek, a przedostatni ładnie postawił pod niego fundamenty. Widać, że odepchnięty od Japonii przez Mikuniego i gildię [C] nie przedostaje się do USA, a w wyniku ich desperackich działań zawraca. Souichirou uznaje w takim razie, że prasę tworzącą Midas Money z przyszłości należy rozkręcić ponownie. Problem w tym, że no właśnie, pieniądze te powstają z przyszłości. Dzięki nim udaje się uniknąć oddziaływania [C] i częściowego znikania kraju, ale zapłatą jest znaczne pogorszenie warunków życia, znikanie kolejnych osób itd. Souichirou oczywiście nie da się przekonać po dobroci, gdyż siedzi już w tym zbyt głęboko (trochę jak kraj, który aby spłacić swoje długi zaciąga kolejne pożyczki...), więc zbulwersowany takimi obrotem spraw Kimimaro razem z panią agent i handlarzem informacji planują pokonać Mikuniego i zabrać mu jego elitarną (tylko on w całym dalekowschodnim FD ma taką) czarną kartę, dzięki której może rozkręcać prasę. Plan udaje się częściowo. W świecie rzeczywistym Taketazaki doprowadza do hiperinflacji aby osłabić Mikuniego, a Yoga pokonuje jednego z gildiowiczów nie pozwalając mu pomóc szefowi i znacznie zwiększając swoje fundusze. Z drugiej strony pani agent przegrywa swoją walkę. Nie jest to jakieś wielkie zaskoczenie, ale i tak trochę jej szkoda. Przynajmniej tuż przed bankructwem zdołała przekazać swój Asset na ręce Kimimaro.

Ta część odcinka była o tyle ciekawa, że po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć macroflacje. O ile w przypadku Mashu jest to "tylko" naprawdę DUŻA burza ognista, to już taka Q... taaak, Q. Widać już, dlaczego Mikuni zawsze walczy innymi Assetami i stara się kończyć walkę, zanim ta się rozgrzeje. Nagle też zwyczaj karmienia jej pieniędzmi staje się bardzo sensowny, a i prosto sobie wyobrazić, jak wyglądała jej pierwsza walka. Souichirou dostaje Asset, który wygląda jak jego siostra, więc broni jej własnym ciałem, ta się rozkręca i pożera wroga, on kupuje następne Assety tylko po to, żeby nie musiała walczyć. Możliwe, że potrafi używać tylko macroflacji, albo zwyczajnie każdy jej atak jest tak silny, że większość oponentów wykańcza na jednego hita. W każdym razie długo trzeba było czekać, aż pokaże, na co ją stać, ale jak to już się stało, to widać, że sprawy są naprawdę bardzo, bardzo poważne. Tym bardziej, że tajemnicze "rozkazy z góry" nakazały dać Kimimaro czarną kartę i dały Masakakiemu pozwolenie na uprawomocnienie walki między nim, a Mikunim. Innymi słowy walka finałowa naprawdę rozegra się pomiędzy tymi dwoma, choć możliwe, że skończy się np. gdzieś w połowie następnego odcinka, bo nagle wkroczą jakieś siły wyższe.

Został już tylko finał i powiem szczerze, trochę mi szkoda. Część pytań pozostała bez jasnej odpowiedzi, np. ciekawi mnie, czy skoro agentka przekazała swój Asset w ostatniej chwili, to jej przeszłość została uratowana? Choć jak się zastanowić, to jednak ona ją straciła... Zresztą mniejsza z tym. Ciągle nie wiadomo, kto stoi za tym całym cyrkiem z Financial District. Po co to, dlaczego? Jakie korzyści ma z tego ten ktoś (coś?) u steru? Jakieś Cthulhu z innego wymiaru pożera ludzką przyszłość dają w zamian bezwartościowe papierki? Nie wiem, ale mam nadzieje, że finał przyniesie odpowiedzi. Spodziewam się walk z jak zawsze bardzo widocznym CGI, ale jestem prawie pewien, że to nie one będą gwoździem programu. Nigdy nie były, więc teraz też nie powinny. Możliwe, że historia zatoczy w jakiś sposób koło, a Kimimaro zajmie miejsce Mikuniego stając się nowym Imperatorem zakulisowym władcą FD obracającym ogromnymi sumami pieniędzy, co podpowiadała trochę krótka migawka, w której Mikuni nagle dostrzegł pewne zbieżności między sytuacją kiedyś, a obecnie. Byłbym nawet zadowolony z takiego rozwiązania, szczególnie dobrze przedstawionego i uzasadnionego, ale zobaczymy, to jeszcze przed nami.

uosobienie mojego podstawowego problemu w odbiorze tej serii, czyli braku konkretnych celów czy zagadnień, o których chce opowiedzieć.

Jak dla mnie to jest dość widoczne. Seria opowiada o pieniądzach i ekonomii. Większość sytuacji i pojęć ma swoje analogie do świata rzeczywistego, które już przytaczałem. Postacie prezentują różne postawy względem gospodarki i ekonomii. Pokazuje kryzysy, bankructwa i spychanie odpowiedzialności. Bardzo wyraźny jest motyw przyszłości i tego, jak się można względem niej odnosić oraz jaki wpływ na nią mają pieniądze. Same pieniądze też są brane w obroty, pokazuje się dlaczego mają wartość, od czego ona zależy. Nie ma jednego morału czy jakichś słów przewodnich, ale są kierujące wszystkim motywy. Nie wiem, może to ja dorabiam znaczenia, ale wydaje mi się, że naprawdę trzeba dużo złej woli (ewentualnie braku chęci do szukania tychże znaczeń), aby ciągle odmawiać [C] jakiegokolwiek ukierunkowania :P

pokazanie jednej z utraconych możliwości, gdzie dorosły Kimimaro nazywa swoje dziecko po assecie, który otrzymał w przeszłości?

Gdzie tam. Ta futurospekcja, to była jego przyszłość. Przypominam, że każdy bywalec FD w zamian za kartę, Asseta i prawa wstępu musi oddać swoją przyszłość. Zostaje ona przerobiona właśnie na Asseta, o czym zresztą ciągle się mówi. Łatwo dość do prostego wniosku, że Kimimaro miał mieć w przyszłości córkę o imieniu Mashyu. Przyszłość ta jednak została mu zabrana, a jej uosobieniem jest jego Asset, który dlatego właśnie wygląda tak, jak wygląda.

Kryzysy są integralną częścią cyklu ekonomicznego.

Zdaję sobie z tego sprawę. Uniknąć się tego nie da (aż mi się przypomina "Crux" Dukaja, gdzie były specjalne firmy i inżynierowie od projektowania kryzysów ekonomicznych), dopóki jesteśmy ludźmi i prowadzimy gospodarkę w taki sposób, lub choćby go przypominający. Może gdzieś jacyś obcy myślący zupełnie inaczej od nas robią to tak, że nie mają kryzysów, ale my pewnie po spojrzeniu na taki system nie nazwalibyśmy go gospodarką.

a tak było po prostu dziwnie.

Jak dla mnie to nie starczyło im już czasu i pieniędzy. Większość odcinka zajęły rozmowy i inne takie, a jak już doszło do walki, to zwyczajnie zostało parę minut i resztki pieniędzy na animację. Niby to tylko pokazuje, że akurat starcia Assetów znajdują się nisko na liście priorytetów studia, ale jednak ciągle nie mogę zaprzeczyć, że było to takie jakby zbyt nagłe.

Moja szkoła

Znaczy się wyrywanie zdań z kontekstu? :trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jakoś mi się skojarzyło ostatnio: KLIK

o_O

Yoga pokonuje jednego z gildiowiczów

W sumie jakaś dziwna była ta walka. Najpierw Yoga nie pozwolił walczyć swojemu assetowi - ale dlaczego? Przecież wiedział, że solówka z assetami to bardzo ryzykowna gra, dodatkowo raczej rozumiał, że znajdowali się wraz z agentką w dość krytycznej sytuacji, a jemu i tak zebrało się na zabawy i cudowanie. Skończyło się i tak potężnym summonem. Krótko: przepychanki z Mashu podczas tej walki wynikły z niezrozumiałych dla mnie powodów.

pani agent przegrywa swoją walkę

Walka wypadła fantastycznie, moment wkroczenia Q do akcji był wręcz natchniony. Ale ponownie - nadal motywacje postaci są dla mnie niezbyt zrozumiałe. Pani agent na końcu do Yogi: "dziękuję ci za wszystko". Za co? Co Yoga takiego zrobił, że chce mu się dziękować w tak krytycznej chwili?

tajemnicze "rozkazy z góry"

Nadanie karty "Darkness" Yodze to kolejna rzecz, której nie rozumiem. Dlaczego? Co dokładnie ta karta robi? Od kogo ona jest? Na razie wygląda, że ktoś dał ją Yodze "bo tak", żeby było ciekawiej i żeby widz zobaczył finałową walkę.

Seria opowiada o pieniądzach i ekonomii.

Moim zdaniem nie jest tak do końca - cel jest dużo bardziej ambitny, czyli pokazanie przełożenia mechanizmów ekonomicznych na takie wartości jak przyszłość (jej kształt, "siła", obecność) czy teraźniejszość, jak również - bardziej zabawowo - na staty w bezpośrednich, pokemonopodobnych walkach. Samej ekonomii nie ma tam jakoś strasznie wiele i część z pokazywanej tam "ekonomii" to raczej rzucanie nazwami, mniej lub bardziej trafnie, coś jak w Evangelionie ("I chose this name because it sounds complicated").

trzeba dużo złej woli (ewentualnie braku chęci do szukania tychże znaczeń), aby ciągle odmawiać [C] jakiegokolwiek ukierunkowania

Podałeś założenia serii i ja, po drobnym uszczegółowieniu, się z nimi zgadzam. Ale mechanizm do jedno, a cel (przeznaczenie zbudowanego mechanizmu) to drugie. O co dokładnie chodzi - o uratowanie Japonii? O pokonanie Mikuniego? O dojrzewaniu Yogi do dorosłości? O kissu z Mashu? O uratowanie chorej siostry Mikuniego? O oszukanie diabła? Dodatkowo niejasne są dla mnie motywy postępowania niektórych z postaci, o czym pisałem wcześniej.

Przyszłość ta jednak została mu zabrana, a jej uosobieniem jest jego Asset, który dlatego właśnie wygląda tak, jak wygląda.

To jest rozumowanie jak najbardziej logiczne i raczej nie podlega dyskusji. Tyle że jak w takim razie wytłumaczyć wygląd pozostałych assetów? A niektóre z nich są dużo bardziej abstrakcyjne i ich dopasowanie do przyszłości wymagałoby bardzo dużo dopowiedzeń.

Jak dla mnie to nie starczyło im już czasu i pieniędzy.

Przyszło mi do głowy takie porównanie tego anime - do Final Fantasy VIII. Walki są tam bardzo efektowne, ale są problemy z wpasowaniem wszystkich efekciarskich ciosów specjalnych do reszty opowieści :lol2: Poza tym opowieść ma braki, jest naciągana czasem niesamowicie i czasem można się zgubić, próbując dojść, jakie są motywacje postaci do robienia tego, co robią. Podczas pierwszego przejścia człowiek wciąga się niesamowicie i nie może oderwać, ale potem - jeśli zaczyna myśleć i zastanawiać się nad tym, czego doświadczył przed chwilą - to wychodzą problemy. C wydaje mi się bardzo ambitnym projektem, który jednak został ucięty, przemodelowany, ściśnięty do jedenastu epów i dobajerowany, w związku z czym widzimy tylko część tego, czym mogło być - fragmenty niezbędne do zrozumienia całości po prostu się nie zmieściły, bądź nie zostały należycie wyeksponowane - w sumie na jedno wychodzi. Wiem, że został jeszcze jeden odcinek, a ja już piszę coś w rodzaju podsumowania, ale nie mam wielkich nadziei na to, że ostatni ep coś nagle odmieni na lepsze. Chciałbym się mylić.

Znaczy się wyrywanie zdań z kontekstu? :trollface:

Moja szkoła :icon_cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Finał już był i tak trochę... Nie wiem, mam mieszane uczucia. Wczoraj wieczorem rozmawiałem z MSaintem i wylewałem mu swoje żale na ten temat. Nie, żeby coś wyszło bardzo nie tak. Była ostateczna walka, zarówno między Mikunim i Kimimaro, jak i Q oraz Mashu. Widać, że trochę się z nią postarano, choć mogli odrobinę ograniczyć szalejącą kamerę. Bardziej chodzi mi o to, że finał tak naprawdę mało wyjaśnił. Liczyłem, że dzięki niemu całość nabierze dodatkowej głębi, że dadzą jakieś odpowiedzi zostawiając jednak dodatkowe pytania do rozmyślenia, że to będzie po prostu coś bardzo satysfakcjonującego. Nie było. Pojawiła się jakaś istota, którą można chyba uznać za siłę wyższą i sprawcę tego wszystkiego, ale cała scena z jej objawieniem się była bardzo enigmatyczna. Tutaj chyba właśnie starano się coś wyjaśnić i nadać dotychczasowym wydarzeniom dodatkowej głębi oraz kontekstu, ale wyszło średnio, bo co to tak naprawdę miało znaczyć? Po co to? Było coś o tym, że świat ma się stać lepszy poprzez walkę poszczególnych osób, które chcą go naprawić i mają różne wizje "dobra", ale nie wiem, ta odpowiedź wydaje mi się niepewna. Do tej pory chciało mi się szukać spekulacji i interpretacji, ale teraz już nie. W scenie z Mikunim i jego siostrą bardzo mi się spodobało to, że od pewnego momentu przestał ją widzieć, a każda zmiana ujęcia to kolejne stadium choroby, ale sama relacja jego siostry i Q również pozostała bez żadnego wyjaśnienia. Do tej pory wydawało mi się, że to sytuacja jak z Kimimaro i Mashu, ale wyszło na to, że jednak nie. Tyle dobrego, że samo zamknięcie Financial District idzie łatwo zrozumieć. Wszystko opiera się na zaufaniu, więc kiedy ludzie stracili zaufanie do jena, który w większości i tak pochodził z FD, to równocześnie przestali ufać dzielnicy, co doprowadziło do jej zamknięcia. Ale tutaj kolejny dość rozczarowujący element zakończenia, czyli fakt, że tak naprawdę nic się nie zmieniło. Tzn. zmieniło się wiele, ale FD jednak ciągle jest i będzie działać. Nie wiadomo też zbytnio, co z Mikunim. To ogółem mam do zarzucenia temu zakończeniu: zbyt dużo nie wiadomo. Samo w sobie nie było takie złe, ale zawiodło, jeśli chodzi o wytłumaczenie czegokolwiek. Bardziej pokazało wyraźnie sporą część tego, co nie wiedzieliśmy (natura Q, cel FD, ich założyciel), ale tylko tyle, bez odpowiedzi, czy nawet konkretnych wskazówek.

C to na pewno dobre anime, które do tej pory chwaliłem. Jednak po przemyśleniu całości muszę się zgodzić z tym, że po prostu przydałoby się jeszcze kilka odcinków i większy budżet. To ambitna (w każdym razie ambitniejsza, niż spora cześć choćby z tego sezonu :trollface: ) produkcja, za co należy jej się pochwała. Przypadła mi do gustu jej stylistyka i klimat, za co ma ode mnie plusy. Fabuła mnie zainteresowała, a postacie nie denerwowały. Widać jednak, że miała być czymś większym i lepszym, bardziej dopracowanym, lepiej przedstawionym. Nie wiem, może z czasem to delikatne rozczarowanie trochę przejdzie, a ja znajdę przekonującą interpretację wszystkich faktów, która nie będzie wyglądała tylko jak chciejstwo i dzikie spekulacje zapalonego fana i która zmieni moje zdanie. Do tej pory odnosiłem wrażenie, że twórcy dobrze zdają sobie sprawę z tego co robią, wszystkie nawiązania do prawdziwego świata i ekonomii są świadome i nie wrzucone tylko "bo fajnie brzmi" (za wyjątkiem nazw ataków, które musiały tylko mniej-więcej pasować :P), jak choćby opisywane kiedyś tam przeze mnie pompowanie baniek spekulacyjnych za pomocą Midas Money, czy sprawa zaufania albo brania przyszłości jako zabezpieczenia. Teraz jednak zostałem zostawiony ze stosem pytań i niepewności, których zwyczajnie nie chce mi się rozgryzać. Powtarzam jednak po raz któryś, że ogółem mi się podobało i dałem ocenę 8. Sęk w tym, że C spokojnie mogło mieć wyższą, gdyby nie niewykorzystany potencjał.

Yoga nie pozwolił walczyć swojemu assetowi - ale dlaczego?

Z troski o Mashu. Widział, że cierpi w wyniku działania prasy drukującej Midas Money, więc skorzystał z Direct i sam przystąpił do walki. Nie musiał wygrać, a jedynie powstrzymać gildiowicza przed przybyciem na pomoc Mikuniemu, więc to nie było aż takie samobójstwo. Kimimaro to ogółem raczej taka osoba, która się o swojego Asseta po prostu martwi.

O kissu z Mashu?

Przynajmniej do tego udało się dojść :D Swoją drogą fajnie wybrano podkład muzyczny i ogółem scena ich pożegnania wypadła jak dla mnie ok.

Tyle że jak w takim razie wytłumaczyć wygląd pozostałych assetów?

Akurat Mashu to chyba coś w rodzaju wyjątku, a reszta Assetów luźniej nawiązuje do kształtu przyszłości ich posiadacza. Zresztą to jedna z tych rzeczy, których nie wyjaśniono do końca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem ostatnio tą serię (wersja blu-ray), ale niestety stwierdzam, że była co najwyżej przeciętna. Co prawda nie jest to gniot, ale wad miała na tyle dużo, że wyżej niż 5/10 nie mogę ją ocenić. Zresztą główny bohater to przeciętny nastolatek i sądzę, że trudno go traktować jako plus tego anime.

Prawdę mówiąc już sam pomysł na to anime jest dosyć niedorzeczny, a wykonanie jeszcze gorsze. Było również trochę walk, ale z jakiegoś powodu te, które mogły być najlepsze zostały przerwane, czyli ledwo się zaczęły i już koniec.

Poza tym brakowało rozwinięcia i dokładniejszych wyjaśnień niektórych wątków i to tych najciekawszych.

Jednak największą wadą tego anime jest zakończenie (większość ostatniego odcinka). Było tak irytujące i beznadziejne, że zostałem tym bardzo zaskoczony i to mimo tego, że anime zazwyczaj prezentowało zaledwie średni/chwilami dobry poziom.

Oczekiwałem, że siostra Mikuniego się obudzi, a Msyu pojawi się w prawdziwym świecie jako dziewczyna. Poza tym chciałem, żeby Hanabi odzyskała swoją przyszłość. Dosłownie NIC z tego się nie stało.

Jakiś bożek (ten na samym końcu anime) wymyślił sobie zabawę z ludźmi (niszczenie świata zależne od losu dzielnic skarbowych, czyli zarówno poszczególnych walk ważnych osób jak i tego czy te dzielnice zbankrutują), a zajmują się tym jego klauni.

Takie jest podsumowanie tego anime.

5/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anime ogólnie to mi się podobało. Jednak co do zakończenia to muszę się zgodzić. Twórcy chyba nie mieli pomysłu jak to fajnie zakończyć, przez co wyszło... Sam nie wiem jak to określić. Urwali to nagle...

Po ogólnym dobrym wrażeniu z samego anime (wybitne nie było ale się dobrze oglądało) został mi pewien niesmak, właśnie przez zakończenie.

Bohaterowie byli fajni, chociaż niejednokrotnie główny bohater irytował. Nie znoszę zachowania "ty nie walcz, ja cię ochronię moim pacyfistycznym nastawieniem".

Walki - było ich tylko kilka i to większość była chyba streszczeniem.

Nie wiem co więcej o tym anime powiedzieć. Całkiem fajne na raz, ale tylko raz. Po za tym nie zapada szczególnie w pamięć - no może po za wyjątkiem kiepskiego zakończenia, ale o tym już chyba wspomniałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...