Skocz do zawartości

Rysia

Forumowicze
  • Zawartość

    426
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wpisy blogu napisane przez Rysia

  1. Rysia
    Zrobiłam sobie selfie w moim stroju Jill - zielarki i przyszłam się pochwalić. Nie wiem nawet, czy bardziej jestem dumna z kijka czy karwasza, ale odkrywanie nowych pędzli cieszy tak bardzo. Dorzucam jeszcze mojego Strażnika Lasu, robionego na zaliczenie kreowania postaci.

    Enjoy!
  2. Rysia
    Kochana zmutowana lisica, Bazooka, towarzyszka mojej postaci z cyberpunkowej sesji. <3
    Apropo tego gamejamu, co o nim kiedyś wspominałam, to owszem był, powstało łącznie chyba z 9 gier, nie było nawet tak źle pomimo, że mieliśmy 1 informatyka, który biegał między zespołami przez całą noc. Wprawdzie moja gra jeszcze nie jest sklecona, ale jak tylko wrzucę gameplay na yt to Was tu powiadomię. Zrobiliśmy gre o różowym, puszystym jednorożcu i przez 13h słuchaliśmy "pink fluffy unicorns dancing on rainbow". <3
    Enjoy!
  3. Rysia
    Kolejny obrazek mojej Seriny z sesji MH. Wprawdzie już skończyliśmy ten sezon i zaczęliśmy wczoraj nową sesję (w której gram wilkołakiem), ale mam nadzieję na drugi sezon, bo mi się spodobał ten desing Seriny i bym jej więcej rysowała.

    Enjoy!
  4. Rysia
    Rysowane w czasie ostatnich sesji skajpowych w MonsterHearts i DnD5, kiedy nie ma za bardzo co zrobić z rękami, bo kostki i tak turlają się na roll20.
    Dodam jeszcze, że te studia zapowiadają się hardcore'owo: za dwa tygodnie mamy mieć gamejam, czyli 24h żeby zrobić grę - Dziekan nas rzuca na głęboką wodę, jeszcze zanim porządnie zaczniemy coś się uczyć. <3
    Enjoy!
  5. Rysia
    Udało mi się sklecić ostatnio smoczą wersję moich pupilków: mój psmok. A
    jeszcze dorzucam filmik ze sztuczkowania mojego Ozziego- jak wytresowałam psmoka. Do tego muszę się pochwalić, że dostałam się na projektowanie gier i przestrzeni wirtualnej, spec: grafika komputerowa gier. Wprawdzie do połowy lipca nie wiedziałam nawet, że mamy w Polsce takie studia, ale brat mi pokazał reklamówkę w CDA. Jak będzie czym się chwalić to będę tu podrzucać.
    Enjoy!
  6. Rysia
    Dawno mnie tu nie było, ale... od tygodnia jestem licencjonowanym Rysiem!
    Gdzieś w tak zwanym "międzyczasie" udało mi się strzelić takiego oto Maga (który był próbką do talii tarota, aczkolwiek fuchy nie dostałam). I jeszcze ilustrację do tekstu Planeturista, o taką.
    W ogóle ostatnio zaczęliśmy nową sesję RPG przez skypa w Monster Hearts- sympatyczny system. To już nasze trzecie podejście do niego, byłam już sucubem - na obrazku (w typowo amerykańskim highschoolu) i bestią (w angielskiej szkole prywatnej), obecnie gram wampirzycą Seriną (wróciliśmy do amerykańskeigo high, ale dla odmiany na Alasce). Wszystkie nasze ostatnie sesje póki co można znaleźć
    (jeśli komuś chce się słuchać naszych wygłupów), kolega BlackShadow nagrywa. Jak ktoś nie wie: Monster Hearts polega generalnie na rozterkach nastoletnich "potworów", takie klimaty Zmierzchu, True Blood czy Teen Wolfa. Przyznam, że takie granie przez kompa bardzo mi się podoba, bo spokojnie mogę w czasie grania rysować (albo robić na drutach).
    Na dziś to tyle, miłego!
  7. Rysia
    Po miesiącu nołlajfienia, wykańczania i dopieszczania prac na przeglądy i zaliczenia w końcu... koniec. Powiem Wam, że po pierwszym roku nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę miała taki zap... zawał roboty na tych studiach.
    No, ale zjechałam do domu, kupiłam dwa Ciufjuniory i powoli wracam do życia.


    (Maluchy mam od piątku, a zrobiłam im już chyba milion zdjęć...)
    Pracami studyjnymi nie ma co się chwalić, ale z chęcią pokażę, jaki filmik udało mi się sklecić na multimedia: Ramzes na schodach.
    Na inne zajęcia musiałam napisać esej o czymś związanym z komputerem. Po długiej walce z wymyśleniem tematu, w końcu padło na gry komputerowe. No i lałam wodę przez jakieś 2-3 strony, straszna udręka. Jak ktoś chce, to może się z tym pomęczyć też, proszę bardzo:
    "Plusy i minusy gier komputerowych - czyli wpływ elektronicznej rozrywki na rozwój młodzieży szkolnej"
    (Buziaki dla Feanora za ten tytuł!)
    Jestem graczem. Od kiedy tylko pamiętam w moim życiu był komputer i gry. Począwszy od prostych zabaw w zbieranie kryształków przez smoczka Crocka, poprzez odkrywanie nowych poziomów w "Prince of Persia", buszowanie po starożytnych grobowcach Larą Croft aż do moralnych wyborów w "Wiedźminie" bądź "Skyrim". A kiedy sama nie grałam, to patrzyłam, jak robi to mój brat, szturchałam go, podpowiadając, gdzie może teraz pójść, albo wypytywałam o fabułę rozgrywki.
    Przeszukując internet można sie spotkać z terminem "ludologia", o którym Wikipedia mówi: "dziedzina humanistyki zajmująca się systematycznym badaniem gier z perspektywy ekonomicznej, estetycznej, narratologicznej, kulturoznawczej, socjologicznej i psychologicznej. Ludologia jest szczególnie związana z badaniem gier wideo i gier komputerowych, bo w tej formie u schyłku XX wieku gry osiągnęły wysoki poziom komplikacji i stały się nowym medium, odgrywającym rolę społeczną podobną do telewizji, kina czy literatury.". Zagłębiając się w temat znalazłam informacje o Polskim Towarzystwie Badania Gier, zrzeszającym naukowców i studentów zajmujących się problematyką gier, głównie fabularnych (RPG) oraz komputerowych. Zatem gry komputerowe nie są już tylko niszową rozrywką, zamkniętą w czterech ścianach własnego domu, jak niektórym się wciąż wydaje. Graczy jest coraz więcej i zaczynają się otwierać na świat, wychodzić do ludzi niezwiązanych z tematem.
    Rodzajów gier jest tyle, że na samo ich wymienienie z chociaż minimalnym opisem musiałbym poświęcić osobny esej. Dlatego skupię się tutaj na tym, co sama znam najlepiej, czyli na komputerowych grach fabularnych, w skrócie cRPG (ang. computer Role Playing Game).
    RPG to jeden z najpopularniejszych gatunków gier na świecie. Polega na tym, że wcielamy się w bohatera, którego umiejętności są określone liczbowo (tzw. statystyki), podróżujemy po świecie i realizujemy różnego rodzaju zadania. Przeważnie nie robimy tego w samotności tylko z grupą innych graczy, którzy się wcielają w swoje postaci, a świat, w którym się znajdujemy jest wykreowany prze osobę prowadzącą, tak zwanego Mistrza Gry. Można stwierdzić, że jest to coś w rodzaju teatru improwizacji, w którym Gracze mierzą się z wyznaczonymi przez Mistrza Gry problemami.
    CRPG jest wzorowane na tradycyjnym RPG, z tymi wyjątkami, że nie ma Mistrza Gry - świat jest wykreowany i zwizualizowany przez twórców, a drużyna z którą podróżujemy zwykle jest prowadzona przez komputer. Piszę "zwykle", ponieważ w MMO RPG, czyli komputerowych grach fabularnych rozgrywanych przez internet można realizować zadania razem z innymi ludźmi, którzy mogą znajdować się nawet na innym kontynencie.
    Po tym nieco przydługawym wstępie przejdę do puenty.
    Minusy grania na komputerze na pewno każdy może wymienić; swojego czasu bywało głośno w mediach o uzależnionych nastolatkach, wzroście agresji i tego typu uogólnienia. Nie do końca się z tym zgadzam, ponieważ każda forma rozrywki może stać się w końcu uzależnieniem, jeżeli się nie ma nad nią kontroli. Po prostu gry komputerowe są stosunkowo nowe na tle innych zabaw, na jakie zwykle młodzież poświęca swój czas, więc rodzice często nie wiedzą, jak powinni reagować, gdy dziecko zaczyna spędzać zbyt wiele czasu przed komputerem. Zwrócę również uwagę na często spotykane zjawisko, jakim jest kupowanie swoim podopiecznym gier niedostosowanych do ich wieku. Krew i przemoc będzie miała mniejszy wpływ na osobę dorosłą, niż na nastoletnie dziecko, któremu dopiero kształtują się wartości, a w ten sposób przyzwyczaja się do okrucieństwa, najczęściej zadawanego wrogom z własnych rąk. Wprawdzie od 2009 r. w Polsce zostały oficjalnie wprowadzone oznaczenia PEGI (Pan European Game Information, pol Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier), jednak nie każdy producent się do nich stosuje, ponieważ nie są one obowiązkowe. PEGI jest zbiorem symboli pojawiających się na opakowaniach gier i informujących, co się w nich znajduje (min. 'Przemoc', 'Strach', 'Seks', 'Używki' itp) oraz określających minimalny wiek gracza. Niestety wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy z istnienia tych oznaczeń i bezmyślnie kupują dzieciom to, czego sobie zażyczą.
    Zawężając temat do gier cRPG uważam, że najpowszechniejszym problemem jest odcięcie się od rzeczywistości, zatracenie w nierealnym świecie. Młodzież często szuka jakiejś odskoczni, niekiedy sięgając po różne używki, innym razem zamykając się w swoim pokoju i całe dnie spędzając na plądrowaniu lochów czy ratowaniu świata. Może się to stać niebezpieczne, kiedy zaczną tracić chęć na kontakt ze swoimi rówieśnikami uważając ich za mało interesujących. W skrajnych przypadkach mogą nie chcieć wychodzić z domu bądź pokoju, zaniedbując tym samym swoje obowiązki takie jak nauka, szkoła albo pomoc rodzicom.
    Jeśli zaś chodzi o bardziej fizycznie zauważalne minusy, to jest ich wiele. Całe dnie spędzone przed monitorem stanowczo pogarszają wzrok młodych osób oraz stan ich kręgosłupa. Tracą oni poczucie czasu i dopiero, gdy wyłączą grę zdają sobie sprawę, ile innych, bardziej pożytecznych rzeczy mogli by zrobić w tym czasie. Brak ruchu może doprowadzić do problemów z wagą i zdrowiem. Nastolatek może przestać dbać o własne ciało poświęcając się całkowicie wykreowanemu przez siebie alter ego z gry. Dużym minusem są również wydatki- żeby w coś zagrać trzeba najpierw to kupić, dobre gry nie są tanie, a niektóre wymagają nawet miesięcznych opłat. Trzeba mieć również odpowiedni sprzęt, żeby 'uciągnął' nowości. Do tego dochodzi jeszcze rachunek za prąd...
    Po tym fragmencie można odnieść wrażenie, że gry komputerowe mają tylko złe strony oraz negatywny wpływ na młodych ludzi, co oczywiście nie jest prawdą. Wszystko ma swoje wady i zalety, więc teraz chciałabym się skupić na tych drugich.
    Istnieje wiele gier edukacyjnych, dzięki którym młodzież może w ciekawy sposób dowiedzieć się wiele na temat świata. Nic tak dobrze nie utrwala wiadomości, jak przeżycie ich na własnej skórze prowadząc bohatera podczas II wojny światowej, albo podróżując po świecie. Wielokrotne próby pokonania następnych, coraz trudniejszych poziomów czy rozwiązywania skomplikowanych zagadek uczy dziecko radzenia sobie z frustracją, nabierają wytrwałości w podejmowanych działaniach. Szukanie innych wyjść z sytuacji rozwija kreatywność. Wiele gier wymaga skomplikowanych akcji, które wzmacniają refleks.
    Jest to również możliwość twórczego rozwoju. Wiele cRPGów ma dołączony program do budowania nowych poziomów w grze, więc każdy, kto chce, może spróbować wymyślić kilka zadań, zbudować jakiś loch i poustawiać przeciwników, a później zaprosić kolegów, do przejścia swojego dzieła.
    Gry komputerowe są również świetnym sposobem na nauczenie się innego języka. Wielu graczy przyznaje, że w ten właśnie sposób pogłębiają swoją znajomość angielskiego. Za to w MMO RPG, gdzie przeważnie mamy możliwość kontaktowanie się z ludźmi z całego świata, możemy przetestować, czy nasze zdolności lingwistyczne choć na minimalnym poziomie umożliwiają nam porozumienie się z obcokrajowcem. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, sama spędziłam wiele godzin biegając moją nieumarłą czarownicą po Azeroth'cie (World of Warcraft) razem z ludźmi z Kanady, Czech albo Niemiec.
    Prowadząc swojego bohatera w nierealnym świecie dziecko może doświadczyć wiele rzeczy, których w rzeczywistości nigdy by nie było w stanie. Jest to ciekawa forma oderwania się od codziennych spraw i problemów, przez tą krótką chwilę można się stać herosem, który ratuje świat przed smokami, najeźdźcami z kosmosu albo wrogą armią. Uważam, że jest to o wiele bardziej kreatywna forma rozrywki niż oglądanie telewizji, ponieważ mamy wpływ, na to, co się dzieje. Filmy są już zakończoną opowieścią, którą można tylko chłonąć, a w cRPG trzeba dać coś od siebie, żeby można było odkryć dalsze części fabuły, musimy się wysilić, żeby przejść trudniejsze fragmenty.
    Zatem gry komputerowe, tak samo, jak prawie wszystko na tym świecie, mogą być dobre lub złe, zależnie od tego, jak ich będziemy używać. Brak kontroli rodziców nad tym w co i jak długo grają ich pociechy może mieć w skrajnych przypadkach fatalne skutki. Jednak odpowiedzialna i umiarkowana zabawa na komputerze jest przyjemnym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a przy okazji można się nauczyć wielu przydatnych rzeczy. Uważam więc, że nie można wrzucić gier komputerowych do jednego worka z napisem "złe" lub "dobre", ponieważ nie mają one z góry narzuconego przeznaczenia, są tylko możliwością.
    Nie uważam tego za jakiś majstersztyk, zwykłe lanie wody na wpisik w indeksie.
    Ale jak już tyle się opisałam to czuję dziką potrzebę podzielenia się z ludziami bardziej w temacie niż moje artyści.
    Enjoy!
  8. Rysia
    Moi drodzy Forumowicze.
    Zabieram się za komiks o mojej Elleani, bohaterce z sesji RPG, i jak zwykle nie mogę się zdecydować na konkretną technikę...
    Zastanawiam się nad tymi czterema. Pomożecie mi zdecydować? Która Wam się najbardziej podoba? Pisak, tusz, farby czy farby i pisak?

    I mały gratis: mój ostatni komiks(projekt na grafikę) )
  9. Rysia
    Nie mam nic twórczego do napisania ostatnio.
    Siedzę tylko i coś tam dziubdziam sobie na kartkach... mam już prawie 20 plansz szkicu komiksu, może jak się sprężę, przyłożę i w ogóle to go nie zostawię gdzieś z boku i wykończę. I poprawię... i pokoloruję...
    Mój ulubiony ostatnio rysunek Elleani, przy okazji fragment z komiksu.
    Weszły mi w tym roku nowe zajęcia. Multimedia. Po pierwszych zajęciach byłam tak zajawionia, że łajaciekręcę!, chociaż chyba była to tylko moja różowa mgiełka przed oczami. Ale przynajmniej otwarło mi to jakieś nowe możliwości i oto, co mi się udało zrobić pod wpływem tych zajęć: lala , ale to dopiero początek, mam już masę takich poklatkowych wypocin, w dodatku nakupiłam plasteliny i chcę więcej! Śmieszne, bo to się wydaje być tak proste i taaak mi się podoba, w dodatku zawsze chciałam robić animacje, a jakoś na to nigdy nie wpadłam...
    Na koniec dorzucam jeszcze trzeci obrazek, który się pojawił ostatnio na mojej Walizeczce, taki mój stary, komiksowy 'z życia wzięte'. Czasami żałuję, że więcej takich życiowych sytuacji nie nabazgrałam w ten sposób. Taki mini-komiksowy pamiętniczek. Podobało by mi się.
    Chociaż... w sumie to mam taki jeden komiks, który rysowałam w trzeciej gimnazjum, głównie na historii i polskim właśnie 'z życia wzięte', jak to bawiłyśmy się u mojej babciu w ogródku.
    I jeszcze 'jadłospis studentki' z dnia dzisiejszego:
    Śniadanko jadłam jeszcze w domu więc mogło być wykwintne: tościki z szyneczką, pomidorem, przyprawami i rozpływającym się serem, herbatka zielona, która miała przepyszny smak. Przyjechałam do Krakowa i ta sama zielona już wcale nie ma smaku. Piję już drugi kubek, sypię garście liści... nic. Kolorowa woda. Na obiad miałam gołąbki ze słoika, a na kolację wywalczyłam muffinki, w końcu się faceci wzięli do roboty i po roku mieszkania tu działa nam piekarnik. Ale pierwszy raz mi takie bułeczki wyszły! Na prawdę! Jak w domu herbata ma smak, to wszystkie wypieki mi zawsze zakalcowały się, a tutaj! Cudo!I będzie jeszcze na jutro na zajęcia co wziąć...
    To tyle.
    Miłego!
    A obrazek to kolejne 'z życia wzięte' z czasów gimnazjum, kiedy to napadł na mnie wilkołak, a Zuzię pogryzł wampir. Ale ciii, nic nie wiecie!
  10. Rysia
    Generalnie notka ma być krótka.
    Zrobiłam małą modernizację mojej Walizeczki i chciałam się pochwalić oraz poprosić o opinię, czy jest lepiej, gorzej, bardziej czytelnie itp.



    DREWNIANA WALIZECZKA






    A jak się podoba moja nowa maskotka?

    Miłego!
  11. Rysia
    Wrzuciłam na moją Walizeczkęnowy rysunek, oczywiście inspirowany sesją. )
    Nie będę się na jego temat rozpisywać, bo właśnie rysuję komiks o tych przygodach (mam nadzieję, że go skończę jeszcze w tej dekadzie) i nie chciałabym potencjalnym Czytelnikom nie znającym jeszcze losów El zdradzać zakończenia zbyt wcześnie... (chyba że już to kiedyś zrobiłam i zapomniałam? ).
    W każdym razie miłego oglądania.
  12. Rysia
    Tak mnie coś ostatnio wzięło na komiksowanie. Wywlekłam stare szkice z najgłębszych zakamarków moich szafek, zeskanowałam i spróbowałam coś z nimi zrobić w PSie. Wyszło, co wyszło.
    Słowo wstępu: Komiks opisuje sam począteczek naszej najpierwsiejszej sesji RPG. Brat zakupił podręczniki do D&D i jakieś pół roku leżały i nie wiedzieliśmy, czym się tak w ogóle je te sesje fabularne. W końcu ja i Zuzia (z którą teraz gram w TSoY 'pod' Khornem) zrobiłyśmy sobie postaci i...
    Wyszło, co wyszło.
    Niestety jest to tylko sam początek, nie pamiętam do końca, co się później działo, tylko tyle, że rozbiłyśmy namiot w podziemiach, żeby pójść spać i zregenerować PW, które straciłyśmy walcząc z pająkiem... )
    W każdym razie, sesja ta odbyła się jakieś 6 lat temu, 2 lata temu nabazgrałam jakiś tam szkic tych wydarzeń, w zeszłym roku poprawiłam szkic pisakami, a w te wakacje, jak już wspomniałam, zeskanowałam i spróbowałam cyfrowo pokolorować.
    Dodam, że z Brawirką poturlałąm wiele kości od tamtej pory i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niej wrócę...
    Miłego!
  13. Rysia
    ... to nie mam o czym pisać.
    No bo nie będę urządzać tutaj słitaśnego blogasssska, z wpisami, jak to spędziłam dzisiejszy dzień (malowałam dach lakierem, ciekawe?) albo co właśnie robi mój pupilek (żre jakiegoś badyla, a teraz wcina paluszka, pocieszne stworzonko). Mogę się pochwalić, że staram się jakoś wykorzystać te wakacje i robię prawko.
    No, ale nie o tym chciałam.
    Narysiowałam, to się z Wami podzielę
    (stadia powstawania tego obrazka znajdziecie na Walizeczce)

    A wczoraj byłam w kinie na
    . Cudowne! Ryczałam tak, że nie nadążałam z wycieraniem policzków.
  14. Rysia
    Chyba trochę mnie tu nie było, ale co będę się tłumaczyć - sesja, wakacje, wiadomo.
    Ostatnio nawet byłam na zjeździe forumowiczów we Wrocławiu na 5 dni- ale, niestety, nie mogę o tym mówić... chociaż i tak można wszystko przeczytać w temacie Zjazdy. )
    Co do poniższego posta to nie, nie udało mi się uzyskać tego stypendium, ba, miałam tyle głosów, że mogłam co najwyżej mu z daleka pomachać. Stanowczo mam za mało znajomych na fejsie, fatalna sprawa.
    Generalnie mogę się pochwalić, że zaliczyłam pierwszy rok moich kochanych studiów ze średnią 4,4, w tym chyba ze wszystkich praktycznych (rysunek, malarstwo, rzeźba, grafika) miałam 5, indeks już od miesiąca wygodnie spoczywa w dziekanacie, normalnie żyć nie umierać. Chyba się nawet za niedługo szarpnę i wrzucę gdzieś w internet parę moich prac z zajęć, a co!
    Póki co zapraszam na moją kochaną WALIZECZKĘ, gdzie przez ten czas pojawiło się parę nowych bazgrołów.
  15. Rysia
    Hej, dzisiaj będzie chwila na reklamę i żebry...
    W dniu dzisiejszym, tj. 21 maj, ruszyło głosowanie w akcji STYPENDIUM Z WYBORU. Polega to na tym, że studenci składają tam swoje aplikacje o fundusze na jakąś konkretną rzecz, a otrzymują je ci, którym uda się zebrać najwięcej głosów.
    Dlatego liczy się każdy głos!
    Ja również złożyłam tam swoją aplikację, marzy mi się kurs rysunku oraz sprzęt do grafiki cyfrowej (tablet), żeby być lepszą w tym, co kocham robić.
    Może kiedyś, w przyszłości, to właśnie ja zaprojektuję postaci do "Wiedźmina 4" albo "Avatara 2", może natkniecie się na moje komiksy gdzieś w księgarni albo założę własne studio graficzne...
    Jednak bez tego stypendium będzie mi o wiele trudniej to osiągnąć.
    TUTAJ jest moja aplikacja wraz z filmikiem motywującym do klikania w ten uroczy guziczek z napisem "oddaj głos".
    Żeby głosować, najpierw trzeba kliknąć na górze "zaloguj się przez facebook". A jak już klikniecie, to wyślijcie to dalej!
    Niestety, głosować da się tylko przez facebooka... Jednak, jeżeli go macie, to zapraszam do WYDARZENIA zapraszajcie swoich znajomych i w ogóle...


    Z góry dziękuję!
    No, to tyl żebrania.
  16. Rysia
    Zaczęłam niedawno nową sesję w TSoY, gramy ja i moja przyjaciółka, prowadzi Krzyś.
    Notkę wprawdzie publikowałam już na Polterze, ale najwyższa pora zająć się też tym blogiem.
    Wpisy podzielę na krótkie części, żeby może ktoś przeczytał całe.


    Kim gramy?
    Moja kochana przyjaciółka, Zuzia, wcieliła się w Lyę, dobroduszną, pomocną i opiekuńczą wojowniczkę, która wychowała pośród gromadki młodszych braci, którymi się zajmowała. Jest przepełniona marzeniami, w młodości nasłuchała się nie wiadomo jakich opowieści i bajek. Opuściła swoją wioseczkę w poszukiwaniu przygód, nie chciała wyruszyć z bratem- postanowiła sama odnaleźć swojego towarzysza podróży. No i natrafiła na Eile?
    Wyglądem Lya mniej więcej zgadza się z tym wizerunkiem:

    (btw: Steve Argyle- jeden z moich Mistrzów! Polecam oglądnąć sobie jego prace!)
    Ja gram Eile, której koncept jest mniej więcej taki: ?W moich stronach, to się mawiało, że miłe zwierzę to martwe zwierzę, więc weź pan nie marudź.? Jest handlarką z egzotycznej wioseczki na ?krańcu świata?, czyli z daleka. Chociaż bardziej powinnam powiedzieć, że jest oszustką, bo wciska ludziom różne różności, które zrobiła na poczekaniu, albo zdobyła za bezcen. Jeszcze jej, o dziwo, nie narysowałam, więc wygląd: ciemne włosy, ciemne oczy, opalona skóra, tatuaże czy tam makijaż plemienny; ubiera się kolorowo, w pozszywane z małych kawałków ciuszki, ma kamizelę z tysiącem kieszeni, skórzane paski, torby i sakwy poprzewieszane przez siebie, włosy pozaplatała w warkoczyki, kłosy i inne cuda, udekorowane kolorowymi paciorkami i koralikami. Generalnie nie da się jej nie usłyszeć, gdy idzie. Poza tym zawsze towarzyszy jej osiołek z wypełnionymi po brzegi jukami przez różne ceramiczne garnki, drewniane ?starożytne? figurki i inne śmieci; oraz piesek Ping-pong, szary kundel, który się zawsze gdzieś pod nogami pląta.
    Tego dnia, jak zwykle, Eile starała się jak najwięcej opchnąć ze swoich ?cennych zbiorów?, Lya trzymała się gdzieś blisko, a Ping-pong był tam, gdzie zawsze. Włóczyły się po targu w Mieście Mostów, gdy Eile zorientowała się, że jej osiołek gdzieś przepadł ? z powodu niewielkiego wzrostu nie widziała nic w tłumie, ale gdy wdrapała się Lyi na ramiona od razu wiedziała, gdzie iść. Nie zwlekając ruszyła sprintem za swoimi uciekającymi garnkami, łokciami roztrącając ludzi i drąc się na Ping-ponga by biegł szybciej. Gdy wypadła z targu tłum się stopniowo rozcieńczył i od razu zobaczyła przywiązanego przed jakimś budyneczkiem osła. Bez wahania odwiązała go, dosiadła i ruszyła spowrotem na targ, po drodze przeszukując juki, czy nic nie zniknęła z jej skarbów ? wszystko było, a nawet więcej. Znalazła list.
    W tym czasie, gdy Lya ruszyła za Eile i osiołkiem zobaczyła w tłumie znajomą twarz- chyba kogoś z jej wiski. Zatrzymała się i wdała z rozmowę z ? jak się okazało ? wioskową babcią. Kobieta oskarżała ją o to, że wszyscy przez nią zginęli, że ich opuściła, gdy jej najbardziej potrzebowali. Wyszło na to, że niedługo po naszym wyjeździe z Zamostowa napadli nań bandyci, którzy wszystkich zabili, uciec zdołały tylko kobiety i dzieci. Lya wpadła w ogromnego doła?
    List brzmiał:
    ?Na szczycie Szponu jest królewska oranżeria. Tyrol trzyma tam swego pupila, tajemniczego Złotego Ptaka. Dzisiaj, o północy, w Złym Lampionie. I.?
    Gdy dziewczyny się spotkały Lya była bardzo smutna i załamana, więc Eile ją pocieszała, że osioł się znalazł, nic nie zniknęło, że był tuż za rogiem. Blondyneczka wybuchła płaczem, a Eile, nieco skołowana, z jednej strony ją pocieszała, a z drugiej czytała list. Po pewnym czasie dowiedziała się jednak, że chodzi o Zamostowo, a nie garnki i osła. Lya była gotowa już, w tej chwili opuścić Miasto Mostów i wyruszyć do rodzinnej wioski, by sprawdzić, czy to prawda. No, ale tak być nie może, kto by osłaniał handlarkę? Znaczy się, przecież, jako najlepsze przyjaciółki nie mogły się rozdzielać, prawda? A ten Złoty Ptak brzmiał dość interesująco? Więc Eile nakłoniła swoją ochroniarkę? ekhm, przyjaciółkę, no przecież, by wyruszyć dopiero rankiem, a teraz powinna odpocząć i przemyśleć to wszytsko.
    Wieczór spędziły w karczmie. Indianka zaciągnęła jakiegoś oprycha do gry w karty, a wojowniczka rozpaczała na poddaszu, które załatwiła z karczmarzem. W końcu, w samą porę, zeszła na dół, gdzie pomogła w rozgrywce ? wdzięcząc się do oprycha. No i za jakąś tam pomalowaną na złoto figurkę i garnki Eile wygrała baaaardzo cenny i ciekawy miecz oraz mieszek kasy. Potem poszła na zwiady do owego Złego Lampionu, a Lya w tym czasie musiała się rozprawić z oprychem, który dobijał się do drzwi na poddaszu. W sumie załatwiła to dość pomysłowo ? na jego pijackie wołanie, że ?wieam? wieeem że tam jesssseeścieee!!? odpowiedziała jak najbardziej męskim głosem, że chyba pomylił pokoje.
    Cóż mogę powiedzieć. Bardzo mi się podobała ta sesja, zwłaszcza, że jak siedzimy we dwie, to cały czas się z czegoś śmiejemy. Niby poważna sytuacja, a ja się śmieję. Chociaż tyle, że Zuzia nieźle się wczuła, gdy się dowiedziała o tej wioseczce ? na pewno się nie spodziewała takiego ciosu dla jej postaci. Poza tym zawsze znajdziemy jakieś, nawet głupkowate, wyjście z sytuacji. Mnie się osobiście spodobało granie oszustką. Wzięłam sobie klucz kłamcy, sami go wymyśliliśmy, i po prostu jak raz zaczęłam, to ten potok ściem i wymysłów sam ze mnie wypływał.
    Mam nadzieję, że się miło czytało.
  17. Rysia
    Taki tam, co mnie się spodobał bardzo więc go napaćkałam.

    A na Walizeczce jeszcze moje drzewowe rzeźby.
    A hulajnogę odesłałam, bo hu-la-jowa była...

    A w ogóle to w piątek jadę na Pyrkon!!! )
    I dostałam HEXA NEODŻUNGLĘ od chłopaków, kochani jesteście, na urodziny, ,gramy cały czas.
  18. Rysia
    Rysuneczek Bjórna ze swoim przodkiem.
    Plus tekścik z sesji, który mi się spodobał:
    MG: Elleani, coś ci pękło między nogami.
    El: Co...?
    Bjórn: I w końcu stajesz się prawdziwą kobietą.
    MG: POD NOGAMI, NO!
  19. Rysia
    Właśnie przyszła i jeżdżę sobie na niej po mieszkanku! Przeeeeecuuuudna!


    A zaraz pojadę sobie nią na instytuuuut! Aaaaale się cieszę, taka jest suuuuper.

    Taka pomarańczowa... ciekawe, jak się spisze na chodniku, bo po dywanie jest git. )

    No. Tak tylko się chciałam podzielić moją radość, bo Luki nie odbiera komórki.
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!! ))))))))))))))))))))
  20. Rysia
    Zaczynam się czuć, jakbym się powtarzała... Może w zbyt małym odstępie czasowym coś tu pisze... Ale jednak, standardowo chcę się pochwalić, co to znowu nowego nabazgrałam.

    A tak w ogóle to chcę jakiś konwent, LARP, festiwal średniowieczny albo coś. Taką mam zachciankę. Brakuje mi zeszłorocznego przygotowywania się na Orkon i szycia stroju, krojenia skóry i czytania o ziołach, robienia nalewek i olejków... No i biegania po lesie, ale na to nic nie mogę chwilowo poradzić.
  21. Rysia
    Sesja (hehe- jedna zerówka i pokazy prac) zaliczona, indeks w dziekanacie - a przynajmniej u starościny, średnia 4,25... więc... WOLNE!!! 2,5 tygodnia rysowania i snowboardu!!! I pewnie wielu innych różnych rzeczy...
    Ale nie o tym chciałam, nie będę Was zanudzać narzekaniem na niemożliwie spóźniających się profesorów i zajęcia, na których uczę się mniej niż w domu.
    Narysowałam i mi się podoba!
    Mam wolne, to wieczór pogarbiłam się nad tabletem i wypociłam takie TE. ((:

    Miłego oglądania, mam nadzieję, że Wam też się spodoba.
  22. Rysia
    Wiem, wiem, elfy i dziewczyny mogą się znudzić... A Młody (mój 2 lata starszy brat) nalegał, żebym w końcu też Bjórna narysowała... więc jest i nasz Niedźwiedź, świeżo wyjęty spod piórka.
    ((osobiście najbardziej podoba mi się krew i Szpon ))
    ((Coś mi się burzy ładowanie tu obrazka, więc żeby zobaczyć Bjórna musicie przespacerować się na Walizeczkę ))
    Z uśmiechem do wszystkich włochatych niewysokich!

×
×
  • Utwórz nowe...