Nic twórczego
Nie mam nic twórczego do napisania ostatnio.
Siedzę tylko i coś tam dziubdziam sobie na kartkach... mam już prawie 20 plansz szkicu komiksu, może jak się sprężę, przyłożę i w ogóle to go nie zostawię gdzieś z boku i wykończę. I poprawię... i pokoloruję...
Mój ulubiony ostatnio rysunek Elleani, przy okazji fragment z komiksu.
Weszły mi w tym roku nowe zajęcia. Multimedia. Po pierwszych zajęciach byłam tak zajawionia, że łajaciekręcę!, chociaż chyba była to tylko moja różowa mgiełka przed oczami. Ale przynajmniej otwarło mi to jakieś nowe możliwości i oto, co mi się udało zrobić pod wpływem tych zajęć: lala , ale to dopiero początek, mam już masę takich poklatkowych wypocin, w dodatku nakupiłam plasteliny i chcę więcej! Śmieszne, bo to się wydaje być tak proste i taaak mi się podoba, w dodatku zawsze chciałam robić animacje, a jakoś na to nigdy nie wpadłam...
Na koniec dorzucam jeszcze trzeci obrazek, który się pojawił ostatnio na mojej Walizeczce, taki mój stary, komiksowy 'z życia wzięte'. Czasami żałuję, że więcej takich życiowych sytuacji nie nabazgrałam w ten sposób. Taki mini-komiksowy pamiętniczek. Podobało by mi się.
Chociaż... w sumie to mam taki jeden komiks, który rysowałam w trzeciej gimnazjum, głównie na historii i polskim właśnie 'z życia wzięte', jak to bawiłyśmy się u mojej babciu w ogródku.
I jeszcze 'jadłospis studentki' z dnia dzisiejszego:
Śniadanko jadłam jeszcze w domu więc mogło być wykwintne: tościki z szyneczką, pomidorem, przyprawami i rozpływającym się serem, herbatka zielona, która miała przepyszny smak. Przyjechałam do Krakowa i ta sama zielona już wcale nie ma smaku. Piję już drugi kubek, sypię garście liści... nic. Kolorowa woda. Na obiad miałam gołąbki ze słoika, a na kolację wywalczyłam muffinki, w końcu się faceci wzięli do roboty i po roku mieszkania tu działa nam piekarnik. Ale pierwszy raz mi takie bułeczki wyszły! Na prawdę! Jak w domu herbata ma smak, to wszystkie wypieki mi zawsze zakalcowały się, a tutaj! Cudo!I będzie jeszcze na jutro na zajęcia co wziąć...
To tyle.
Miłego!
A obrazek to kolejne 'z życia wzięte' z czasów gimnazjum, kiedy to napadł na mnie wilkołak, a Zuzię pogryzł wampir. Ale ciii, nic nie wiecie!
4 komentarze
Rekomendowane komentarze