Skocz do zawartości

Scorpix

Akademia CD-Action [GAMMA]
  • Zawartość

    2377
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Scorpix

  1. 5 godzin temu, b3rt napisał:

    Gdzie miałeś takie info? Po skończeniu gry było tylko info że dodatkowy epizod z Chrisem ukaże się na wiosnę, tyle, nic o true ending.

    Może mnie poniosło trochę z tym prawdziwym zakończeniem, ale po prostu można odnieść wrażenie, że takie umieszczenie informacji o DLC świadczy o tym, że pełny obraz sytuacji obejrzymy dopiero po ograniu tego dodatku. Przecież prolog był w DLC i to płatnym :)

    5 godzin temu, mishiu napisał:

    Co to za skrajność. :)

    Horror jest utrzymywany przez  całą grę.

    Tylko charakteru tego horroru idzie w moim zdaniem w złym kierunku. O ile początkowo szanowałem amunicję, to później już na to zbytniej uwagi nie zwracałem. Gra zaczęła iść w kierunku RE4 powoli miast utrzymywać klimat pierwszych 3 części.

    5 godzin temu, mishiu napisał:

    Na pewno dużo lepsze od RE7 jest The Last of Us, ale idioci wydali tą grę tylko na konsolę.

    Dziwnie to pewnie zabrzmi, ale The Last of Us nigdy by nie powstało, gdyby nie było exclusivem na konsole Sony. Sony od dawna wspiera Naughty Dogs i zbiera tego owoce.

  2. Kogoś lekko poniosło

    https://www.cdaction.pl/news-49319/dmitrij-gluchowski-opowiada-o-roli-gier-wideo-i-krytykuje-sapkowskiego.html

    avatar.png
    wczoraj, 23:46   kiogu1
    Tak, panowie, poleć temu panu bo nazwał Autora książek i historyka o 30-40 lat starszego od siebie aroganckim sk***synem. Macie racje powinniśmy go za to szanować i postawić mu pomnik. Z takim towarzystwem jak wy to nic tylko ku*** konie kraść :)
  3. 12 godzin temu, mishiu napisał:

    Czas przejścia RE7 to 20 godzin przy normalnej grze. Oczywiście gdybym pędził jak szalony, to ukończyłbym ją w około 10 godzin (albo raczej mniej), ale wtedy to najlepiej w ogóle nie grać.

    Akurat 10 godzin to przeciętny czas przejścia gry. Nie rushowałem i starałem się zwiedzić jak najwięcej, ale i tak dobiłem do zaledwie 10 godzin. Nie wiem co ty tam robiłeś przez te 20 godzin, bo tyle trzeba średnio na zdobycie wszystkich achievementów. :)

    Parodią jest też fakt, iż zaraz po zakończeniu gry pokazuje się informacja o tym, że.... prawdziwe zakończenie będzie w darmowym DLC -_-

    12 godzin temu, mishiu napisał:

    Poza tym jeśli ktoś pisze, że ta gra nie była straszna, to nie nadaje się do gry w żadne horrory, bo niby co mogło być straszniejszego? Może mogła być bardziej brutalna, ale tu nie o to chodzi (chociaż oprawa dźwiękowa słabo się spisała).

    Ta gra jest straszna i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale tylko przez pierwszą część gry, gdy to czujemy się osaczeni i osamotnieni w małym domostwie, gdzie każdy wróg jest śmiertelnym zagrożeniem i cały czas ktoś nas ściga.
    Tyle że 2 część gry to katastrofa. Klimat znika, a my dostajemy w rączki pistolet maszynowy i walczymy z nijakimi czarnymi stworami. To nie jest już horror w stylu 3 pierwszych części.

    Jest to dobry kierunek, ale trzeba postawić kolejny krok bardziej odważnie.

    PS: Do Obcy: Izolacja, to RE7 nie ma nawet startu. Scenę, gdy to skradałem się i nagle zobaczyli mnie źle nastawieni wobec mnie ludzie pamiętam do dzisiaj. Jeden z nich strzelił. Po chwili wyskoczył Obcy z szybu wentylacyjnego i ich pozabijał (strzelanie w tej grze to często bardzo zły pomysł). Co ciekawe przy drugim podejściu to się nie powtórzyło, bo Obcy był za daleko. Niepotrzebnie ją przedłużyli tylko.

  4. Szczerze mówiąc to Gael mi sprawił znacznie więcej problemów. W ostatniej fazie skacze jak małpa, a do tego jeszcze te pociski. Przy smoku użyłem tarczy dającej odporność na ogień i nauczyłem się unikać jego dość mocno sygnalizowanych ciosów. Wstyd trochę, ale mnie raz nova zabiła, bo się o jego nogę zablokowałem :) 

    Fajna nagroda jest za pokonanie smoka. Na razie tylko 2 razy przegrałem, ale mieli przewagę liczebną, choć nawet pomimo tego mocno ich potrafiłem pokiereszować. Fajna zabawa, aczkolwiek trzeba trochę poczekać na swoją kolej :/ 

    Pod względem lore to średni dodatek. Najlepszy był chyba The Old Hunters do Bloodborne.

  5. Skończyłem grać w nowe DLC do Dark Souls 3. O ile Ashes było rozczarowaniem, jeśli chciało się więcej kontentu single player, to w tym wypadku jest o wiele lepiej. Bossowie są świetni, a świat przedstawiony w DLC interesujący.

    W grze jest 4 bossów:

    1. Dwa potworki, które łączą się później w jednego dużego. O ile pierwsza faza jest łatwa, to w drugiej dzieje się już bardzo dużo i pojawia się sporo pocisków do unikania. Całkiem miła walka.
    2. Bardzo interesująca walka nawiązująca aż do jednej z walk w Deamon Souls - z mnichem. Walczymy przeciwko bossowi, w którego wciela się gracz. Świetna sprawa.
    3. Główny boss. Ogromne wyzwanie. Szybki, nieprzewidywalny, ma sporo życia, a jednym ciosem odrzucał mnie jakieś 10 metrów do tyłu i zabierał 1/3 zdrowia na NG+. Bardzo dynamiczna walka, która moim zdaniem jest jedną z najlepszych w historii serii. Jeśli miałbym go jakoś określić to powiedziałbym, że to takie połączenie Artoriasa z Orphan of Kos. Satysfakcja z pokonania gwarantowana. Jeden z najtrudniejszych bossów w historii serii. 

    Okazało się jednak, że główny boss to zaledwie przystawka. Panie i Panowie. Oficjalnie ogłaszam, że Orphan of Kos już nie jest najtrudniejszym bossem w grach From Software, a jest nim 4 boss tego dodatku, który nie jest bez powodu opcjonalny.

    Jest to smok, który:

    - ma siłę i ilość punktów życia Ancient Dragona z Dark Souls 2
    - szybkość i różnorodność ataków Kalameeta z Dark Souls 1
    - możliwość latania i atakowania w locie Sinha z Dark Souls 2
    - odporność na większość rodzajów obrażeń, oprócz błyskawic
    - w drugiej fazie zdobywa nowe bardzo groźne umiejętności dystansowe.
    - używa ataków fire, dark i physical, które często one-shootują.

    To jest prawdziwa walka ze smokiem.

    Bardzo dobre DLC.

  6. 2 godziny temu, Zimnokrwisty77 napisał:

    Jednak to co odstawili w ""trójce" , przechodzi ludzkie pojęcie.

    Niech ktoś mi napisze jak to sensownie poustawiać te klawisze, żeby dało się grać, bez ciągłego ich poprawiania i zmieniania. :)

    Tak szczerze, to chciałbym uścisnąć dłoń durniowi z CD PROJEKT RED odpowiedzialnemu za ilość przycisków potrzebnych w grze i pogratulować głupoty.

    Do czwartej części trzeba będzie kupić PIANINO i położyć pod nogi. Zawsze to dodatkowe ponad 70 klawiszy, które (jeśli tylko za klawisze odpowiedzialny będzie ten sam człowiek) z pewnością zostaną wykorzystane.

    Póki co pozdrawiam i dodam, że dopiero zaczynam przygodę z TRÓJKĄ

    Kup pada. Ja grałem Wieśka na padzie od XBOX 360 i grało się świetnie.

  7. Tak chodzi mi o RE 7 i wcale nie grałem na szybko,  bo widziałem wszystkie taśmy  i przeczytałem prawie wszystkie dostępne akta (2 mi zostały do znalezienia z chyba 32).  Na łatwym prawdopodobnie taki sam efekt osiągnąłbym po 7-8 godzinach.

    Revelations może kiedyś ogram, ale kolejka gier jest obecnie za długa i robota nie daję mi już możliwości siedzenia przed kompem cały dzień :(

  8. Niestety mój Blind play miał gdzieś około 10 godzin. Tak wskazują statystyki na końcu. Poziom normal, więc jest jeszcze Szalony, ale po poznaniu fabuły średnio mi się  do niego wracać na ten moment.

    Dla porównania 4 zajęła mi około 20 godzin, więc mimo powrotu do korzeni to jednak gra ucierpiała na długości, choć może z drugiej  strony to dobrze. Lepiej nie przeciągać sztucznie gry.

  9. Wczoraj w końcu znalazłem wolną noc i włączyłem sobie Resident Evil 7.

    Po około 10 godzinach udało mi się ukończyć grę. Ogólne wrażenia: Fajna, ale strasznie nierówna.

    Zapożycza ona pewne elementy z innych survival horrorów jak Alien: Isolation, ale nigdy nie robi tego perfekcyjnie. Po prostu brakuje tego ostatecznego szlifu.
    Pierwsza część gry jest bardzo dobra i poznawanie całej historii dotyczącej bohatera, jego zaginionej żony i dlaczego tak trudno zabić Bakerów jest ciekawe. Dodatkowo mała pojemność plecaka wymusza odpowiednie zarządzanie rezerwami, a amunicja nie jest tak ogólnodostępna jak w 3 poprzednich częściach Residenta. Walki z bossami w postaci rodzinki Bakerów są fajne i nie tak łatwo je wygrać.
    Niestety gra cierpi na poważne braki w postaci niewielu rodzajów przeciwników, a do tego ich poziom inteligencji ogranicza się do zasłaniania głowy przed kulami i jak najszybszego dostania się do bohatera, aby go zranić. Najgorszym przejawem głupoty AI tych potworków jest BRAK możliwości otwarcia drzwi, więc możliwe jest uciec przed nimi po prostu ich omijając i zamykając im drzwi (drewniane!) przed nosem.

    O ile o rodzinie Bakerów mogę wypowiadać się w niemal samych superlatywach, to na przeciwległym biegunie jest główny bohater - Ethan. Gość sprawia wrażenie zagubionego w zamkniętym muzeum zwiedzającego, który średnio przejmuje się tym, że został zraniony. Do końca życia zapamiętam jednak scenę, gdy to przez przypadek straciłem nogę!!! Gość trochę pojęczał, jakby uderzył się głową o sufit, a potem wziął nogę i przy użyciu magicznego na... płynu przyczepił ją sobie. Następnie wstał i trochę zdziwiony poszedł dalej. Jest to niby wyjaśnione fabularnie, ale sama scenka była jednak strasznie absurdalna. Ja bym wrzeszczał z bólu i na widok mojej kończyny prawdopodobnie dostał zawału, ale widać on jest twardzielem i gorsze rzeczy widział.

    2 część gry sprawia jednak wrażenie zrobionej bez pomysłu. O ile podczas pobytu na farmie Bakerów wiedziałem, że w tą grę należy grać po ciemku, to później stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby. Z gry ulatuje większość klimatu i zastępuje ją nijakość. Miast uciekać, bo miałem mało naboi do shotguna i pistoletów, których i tak nie było warto marnować na Bakerów, to później ganiałem i strzelałem z karabinka maszynowego, a amunicji do niego było całkiem sporo. Dodatkowo ostatni boss mnie rozczarował. Walcząc z nim miałem takie samo wrażenie jak podczas walki z ostatnią formą Birkina, czyli: To jest ostatni boss? Bez jaj. Capcom ostatnimi czasy nie potrafi robić dobrych ostatnich bossów ehhh.

    Fabuła jest spoko i podczas gry wyjaśnione zostaje wiele rzeczy (również te absurdalne nagrania żony do głównego bohatera - choć to pierwsze i tak wydaję mi się nieco bez sensu, bo skoro nie chce, aby jej szukał, to po co wysyła wiadomość, dając mu znać, że żyje, choć Ethan już sądził, że to zamknięty rozdział), ale odnoszę wrażenie, że aby uzyskać pełny obraz należy kupić 2 zestawy DLC.

    Moja ocena to naciągane 8/10.

  10. Najgorsi są Ci, którzy używają tego przedmiotu, dającego niewidzialność. Jednego szukałem 5 minut, ale w końcu zauważyłem, że w 1 pokoju brakuje mobka i uderzyłem na ślepo trafiając w niego.

    Gdy jeden z nawiedzonych użył ponownie gałązki doszło do iście komicznego efektu, ponieważ użył jej.... stojąc w bagnie, więc bardzo dobrze widziałem, gdzie stoi, gdy hp zaczęło mu spadać.

    Niemiło wspominam również gostków z przymierza Aldricha, którzy uwielbiają atakować w tłumie, choć czasem to im nie pomaga, bo są zwykle nastawieni na gościa, który będzie się spokojnie chował za tarczą, a nie nawalającego w nich agresywnie używając przy tym uników i parowania (nagle z lagami to możliwe). Gdy jest jeden to można go łatwo wykończyć, bo zwykle to goście nastawieni na PvE.

  11. Godzinę temu, ZygfrydQ napisał:

    -co się stało z tą babeczką, która szukała swojego milczącego towarzysza?

    Czyli Anri i Horacy.  To dłuższa historia i jest związana z ukrytym zakończeniem. Dobra spoilery:

    Gdy pierwszy raz ją spotykamy jest wraz ze swoim towarzyszem, z którym na chwilę zatrzymuje się w kapliczce (ważne jej wyczerpywanie wszystkich rozmów). Potem spotykamy ją w katakumbach, kiedy to szuka swojego towarzysza. Przed mostem znów ją spotykamy i dalej szuka swojego przyjaciela. Można go znaleźć w ukrytym obszarze (Smouldering Lake), gdzie go zabijamy. W innym wypadku on zabije ją. Gdy zrobimy z nim porządek ponownie z nią rozmawiamy, ale nie mówimy nic o jego losie. Następnie spotykamy ją w katedrze w mieście i tu się zaczynają opcję:
    1. Jedna ze statuł to ukryty zabójca używający czaru kameleon. Gdy go zabijemy. Jej historia potoczy się dalej.  Pójdziecie razem pokonać Pontyfika i Aldricha. Potem da nam swój miecz za pomocą pośrednika i odejdzie. Gdy ją ponownie napotkamy zaatakuje nas.
    2a) zostawiamy zabójcę. Będąc już w drodze do Anor Londo można znaleźć ukryte przejście z pomieszczeniem (niedaleko obrotowych schodów, duża ściana), które jest chyba rodowym grobowcem Gwyna. W wejściu będą leżeć zwłoki zabójcy z czarem kameleon, a dalej przy grobowcu będzie leżeć ona/on.... w dziwnej pozie. Tu historia się kończy
    2b) Zostawiamy zabójcę. Na początku możesz spotkać pielgrzyma, którego masz możliwość zaprosić do siebie. Po tym jak zginiesz  otrzymasz możliwość zdobycia gratisowych punktów umiejętności Każdy punkt daje Ci jeden Dark Sigil. Po zdobyciu piątego i powrocie do kapliczki znajdziemy go leżącego martwego, zaś niedaleko niego będzie stać kobieta w czerni - Yuria. Gdy wyczerpiemy z nią wszelkie dialogi, a następnie ponownie pomówimy z nią po pokonaniu Pontyfika, parę rzeczy ulegnie zmianie.
    Idziesz potem w stronę Anor Londo, ale ukryte przejście już od początek będzie odkryte, a na początku będzie stał zabójca, który wręczy Ci mieczyk, który ma służyć w uroczystości "zaślubin". Zdobywasz 3 Dark Sigil. Porozmawiaj ponownie z Yurią i uzyskasz dostęp do ukrytego zakończenia, jeśli nie usuniesz mroku z siebie z pomocą Strażniczki Ognia. Po prostu zabij bossa i podejdź normalnie do ognia. 
  12. Po pokonaniu tancerki powinna zjechać Ci drabina. Wchodzisz po niej i idziesz w stron Archiwów.
    Co Ci się nie podoba w tym, że jest 2 bossów po sobie? Dla mnie ta gra mogłaby się składać z samych walk z bossami :)

    Miecz od giganta działa tylko na jednego giganta, więc nie ma z niego teraz zbyt wielkiego użytku.

  13. Szczerze mówiąc, to jedyne dobre UFO ze starej serii to XCOM: UFO Defense (UFO: EU). Potem było rozmienianie marki na drobne poprzez wydanie nowej gry w nowej skórce (TftD), niezrozumiałe dla większości zmiany (Apocalypse), choć gra miała swój klimat, ale niestety zrobiła się bardziej grywalna jako RTS niż turówka, gdzie Mindsuckery po prostu niszczyły twój oddział. Najgorsze nadeszło jednak później, a były to nieudane pomysły z symulatorem lotu i TPS.

    Nowa seria mnie początkowo odrzuciła, ale potem zauważyłem, że ma swoje zalety i fajnie się w nią gra. 2 część mnie kompletnie zaskoczyła, bo oczekiwałem, że powtórzy się sytuacja z TftD, a tutaj całkiem nowa perspektywa i świetny pomysł na grę.

  14. Swoją drogą ostatnio podliczyłem ile mnie kosztowała moja przygoda z Mass Effect:

    1. 59 zł Mass Effect 1 + dodatki
    2. 129 zł Mass Effect 2 (stare dobre czasy, gdy gry nie kosztowały po 200 zł)
    3. 199 zł kolekcjonerka Mass Effect 3 razem z From Ashes.

    ale to dopiero początek:

    4. 5680 punktów BioWare, czyli w przeliczeniu (dajmy dla uproszczenia, że 1000 punktów kosztowało 50 zł).
    - 284 złote Oo

    Czyli łącznie Trylogia ME kosztowała mnie.....671 zł!!!

    Nazbierało się tego przez te parę lat, ale jakoś nie żałuję.

    Ciekawe jak będzie z dodatkami do ME:A.

    Obecnie From Ashes najtaniej jest zdobyć kupując czyste ME3, a następnie upgrade do wersji deluxe.

  15. 6 godzin temu, Vigor napisał:

    najprzyjemniej ze wszystkich soulsow czy z tych, w ktore grales?

    Nie rozumiem o co ci chodzi? To, że ktoś nie ubóstwia 1 lub 3 nie znaczy od razu, iż nie ma gustu, albo że grał tylko w 2. Dark Souls: SotFS ma całkiem dobrą fabułę i kilka ciekawych mechanik, ale design poziomów (nie ma miejsca, które zapadłoby mi w pamięć jak Blightown lub Anor Londo z 1 lub Ityhill z DS 3) i ilość bossów, gdzie postawiono na ilość, a nie jakość, źle wpływa na odbiór gry.

    Mnie tam najbardziej z gier FS podoba się Bloodborne, w którego raczej nie grałeś. Czy to też świadczy, że nie mam gustu? :)

    Swoją drogą coś ZygfydQ nam zamilkł. Czyżby miał skończyć DS 3 bez naszej pomocy :(

  16. W 3 to możesz zmieniać przymierza jak skarpety na nodze. Ogólnie jak chcesz grać spokojnie to załóż jakiś emblemat PvE. Zakładając emblemat wilka możesz zostać niespodziewanie wrzucony do czyjeś gry, aby obronić tego gościa. W Katedrze jeszcze jest wejście do DLC, ale to raczej Ciebie nie interesuje.

    Ogólnie teraz zgaś 3 płomień i idź do katakumb, aby stoczyć walkę z chyba najdziwniejszym gank bossem (więcej niż jeden) w historii Dark Souls.

    Katakumby są połączone z 2 lokacjami. Jedna jest ukryta i jest w niej parę ciekawych rzeczy (oraz balista) oraz piękne miasteczko rodem z Bloodborne, gdzie czeka na Ciebie fajny boss.

  17. Nie twierdzę, że pozostali, którzy szukają pomocy są noobami, więc przepraszam jeśli zostałem tak zrozumiany (przy edycji powinienem też dopisać zdanie "Oczywiście to nie jest jedyny sposób grania, bo najważniejsze, aby gra sprawiała frajdę, a nie frustrację i odrzuciła"). :/

    Co do Twin Dragonriders to ich największą trudności jest rzeczywiście to, że jest ich 2, bo ten z kuszą potrafi wkurzyć. Mi bardziej chodziło, że pod względem mechaniki jest najgorszy, ale pod względem trudności to też do wymagających nie należy :)

    14 godzin temu, MagickStalker napisał:

    Przy okazji...

    @Scorpix Co ty na mały duel w Carthuskich Podziemiach (mam słabą kartę graficzną toteż najlepsze miejsce dla mnie)? Chętnie bym zobaczył co potrafią inni czytelnicy (i jak bardzo mnie zmasakrują). :D

    Można spróbować, aczkolwiek znowu może być walka "telepatyczna" i przez to nie lubię PvP w Dark Souls. Aczkolwiek jak chcesz to można spróbować, jeśli nasze postacie są zbliżone.

  18. Znaki wymieniasz w określony miejscu na stopień oddania (czy jak to zwą) i za osiągnięcie wyższego masz nagrody. Za wydanie iluś tam znaków awansujesz i możesz nabyć cud, czar czy coś tam innego. Dodatkowo w Dark Souls 2 zostaje Ci przywrócona ludzka forma, jeśli boss lub phantom zostanie ubity.

    Ja NIGDY nie summonowałem pomocy do walki z bossami i dzięki temu wiedziałem, że zwycięstwo jest tylko moją zasługą. Polecam taką metodę grania.

    Co do stawiania znaków to warto je stawiać tylko przy najtrudniejszych bossach (lub drodze dojścia do nich - ale to DLC). Twin Dragonriders to jeden z najgorszych bossów w historii serii, więc nikt tam Cię nie wezwie.

    Najpopularniejsze miejsca do wzywania:

    - Większość terenów DLC z wyróżnieniem drogi do Blue Smelter Demona i Tygrysków,
    - Smelter Demon (nie jest trudny, ale nowicjuszy potrafi nieźle masakrować),
    - Lost Sinner i Flexile Sentry na NG+
    - Ruin Sentinels (nie są tacy trudni, ale ludzie dość często tam wzywają)
    W Innych miejscach też można dostać summona, aczkolwiek te są najbardziej popularne.

    Swoją drogą takie pomaganie to całkiem fajna zabawa. W DS 3 świetnie się pomaga ludziom na Pontyfiku (niszczyciel nowicjuszy) oraz Dancer (nieszczyciel nieuważnych).

  19. W Dark Souls 2 bossowie są niestety słabi, bo postawiono na ilość, a nie jakość (czego najlepszymi przykładami są gargulce, walka ze szczurami i zbiorowisko paru mobków, które tytuł bossa znalazły chyba na śmietniku). Dopiero w DLC są dobrzy bossowie.

    Dark Souls 3 ma o wiele lepiej zaprojektowanych bossów i bardzo stopniowo dozuje ich poziom trudności, dzięki czemu ludzie mogą się przygotować na niszczycieli nowicjuszy - Pontyfika.

×
×
  • Utwórz nowe...