Skocz do zawartości

AoS

Forumowicze
  • Zawartość

    181
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez AoS

  1. AoS
    Ehh... szkoła... kuźnia wiedzy, czy wielka państwowa pralnia mózgu?
    Na wstępie chce zaznaczyć, iż uczęszczam do ostatniej klasy w technikum informatycznym, więc mogę powiedzieć, że już prawie cały ten etap życia mam za sobą.
    Wszystkie opinie zawarte w tym wpisie są moimi subiektywnymi odczuciami oraz na podstawie szkół do których ja chodziłem.

    Szkoła>All Jak wiadomo, szkoła to instytucja publiczna, której pisane i niepisane zasady stoją ponad wszelkimi ziemskimi prawami.
    Za przykład podam sytuacje w moim technikum:
    Mam prawie 20 lat, według prawa jestem osobą pełnoletnią - co prawda na utrzymaniu rodziców, jednak dorosłą, sam za siebie odpowiadam, jak i nikt nie może za mnie odpowiadać, jednak szkoła ma sobie za nic prawo cywilne i nie daje mi możliwości opuszczenia budynku szkoły w żadnym innym wypadku niż pisemne zezwolenie osoby "dorosłej" (czyt. wychowawca, dyrektor, pielęgniarka, rodzic).
    Ok, rozumiem, w czasie lekcji opuszczenie szkoły może nie być dozwolone, jednak w czasie przerwy? Na dodatek raczej nikt nie może mnie zatrzymać w drzwiach nie chcąc wypuścić, gdyż sądzę, iż jest to wręcz nielegalne.
    Nie chce już mówić o sprawach tyczących używania rzeczy typu telefon. Zabranie telefonu gdy pisze sobie SMS'a na przerwie to jawna i niczym nie uzasadniona kradzież.
    Rozumiem, że to forma zabezpieczenia przed debilami którzy nagrywają nauczycieli bądź innych uczniów na ich szkodę, jednak takie zabezpieczenie mógł wymyślić tylko człowiek jeszcze głupszy. Nagrywanie kogoś bez jego wiedzy i zezwolenia z tego co wiem jest nielegalne i z tym idzie się na policje, a nie profilaktycznie zabiera telefon każdej osobie wobec której są podejrzenia, iż ów telefon posiada.
    Następną bolączką jest praca domowa i natłok innych obowiązków związanych ze szkoła.
    Nie twierdzę, że zlecanie pracy domowej jest złe, jednak czym jest praca domowa? Zawsze mi powtarzano, że jest to dla ucznia, że to ćwiczenia do domu, które poprawią jego wiedzę, ale jeżeli ja do jasnej cholery nie chce poszerzać takiej a nie innej wiedzy?
    Uczeń ma obowiązek odrabiania prac domowych pod groźbą oceny niedostatecznej którą dostaje z miejsca, natomiast za odrobienie jej nie dostaje kompletnie nic, ot taki mi rodzaj motywowania młodej osoby.
    Na dodatek każdy nauczyciel myśli tylko o sobie i każdy uważa, że wszyscy powinni wszystko umieć tylko z jego przedmiotu.
    Kończysz lekcje o 15, w domu jesteś o 16 i do 24 (o ile ktoś jest w stanie cały tydzień spać po 6 godzin) musisz zrobić każdą prace zadaną na następny dzień, nauczyć się z 3 ostatnich lekcji (ewentualnie sprawdzian, to z całego zadanego materiału) i to wszystko w raptem kilka godzin.
    Czasem zdarza się też tak, że w ciągu jednego tygodnia musimy przeczytać 2 lektury...
    A gdzie czas na odpoczynek? A największa złość jest wtedy, gdy nauczyciel mówi, że on po pracy ma wolne żeby odpocząć a nie robić coś tam dla uczniów (typu sprawdzenie sprawdzianów itp).

    Program nauczania Tak, ten cudowny program, który przeważnie wygląda jakby układała go banda ćwoków. Wpajanie ludziom niepotrzebnej wiedzy, bądź uczenie ich rzeczy przestarzałych nie mających już zastosowania.
    Przykładem niech będzie moja specjalizacja zawodowa jaką jest informatyka.
    Mamy końcówkę roku 2011, na rynku od dawna już obecny jest Windows 7, popularny jest także Windows Vista który potrzebuje specjalistycznej opieki ze względu na swoje błędy, WinXP wychodzi już z użycia, szczerze nie widziałem, aby sprzedawali go jeszcze w sklepach (o pre-instalowanych systemach do nowych maszyn już nie mówię) na dodatek jego wsparcie kończy się już za 2 lata, a szkoła co nam serwuje? WinXP? Tak, ale w małej mierze, w sumie to od połowy zeszłej klasy zaczęliśmy cokolwiek robić na XP, wcześniej gadaliśmy o Win98 i starszych.
    Język programowania też nie za bardzo. C++ jeszcze jest w użyciu, jednak Pascal? Że niby jest łatwy i łatwo się na nim nauczyć? Szczerze to g***o prawda! Z Turbo Pascala nie potrafiłem prawie nic, więc przy C++ wszystkiego musiałem się uczyć od podstaw i szybciej zrozumiałem niż ci, którzy Pascala świetnie rozumieli.
    Ciekawym jest fakt, iż przedmiot programowania nazywa się "Programowanie Strukturalne i Obiektowie", jednak przez 4 lata nawet nie dotkneliśmy programowania obiektowego. Tak, mam jeszcze pół roku do końca szkoły, jednak czy zdążymy w pół roku nauczyć się programowania obiektowego jak i Javy? Ja w to nie wierze.
    Wymieniać te głupoty programu mógłbym godzinami, jednak sensu to większego nie ma.

    Podręczniki Odnosząc się do programu nauczania kolejną sprawą jaką chciałbym poruszyć są podręczniki i inne książki wymagane do szkoły.
    Szkoła jest instytucją państwową, więc nasze kochane ministerstwo edukacji powinno zlecić jakiejś firmie zrobienie podręczników specjalnie pod program nauczania.
    Przedstawię to na przykładzie:
    Podręcznik do Biologii, cena: 30zł, pracujemy na tematach aż dochodzimy do połowy, następne tematy jakie były zaplanowane w programie znajdowały się w następnej części owego podręcznika, która także kosztował 30zł! Co ciekawsze, program był rozplanowany tak, by w połowie maja być na właśnie tym temacie, a jako iż była to ostatnia klasa w której miałem biologie, to tak na prawdę kupiłem podręcznik na miesiąc z którego zrobiliśmy dwa działy.
    Ogólni, szkoła powinna mieć obowiązek refundowania podręczników.
    Dajmy na to moja książka od angielskiego wraz z kuponem rabatowym na 15% kosztuje 70zł (kupon do zrealizowania tylko w 3 sklepach gdzieś na obrzeżach Warszawy w której nie mieszkam a wręcz mam dość daleko).
    70zł za jedną książkę! A przedmiotów jest dość sporo, więc i pieniądze które muszę wydać są sporę.
    Nauczyciele wymagają posiadanie książek, gdy się jej nie ma to dostaje się po prostu lachy na każdej lekcji.
    Jakbym chodził gdzieś do jakiejś dodatkowej szkoły to ok, płacę bo chcę, ale w szkole, która ponoć jest moim obowiązkiem? (poniżej 18 roku życia jest całkowitym obowiązkiem, który jest nagradzany karą na 5000zł w razie, gdyby się owego obowiązku nie wypełniało)
    Żenada...

    Matura No i sedno, coś do czego dąży każdy człowiek w wieku szkolnym. 6 lat podstawówki, 3 gimnazjum, 4 technikum i stoję przed "najważniejszym" egzaminem mojego życia - egzaminem dojrzałości.
    O ile dojrzałość cechuje się znakomitą umiejętnością strzelania odpowiedzi, gdyż lwia część tego egzaminu to w gruncie rzeczy zgadywanie: co autor pytania miał na myśli.
    No bo jak nazwać sytuacje, w której pewien pisarz nie dostał punktów za interpretacje własnego wiersza? A sytuacja takowa się zdarzyła z 2-3 lata temu, gdy jeden z pisarzy którego dzieło było do zinterpretowania na maturze próbował owe zadanie wykonać?
    Z resztą jak ktoś śmie nazywać takie coś interpretacją? Interpretacja to zrozumienie znaczenia, a jeżeli ktoś rozumie to inaczej? Ma inny światopogląd i inne priorytety życiowe? Tak! Nie dało by się tego ocenić, jednak to nie powinno się nazywać interpretacją.
    Matura ustna z języka polskiego - kolejny debilizmy. Człowiek powinien potrafić się ładnie wypowiadać itd. tylko problem z tym jest taki, iż... za wypowiedź ustną się nie zdaje... Możesz stać i przez 15 minut prawić tym ludziom z komisji takie przemowy, że miód i tęcza płynie z ust, ale jeżeli chcesz zdać egzamin trzeba odpowiedzieć na 3 pytania które wymyśli sobie egzaminator, bo jak nie to papa.

    Lektury I na koniec coś, co jest bolączką i tematem ostrych dyskusji - lektury.
    Nie wnikając w temat, czy człowiek powinien czytać książki, gdyż moim zdaniem jest to kwestia gustu - lektury szkolne nie mają kompletnie racji bytu.
    Nie neguje czytania, jednak czytanie z przymusu rzeczy, które większości społeczeństwa zupełnie nie interesują? Nauczyciele nie tolerują opracowań, w których czarno na białym ma się podane o co chodzi, zmuszeni jesteśmy do mozolnego czytania zawiłych i nudnych jak ten wpis wywodów autora na tematy nam odległe jakimi były losy Polski kilka wieków temu.
    Na prawdę, do większości uczniów to nie dociera.
    Znam dużo osób, które przeczytały więcej książek niż ja na oczy widziałem, gdyż kochają czytać i robią to w każdej chwili, jednak na myśl o czytaniu czegokolwiek z przymusu robiło im się nie dobrze.
    Co ciekawsze - dość często wymagana jest znajomość każdego słowa lektury, i to ze zrozumieniem jak na przykład pytanie na sprawdzianie (nie wymyślone przez mojego nauczyciela, tylko znajdujące się na gotowym sprawdzianie na jakimś portalu dla nauczycieli) o barwy ubrania, w jakim Werter z "Cierpień młodego Wertera" popełnił samobójstwo.
    Miało to jakieś symboliczne znaczenie - problem w tym, że pytanie to padło zanim zaczęliśmy omawiać utwór i dowiedzieliśmy się, iż ma to jakiekolwiek znaczenie a nie jest po prostu kolejnym nudnym opisem tła jakich w lekturach jest pełno.

    Na dobranoc No i to by było na tyle moich wypocin na temat szkoły. Jak coś mi przyjdzie do głowy to napiszę.
    Szkoła to dobre miejsce do zawarcia dobrych znajomości, jednak jak powiedział Gabriel Laub "Człowiek uczy się przez całe życie, z wyjątkiem lat szkolnych..."
  2. AoS
    Od kilku miesięcy toczy się zacięty konflikt między dwoma, dość potężnymi tytułami jakimi są Battlefield i Call of Duty.
    Wszędzie jest pełno porównań, starć w ilości pre-orderów, ataków na konkurencje, fanowskich filmików zachwalających jedną grę, bądź wyśmiewających drugą... Szczerze mówiąc mam już tego dość...
    To dążenie, wiercenie w tym temacie, kopanie i gryzienie po kostkach, byle przekonać drugą stronę, że ich gra jest najlepsza (pomijając fakt, że żadna z nich jeszcze nawet nie wyszła) jest po prostu śmieszne.
    CoD i BF to dwie, zupełnie inne gry, różniące się skalą, sposobem rozgrywki, tempem.

    Battlefield 3 Na początku chciałbym powiedzieć, że tak - jestem fanem BF'ów, po drugie nie - nie jestem psychofanem, nie łapie wszystkiego, co EA rzuci w sprawie owej serii i nie uważam każdego posunięcia EA za cudowne i świetne.
    Ale do rzeczy: Główną cechą BF'ów, czyli tym co zawsze mnie do nich przyciągało jest rozmach.
    Brak klaustrofobicznej mapy, niezły park maszyn, całe morze możliwości przystosowania naszego wojaka do różnych zadań no i oczywiście masa zadań, które możemy spełniać w naszej frakcji - a których gra nam nie narzuca.
    Bardzo podobał mi się tryb komendanta z BF2 i 2142, i jeżeli go zabraknie w BF3 to będzie to bardzo wielki minus.
    Grając w tą grę ma się odczucie, jak by ktoś rzucił bandę ludzi na środek pola, dał im jakieś maszyny i broń i kazał biec w tamtą stronę - a jak tam dobiegną, z czego skorzystają i co zrobią dalej to tylko i wyłącznie ich sprawa.
    I to jest właśnie cudowne! Brak oklepanych taktyk, jednej poprawnej ścieżki i jakiegoś schematu działania.
    Żeby coś ugrać nie trzeba mieć super skilla w waleniu Head Shotów przez pół mapy z noża, trzeba zrozumieć, że istnieją inni gracze w drużynie, i jeżeli rzucisz takiemu paczę z amunicją, to być może ten jeden nabój który z tej skrzynki trafi do jego broni uratuje ci życie w kluczowym momencie.
    Co do Singla - no cóż... Przyjemnie mi się grało w Bad Company 2, jednak nie powaliło mnie to. Zrobienie z gry, w której w pojedynkę możesz się jedynie poddać, gry, w której gracz jest alfom i omegą i bez niego reszta baranów by nawet palcem nie kiwnęła nie może wyjść dobrze.

    Call of Duty MW3 Call of Duty to zupełnie inna bajka.
    FPS reprezentujący zupełnie inny styl rozgrywki niż BF, jednak robiący to mistrzowsko.
    Zwinne palce to podstawa grania w CoD'a, mapy nie są wielkie, ale nadaje to grze prędkości. Nie ma czasu tutaj patrzeć na mapę i rozmyślać, czy lepiej by było przyłączyć się do ataku na flagę A, gdzie trwa zażarta walka, czy w pojedynkę spróbować przejąć flagę B, która prawdopodobnie nie jest pilnowana.
    Tutaj liczy się każda sekunda, jeden błąd przy celowaniu i spawn wita.
    Oczywiście taki sposób rozgrywki nie oznacza, że nie trzeba używać mózgu, czy nie zwracać uwagi na członków drużyny, jednak elementów taktycznych i planowania jest zdecydowanie mniej.
    Co do singla - nie ma co gadać, scenariusz i sposób wykonania potrafi wypalić sceny w mózgu. Singiel można porównać do filmów z Hollywood - dużo akcji, dużo strzelania, dużo krzyków, wybuchów, wypadków itd. nawet czas trwania jest podobny co do filmów.
    Oprawa audiowizualna i reszta. Hmm... tak jak w przypadku BF nie musiałem nic pisać na ten temat, bo jest to poziom baardzo wysoki (w końcu ktoś pokazał, że konsolę nie są w stanie uciągnąć dzisiejszych gier), tak w przypadku MW3... Ehh nie wygląda to źle, tekstury postaci są ładne, filtry graficzne też, lokacje z bliska też bez zarzutu, ale widać, że to gra sprzed 4 lat.
    Na WCG 2011 byłem na pokazie 2 misji i aż bolały mnie oczy, jak wielki statek opadł do wody, a woda po prostu zmieniła tekstury.
    Nie było niczego takiego jak fale, rozbryzgi wody i takie tam.
    Fizyka pojazdów też nie była zbyt imponująca. Samochód jadący MINIMUM 50 na godzinę po torach metra bez żadnych problemów skręcał pod kontem około 60* a nawet zdarzało mu się ślizgać (raczej nie odzyskaliby kontroli nad pojazdem driftując pick-upem przy dużej prędkości jadąc po torach).
    AI postaci też bez jakiś rewelacji, na pokazie jeden z naszych kompanów ukrył się za samochodem i strzelał do przeciwników, problem w tym, że zapomniał się wychylić, a sami przeciwnicy mogli by nas z 10 razy zabić (scena z łodzi podwodnej, na której gracz po kilku sekundach dopiero wyłapał, że stoi typ z metr od niego i strzela - nie trafił ani razu, ale być może to wina wersji konsolowej).
    Rzeczy które wymieniłem nie są uciążliwe i przeszkadzające, ale taka marka, taka kasa wwalona w stworzenie tej gry, że można by było to zrobić lepiej.

    Porównanie Obie produkcje reprezentują znane i zasłużone marki, podobieństwa tych gier można zliczyć na palcach jednej ręki.
    Próby porównania tych dwóch gier, to jakby porównywać Sapokowskiego do Mickiewicza.
    Sądzę, że cała wojna tych gier opiera się na Singlu, ale robić taką aferę o coś, co zajmie pewnie około 3 godzin? Bezsensu... I mimo mojego upodobania do BF'a uważam, że polegną na tym polu, gdyż panowie z IW mają duże doświadczenie w robieniu interaktywnych filmów wojennych, ale całym sednem tych gier jest multi, a multi (jak w wielu grach informują) może zmienić doznania płynące z gry.
    Dwa różne podgatunki FPS'ów dla dwóch różnych grup graczy.
  3. AoS
    Postanowiłem dzisiaj trochę ponarzekać na różne zdarzenia, które ostatnimi czasy doprowadziły mnie do irytacji/złości/załamania/szewskiej pasji. A więc ponarzekajmy:

    BAN Od zeszłego tygodnia siedziałem z ładnym banem.
    Nie płakałbym na ten temat, gdyby nie powód, dzięki któremu na ową banicję trafiłem.
    Wszystko zaczęło się od (jak mniemam) newsa o zabezpieczeniach wymagających stałego połączenia z netem w grze "S.T.A.L.K.E.R", wypowiedziałem się (dwukrotnie) mniej więcej w ten sposób, iż wolałbym ściągnąć grę z neta, niż iść do sklepu, zapłacić, po czym i tak grę spiracić, żeby bezsensowne zabezpieczenie nie sprawiało problemów z graniem. Ok, wypowiedź deczko kontrowersyjna, jednak jak ma się ona do powodu bana:

    Moim zdaniem powód bana nie jest ANI TROCHĘ adekwatny do mojej wypowiedzi, chyba, że jestem tak słaby z polskiego, że nie potrafię poprawnie zinterpretować swojej własnej wypowiedzi (o chęci wydawania pieniędzy na grę, której jeszcze nawet nie stworzyli nie wspomnę).
    Co ciekawsze - ban wyklucza całkowicie z CDA, nie da się wejść na stronę, na forum, nigdzie. Przy próbie wejścia na stronę główną Chrom wyświetla ładną informację, że serwer jest wyłączony, bądź strona jest w budowie.
    Nie wysyłany jest także żaden mail o banie, kompletny brak informacji (gdybym przypadkiem nie wszedł przez proxy, to pewnie do dziś siedziałbym i konfigurował opcje internetowe).

    PKP W niedzielę chciałem odstawić dziewczynę na pociąg, ażeby mogła z mojego miasta śmignąć do swojego, była godzina 17:40, wszedłem na stronę PKP sprawdzić o której jest pociąg, strona wyświetliła godzinę 18:04, więc i koło tej pory zjawiliśmy się na stacji.
    Spoglądam ku rozkładowi, co by się upewnić, że ów pociąg kursuje (oczywiście najpierw musiałem przegrzebać wszystkie rozkłady jakie były wywieszone, PKP pewnie uważa, że skoro każdy umie czytać, to może sobie sprawdzić, czy dany rozkład jest aktualny, więc nie ma potrzeby zdejmowania starych).
    No i był tam pociąg 18:04, więc cierpliwie czekamy... 17:55, 18:00, 18:05, 18:10... około godziny 18:20 zdenerwowany podszedłem do "baby" roboczo zwanej kasjerką aby się dowiedzieć, czemu pociągu jeszcze nie było (po 10 minutach zawsze dają komunikat, że pociąg się spóźni). Okazało się, że pociąg został w zeszłym tygodniu wycofany... resztę historii pominę, gdyż znowu mogę się narazić na jakiegoś bana ;]

    PKP vol.2 Co do kasjerek, to też ich praca jest wręcz cudowna (nie mówię, że wszędzie i zawsze, ale dość często).
    Bandę upierdliwych ćwoków, którzy zawracają gitarę wielmożnym paniom przy kasie (widział ktoś kiedyś kasjera?) dzieli dość gruba szyba, która zapewnia całkowite tłumienie dźwięków, i przez tą właśnie szybę z ową kasjerką trzeba się porozumieć w sprawie biletu (oczywiście posiadają fajne głośniczki i mikrofony, jednak przeważnie są albo rozwalone, albo owa dama nie ma chęci go włączyć), w efekcie czego trzeba albo drzeć się do podajnika pieniędzy, albo liczyć na umiejętność czytania z ust u pani po drugiej stronie szyby.
    Jednak to nie jest tak irytujące jak dwie pewne rzeczy:
    1 - Za czasów gdy dużo podróżowałem pociągiem częstą sytuacją była "przerwa na fajka/kawę/kanapkę/konwersację z koleżanką po fachu która tam siedzi a nie pracuje...".
    Przy kasie stoi 5 osób, do pociągu 3 minuty a pani siedzi sobie na zapleczu i nie raczy wyjść - oczywiście każdy ma prawo do przerwy, jak by to był środek dnia to ok, nic by się nie stało bo pociąg jest co 10-20 minut, jednak o godzinach w których ja podróżowałem (po 21) pociąg jest co równą godzinę, więc wyjść na te 10 minut przed pociągiem, by obsłużyć ludzi, którzy pośrednio sprawiają, że ma za co żyć, by wypadało.
    2 - A jeszcze ciekawszą sytuacją jest, gdy mamy godziny szczytu (poranki i popołudnia), kiedy to cała stacja jest zawalona ludźmi, a tylko jedna kasa czynna (a szczyt chamstwa w tej dziedzinie jest wtedy, gdy w takiej sytuacji widzisz inne kasjerki szwendające się bez sensu po zapleczu).

    Bileciki do kontroli! Kolejna sytuacja zdarzyła się mojemu znajomemu w autobusie firmy zwanej ZTM w Warszawie. Miał do przejechania 3 przystanki (w normalnych warunkach 10 minut jazdy) więc z tej okazji kupił bilet 20 minutowy.
    Podjechał cudowny żółty pojazd, kolega wsiadł, skasował bilet i jedzie.
    Niestety, Warszawa to Warszawa, wszędzie remonty, wszędzie cudowna organizacja ruchu, więc i natrafił się ogromny korek.
    W ciągu 10 minut miał przejechać 3 przystanki, gdzie po 20 minutach dojechał dopiero do pierwszego. Na drugim do autobusu wtoczyło się 2 panów z urządzeniami do sprawdzania biletów, jeden z nich podszedł do kolegi ze słynnym na cały świat tekstem "Bilecik proszę!".
    Kolega daje bilet, kanar wtyka go do urządzenia, a owo urządzenie coś tam zabuczało nieprzyjaźnie.
    Jak się pewnie domyślacie po 30 minutowej kłótni kolega odszedł z kwitkiem na 140 zł...
    Na razie to na tyle, mam więcej irytujących historii, jednak napiszę o tym w innym terminie, gdyż nie chce was zanudzić moimi opowiastkami (napiszę o ile nie dostanę bana).
  4. AoS
    Witam!
    Witam na moim blogu (czy jak to się tam odmienia).
    Dopiero co go założyłem, więc za wszystkie błędy związane z administracją i wyglądem serdecznie przepraszam.
    Nosiłem się z tym pomysłem od dawien dawna, jednak brak czasu (zwany dalej lenistwem) nie pozwoliły mi na założenie owego web loga i siliłem się wypisując moje mądrości w komentarzach (których pewnie nikt i tak nie czytał) pod artykułami.
    Co do nazwy tego Bloga, to nie ja będę ogarniał chaos, tylko wy. Chaos zawarty w moich wypowiedziach, gdyż łba do składnego pisania raczej nie mam.
    Jeżeli jakaś wypowiedź was przerośnie i żadną miarą nie będzie się dało tego rozszyfrować, to proszę pisać a spróbuję w klarowniejszy sposób wyjaśnić.


    Cloud gaming
    Czym jest granie w chmurze zapewne każdy wie, jednym ta technologia się podoba a innym nie, niektórzy natomiast twierdzą, że ta technologia nie będzie tak powszechna - i właśnie ten temat chcę poruszyć.
    Krytyczne spojrzenie na temat grania w chmurze może być objawem krótkowzroczności. Być może temat się rozwinie i całkowicie zmonopolizuje rynek?
    Ludzie uważają, iż jest to niemożliwe ze względu na korporacje produkujące sprzęt komputerowy bądź takich potentatów jak MS czy Sony, pytanie brzmi: czemu?

    Normalny sprzęt komputerowy na razie i tak będzie potrzebny do innych celów niż granie (mówię na razie, bo być może w przyszłości wszystko będzie się odbywało w chmurze?), producenci sprzętu co prawda stracą udziały w rynku gier, ale nic nie może przecież trwać wiecznie, wszystko musi kiedyś przejść do lamusa.
    Firmy takie jak Sony czy MS jeżeli nie chciałyby wypaść z rynku musiałyby stworzyć konkurencję - a jak wiadomo konkurencja przyspiesza rozwój.

    - A co z graczami? - A z graczami wszystko w porządku.
    Tak, potrzebowalibyśmy stałego dostępu do sieci, ale co to za różnica, skoro i tak coraz więcej gier tego wymaga?
    Że niby abonament? - Abonament jest obecnie, w przyszłości mogłyby być lepsze warunki korzystania z usługi.
    Ale pomyślmy o samych grach: Twórcy nie mają żadnych ograniczeń sprzętowych, mogą stworzyć grę bez zbędnego bawienia się w dostosowywanie jej do konfiguracji sprzętowych wszelkiej maści, nie muszą martwić się o miejsce na płycie DVD i co najważniejsze: Nie muszą się martwić o piratów! Mogliby stworzyć tak wielką grę jak tylko potrafią z takimi technologiami jakimi by tylko chcieli, bez martwienia się o zabezpieczenia.

    Ale zawsze musi być jakieś "ale" (dziwnie to zdanie brzmi ~~), granie w chmurze zabiłoby całkowicie scenę moderską. Żadnych community patchów, żadnych addonów, żadnego ingerowania w pliki gry, a w sumie to żadnych plików! Dostawalibyśmy grę w czystej postaci, co czasami sprawiałoby, że gra traciłby swój urok (jak w przypadku The elder scroll i ich Construction Seta) i co z indykami? Nie powstałyby już takie hity jak Minecraft (chyba że na nie rozwijane już PC).

    Uff... na wymyślałem, ale jak będzie wyglądała przyszłość nikt nie wie. Może pojawi się coś zupełnie innego?
×
×
  • Utwórz nowe...