Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dawid2207

Cień Wiatru, Carlos Luiz Zafón

Polecane posty

cien_wiatru.jpg

Pewnego dnia 10-letni Daniel na Cmentarzu Zaginionych Książek odnajduje jedyny istniejący egzemplarz dzieła nieznanego, hiszpańskiego pisarza, Juliana Caraxa, pt. "Cień Wiatru". Książka zaabsorbowała chłopca, który po lekturze zapragnął dowiedzieć się wszystkiego o tajemniczym autorze. W międzyczasie spotyka Klarę, niewidomą dziewczyną, dwa razy od niego starszą. Daniel jest zauroczony kobietą, która przekazała mu wiele informacji o Caraxie. Okazuje się, że jakiś mężczyzna pali jego książki... potem dochodzi drugi wątek miłosny, tajemniczy, trochę "szurnięty", aczkolwiek bardzo mądry bezdomny, złowrogi inspektor Fumero i jego zbiry, wątek o Nurii, znajomej Caraxa, wątek o Penelope, dzieciństwie Caraxa... wow! Wątków jest naprawdę bardzo dużo, a książka ma tylko 600 stron. I co z tego wyniknie?

Wyniknie jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałem. Zafón mistrzowsko przeplata wydarzenia ze sobą i zanim zdążymy się znudzić jednym wątkiem, następuje przeskok do drugiego. Jest wiele zwrotów akcji zaskakujących tajemnic, ale przede wszystkim znakomite wątki miłosne. Moją ulubioną część książki stanowi pierwsze 100 stron skupiających się na nieodwzajemnionej miłości chłopca do starszej o 10 lat kobiety, co było niezwykle wzruszające - szczególnie w momencie, kiedy Daniel trochę dorósł i

nakrył Klarę z jej nauczycielem muzyki.

Łzy same płyną do oczu.

Na osobny akapit zasługuje GENIALNA, podkreślam, genialna (i będę na udeptanej ziemi bronić tej opinii) postać bezdomnego Fermina. Z początku wydaje się po prostu kolejnym zapijaczonym menelem - i częściowo nim jest, jednakże w pewien sposób przewyższa inteligencją wszystkie osoby, które go otaczają. Fermin jest skarbnicą cytatów i anegdot, z których wyróżniłbym poniższą kwestię:

Telewizja (...) to antychryst i ośmielam się twierdzić, że wystarczą trzy lub cztery pokolenia, a ludzie nie będą wiedzieć, jak się samemu bąka puszcza, człowiek wróci do jaskiń, do średniowiecznego barbarzyństwa i do stanu zidiocenia, z którego pierwotniak pantofelek wyrósł już w okresie plejstocenu. Ten świat nie zginie od bomby atomowej, jak prorokują gazety, ale umrze ze śmiechu, ze strywializowania, z obracania wszystkiego w żart, na domiar złego w kiepski żart.

Szczególnie ostatnie słowa "umrze ze śmiechu, ze strywializowania" bardzo uderzają czytelnika. Dlaczego? Bo to, co było przewidywaniami pisarza, obecnie jest najszczerszą prawdą.

Dawno żadna inna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji. Od wzruszenie, przez empatię, aż po nienawiść do inspektora Fumero. Zapewniam was, żadna inna książka tak świetnie nie bawi się przeplataniem wątków i wydarzeń. Gdyby "Cień wiatru" był filmem, dostałby Oscara za montaż. Gorąco, gorąco polecam.

PS Są dwie książki tego samego pisarza nawiązujące do powyższego dzieła: "Gra Anioła" oraz "Więzień nieba". Nie czytałem, ale ponoć są świetne.

PPS Nie wspominam, że mglista Barcelona ma świetny klimat, bo to oczywiste.

PPPS Jeszcze jedno - genialnie przedstawiony świat antykwariatów i księgarń. Super klimat ciasnych pomieszczeń, wypełnionych po sufit zakurzonymi tomami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie ostatnie słowa "umrze ze śmiechu, ze strywializowania" bardzo uderzają czytelnika. Dlaczego? Bo to, co było przewidywaniami pisarza, obecnie jest najszczerszą prawdą.

Książka wydana była w 2001 roku, więc to nie są żadne przewidywania pisarza, raczej stwierdzenie faktu. To, że akcja dzieje się w połowie wieku nie oznacza, że powieść była wtedy napisana.

A sama książka naprawdę ładna, szczególnie \opisy życia ludzi po wojnie domowej, etc. Co prawda autor nieco sympatyzuje z władzami Republiki, ale nie robi tego jakiś wybitnie nachalnie i mi to nie przeszkadzało aż tak bardzo... A najlepszy chyba wątek Carraxa.

I jego objawienie się jako niszczyciela książek... Ja myślałem, że to rzeczywiście diabeł jest

;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie kończę lekturę Cienia Wiatru i muszę przyznać że to jedna z najlepszych książek jakie czytałem kiedykolwiek! Niesamowita fabuła, prześwietne postaci - każda ze swoją oddzielną, chwytającą za serce, zazwyczaj tragiczną historią... i każda tak autentyczna z wszystkimi swoimi dramatami i nieszczęściami. Do tego sam język, sposób opowiedzenia tego, na prawdę ciężko się oderwać. tego mi brakowało! Kończę i jak najszybciej biegnę do księgarni po Grę Anioła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

koniec końców skończyłem i jak najbardziej miałem syndrom następnego rozdziału, a nawet syndrom kilku następnych rozdziałów. Nie jestem pewien ale to być może najlepsza książka jaką czytałem ever (czas pokaże). W sensie chodzi tu o przyjemność z czytania płynącą - ostatnio coś takiego miałem przy okazji przypadkowego natknięcia się na Waltera Moersa i jego książki.

Świetne jest to, że autor nie czeka z pointami na koniec - powoli, stopniowo ujawnia całą historię ukrytą w przeszłości i robi to w zasadzie przez cały czas. Co chwila Daniel spotyka jakieś nowe postaci opowiadające mu o przeszłości Juliana Caraxa rzucając na nią zupełnie nowe światło. Co chwila okazuje się tu coś nowego. Świetne jest to, że

cała tragiczna historia Caraxa zostaje odkryta nie na sam koniec a w rozdziałach koniec poprzedzających. Końcówka łączy losy Daniela i Juliana, ale największy ciężar został tu ulokowany właśnie we wcześniejszych zapiskach Nurii.

Teraz mała przerwa od Zafona i może za tydzień pokulam Grę Anioła. Zobaczymy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, język jest świetny, kojarzy mi się teraz scena nadchodzącej burzy w dniu (bodajże) osiemnastych urodzin Daniela. Sam opis Barcelony był na prawdę świetny i nastrojowy. Opis paryskiego mieszkania Juliana, mieszkania Nurii, no i w ogóle niesamowite przedstawienie postaci. To było cudowne, jak autor mieszał obserwacje Daniela z przeszłością danych postaci, tak, że w ciągu kilku chwil mieliśmy przed sobą spójny opis postaci - jak żywej, dosłownie. Opis tragicznych smutnych wydarzeń w przeszłości w opisie np spojrzenia Nurii odnotowanego przez Daniela. Albo postać Fumero powoli wyłaniająca się w różnych opowiadaniach o przeszłości różnych ludzi... i nagle spotkana. Wszystkie postaci na prawdę tętniły życiem, a ich opis odbywał się jakby przy okazji, tak że Zafon nie zatrzymywał się specjalnie by go dokonać - po prostu opowiadał historię, w którą wplecione były różne postaci - bez przerw i przystanku... Świetne i cudowne to było.

Być może to największy plus książki... całość czytało się z dziką przyjemnością. ach!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie u Zafona ( czytałem jeszcze "Pałac Północy") można zaobserwować...

, że wcześniej dobry koleś w wyniku pewnych niesamowitych wydarzeń stał się złym gostkiem jak Carrax wink_prosty.gif

Cień Wiatru czyta się bardzo przyjemnie, zarówno opis miasta, jak i dialogi są bardzo dopracowane i co cieszy pozornie poboczne wątki i postacie w niezwykły sposób się zazębiają np. Fumero, Fermin czy sam Carrax.

Do tego ten opis w łazience z Beą :)

IMO naprawdę bardzo dobra książka, nie natrafiłem na dalsze części, a chętnie je przeczytam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem skończyłem, czytać Cień Wiatru. Powiem krótko jestem pod wielkim wrażeniem, naprawdę magiczna książka. Genialne postacie i cudownie opisana Barcelona, a wszystko zasługa niezwykle pięknego języka. Od pierwszych stron wiadomo, że Zafon czuje to piękne miasto i oddał jej w książce naprawdę niezwykły klimat. Do tego wisienką na torcie jest fabuła, po prostu brak słów. Odkrywanie całej tajemnicy nieszczęśliwej miłości to najprzyjemniejsza rzecz smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień Wiatru czytałem powoli, po rozdział lub dwa dziennie, ale nie dlatego, że był ciężki, tylko wręcz przeciwnie - nie chciałem go szybko skończyć :) W prawdzie mniej więcej w połowie odgadłem, kim jest nasz rezydent diabeł, ale tylko dlatego, że wymyśliłem, co mógłby zrobić autor, żeby jak najbardziej walnąć w łeb czytelników.

Intrygi są bardzo zgrabnie poprowadzone, Barcelona wylewa się ze stron, a fantastyczny Fermin wylądował na liście ulubionych postaci literackich, przez co nie mogę się doczekać Więźnia Nieba, gdzie ma być, o ile dobrze pamiętam, głównym bohaterem.

Tylko czasu brak :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Cienia Wiatru podchodziłam dość sceptycznie, niby słyszałam o niej wiele dobrego, ale obawiałam się, że to nie jest "mój" typ książki. Niesłusznie, bo jest cudowna. Może nie nazwę tego najlepszym dziełem jakie kiedykolwiek czytałam, ale i tak mnie zachwycił.

Ani razu się nie nudziłam, czytając Cień Wiatru. Współczułam Ferminowi, współczułam później i Fumero, polubiłam Daniela. I choć tożsamość diabła przewidziałam już w po ok. 1/3 książki, a do Juliana nie poczułam większej sympatii, to i tak lektura była czystą przyjemnością.

Na półce grzecznie czeka Gra Anioła - oczekiwania mam duże, mam nadzieję że się nie zawiodę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień Wiatru - czyli jak przeczytać książkę 5 razy, w ciągu pół roku. :D Bardzo miło się odkrywa, jak również i wraca do fabuły. Pozostałe części są również godne polecenia, choć klimat z pewnością nie jest ten sam, a Więzień Nieba za pierwszym razem wydał mi się co najmniej niedokończony, niepełny. Poraz pierwszy mam taką ochotę na to by powracać do serii książek i odkrywać w nich więcej i więcej, wypruwać im trzewia by odnaleźć klucz do tajemnicy. Tak, jak głosi wewnętrzna strona okładki - opowieści pięknie łączą się w całość. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...