Komiksy fantasy cz. 1
Dziś kolejny wpis z cyklu "Wujek P_aul poleca". Jak już chyba wspominałem, jestem wielkim fanem komiksów sieciowych. Postanowiłem zaprezentować kilka, które czytam regularnie. Gdybym chciał podać wszystkie wpis byłby za długi, dlatego ograniczę się do komiksów z szeroko pojętego gatunku fantasy. Zacznę jednak od wyjątku od tej reguły, aby dokarmić swoją manię...
Pozycja absolutnie obowiązkowa dla fanów Doktora. Jednocześnie ci, którzy nie znają zarówno nowej jak i choć w miarę klasycznej serii nie mają tu czego szukać, nie zrozumieją co się dzieje. Historia zaczyna się w Oku Oriona, gdzie Dziesiąty przybył po utracie Rose, aby odpocząć i pomyśleć... Tylko po to by spotkać Rose i Dziewiątego. A chwilę później również swoje wcześniejsze inkarnacje i tłum starych kompanów. To może oznaczać tylko jedno - poważne kłopoty. W tym samym czasie sprzymierzone siły setek planet z pomocą Mistrza i, co jeszcze bardziej zaskakujące, Sontaran, przygotowują się do ostatecznej bitwy z Dalekami, która przypadkiem rozegra się nad pewną błękitną planetą na uboczu. Sama Ziemia ma własne problemy... ale o tym przekonacie się już sami, o ile wszystko co napisałem powyżej nie jest dla was kompletnym bełkotem.
Fabuła zapewnia zwroty akcji niemal co chwilę, każdy kolejny kompletnie niespodziewany. Charaktery Doktorów i pozostałych postaci są świetnie oddane. Komiks ma wreszcie tą samą magię, która przyciąga mnie do serialu - jest ciekawy, tajemniczy, zabawny i trzymający w napięciu.
Komiks jest czarno-biały, i rysowany ołówkiem bez pogrubiania, czy nawet czyszczenia. W pierwszej chwili wydaje się więc nieco niechlujny, ale kreska mi przypadła do gustu, a wszystkich bohaterów można łatwo rozpoznać. Seria jest już ukończona, ale twórca nie spoczął na laurach i aktualnie tworzy dwa komiksy jednocześnie - osadzony w starożytnym Rzymie House of Paulus oraz Forever Janette - crossover między Doktorem (
w ósmej inkarnacji... i piątej
), a Forever Knight, serialem o wampirach.
Wszystko powyższe bardzo polecam
Klasyczny komiks wyśmiewający D&D. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mamy grupę poszukiwaczy przygód przemierzających podziemia aby odnaleźć i pokonać złego licza. Przy okazji wszyscy zdają sobie doskonale sprawę, że są opisani poziomami i statsami, a trafienie zależy od tego ile wyrzucą oczek na kostce. Do tego przez większość czasu zdają sobie sprawę, że są w komiksie... Gdy jednak kolejne dowcipy na temat mechaniki się kończą nagle okazuje się, że komiks ma niezwykle skomplikowaną, wielowątkową i ciekawą fabułę.
Największą siłą tego komiksu jest fakt, że kolejne strony jednocześnie są zabawne i utrzymują napięcie lub popychają do przodu akcję, a to bardzo ciężko osiągnąć (patrz Goblins niżej). Największą słabością... na początku można by uznać, że zgodnie z nazwą, jest w postaci "Stick figures", czyli kreskowych ludków. Jednak te proste ludki od początku wyglądały nieźle, a grafika znacznie rozwinęła się od tamtego czasu, ponadto niesamowicie pobudzają wyobraźnię (prosty test dla panów - jeśli Haley kompletnie was nie kręci, zwłaszcza po scenie poszukiwania pułapek, znaczy że jesteście gejami ). To moim zdaniem jeden z najlepszych komiksów jakie można znaleźć w sieci, choć niektóre żarty mogą być niezrozumiałe, jeśli nie znacie D&D, choćby z gier komputerowych.
Drugi komiks, początkowo był na tej samej stronie co OotS, ostatnio przeniósł się tutaj. Tym razem mamy typowego geeka, który ma stanowczo zbyt dużo wolnego czasu. Wymyśla on dla swoich znajomych arcytrudną grę strategiczną, po czym w wyniku zbiegu okoliczności i magii, lub halucynacji wywołanych przez śpiączkę trafia do świata do złudzenia przypominającego jego grę. Jego zadaniem jest wygrać bitwę, której zwyciężyć się nie da. Stosując się do zasad świata, którego nie do końca rozumie, i w którym wszystko jest przesłodzoną i wykrzywioną w krzywym zwierciadle parodią naszego uniwersum. Oraz znaleźć sposób, aby się wydostać.
Jeśli chodzi o grafikę to jest ona naprawdę ładna. Jednocześnie twórca zastosował bardzo ciekawy zabieg z nią związany, który naprawdę daje do myślenia - im dłużej Parson znajduje się w Erfworldzie tym staje się ona realistyczna. To raczej nie przypadek... Styl komiksu to jak i powyżej mieszanka komedii (tym razem wyśmiewane są zasady turówek, choć w dużo mniejszym stopniu) i dramatu. Tu jednak dramat przeważa.
Cóż więcej napisać, równie godne polecenia jak i powyższe. Aktualnie pierwszy tom zostałzakończony, drugi rozpocznie się za jakiś czas. Warto więc właśnie teraz zabrać się do czytania.
Kolejny komiks wyśmiewający D&D. Tym razem głównymi bohaterami są gobliny, najbardziej popularne potworki do zabijania przez bohaterów. Podobnie jak OotS zaczyna się od serii żartów o mechanice i nie tylko, by przejść do opowiadania ciekawej historii. Początkowo jest ona bardzo prosta - nasi bohaterowie przygotowują obóz wojenny, który jacyś herosi muszą prędzej czy później zaatakować. Potem fabuła zaczyna nabierać tempa... szczegółów zdradzać nie będę.
Autor bardzo przykłada się do strony graficznej komiksu. Niestety wpływa to na niezbyt częste aktualizacje, a co za tym idzie ślimacze tempo z jaką rozwija się akcja goblinków. Ponadto młodsi czytelnicy (raz ci o słabszych żołądkach) powinni przygotować się na dość częste sceny przemocy (krew, latające kończyny... jedynie flaki się nie zdarzają, bo autor zdecydował, że to by było przegięcie). Kolejnym problemem komiksu jest to, że nie zachowuje równowagi między elementami dramatycznymi, a komediowymi. Tych drugich jest zdecydowanie mniej, choć autor stosuje swoistą sinusoidę - po długiej serii akcji i dramatu daje serię lekkich i zabawnych komiksów na odsapnięcie.
Również interesujące, i tym razem nie tylko dla fanów dedeków, bo choć również tutaj niektóre żarty mogą być niezrozumiałe, to jednak humor nie opiera się tylko na nich, a fabuła jest naprawdę warta poznania.
I w tym miejscu zakończę ten wpis bo i tak zrobił się dość długi, a doszedłem raptem do połowy. Miłego przebijania się przez archiwa i do następnego
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze