Skocz do zawartości
  • wpisy
    25
  • komentarzy
    636
  • wyświetleń
    3634

Religia to nie opium dla mas. To placebo dla mas.


GregoryHouseMD

582 wyświetleń

Bóg... Czy istnieje? NIE. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, czy dowodów na jego istnienie. My, to nasz umysł. Jeśli on ginie (co jest potwierdzone naukowo) nas już nie ma. I nie mówcie tu o duszy. Że jest niewidzialna i że jest nie połącznona z resztą ciała, bo to niemożliwe. Tak, NIEMOŻLIWE. Oczywiście, nie można tego jednoznacznie stwierdzić, ale religijność jest przejawem irracjonalnej wiary i bezpodstawnej nadziei. Chcecie wierzyć, że On istnieje. Ale każdy (większość z nas) w głębi duszy czuje, że coś jest nie tak. Człowiek, ma tylko jedno życie. Liczy się TU i TERAZ a nie to, co będzie potem. Najważniejsze są czyny, a nie konsekwencje. Jeśli tu będziemy źli, to takim nas zapamiętają. Ale po śmierci, nie będzie to miało znaczenie, bo NAS nie będzie. Każdy chce znaleźć ostoję w wierze. Tylko po co, skoro to i i tak nic nie da? A jak powstał człowiek? Teoria Darwina, jest tylko teorią, ale zapewne tak było. Człowiek pochodzi od małpy, a poprzez miliony lat ewoluował. Świat jest prostą... Nie ma początka i końca. I co do tych wszystkich "widzeń" światła, Boga, czy słyszeniu co dzieje się wokół. Ludzie ci zapadli w śmierć kliniczną i zanim umrą, mózg (poprzez brak powietrza) stara się nas uratować, przetwarzając nam wszystkie informacje, niczym film w przyśpieszonym tempie. A gdy i tam nie znajdzie sposobu, po prostu widzimy to, co CHCEMY zobaczyć... Jest to naukowo potwierdzone, niektórzy pacjenci w czasie śmierci klinicznej i całej operacji mieli podłączone EEG, rejestrujące działania mózgu. I właśnie w czasie tego procesu, zauważono znacznie podwyższoną aktwność mózgu, co świadczy o jego pełnym działaniu. I to właśnie dzięki temu w ekstremalnych sytuacjach słyszymy to co dzieje się wokół... Po prostu, nasz mózg jest jeszcze aktywny.

Jeśli nie masz lepszego pomysłu, teorii nie komentuj. Bo nie masz ARGUMENTÓW do podważenia mojego zdania.

Otarcie się o śmierć nic nie zmienia. Śmierć zmienia wszystko.

54 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Być może. Jednak ja uważam, że Boga nie ma i opieram się na racjonalnych argumentach. Za mną stoi nauka. Opinie lekarzy, naukowców. To jest jakiś argument. A co do tej nogi... Niezbyt w to wierzę, bo a) nie było to potwierdzone B) tak to i ja mogę powiedzieć, powołując się na statystyki ile osób dziennie umiera na raka i dlaczego Bóg (jeśli istnieje) pozwala im umrzeć tak okrutną śmiercią. Racjonalizm. Logika. Na każde pytanie, musi być taka odpowiedź. Na świecie nie ma rzeczy irracjonalnych. Jedyne, co robimy, to czasem postępujemy irracjonalnie, jednakże, jest w tym jakaś logika. Nawet uczucia są racjonalne.

Link do komentarza

Przepraszam bardzo ale Twoje argumenty nie są solidne. Powiedzenie, że coś jest bo jest, lub czegoś nie ma, bo nie ma - to ten sam argument. Krótko mówiąc - pisząc, że czegoś po prostu nie ma, nie jest żadnym argumentem, nic dla mnie jako katolika nie znaczy i ogólnie jest średnio profesjonalne. Odwoływanie się do racjonalności w przypadku rzeczy niezbadanych rozumem jest dla mnie podchodzeniem z łopatą do skały, którą trzeba wysadzić. Nie to narzędzie. Ogólnie banalizujesz, bo wielu lekarzy jest wierząca. Więc są oni jacyś dziwny w myśl Twojej teorii, prawda?

Pamiętaj, że teoria Darwina tak naprawdę nie jest opozycją do wizji początku świata, zawartej w Starym Testamencie, w którym zawarte są tak naprawdę mity chrześcijaństwa. Jedno nie przekreśla drugiego.

Sam uważam się za katolika, chociaż instytucja kościoła mnie nie przekonuje i nie chodzę do niego. Wiarę masz w sobie. Wierzę w Trójcę Świętą i świętych. Wierzę też, że mam swojego anioła stróża. Możesz się ze mnie nabijać, ale nic we mnie nie zmienisz. Ja też Ciebie nie zmienię. Czy zatem naprawdę warto rozmawiać o czymś, co jest sprawą indywidualną i szydzić z innych, tych po drugiej stronie, twierdząc, że jest się od nich mądrzejszym?

A co do dżihadu... Wyznają go tylko pewne, ortodoksyjne grupy tak naprawdę. Rozłamy były w każdej religii i nie podpinajmy pod to całą religię, bo to mocno krzywdzące.

Link do komentarza

Panowie, nie sprzeczajcie się...

Ja jak pan House jestem ateistą, ale nie próbuję NA SIŁĘ wmówić osobom wierzącym, że Bóg nie istnieje.

Gregory, zrozum, że ranisz uczucia innych, bo oni kochają Boga jak ty ojca. Poczuj się przez chwilę jak katolik... Wypowiadając się w ten sposób obrażasz bardzo bliską im osobę. Wiem, że jesteś d u p k i e m, ale proszę cię, trochę szacunku przynajmniej dla niektórych.

Pozdrawiam.

Link do komentarza

Nareszcie ktoś podał argument! Co do lekarzy, chodzi mi o osoby, które mają styczność ze śmiercią na co dzień... Chirurdzy, pogotowie, zespół reanimacyjny. Wśród niech, bardzo mało jest katolików. Moim argumentem jest to, że Bóg, jeśli istnieje, jest istotą okrutną, skoro pozwala na całe zło, które występuje na świecie. Kolejnym argumentem jest fakt, że wszystkie widziane światła, słyszenie głosów w czasie operacji to działanie mózgu. I oczywiście fakt, że nie ma Osoby Wszechmocnej. Według mnie, nauka mówi sama za siebie.

Link do komentarza

Uwielbiam zadufanych w sobie ignorantów. A zwłaszcza WIERZĄCYCH, zadufanych w sobie ignorantów. Masz problem... Nie potrafisz, podać kontrargumentów i opierasz się na niczym, dlatego starasz się mnie obrazić. Nie obchodzi mnie, ile masz lat, ale z tego co widać, to koło 10. Ateista MOŻE interesować się inteligencją, ale w nią nie wierzy. Nie, nie uważam się za mądrzejszego, tylko podaje suche fakty i swoje opinie. Od tego są blogi. A co do książek... Bardzo mało pisze w zeszycie, więc jak rozumiem na półce masz 1, 2 książki. I już apropo książek, zapewniam że przeczytałem więcej niż ty. A co czytam? Większość książek o psychologii, o medycynie i religii. A dla rozrywki czytam czasem jakąś książkę sensacyjną. Oceniasz mnie po wieku i uznajesz za osobę nie wiedzącą nic, tym czasem sam na taką wychodzisz. Uwielbiam fantyków, takich jak gość...

Link do komentarza
Tak samo jak nie ma dowodów na nieistnienie Boga. Bo niby jak to zrobić? Poza tym jeśli coś jest udowodnione naukowo, to nie jest to wiara a wiedza. Wiara opiera się na przeświadczeniu a nie niezbitych dowodach i faktach. Albo wierzysz albo wiesz. Jedno z dwojga. Poza tym nikt nie ma monopolu na prawdę i nie ma jedynej słusznej drogi. Twoje zdanie to tylko lub aż Twoje zdanie.

My, chrześcijanie, mówimy, że Bóg istnieje, a ty inni się mylą. Wyznawcy Buddy czy Allacha wierzą, że ich bóg jest prawdziwy, a nasz nie. Starożytni Grecy, Rzymianie, Egipcjanie itd. wierzyli, że w świecie, który ich otacza jest wielu bogów. Ty -GregoryHouseMD - wierzysz, że to co napisałeś powyżej jest prawdą. Do czego zmierzam? Wszyscy "wiemy", że to, w co WIERZYMY JEST PRAWDĄ. Ty uważasz tak jak wszyscy, których wymieniłem, że każdy inny się myli, ale ty sam masz rację. Więc skoro każdy tak myśli to kto ma rację?

Wiara (tutaj w odniesieniu do Boga, ale może to być definicja ogólna) to uznanie Boga za prawdziwego i istniejącego, BEZ WYRAŹNYCH DOWODÓW na Jego istnienie. W skrócie zaufanie.

Religijność to rzeczy wykraczające daleko poza nasz umysł, więc wielu uważa, że to wymysł Kościoła i jakieś pierdoły. Ale ja na przykład WIERZĘ, że BÓG istnieje, mimo że nie widziałem Jego zdjęcia, filmu z Nim itp. czyli mimo, że NIE MAM DOWODÓW NA TO, ŻE ISTNIEJE.

A co do teorii Darwina i stworzenia człowieka, to w Biblii wiele rzeczy i spraw (może nawet wszystko - kto tam wie) jest przedstawione w sposób symboliczny.

Dziękuję, to wszystko co mam do powiedzenia. Jak nie to dopiszę.

Link do komentarza
Teoria Darwina nie jest prawdziwa i zostało to ostatnio potwierdzone. To po pierwsze. Po drugie jeśli tak ci na tym zależy, to chyba tylko ty pochodzisz od małpy( bo ja się nie czuję :tongue: ). A czy Bóg istnieje? Ja w niego wierzę. Czemu? Jednym z powodów śą niewyjaśnione cuda i ozdrowienia, krórych jak narazie nikt nie może wytłumaczyć. Człowiek nie idzie po prostu do piachu. Śmierć to dopiero początek podróży. Tak ja przynajmiej myślę. Każdy ma wolną wolę i tyle.

Dokładnie. Śmierć jest tylko początkiem, mimo, że dla wielu jest ona końcem. Można by powiedzieć, że skoro żyjemy po to, żeby umrzeć, to można się od razu zabić. Ale nie o to tu chodzi. Na ziemi, w naszym życiu tutaj, mamy być jak najlepsi, gdyż po śmierci wszystko co zrobiliśmy zostanie ocenione. Nie dam ci Gregory dowodu na to, ze człowiek ma duszę, i że gdy ciało umiera ona trafia do piekła lub nieba, ale tak jest. To jest moje zdanie i ty się z nim nie zgodzisz, tak jak ja nie zgadzam się z twoim. A jak wytłumaczysz, że ktoś na skraju śmierci, chorujący na nieuleczalną chorobę, po odmówieniu modlitwy za jakiegoś świętego, z dnia na dzień jest całkowicie zdrowy? Wytłumaczysz to nauką, czy wiarą? No właśnie. Nie udowodnisz naukowo, ze takie coś jest możliwe, ale wiesz, że ten człowiek naprawdę czuje się świetnie. A to jest właśnie cud - działanie boskie.

Link do komentarza
Cytat z pewnej książki:"(...) Wszechświat jest inny jak nam się wydaje już od poziomu kwantów. Cząstki kwantowe nie posiadają konkretnych cech, gdyż przyjmują stany pośrednie, albo, mówiąc inaczej, są mglistą amorficzną mieszanką wszystkich prawdopodobnych możliwości, z których jedna zostaje wybrana w trakcie dokonywania pomiaru. To jest niewytłumaczalne i całkowicie sprzeczne z logiką, coś jak kot jednocześnie żywy i martwy. Skoro tylko obserwator wydobywa cząsteczkę kwantu z niebytu, bez obserwatora jej nie ma. Nasuwa się pytanie: kto nieustannie obserwuje Wszechświat, by mógł on istnieć?"

Odpowiedź jest prosta i każdy ją zna, ale nie każdy chce się przyznać, że wie, iż jest ona prawdziwa, bo to by zaprzeczało jego własnej teorii.

Trochę zagmatwałem, ale wiadomo o co chodzi.

Link do komentarza
"Czasem trzeba z życia zniknąć, żeby żyć"

A takie twoje głupie poglądy możesz mówić mamie albo koleżance, bo mnie w ten sposób obrażasz. I prosiłbym wszystkich: odczepcie się od tego tematu, bo mam już dość osób, które są dumne z tego, że nie wierzą. Z tego co widzę masz piętnaście lat.. Pogadamy za dziesięć :)

Dlaczego Cię to obraża? Czy jeśli powiem do ciebie: ty !@#$%^ !@#$% !@#$% i !@#$%^ i jeszcze !@#$% to weź się lecz. Lol, żal" To się obrazisz, czy uznasz mnie za debila i gówniarza? Czy jeżeli Ronaldinho powiesz "Moja babcia gra lepiej od ciebie" to myślisz, że się obrazi, czy raczej cie zignoruje?

Link do komentarza
Pat, czy ja żyję w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, czy naprawdę widzę na twoim profilu "15 lat"?

Pewnie też myślicie, że jestem jakimś księdzem, czy zgrzybiałem katechetą z hemoroidami, ale też mam 15 lat. Prawie 16. I co? Że nie mogę wiedzieć lepiej? Że jestem gówniarzem rzucającym na prawo i lewo "żalami"? Ja kiedyś byłem taki sam jak wy. Do kościoła mi się nie chciało chodzić, ale mama przekupywała mnie tekstami typu "wracając z kościoła kupie ci to i tamto". A na mszy spałem i budził mnie ksiądz zbierając na tacę. I tak było co tydzień. Ale wtedy byłem jeszcze mały (6-10 lat), potem to już nie zasypiałem w kosciele. A teraz jestem ministrantem od roku. I uważam się za dojrzałego (nie będę mówić dorosłego, bo zaraz z czymś wyskoczysz) chłopakiem chodzącym do liceum, Na tyle dojrzałym, zeby twierdzić, że nie macie racji.

Poza tym to nie moja wina, że urodziłem się w 1993 roku, a nie 10 lat wcześniej.

I jakie do jasnej cholery znaczenie ma wiek? Liczy się to, co czlowiek ma do powiedzenia, i to czy jest juz na tyle dojrzały by mieć własne zdanie na poważne tematy, bo ten takim jest.

Link do komentarza
 
Nie sobie... Napisałem to, bo NIE MA ŻADNYCH RACJONALNYCH POWODÓW, żeby on istniał. To że ja nie wierzę, to szczegół. To że inni wierzą, cóż, mam prawo ich wykpić.
Masz również prawo do zachowania milczenia. Kpienie z takich rzeczy, jest oznaką braku szacunku dla innego człowieka. Co Ci przeszkadza, że ktoś wierzy? Nie możesz tego zrozumieć, zaakceptować? Za dużo Housa się naoglądałeś. Nie wszystko da się w logiczny i racjonalny sposób wytłumaczyć. Nauka nie da nam odpowiedzi na wszystkie pytania. Tam gdzie kończy się wiedza zaczyna się wiara. Nikt nie zmusza do wyznawania konkretnej religii. Mi obojętne jest w co kto wierzy, dopóki nie próbuje wcisnąć bajki, że wie lepiej i że jego poglądy to jedyna objawiona prawda. Powiedz proszę, że to podpucha i prowokacja, bo za dużo dziś wojujących ateistów, którzy muszą manifestować swój bunt, wynikający w większości przypadków z rozczarowań i niepowodzeń. Miałem do czynienia z faktycznymi ateistami i nikogo nie próbowali przekonać, że robi źle wierząc lub nie. Im to jest obojętne. Nie afiszują się ze swoimi poglądami i nie próbują nikogo nawracać.

Zgadzam się ze wszystkim

Link do komentarza
Tak, masz rację, to że lubię oglądać House'a, wpływa na mój światopogląd. Nie jestem uzależniony od tego serialu, ale mam prawo wygłaszać swoje poglądy. Tak, właśnie, jestem zbuntowanym nastolatkiem i jestem obrażony na cały świat. Owszem, nie szanuję ludzi, którzy wierzą w coś, czego nie ma, i zamiast postępować racjonalnie, zgłaszają się do Boga, z prośbą o pomoc, któej ten im nie udzieli. Wiedza nigdy się nie kończy. Odpowiedź jest zawsze, trzeba ją tylko poznać. RACJONALNA odpowiedź. GDYBY była to podpucha i prowokacja, to nie odpowiadałbym teraz na twojego posta, tylko miał uciechę z tego, ile osób to skomentowało. Nie jestem wojującym ateistą. To tak, jakby nazwać Jezusa wojującym katolikiem. Głoszę swoje rację i podpieram się solidnymi argumentami. Jeśli masz lepsze na udowodnienie że BÓG istieje, podaj je. Tak, wiem, nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, jednakże nauka jest po mojej stronie. Ślepa wiara jest znacznie gorsza, niż szukanie logicznej i racjonalej odpowiedzi, nawet raniąc przy tym odczucia innych ludzi. Liczy się prawda, dojście do celu, nieważne jakimi środkami. A co kpin, jak można szanować kogoś, kto nie ma żadnych argumentów? Na razie wszyscy pisali tylko że wierzą, bo mają swoje powody. Jakie? Niech skonfrontują swoje poglądy z moimi. Nie chce tu kłótni, tylko rozmowy na wysokim poziomie.

A jakie ty konkretne argumenty podałeś? Bo ja zauważyłem łownie teksty typu "TO NIE MOŻLIWE", "teoria darwina bla bla bla" itd. Mówisz o racjonalnym szukaniu odpowiedzi. To powiedz mi, w którym miejscu nauka próbuje udowodnić (naukowo), ze Bóg NIE ISTNIEJE.

I piszesz " nie szanuję ludzi, którzy wierzą w coś, czego nie ma". Czy ty nigdy człowieku nie miałeś marzeń? Czy nie wierzyłeś, że kiedyś bedziesz miał ten twój wymarzony samochód, willę, piękną żonę, sieć hoteli? Pisząc sprawdzian nie próbowałeś wierzyć, że dostaniesz piątkę i nie będziesz już zagrożony? Człowiek wierzący w Boga jest stale pod jego opieką i wstawiennictwem, może wyjąć łancuszek z wiszącym krzyżykiem i pomodlić się, poprosić, by dostał tą piątkę z klasówki czy samochód. Ty się do Boga nie odniesiesz. Do czego więc? Jeśli nie masz nikogo, kto może cię wesprzeć, pomóc, na kim możesz się oprzeć (nie dosłownie) to jaki masz cel w życiu, skoro nie jest nim (na przykład) posiadanie majątku, albo wynalezienie nowego pierwiastka?

Link do komentarza
Żyj swoim życiem. PIJ, pal, zabijaj, bierz z życia co najlepsze, ale nie próbuj obalać czegoś czego nawet nie pojmujesz.

Niech pali, pije i się narkotyzuje, ale nie zabija innych. Bo szkodzić może sobie (i tego mu życzę, bo taki człowiek na pewno nie jest moim bliźnim).

Link do komentarza
Uwielbiam zadufanych w sobie ignorantów. A zwłaszcza WIERZĄCYCH, zadufanych w sobie ignorantów. Masz problem... Nie potrafisz, podać kontrargumentów i opierasz się na niczym, dlatego starasz się mnie obrazić. Nie obchodzi mnie, ile masz lat, ale z tego co widać, to koło 10. Ateista MOŻE interesować się inteligencją, ale w nią nie wierzy. Nie, nie uważam się za mądrzejszego, tylko podaje suche fakty i swoje opinie. Od tego są blogi. A co do książek... Bardzo mało pisze w zeszycie, więc jak rozumiem na półce masz 1, 2 książki. I już apropo książek, zapewniam że przeczytałem więcej niż ty. A co czytam? Większość książek o psychologii, o medycynie i religii. A dla rozrywki czytam czasem jakąś książkę sensacyjną. Oceniasz mnie po wieku i uznajesz za osobę nie wiedzącą nic, tym czasem sam na taką wychodzisz. Uwielbiam fantyków, takich jak gość...

A możesz GregoryouseMD wypunktować jeszcze raz wszystkie argumenty które podałeś? Bo za wiele ich nie zauważyłem

Link do komentarza

1. Wybacz, ale nie piję, nie palę itp. Nie bawi mnie to. I zabijać też nie mam ochoty. Ani tym bardziej niszczyć SOBIE życia, bo jako ateista uważam że jest jedno i nie chce go tracić za bezmyślne czyny.

2. Co do moich marzeń, one RÓWNIEŻ są racjonalne. Ni, nigdy nie marzyłem żeby mieć 5, kiedy wiedziałem że to będzie niemożliwe, bo jest to dla mnie bezsensowne.

3. Co do wykpienia. Taki mam charakter, nie liczę się z poglądami innych, któzy nie przedstawiają konkretów, a co do zaufania, mam taką mentrę Don't trust anyone.

4. Moim celem w życiu jest to, żeby było mi dobrze. Jestem egoistą. Gdyby istniał Bóg, byłbym wiecznie potępiony. A tak, za czyny nie ma żadnych konsekwencji. Chce zostać lekarzem, a dokładniej chirurgiem, studiować w Stanach i tam pracować.

5. Dlaczego tamto mnie obraża? Nie, nie obraża mnie, po prostu stwierdziłem co JA o nim myślę.

6. W życiu nie rzucałem lolami i żalami, a wręcz przeciwnie, potępiam to, bo cholernie mnie to denerwuje.

7. Co do wieku, przyznaje ci rację i nie rozumiem ludzi którzy twierdzą że gdy ktoś jest młodzy to nie ma prawa się wypowiadać.

Link do komentarza

A co do argumentów. U góry masz wywiad, pierwszy dowód. Opróćz tego, opinie naukowców i lekarzy. Na wszystkie wasze cuda, objawienia i powstanie świata są teorie, a na niektóre dowody. Co do cudów. Są rzeczy, tak jak powiedziałeś, tak zwane "uzdrowienia", co ja nazywam samoistną poprawą. Nie wiemy dlaczego tak się dzieje, bo mamy zbyt małą wiedzę o człowieku. Np. dlaczego używamy tylko 10 - 12 procent mózgu? Po prostu nie znamy jesze odpowiedzi na każde pytanie, ale wiemy że taka odpowiedź istnieje.

I jeszcze jedno. Dla mnie i dla wielu innych, to życie jest jedynym, dlatego bezsensowne byłoby samobójstwo. Trzeba tu żyć jak najlepiej dla siebie, a potem umrzeć i pogodzić się z końcem. I jeszcze co do dowodów. To że nie ma jeszcze takich dowodów, "nie do podważenia", nie oznacza że nie ma żadnych. Bo jednak na każde wasze "dowody", my mamy odpowiedź.

Link do komentarza

Wczoraj może mnie trochę poniosło, ale musiałem powiedzieć to, co miałem do powiedzenia. I kolejny program z cyklu: "Kto ma rację" zakończył się tym, że nikt nie "przeciągnął" drugiego na swoją stronę. Może tak ma być...

P.S. Ja też nie piję (brzydzę się, poza tym ministrant składa przysięgę, że do 18-tki będzie się wystrzegał). Kiedyś (jakieś 6-7 lat) wypiłem tylko 1 mały łyk alkoholu, żeby spróbować i to wszystko. A palaczem jestem co najwyżej biernym, bo sam nie palę.

Link do komentarza

Dobra, to po kolei:

1) "Bóg... Czy istnieje? NIE. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, czy dowodów na jego istnienie." - Dowodów może nie, a co do powodów... to już człowiek musi sam je znaleźć... Poza tym, czyżbyś chciał przekazać, że w ciągu blisko dwóch ostatnich milionów lat EWOLUCJI gatunku Homo, czyli mniej więcej od czasu wykształcenia się pierwszych potrzeb i symptomów duchowych, wszyscy ludzie, którzy w taki bądź inny sposób są\byli ułomni? To tak, jakbyś niszczył za sobą większość mostów swojego dziedzictwa, jako Homo Sapiens Sapiens...

2) "Jeśli on ginie (umysł) (co jest potwierdzone naukowo) nas już nie ma." - Oczywiście wszyscy wiedzą, że istnieje tylko to co jest fizyczne...

3) "I nie mówcie tu o duszy" - ok, to tylko ty nie mów tu o "umyśle" jako o "istocie" człowieka...

4) "Że jest niewidzialna i że jest nie połącznona z resztą ciała, bo to niemożliwe." - niemożliwym, to jest zbudowanie trójkąta o sumie kątów =! 180 st.

5) "...religijność jest przejawem irracjonalnej wiary i bezpodstawnej nadziei." Bezpodstawnej to raczej złe słowo... Raczej takiej nadziei, której nasza "wspaniała" cywilizacja nie jest w stanie dać... Poza tym, pierwsze przejawy zaawansowanych aspektów duchowych nie opierały się na bezpodstawnej nadziei, tylko na czczeniu "istoty" potężniejszej od nas, już od czasów dawnych... I tak, tak czy siak, zostało.

Jeżeli słowo "wiara" użyłeś tu jako słowo powiązane z duchowością człowieka, to podaj mi wiarę racjonalną....

6) "Ale po śmierci, nie będzie to miało znaczenie, bo NAS nie będzie." - to w takim razie, czym się różnimy od, dajmy na to, szympansów, poza rozwojem ewolucyjnym? Po cóż są wszystkie nasze osiągnięcia, zdobycze, wynalazki, poglądy, uczucia, etc, skoro i tak umrzemy? A wszystko to ma takie KONSEKWENCJE, że żyjemy w takim, a nie innym świecie, więc nie odrzucaj ich tak lekkomyślnie...

Piszesz też, że "Każdy chce znaleźć ostoję w wierze. ". To nieprawda - nie każdy z nas chce znaleźć ostoję w wierze... Ostatnimi czasy, przeciętny człek szuka raczej ostoi wśród pieniędzy, majątku, znajomych, sławy... Ale to raczej nie jest zbytnio trwałe? Wiara tak samo. Wniosek? Ludzie, to ludzie.

7) "Tylko po co, skoro to i i tak nic nie da?". To po co tworzyć cokolwiek, wierzyć w cokolwiek, marzyć o czymkolwiek? Tylko po to, żeby zaspokoić żądze, które i tak nic nam nie dadzą, bo jak umrzemy, to znikniemy na dobre? To w takim razie po co waść kpisz z wierzących, skoro pozostają, patrząc obiektywnie, w takim samym mroku co ty? Tak czy inaczej, wszyscy wylądujemy w ziemi, nawet tow. Uljanow i wszelkie nasze osiągnięcia i spuścizny pójdą na zatracenie. Skrajny nihilizm nie jest raczej dobrą życiową drogą... nawet ograniczywszy się do zdrowia.

Przechodząc do komentarzy twych i innych:

Twe:

1) "Ludzie religijni widzą nadzieję tylko w Bogu i nie postępują racjonalnie." - czyli a) nie jestem religijny, chociaż sporo się staram; b) wszelkie moje starania o przyszłość, nadzieje na lepsze jutro, jeśli się za nie wezmę, porządne zabieranie się do obowiązków,...,i.t.p. tak naprawdę nimi nie są i żyję w ułudzie... Krótko - wszelkie moje troski odnośnie mojego wykształcenia, osób bliskich, potrzeb swoich i innych etc. są błędem\ułudą\fałszem... Chyba wszyscy wiemy, która odpowiedź jest bardziej prawdopodobna. Ale na przekór - niechaj będzie b). Nie ma co dbać o swój rozwój, bo wystarczy, że jesteś religijny, a wszelkie twoje osiągnięcia\nadzieje\talenty\umiejętności runą bo opierasz się jedynie na Bogu i jesteś nieracjonalny... Aff...

2) "Wiedza nigdy się nie kończy." Obserwując niektórych osobników naszego gatunku, ba, nawet sporą mniejszość (bez jakiegokolwiek nawiązania do Ciebie) dochodzę do wniosku, żeś napisał nieprawdę...

Wiedza kończy się tam, gdzie kończy się ludzkie poznanie... A to, że nie widzimy końca, to nie znaczy, że go nie ma... Podobnie jest z Bogiem, także kpij z tego, ale to jest już kpienie z filozofii, tak czy inaczej, i masz do tego "prawo", ale społeczeństwa nie da się raczej budować na kpinach, wyszydzaniu i nienawiści... Chyba nikt z nas nie chce mieszkać w Menzoberranzanie...

3) Pisałeś również o marzeniach... I tym się różnimy... Bo dla mnie tzw "racjonalne marzenia" to są cele i nie nazwę ich marzeniami... Marzeniami są dla mnie rzeczy z pozoru! nieosiągalne... Wszakże życie, to gra pozorów.

4) "I jeszcze jedno. Dla mnie i dla wielu innych, to życie jest jedynym, dlatego bezsensowne byłoby samobójstwo." Dlaczego? Jaki życie ma cel, poza tym, że ma umożliwić gatunkowi przetrwanie i jest to "zakodowane" we wszystkich żywych istotach?

"Trzeba tu żyć jak najlepiej dla siebie, a potem umrzeć i pogodzić się z końcem. I jeszcze co do dowodów. To że nie ma jeszcze takich dowodów, "nie do podważenia", nie oznacza że nie ma żadnych. Bo jednak na każde wasze "dowody", my mamy odpowiedź." I vice versa... Po tym, jak zaczęli podważać argumenty znanego nam wszystkim ZOOLOGA, to jego zwolennicy rozwinęli sztandary i głosić wszem i wobec poczęli, że wszelka krytyka wobec niego jest bezpodstawna, bo najwyraźniej go nie zrozumieliśmy (de facto i w skrócie - olali wszystkie kontrargumenty i pozostali przy swojej "ostoi jedynej słusznej prawdy", która pozwoliła na rozwinięcie się skrzydeł "prawdziwemu człowiekowi" z dala od ograniczeń ciemnoty...) Niemniej Mr Ryszard jest wybitny - twierdzi, iż nie obraził jakiejkolwiek osoby tylko samą wiarę w cokolwiek\kogokolwiek mistycznego - wszakże twierdzi, że wiara jest oznaką ciemnoty i ograniczenia umysłowego oraz jest jedynie niechlubną pozostałością naszego dziedzictwa, którą należy shift+del jak najszybciej... a że większość ludzkości tak czy inaczej w "istotę" mistyczną wierzy, to już ich problem, że chcą być "idiotami"... "Wszakże ja mylić się nie mogę..." Tja... Bardzo wygodne... Tak samo jak twierdzenie, raczej powszechne wśród fizyków, że CZAS jest jednym z oddziaływań powstałych w czasie B.B. Także te twoje miliardy lat prób i błędów i wreszcie - wielkie bum - są raczej traktowane jako pogląd raczej niezasadny i nieuzasadniony. Nie było nic o tym, w tych wielu książkach, które żeś przeczytał? Zresztą, jak raz czytałem, teraz już nie podam linka, Stephen Hawking, tak, ten sam, co twierdzi podobnie jak ty, że wszechświat powstał "sam z siebie", jednakowoż on nie kpi z wierzących, co wielokrotnie sam podkreślał, POWIEDZIAŁ, że gdyby tylko wiedział, że ludzie tak wykorzystają jego argumenty (tzw. walki anty-teistów z całą resztą, która się z nimi nie zgadza), nie opublikowałby tego, gdyż, o ile dobrze pamiętam zawarte tam sformułowanie, "serce mu pęka".

5) "Na świecie nie ma rzeczy irracjonalnych." - Nie nazwał byś irracjonalnym masowej histerii i ubóstwianiem fikcyjnej postaci, wymyślonej, bądź co bądź, na papierze? Tak, to "wymysł" jednej\kilku osób.

Aha, powstała już organizacja o charakterze para-religijnym, która ubóstwia i wyprawia obrzędy na cześć... tak, właśnie, dobrego pana doktora House'a... Naprawdę, "nasza" wiara, w porównaniu z tym, NIE JEST irracjonalna.

6) "Nie potrafisz, podać kontrargumentów i opierasz się na niczym, dlatego starasz się mnie obrazić." Ironiczne... I kto tu kogo stara się obrazić... ups, pardom, "wykpić".

No, ale jak ktoś lubi być aspołecznym egocentrykiem... To jego życie. Tak czy siak, obaj mamy po jednym życiu, bez opcji continue.

No dobra, tyle tytułem wstępu :-p

Sedno, czyli argumenty potwierdzające (nie)istnienie Boga. Co, już zacieramy ręce i szykujemy się na śmiech? Tadam - nie ma. Pewno podniesie się głos, odnośnie tego (nie), że niezgodnym z logiką jest dowodzenie nieistnienia czegoś - kompletna bzdura... Wystarczy zmienić kilka słów, aby zagadnienie było logicznym... ale to tak tylko napomknę.

Czemu nie ma dowodów? Z kilku powodów. Wcześniej, czyli od początków życia duchowego naszego gatunku, do, dajmy na to, wczesnej starożytności człowiek uznawał za dowód strzał pioruna, trzęsienie ziemi, układ planet etc... Potem, po wykształceniu panteonów w różnorakich kulturach i cywilizacjach, wyjaśnienie odnajdywano w mitach i kontaktach "wybranych" z bóstwami - a kto twierdził, że nie ma dowodów, to... Kara Sokratesa wiadomą jest nam wszystkim, a wszakże głównie o bezbożność oskarżon był. W co bardziej liberalnych społeczeństwach, jak na czasy starożytne oczywiście, skupiano się raczej na aspektach filozoficznych ze zobojętnieniem na aspekty religijne... Wrogości wówczas się raczej nie spotykało - tak samo argumentów o niezasadność wierzenia, lecz co do istnienia bóstw\boga\Boga, było oczywiście inaczej. Ówczesne twierdzenia, że w starożytności i średniowieczu panowały tak nędzne warunki egzystencjalne zwykłego człowieka, ponieważ istniał taki bądź inny "spisek" religijny, który ma na celu kontrolę wszelkich aspektów życia, jest zupełnie nietrafiony... Imperium Azteckie i Imperium Inków, mimo krwawych, brutalnych ofiar i mimo olbrzymiej religijności panującej w tymże państwie - mimo iż w większości narzuconej - potrafiło zorganizować silną władzę, z niemalże doskonałym systemem gospodarczym o wieki wyprzedzającym europejski; potrafiło do rozwoju infrastruktury, dróg, umocnień i dzieł, o jakich się przedstawicielom renesansu zdarzyło jeno śnić; potrafiło zorganizować cały system hierarchiczny z odrzuceniem tak znaczących nierówności płciowych, jaki znajdował się w Europie;...(szczerze, nie chce mi się wypisywać, jest już późno, jestem zmęczony i lekko zużyty); a wszystko we względnej zgodzie z naturą... Tak, to wszystko w państwie ZNACZĄCO RELIGIJNYM, w którym ludzie nie robili tego fałszywie, lecz w pełni świadomie, z zaangażowaniem, a zdarzało się, że i z fanatyzmem. W jednym z "nami" przegrali - w możliwościach mordowania - przez wojsko, choroby, etc. Przybliżając, całkiem podobnie było w Imperium Osmańskim, ale to już trochę zbyt daleko idące uproszczenie.

A wiesz, jeżeli jest chociażby jeden przykład, który nie spełnia zadanej tezy, wtedy jest ona nieprawdziwa... Tylko co z tego, jak nie rzucę Ci żadnych tułów wielkich dzieł i autorów o tym mówiących... To wszakże dla Ciebie to samo, jakby dowodu nie było, czyż nie?

Także dziedzictwo historii, skumulowanie osiągnięć i poglądów wszystkich cywilizacji i społeczeństw, daje mi prawo ze stanowczością twierdzić, że wiara nie jest czynnikiem, z którego należy kpić, wyszydzać i.t.p. gdyż nie jest ona warunkiem przyczyniającym się do upadku "człowieka".

Wiecie, co jest śmieszne? To, że młoda, agresywna rasa\cywilizacja zamieszkująca niewielką, acz piękną planetę w przeciętnym układzie w jednym z ramion galaktyki, nie mając żadnych powodów, prowadzi walki na wszystkich płaszczyznach, miast dążyć do stabilnych konsensusów.

(Czasem zdaje mi się, że, dajmy na to, tacy anarchiści - tak wiem, kompletnie niezwiązane z tematem - nie mają większego pojęcia historycznego niźli wiek, w którym żyją i państwo w którym żyją).

A to nie jest wina wiary... To jest wina rasy... Człowieczeństwa... Człowieka... Mnie... Ciebie... Ja.

Link do komentarza

Jesteś drugim, który ma po części rację. Nie mogę cię wykpić, bo mówisz z sensem. Nie mogę cię obrazić, bo wyjdę na idiotę. Ale po kolei;

1. Pierwszi ludzie, uważali że istnieje wiele bogów, typu bóg Słońca, bóg deszczu itp.... Jednakże później, inna część społeczeństwa to wykpiła. I tak w kółko. I nie powiesz mi, że pierwszy Homo Sapiens według dzisiejszych standardów nie był ułomny.

2. A co według ciebie istnieje i nie jest fizyczne? Oczywiście, nie mówimy tu o uczuciach.

3. Umysł jest, to naukowo potwierdzone. Na duszę, nie ma żadnych dowodów. To kolejny wymysł ludzkości.

4. Skoro dusza istnieje i tak naprawdę my jesteśmy tą duszą, to dlaczego gdy doznajemy uszkodzenia mózgu tracimy np. pamięć? Przecież jesteśmy duszą, jej nic się nie stało.

5. Tyle że nigdy ta istota nie była podparta dowodami. Ludzie czczili coś, co było silniejsze od nich, bo się tego bali. Nie ma wiary racjonalnej, bo cała wiara jest nieracjonalna.

6. Czym różnimy się od sympansów? Ewolucją. I tyle. A, i my jeszcze mamy uczucia. Jak to po co nam te wszystkie wynalazki? Bo są ludzie, zwani altruistami, którzy chcą pomagać innym. I robią to wszystko dla innych pokoleń. Nie odrzucam ich lekkomyślnie, tylko bronię własnego zdania. Tak, szuka ostoi w pieniądzach, ale jej tam nie ma. Dlaczego tyle ludzi się "nawraca"? Bo na tyle boi się śmierci, że woli się oszukiwać, że dalej coś jest. Wiara jest stała, bo się nie zmienia. A znajomi, pieniądze, sława. To wszystko przemija. Wiara, nie. Wierzy się aż do końca.

7. Bo ludzie są egoistami i skoro jest tylko TU i TERAZ to trzeba to jak najlepiej przeżyć. A nie martwić się co będzie potem. Każdy robi to co lubi (a właściwie większość). Jeśli ktoś lubi tworzyć wynazki i przy okazji pomagać ludziom... Nikt mu nie zabroni.

Teraz kolejne numerki;

1. A może nie jesteś tak bardzo religijny? Tylko po prostu wierzysz? To 2 różne sprawy. Jeśli jesteś religijny, nie patrzysz racjonalnie, czy obiektywnie na świat. Nie powinieś oceniać ludzi. Ale to nie przeszkadza ci w robieniu kariery, dokształcaniu się, czy byciu w czymś dobrym.

2. Łamie wszelkie zasady, bo mam ludzi gdzieś. Nie potrzebuje ich do szczęścia. Dzięki temu mogę kpić, ośmieszać, obrażać, czy być sarkastycznym. Bo nie odnoszę żadnych konsekwencji. Jestem po prostu sobą. To, że niektórzy ludzie sa głupi, nie oznacza że wiedza się kończy. Ona jest cały czas, trzeba ją tylko poznać. A to osiągniemy, rozwijając się.

3. Tu masz rację, nie ma się czego uczepić.

4. Ludzie w większości są EGOISTAMI. I patrzą siebie. W ich interesie jest życie, a nie śmierć. Lepiej mieć żałosne życie, niż żałosną śmierć. Nie uważam że wiarę należy wyeliminować. Uważam, że nie można wszystko co niewyjaśnione przypisywać Bogu. Ja nie wierzę, ty możesz. Ale ja nie muszę tego akceptować.

5. Oczywiście, że bym nazwał. Tyle że ubóstwianie, a lubienie to co innego. Są funcluby mnóstwa fikcyjnych postaci i ludzie żyją nie swoim życiem. Ale to nie moja sprawa. Jeśli ktoś chce być wariatem... I jeszcze jedno. Ja lubię House'a, cenię go. Ale w życiu nie żyłbym jego życiem, bo moje jest znacznie ciekawsze. Przynajmniej ta mi się wydaje.

6. To było jak najbardziej ironiczne.

Podsumowując... Twoje poglądy są bardzo ciekawe, i masz w nich trochę racji. Oczywiście, nie we wszystkim się z tobą zgadzam, ale na tym polega wymiana poglądów. Jeśli będziesz chciał coś jeszcze skomentować, zapraszam...

Link do komentarza

Po pierwsze: "Aha, powstała już organizacja o charakterze para-religijnym, która ubóstwia i wyprawia obrzędy na cześć... tak, właśnie, dobrego pana doktora House'a... Naprawdę, "nasza" wiara, w porównaniu z tym, NIE JEST irracjonalna." Nie nazwałbym tego nawet grupą para-religijną, tylko od razy sektą, albo nawet herezją (choć to może nie do końca herezja jest).

Po drugie: behemort, rozpisałeś sie chyba jeszcze bardziej niż ja :D

Link do komentarza

1. "Jesteś drugim, który ma po części rację."

Cóż za zaszczyt :-p Zazwyczaj po takiej wypowiedzi antyteiści kasują mój komentarz i spamują mi na skrzynkę mailową tonami spamu o treści, przez którą mogliby być skazani prawomocnie.

A czy mam część racji, czy całą rację, czy wcale racji - to już nie leży w możliwościach człowieka, przynajmniej ówczesnego i zunifikowanego, by to ocenić.

2. "3. Umysł jest, to naukowo potwierdzone. Na duszę, nie ma żadnych dowodów. To kolejny wymysł ludzkości." Wymysł w definicji encyklopedycznej - owszem. Wymysł w pojęciu ciemnogrodu - niet. Wszakże na wiele rzeczy nie ma dowodów, a okazać się może za X lat, że jednak dało się udowodnić, mimo że stare pokolenia uznawały to za bajdy... Chociaż zazwyczaj, jak pokazuje historia, jest odwrotnie, lecz są i przypadki takie, jak opisałem. Wracając do duszy - nie udowodnię i raczej nikt tego nie zrobi na płaszczyźnie teologii, że dusza istnieje. Mogę jedynie rozważać to, jak i wiele innych zagadnień. Temu, między innymi, poświęcam własne filozofowanie... Niestety, nie mam zbyt wielu słuchaczy...

3. "Bo na tyle boi się śmierci, że woli się oszukiwać, że dalej coś jest." Oszukiwać? Może i też, ale nie tylko oszukiwać\łudzić się. Woli wierzyć - a wiara prawdziwa nie jest oszukiwaniem siebie - jest twardo wyznawanym poglądem to się nie oszukuje. To złe słowo. Raczej powinno się użyć "trwa w czymś, co jest irracjonalne", o.

4. "A może nie jesteś tak bardzo religijny? Tylko po prostu wierzysz? To 2 różne sprawy. Jeśli jesteś religijny, nie patrzysz racjonalnie, czy obiektywnie na świat. Nie powinieś oceniać ludzi. Ale to nie przeszkadza ci w robieniu kariery, dokształcaniu się, czy byciu w czymś dobrym."

No cóż, patrząc tak obiektywnie, na ile obiektywnie się da, uważam się za osobę religijną. I bynajmniej nie odnosi się to do Kościoła - lecz do Boga i idei wiary. Także dlatego, że pielęgnuje religijne obrzędy, tradycje, kultywuje większość działań, jakie się ode mnie wymaga, mam być gorszy? Tylko dlaczego? Ja dostrzegam rzeczowe i konkretne błędy w praktycznie wszelkich wiarach i wyznaniach - mimo to trwam przy swoim. Czemu? Sporą dozę ma tu tradycja. Resztę można podpiąć pod "mema", chociaż ja wolę pojęcie "samospełnienie i samozadowolenie". Wierzyłbym, tak czy tak, jednakże na chwilę obecną, odczuwam potrzebę działania w ówczesnym, fizycznym życiu na rzecz teoretycznego przyszłego.

5. "Ona (wiedza) jest cały czas, trzeba ją tylko poznać." Niestety, to nieprawda, przynajmniej w moim przekonaniu. Wiedza jest i objawi się tam, gdzie człowiek ją "opracuje". Mylisz "wiedzę" z "pojmowaniem" i "poznaniem" - co do tego wstępnie mogę się zgodzić, że są nieograniczone. Ty natomiast przypisujesz wiedzy, która wszakże nie jest fizyczna, dotykalna (co prawda jest "przechowywana" w naszym mózgu, jednakże nie można jej przekazywać niczym plików w komputerze. Można za to ją przekazać poprzez...eh... "zasadzenie nasionka". Trochę dziecinne, ale jestem wymęczony i nie działam na rozsądnych obrotach), a ty traktujesz ją, jako, w pewien sposób, źródło, które jest zewnętrzne i z którego się czerpie...

Co do bloga - raz pisałeś, że wykpiwasz (może "wykpiewasz"- FF oznacza jako błąd) wszystkich, którzy wierzą mocno\są religijni. A teraz napisałeś:

"Nie mogę cię wykpić, bo mówisz z sensem. Nie mogę cię obrazić, bo wyjdę na idiotę."

No to jak to jest? Albo wszystkich, albo nikogo? Czyżbym był niechlubnym wyjątkiem, błędem pomiarowym, przeszkodą statystyczną? A rodzina? Tylko ona ma prawo do "błądzenia"?

Niemniej, żyj jak chcesz, ty nie potrzebujesz mnie, a ja nie potrzebuję Ciebie. Ty nie akceptujesz mnie, ja nie akceptuję Ciebie. Ty nie rozumiesz mnie, ale ja rozumiem Ciebie, mimo że nie akceptuję, acz oczywiście toleruję - wszak może coś dobrego z tego wyniknie. O ile dobro istnieje.

Nie twórzmy konfliktów przez wykpiwanie. Miejmy swoje poglądy, jednakże nie plujmy na siebie dlatego, że ja wierzę w istotę wyższą ode mnie, która ma wpływ na historię, przestrzeń, czas etc. a ty dlatego, że w to nie wierzysz. Tylko chyba tobie nie zależy na tym, żeby nie zostać wykpionym - wszakże ludzie nie są Ci do niczego potrzebni. Także moja potrzeba nie bycia wykpionym jest niczym i się nią nie przejmiesz. Tak jak, dajmy na to, pesymistyczną prognozą, 70 % ludzkości.

Jak ktoś się do Ciebie przyczepia z powodu twojej (nie)wiary to zafunduj mu kuksańca i pozdrowienia ode mnie. Nieważne kim by był. Oczywiście przyjaciół i rodzinę pomiń.

Diogenes, pies - Behemort

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...