10 znaków, że cykl idzie w złym kierunku:
Dziś zajmiemy się oznakami, że czytana przez nas książka, oglądany serial lub też seria filmów zmierza prostą drogą do piekła.
I że właściwie można przestać czytać, oglądać lub grać dla fabuły.
10) Zmartwychwstania:
Nagle okazuje się, że postacie od dawna uważane za zmarłe jednak gdzieś żyły, lub – co jeszcze gorsze – dochodzi do jakiegoś cudu, w wyniku którego przywracane są one do życia.
Zjawisko to najczęściej oznacza jedną z dwóch rzeczy. Po pierwsze: twórcy wzięli się za serię przerwaną lub uważaną do tej pory za definitywnie zakończoną, najczęściej śmiercią którejś z postaci, która zostaje wskrzeszona, bo uznano, że jest to niezbędny warunek udanego powrotu.
Po drugie: twórcy zauważyli, że poczytność cyklu znacząco spadła. Próbują więc ją ratować przywracając do życia dawno zmarłych, popularnych bohaterów lub uważanych za demonicznych, bądź budzących moralne wątpliwości antagonistów.
9) Boskie objawienia:
Są pierwszym symptomem nadciągającej zagłady.
Bohater żyje sobie jak nigdy nic, robiąc to, co bohaterowie robią zazwyczaj, aż tu nagle, około połowy serii, doznaje objawienia Istoty Wyższej lub (jeśli seria jest z gatunku science-fiction) Przyjaznych lub Tajemniczych Obcych.
Jeśli Objawienie nie nastąpiło zaraz na początku serii lub nie wynika w logiczny sposób z konstrukcji fabuły, jest ono bardzo złym znakiem. Oznacza najczęściej, że autor wyczerpał dotychczasową formułę swego dzieła. O ile Tajemniczy Obcy są jeszcze relatywnie niegroźni i najczęściej oznaczają zwykły filler (pochodzą trochę, pochodzą, pogadają zagadkami, pogadają, spakują manatki i sobie pójdą, zostawiając enigmatyczną naukę na przyszłość, by wrócić w następnym sezonie), tak boskie objawienie zwykle oznacza, że seria traci swą dotychczasową formułę i będzie teraz opowiadać o epickim queście w celu ocalenia świata oraz odwiecznej walce dobra ze złem.
Wyjątki od własnych reguł
Działa to w prosty sposób. Twórcy na początku cyklu informują o czymś widza, np. „wampir nie może wejść do domu niezaproszony”, „mag nie może zmienić się w coś, co byłoby cięższe lub lżejsze od niego”, „czarodzieje nie mają mocy wobec nikogo, kto zna ich prawdziwe imię”.
Następnie w serii okazuje się, że istnieje jednak ktoś, kogo te zasady nie dotyczą. Trzy tomy później nie dotyczą one już w praktyce nikogo.
Zjawisko to może oznaczać dwie rzeczy. Po pierwsze: jest to zakamuflowana forma inflacji mocy. Po drugie: twórcy zaczynają zapominać o tym, o co w ich dziele chodziło i zwyczajnie rozluźniają dyscyplinę.
7) Inflacja mocy
Inflacja mocy to zjawisko polegające na tym, że potęga: magiczna, technologiczna, militarna etc. stopniowo, wraz z rozwojem serii dewaluuje się, a postacie zdobywają coraz większe możliwości. Do tego stopnia, że to, co początkowo było granicznymi, ultymatywnymi technikami, w końcu zostaje albo zapomniane, albo staje się powszechnym elementem tego świata.
Przykładowo: dziewięć, siedem i trzy pierścienie władzy zostają wydobyte na światło dzienne. Następnie zostanie wykuty lub odnajduje się jeszcze jeden ich komplet, potem kolejny. Do tego po świecie zaczynają biegać ludzie z pierścieniami pomniejszymi. W końcu rusza seryjna produkcja pierścieni rządzących, zostają opracowane pierścienie już nie jedyne, a zerowe, a być może nawet ujemne.
Nazgule się mnożą, pojawiają się najpierw białe, a potem jeszcze czerwone, niebieskie i zielone upiory pierścieni, a z czasem także superupiory i arcyupiory zasuwające w całych batalionach.
Inflacja mocy zazwyczaj oznacza, że autorzy mają coraz większe trudności z wymyślaniem przygód bohaterom, tak więc działają na zasadzie „silny, silniejszy, najsilniejszy”.
Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.