Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138773

Dlaczego warto było grać w gry komputerowe?


muszonik

491 wyświetleń

Pewnie wszyscy w czasach szkolnych mieliście to samo: graliście w gry komputerowe, a rodzice narzekali „to ci się w życiu nie przyda!”, „co z tego będziesz miał”, „a zarobisz na tym jakieś pieniądze”? „Zajmij się lepiej nauką”.

Nie wiem jak u was, ale u mnie jak zwykle w takich okolicznościach wyszło na moje.

Pomijając już fakt, że jak do tej pory w moim życiu kompetencje nabyte w trakcie oglądania anime, grania w gry komputerowe oraz współtworzenia serwisów internetowych okazały się pożyteczniejsze, niż te wyniesione ze studiów widać jedną rzecz. Granie w gry komputerowe daje pewne umiejętności. Jedną z nich jest bazowe zrozumienie zasad, jakimi rządzi się współczesny świat. Kompetencje te przydają się przy zarabianiu pieniędzy. I jak się okazuje są nieczęste.

Historia, nie tak odległa w czasie:

Firmę CD-Project znają wszyscy. Pewnie część z Was kojarzy też fakt spółka notowana jest na giełdzie.

Ciekawe rzeczy wokół CD-Projectu zaczęły dziać się jakieś 2-3 tygodnie temu, gdy analitycy mBanku obniżyli firmie rekomendację z „Kupuj” na „Sprzedaj”. To poważny sygnał alarmowy, ale ważniejsze było to jakimi argumentami się posłużyli.

Otóż: jednym z głównych powodów dla których podjęto tą decyzje był brak rezerw na zakup surowców, który mógłby poważnie zaszkodzić firmie np. w wypadku drastycznej podwyżki cen węgla lub stali (bowiem jak wiadomo węgiel i stal są niezbędnie potrzebne podczas pisania gier komputerowych). A już dystrybucja cyfrowa bez nich zupełnie nie jest w stanie istnieć, węgla bowiem używają kowale wykuwający ze stali zera i jedynki używane do kodzenia.

A przynajmniej państwo Analitycy tak sobie to zapewne wyobrażają.

Ludzie poczytali rekomendację, poczytali, pośmiali się, puknęli się w głowy i pomimo krótkiego spadku kurs rósł jak wcześniej. Rósł, aż firma wyceną zrównała się z akcjami Energi. Wówczas to prasa branżowa wypełniła się artykułami w rodzaju „Elektryczny gigant mniej wart niż producent gier komputerowych”.

Artykuły te bynajmniej nie oznaczały nic dobrego, tym bardziej, że dla wielu ludzi gra komputerowa to nadal Pacman (czytany fonetycznie). Temat bardzo szybko podjął też TVN Biznes. Tak więc spora ilość inwestorów oglądając telewizję zobaczyła co się dzieje, popatrzyła na obie firmy, pomnożyła cenę jednostkową przez liczbę akcji i stwierdziła „faktycznie”.

Jak dla mnie to dość naturalne. Koniec końców która spółka powinna być droższa? Producent prądu z peryferyjnego kraju na uboczu Europy, czy firma o światowym zasięgu? Taka, która ma ambicje konkurować z największymi, światowymi potentatami, czy taka, która owych szans nie ma i nigdy mieć nie będzie. Bo powiedzmy sobie szczerze: o ile w to, żeby CD Project za te pięć lat był w stanie wejść do trójcy największych producentów gier komputerowych na świecie, jak Kiciński palną w jednym z wywiadów, to ja nie wierzę. Ale jakieś tam, minimalne szanse na to, by koniec końców stanąć obok Activision i EA, deklasując Konami (bo powiedzmy sobie szczerze: rola Japończyków w światku gier powoli się kończy) istnieją. Ba! Może nawet dorówna EA, jeśli znów wybiorą piekarza na prezesa.

Energa natomiast nigdy nie będzie porównywalna do (dajmy na to) General Electric.

Na jej niekorzyść przemawia też fakt, że firma ta w niedługim czasie będzie musiała sfinansować rządowe rozdawnictwo, czy to bezpośrednio (jako spółka w dużej mierze należąca do Skarbu Państwa), czy to pośrednio, kupując węgiel po cenie dwukrotnie wyższej od rynkowej.

O tym, że ewentualny koszt jej rozwoju jest wielokrotnie wyższy niż w wypadku CD Project nie będę wspominał. Zrobienie porządnej gry w stylu CD Project to koszt rzędu 300 milionów złotych. Zrobienie pojedynczego bloku elektrowni węglowej w stylu Energi: 6 miliardów. Gra zwraca się kilka tygodni. Elektrownia węglowa: dziesięciolecia.

Ale dla wielu było to „Producent Pacmana (czytane fonetycznie) droższy od producenta prądu”.

Czyli bańka spekulacyjna.

Trzeba uciekać.

 

O tym co z tego wynikło na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...