Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138765

Grimgar z fantazji i flejma:


muszonik

449 wyświetleń

Jest sobie anime. Nazywa się Grimgar of Fantasy and Ash i jest to takie SAO, tylko dobre. Fabuła jest prosta: mamy zmyślony świat, a w nim grupę bohaterów, którzy, startując na pierwszych poziomach muszą jakoś sobie dać radę z życiem. Drużyna mierzy się też ze wszystkimi problemami początkującej ekipy RPG. W skrócie: jest to opowieść o newbie.

Co ciekawe anime to wywołuje ogromną ilość kontrowersji i dyskusji, trafiając pod ostrzał doświadczonych cRPG-owców. Ostrzał pod tytułem „O nOOby lamią”.

Wpis będzie poświęcony rozprawieniu się z częścią tych poglądów.

Między Nashkel, a Beregostem, czyli o założeniach fabularnych:

Nie jest powiedziane, czy świat Grimgar of Fantasy and Ash jest kolejnym MMO, do którego wciągnęło ludzi, jak w SAO czy Log Horizon, czy też raczej jest to prawdziwy świat i opowieść w rodzaju „co by było, gdyby gry były naprawdę”. W każdym razie: śmierć jest prawdziwa, a bohaterowie startują „na pierwszym poziomie”, pod wieloma względami przeżywając przygody gracza dopiero zapoznającego się z grą.

Jeśli graliście w Baldur’s Gate to znacie ten moment: jest to okres, który odpowiada wędrówce do kopalni żelaza w Nashkel i być może odskoczni w stronę Twierdzy Gnolli. Okres ten jest bardzo charakterystyczny: bohaterowie mają między 4, a 15 punktami życia, a większość potworów zadaje obrażenia rzędu 1k6-1k8 (czyli jest w stanie zabić wiele postaci pierwszym ciosem nawet bez krytycznego trafienia). Co więcej członkowie naszej drużyny nie posiadają jeszcze żadnych lub prawie żadnych umiejętności specjalnych, ani nie znają prawie żadnych czarów, nie są jeszcze w pełni wyposażeni, do kompletu przedmiotów (nawet takich niemagicznych) trzeba się dopiero dochrapać. Podobnie jak trzeba skompletować sześcioosobową drużynę.

Jeśli do tego ktoś nie wie, że przy drodze do Nashkel w zasadzce czatują dwa ogryliony, na trasie do gospody „Pod pomocną dłonią” czai się ogr oraz gdzie grasują bazyliszki, to wpakować można się naprawdę nieprzyjemnie.

Tak więc człapie się z miejsca na miejsce, unika silniejszych przeciwników i zabija gibberlingi, zbierając kolejne, bezwartościowe korale rogowe i chalcedony.

„Grimgar of Fantasy and Ash” wychodzi z podobnych założeń, tylko stawia pytanie: „Co byłoby, gdyby gra była rzeczywistością”. I założenie to realizuje tak, że powstaje z tego dobre anime.

To ty nie wiesz gdzie leży Zbroja z Anghega” czyli o reakcji widzów:

Generalnie widzów Grimgar of Fantasy and Ash podzielić można na dwie kategorie. Pierwsza, jak ja to ludzie, którym anime to się podobało. Osobiście uważam, że gdyby trafiły mi się jeszcze 2-3 takie serie pod rząd, to odzyskałbym wiarę w Japończyków, więc łatwo zgadnąć do której grupy należy mnie zaliczyć.

Reakcja drugiej grupy, której jak łatwo zgadnąć anime to się nie podobało jest... Dziwna... Brzmi ona:

„Lamy nie potrafią zabić jednego goblina, a łuczniczka mało nie trafiła swojego kumpla strzałą! To ona nie jest min/max? Lool! Noobs! Farmią gobliny! To oni nie wiedzą, że trzeba robić fastgrow na Bhaal’u?”

W mniej ostrych wypadkach widzowie oburzają się, że drużyna ma problemy z zabijaniem owych goblinów i nie wyruszyła jeszcze do walki z Czarnym Władcą. Zamiast tego zajmuje się takimi problemami jak: jak związać koniec z końcem, nie dać się zabić oraz jak dogadać się z nowymi członkami zespołu.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...