Są utwory, które trzeba poznać i książki, które wypada przynajmniej raz w życiu przeczytać. O trylogii Władca Pierścieni Tolkien każdy słyszał. To nie tylko jeden z najsławniejszych tytułów fantasy, to jedno z tych dzieł o których wie się niezależnie od tego w jakim gatunku się lubujemy. Poniżej przedstawiamy recenzję pierwszego tomu rozpoczynającego niezwykłą przygodę - "Bractwo Pierścienia", gorąco zachęcając do lektury, bądź do przypomnienia sobie owej niezapomnianej trylogii.
J.R.R Tolkien zabiera czytelnika po raz kolejny do Śródziemia, rozwijając wątek magicznego przedmiotu Pierścienia, który trafił w ręce hobbita imieniem Bilbo Baggins - bohatera książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem". Jak się okazuje niegdyś należał on do Saurona - ucieleśnienia czystego zła, zdolnego pogrążyć w mroku nie tylko krainy Śródziemia, ale i cały świat. Niegdyś pokonany wróg znowu rośnie w siłę i jedyne, czego mu trzeba, by powrócić w pełni chwały, to utracony skarb. Przedstawiciele ras zamieszkujących owe ziemie decydują, że Pierścień należy zniszczyć, jest on zbyt niebezpieczny, a w niewłaściwych rękach mógłby doprowadzić wszystkich do zguby. Nie można też dopuścić, by trafił w ręce Saurona, a jedynym miejscem gdzie można zniszczyć przeklęty przedmiot jest Góra Przeznaczenia położona w Mordorze, siedzibie złych mocy. Do tego niebezpiecznego zadania zostaje wybrany niepozorny hobbit Frodo, a w jego wyprawie wspierać go będą nie tylko przedstawiciele własnej rasy, ale również elf, krasnolud oraz ludzie. Łuki, miecze oraz magia, a także własny spryt. Czy to wystarczy by wypełnić misję? Czy członkowie Drużyny Pierścienia zapomną o toczących ich rasy waśniach i zjednoczą się w obliczu zagrożenia? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań odnajdziemy w pierwszym tomie trylogii Władca Pierścieni, którego akcja skupia się na formowaniu grupy i pierwszych przeciwieństwach na jakie trafią dzielni śmiałkowie.
Świat i wykreowana przez autora historia ujmują czytelnika pod wieloma względami. Jeżeli zachwyciliście się ekranizacją, prawdopodobnie pokochacie książki. Przede wszystkim należy zauważyć, że porównując do "Hobbita", "Władca Pierścieni" przeznaczony jest dla dojrzałego czytelnika. Zniknęła prostota cechująca powieści dla młodszych, zastąpiona złożonymi relacjami, nie tylko tymi między bohaterami, ale także pomiędzy poszczególnymi rasami i krainami. Pomimo iż nadal poruszamy się w świecie, gdzie podział no Dobro i Zło zdaje się być widoczny na pierwszy rzut oka, nie raz damy się zwieść na manowce i przekonamy się, że nie każdy czyn idzie łatwo przypisać do jasnej, bądź ciemnej strony. Tolkien poprzez dawne tradycje w nowej, fantastycznej odsłonie oraz niezwykłe przygody przedstawia czytelnikowi prawdy i ponadczasowe wartości.
Skoro już o bohaterach mowa należałoby wspomnieć o tytułowym Bractwie/Drużynie Pierścienia, choć to nie jedyni warci uwagi bohaterowie. Hobbici Frodo, Sam, Pippin i Merry, czarodziej Gandalf, krasnolud Gimli, elf Legolas, Boromir z Gondoru i tajemniczy Obieżyświat - Aragorn to postacie wyraziste i dopracowane pod każdym względem, a zestawienie ich wszystkich w jednej grupie sprawia, że czytelnik nie tylko jest świadkiem konfliktów będących wynikiem owej różnorodności, ale i przełamywania zakorzenionych w każdym człowieku uprzedzeń oraz narodzin więzi tak silnych, że nie jest w stanie ich zniszczyć nawet groźba utraty tego co mamy najcenniejsze - życia.
Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze