Skocz do zawartości

Wysypisko

  • wpisy
    257
  • komentarzy
    146
  • wyświetleń
    62993

Bractwo Pierścienia - początek przygody wszechczasów


Artius

627 wyświetleń

Są utwory, które trzeba poznać i książki, które wypada przynajmniej raz w życiu przeczytać. O trylogii Władca Pierścieni Tolkien każdy słyszał. To nie tylko jeden z najsławniejszych tytułów fantasy, to jedno z tych dzieł o których wie się niezależnie od tego w jakim gatunku się lubujemy. Poniżej przedstawiamy recenzję pierwszego tomu rozpoczynającego niezwykłą przygodę - "Bractwo Pierścienia", gorąco zachęcając do lektury, bądź do przypomnienia sobie owej niezapomnianej trylogii.

20150707_161620.jpg

J.R.R Tolkien zabiera czytelnika po raz kolejny do Śródziemia, rozwijając wątek magicznego przedmiotu Pierścienia, który trafił w ręce hobbita imieniem Bilbo Baggins - bohatera książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem". Jak się okazuje niegdyś należał on do Saurona - ucieleśnienia czystego zła, zdolnego pogrążyć w mroku nie tylko krainy Śródziemia, ale i cały świat. Niegdyś pokonany wróg znowu rośnie w siłę i jedyne, czego mu trzeba, by powrócić w pełni chwały, to utracony skarb. Przedstawiciele ras zamieszkujących owe ziemie decydują, że Pierścień należy zniszczyć, jest on zbyt niebezpieczny, a w niewłaściwych rękach mógłby doprowadzić wszystkich do zguby. Nie można też dopuścić, by trafił w ręce Saurona, a jedynym miejscem gdzie można zniszczyć przeklęty przedmiot jest Góra Przeznaczenia położona w Mordorze, siedzibie złych mocy. Do tego niebezpiecznego zadania zostaje wybrany niepozorny hobbit Frodo, a w jego wyprawie wspierać go będą nie tylko przedstawiciele własnej rasy, ale również elf, krasnolud oraz ludzie. Łuki, miecze oraz magia, a także własny spryt. Czy to wystarczy by wypełnić misję? Czy członkowie Drużyny Pierścienia zapomną o toczących ich rasy waśniach i zjednoczą się w obliczu zagrożenia? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań odnajdziemy w pierwszym tomie trylogii Władca Pierścieni, którego akcja skupia się na formowaniu grupy i pierwszych przeciwieństwach na jakie trafią dzielni śmiałkowie.

Świat i wykreowana przez autora historia ujmują czytelnika pod wieloma względami. Jeżeli zachwyciliście się ekranizacją, prawdopodobnie pokochacie książki. Przede wszystkim należy zauważyć, że porównując do "Hobbita", "Władca Pierścieni" przeznaczony jest dla dojrzałego czytelnika. Zniknęła prostota cechująca powieści dla młodszych, zastąpiona złożonymi relacjami, nie tylko tymi między bohaterami, ale także pomiędzy poszczególnymi rasami i krainami. Pomimo iż nadal poruszamy się w świecie, gdzie podział no Dobro i Zło zdaje się być widoczny na pierwszy rzut oka, nie raz damy się zwieść na manowce i przekonamy się, że nie każdy czyn idzie łatwo przypisać do jasnej, bądź ciemnej strony. Tolkien poprzez dawne tradycje w nowej, fantastycznej odsłonie oraz niezwykłe przygody przedstawia czytelnikowi prawdy i ponadczasowe wartości.

Skoro już o bohaterach mowa należałoby wspomnieć o tytułowym Bractwie/Drużynie Pierścienia, choć to nie jedyni warci uwagi bohaterowie. Hobbici Frodo, Sam, Pippin i Merry, czarodziej Gandalf, krasnolud Gimli, elf Legolas, Boromir z Gondoru i tajemniczy Obieżyświat - Aragorn to postacie wyraziste i dopracowane pod każdym względem, a zestawienie ich wszystkich w jednej grupie sprawia, że czytelnik nie tylko jest świadkiem konfliktów będących wynikiem owej różnorodności, ale i przełamywania zakorzenionych w każdym człowieku uprzedzeń oraz narodzin więzi tak silnych, że nie jest w stanie ich zniszczyć nawet groźba utraty tego co mamy najcenniejsze - życia.

Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Dziwnego? Nic, ale fakt że piszesz o pozycji którą wszyscy miłośnicy fantastyki (nawet tacy niedzielni) znają, przy tym nie wprowadzając do dyskusji czegokolwiek nowego. Jako ćwiczenie może spoko, ale raczej do szuflady. Felieton czy analiza jest o wiele ciekawsza do czytania i o wiele bardziej pasowałaby do tak znanej pozycji.

  • Upvote 1
Link do komentarza

KZTK jako blog zajmuje się recenzowaniem książek oraz okazjonalnie relacjami z wydarzeń, w których mieliśmy przyjemność wziąć udział, więc nie rozumiem Twojego zdziwienia. Czy to, że coś jest znane, powoduje, że nie można o tym napisać? W takim wypadku powinniśmy "olać" klasykę i skupić się na czymś innym, bo i tak każdy już to zna? Z resztą założenie, że każdy czytał trylogię jest jak najbardziej błędne. Wiele osób poprzestało na obejrzeniu ekranizacji i jeżeli choć jedna z nich, po przeczytaniu recenzji skusi się na lekturę - osobiście będę bardzo zadowolona i w zupełności mi to do szczęścia wystarczy.

Wracając do felietonów i analiz, może i byłaby to nieco atrakcyjniejszą forma, pozwalająca na szerszą dyskusję, ale na chwilę obecną skupiamy się na recenzjach, chcąc przedstawić jak najwięcej wartych lektury książek oraz podpowiedzieć, których tytułów należy unikać.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@up

Gdyby ta recenzja była ciekawsza niż standardowe wypunktowanie co gra i nie gra, to bym się nie czepiał. Można promować lektury w dużo przystępniejszy sposób.

I wiem że nie każdy czytał, wcale tego nie zakładam, dlatego zaznaczyłem że chodziło mi miłośników gatunku.

W takim wypadku powinniśmy "olać" klasykę i skupić się na czymś innym, bo i tak każdy już to zna?

Wręcz przeciwnie, ale pisać o niej ciekawie, a nie jak o kolejnej książce z Biblioteczki Lidla.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Recenzja, jako pewna określona forma wypowiedzi składa się z oceny i analizy dzieła. Można by to skrócić do wspomnianego przez Ciebie wypunktowania i napisania kilku słów, podoba/ nie podoba się. Wydaje mi się, że określenie powyższej recenzji mianem "standardowego wypunktowania" jest nieco krzywdzące. Pomimo ograniczeń, jaką narzuca wybrana przez nas forma pisania o książkach, starałam się oddać sentyment jaki żywię do dzieł pana Tolkiena, jednocześnie przybliżając temat tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zapoznać się z jego dziełem. Dla miłośników gatunku powyższa recenzja może stanowić miłe przypomnienie i okazję do podzielenia się własnymi wrażeniami po lekturze, do czego z resztą gorąco zachęcam.

Swoją drogą co masz do Biblioteczki Lidla, czy nawet tanich książek z Biedronki - idąc dalej tym tropem? Książki w przystępnych cenach, nawet w jeżeli nie najładniejszych wydaniach, chyba jedynie zasługują na poklask, bo kultura staje się bardziej dostępna nawet dla osób, które mają niewiele pieniędzy, albo po prostu wolą je przeznaczać na inne rzeczy/cele.

A jeżeli chodziło Ci o informacje umieszczane w gazetkach powyższych sklepów, to w żaden sposób nie można ich zakwalifikować jako recenzje, więc porównanie jednego z drugim jest co najmniej dziwne...

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...