Radwańskiej droga w dół
Sezon zaczął się dobrze ? występ w Pucharze Hopmana i wygrana (wspólnie z Janowiczem). Dobry i wygrany pojedynek z Sereną Williams. Nawiązanie współpracy z Martiną Navratilovą, które budziło nadzieje na wygrany Szlem. W końcu. Już od dawna komentatorzy, fani i znawcy tenisa sugerowali, że dołączenie do sztabu trenerskiego uznanego praktyka może pomóc Radwańskiej. Wydawało się, że Navratilova to dobry wybór, wszak to legenda tenisa. Jak wyszło, teraz już wiemy.
Dobra passa Radwańskiej zaczęła się w Australii i tam się też bardzo szybko skończyła. W tym sezonie Polka tylko raz (RAZ!) zdołała obronić, jak dotychczas, punkty. Dodajmy, że miało to miejsce podczas turnieju w Katowicach, którego obsada nie imponowała nazwiskami ze ścisłego topu rankingu WTA. Poza tym i tak wszyscy oczekiwali końcowego triumfu. Półfinał przyjęto z niedosytem. Niestety jak się okazuje to najlepszy występ Radwańskiej w tym sezonie (nie licząc Hopmana).
Od 2011 roku Radwańska nie wypadła poza czołową 8 rankingu. Obecnie jest 14., ale jeśli nie zacznie wygrywać i bronić zdobytych rok wcześniej punktów, droga w dół się nie skończy. Na razie niestety nic nie wskazuje na odwrócenie trendu. Wcześniej Polce zarzucano, że nie potrafi wygrywać z czołowymi tenisistkami rankingu ? Williams, Azarenką, Sharapovą. Dużo w tym prawdy, bo choć Radwańska ma na koncie zwycięstwa z wyżej wymienionymi, to ogóle statystyki starć nie wyglądają dobrze. Pół biedy, że wcześniej Polka nie potrafiła wygrywać z kilkoma zawodniczkami, teraz nie jest w stanie pokonać tenisistek z 3. czy 4. dziesiątki. Tenisistki, z którymi zawsze wygrywała, w tym sezonie okazały się nie do przejścia. To ogromny spadek formy, mimo że ranking WTA jeszcze tego nie odzwierciedla.
Współpraca z Navratilovą miała dodać grze Agnieszki agresji, większej mocy, przejmowania inicjatywy. Rzeczywiście można dostrzec w meczach, że jest więcej ?ryzykowania?, więcej tenisa siłowego, więcej ataków. Problem jest taki, że oprócz sporadycznych akcji kończy się to stratą punktu, a dodatkowo zgubiono gdzieś w tej przebudowie gry największy atut Radwańskiej ? regularność i mało błędów niewymuszonych. Efekt jest żałosny. Okazało się, że ojciec tenisistki miał trochę racji, będąc niechętnym współpracy z Navratilovą. Być może, gdyby Amerykanka mogła bardziej zaangażować się w treningi, przyniosłoby to dobry rezultat. Niestety prace stanęły w pół drogi i nie mam ani agresywnej gry, ani żelaznej defensywy. Teraz nie ma niczego oprócz niebywałej intuicji i finezji, które niemal w każdym meczu można zaobserwować w spektakularnych, ale pojedynczych zagraniach. To wystarczy by na chwilę zachwycić publikę, do wygrania meczu już nie.
Po porażce ze Szwajcarią w Pucharze Federacji Tomasz Wiktorowski zrezygnował z funkcji kapitana reprezentacji. Występ Polek taki sobie - Radwańska, która wcześniej właściwie w pojedynkę wywindowała Polskę do grupy światowej, okazał się w tegorocznym starciu niemal bezużyteczna. Sam Wiktorowski wybierając skład na mecze wybroniłby się z każdej początkowo kontrowersyjnej decyzji, mimo to zrezygnował. Zaraz papa Radwański zasugerował, że gdyby trener miał jaja, to opuściłby i sztab Agnieszki. Bez wątpienia w roli trenera Polki spisywał się dobrze, odkąd przejął stery po ojcu tenisistki. To przy nim osiągała największe sukcesy, ustabilizowała formę i pozycję w rankingu. Tak było do tego sezonu. Zgodzę się z papą Radwańskim, widocznie Wiktorowski już się wypalił. Wszak słaby występ reprezentacji, to wynik mizernej formy Agnieszki, a za tę to właśnie on bezpośrednio i osobiście odpowiada. Czas na zmiany. Wiktorowski był dobry, ale jak widać nie jest w stanie osiągnąć z Polką niczego więcej, więc trzeba szukać szans gdzieś indziej. Radwańska od dawna nie słucha rad ojca, dlatego też w wywiadach powtarza, że z Wiktorowskim nie ma zamiaru się rozstać. A on też nie wygląda, jakby się gdziekolwiek wybierał.
Teraz teoretycznie najbardziej owocna część sezonu ? turnieje na trawie z ulubionym Wimbledonem. Może w końcu Radwańska się zmobilizuje. Może pokaże dawną formę. Miejmy nadzieję. Choć chciałabym powiedzieć, że czekam na najstarszego szlema z niecierpliwością, to niestety obawiam się, że tegoroczna przygoda z Wimbledonem skończy się nadzwyczaj wcześnie. Oby nie!
2 komentarze
Rekomendowane komentarze