Skocz do zawartości

ArryBlog

  • wpisy
    47
  • komentarzy
    320
  • wyświetleń
    39315

Space operowy ciąg dalszy, czyli Mass Effect 2


Arry

865 wyświetleń

Uwaga, tekst ten zawiera spoilery dotyczące zakończenia pierwszej części gry, więc czujcie się ostrzeżeni!

MassEffect2_cover.PNG

Pomimo pewnych wad, Mass Effect okazał się niemałym sukcesem, zatem nic dziwnego, iż podjęto decyzję o kontynuacji. Tym razem pod szyldem EA.

Zwycięstwo nad gethami, Sarenem oraz Suwerenem zapewniło Shepardowi status bohatera. Niemniej, pomimo wszelkich naocznych dowodów, rządzący mają daleko i głęboko zagrożenie czające się gdzieś poza galaktyką i ostrzeżenia dzielnego komandora i zupełnie jak większość ludzkich polityków dnia dzisiejszego dbają jedynie o następne wybory wink_prosty.gif

Zatem, zamiast walczyć ze Żniwiarzami, Shepard zostaje wysłany na misję zwiadowczą w pobliże przestrzeni gethów, aby zapobiec potencjalnej inwazji syntetyków. Oczywiście na patrolu dochodzi do dramatycznych wydarzeń, które doprowadzają do najbardziej nieoczekiwanego sojuszu...

Szczerze mówiąc, gdy zobaczyłem jak Shepard ginie, to poczułem się jakbym dostał mokrą szmatą w twarz. Po jakiego grzyba była w takim razie dramatyczna scena z jedynki, w której wszyscy myśleli, że Shepard nie żyje, a on niczym wielki heros wyszedł cało z całej zadymy?

W każdym razie, dwa lata później, znikają całe ludzkie kolonie, a oczywiście jedyną osobą, która może odkryć co się dzieje, i zakończyć ten proceder, jest Shepard. Tym razem wspierany przez Cerberusa (z którym, jakby nie patrzyć walczył w jedynce). Oczywiście pojawiają się pytania dlaczego współpracować z tymi złymi itd. Niestety scenarzyści nie tylko dość marnie sobie radzą z wytłumaczeniem motywów współpracy, to jeszcze nie ma możliwości wypięcia się na naszych sojuszników.

Pod względem technicznym produkcja trzyma wysoki poziom. I jakkolwiek widać już trochę upływ czasu, to grafika nadal jest ładna.

Muzyka, według mnie nie jest tak dobra jak w jedynce, ale mimo jest mocnym elementem tej produkcji. Dźwięki brzmią dobrze i nie zauważyłem żadnych problemów.

Rozgrywka w założeniach jest taka sama jak w poprzedniej części. Nadal sterujemy Sheparem z widoku trzeciej osoby. Nadal poruszamy się z dwoma towarzyszami na misję. Nadal jest koło dialogowe i wybory moralne. Tym co różni dwójkę od jedynki są szczegóły. A tych trochę jest.

Przede wszystkim okrojono rozwój postaci. Teraz mamy dosłownie kilka umiejętności rozwijanych do maksymalnie 4-go poziomu. Ograniczeniu uległ też ekwipunek, co prawda można poskładać sobie zbroję z różnych kawałków, ale z drugiej strony nie mamy do wybory modułów ulepszających broń, a samych giwer jest tylko kilka rodzajów, które nie mają ponadto kilku poziomów. W ogóle to jakich rodzajów broni będzie można użyć zależy od naszej postaci. I tak może się okazać, że nasz biotyk czy kogo sobie tam wymarzymy posiada tylko pistolet i pistolet maszynowy...

Ale od początku. Można stworzyć nowego Sheparda, bądź importować postać z poprzedniej części. Import wysokopoziomowej postaci daje trochę początkowych bonusów i najprawdopodobniej trochę kasy(zależy ile miało się na koniec poprzedniej części). W przypadku nowego komandora tworzymy mu wygląd, albo wybieramy domyślny, a następnie możemy wybrać dowolną z sześciu klas postaci, co dzieje się także po imporcie, i następnie wypełniamy kwestionariusz odnośnie naszych działań w jedynce, tzn. czy rada przeżyła, czy Wrex zginął itd. Postać importowana ma już wypełniony kwestionariusz.

Osobiście zaimportowałem mojego Sheparda z jedynki myśląc, że gra posprawdza co porobiłem tam ciekawego i się do tego dostosuje. No cóż... jeżeli chodzi o duże wydarzenia, jak wspomniana wcześniej rada, to sprawdziło się. Ale w przypadku już małych zdarzeń nie. Mój przykład to zdarzenie z Conradem Vernerem. Grałem umiarkowanym renegatem - czyli tym złym wkopać, jak ktoś podskakuje to kula w łeb, ale niektóre sytuacje, w tym wspomnianego Conrada, rozwiązywałem za pomocą opcji dialogowych idealisty. W dwójce sprawdziło mi, że miałem wyższego renegata i bam. Okazuje się, że biednego Vernera mój Shepard zastraszył, czyli miała miejsce sytuacja, która nie miała miejsca...

ss-014.jpg

System moralności został zmodyfikowany w ten sposób, że podejmując jakieś działania nie dostajemy bonusu do maksymalnej wartości danej moralności, pozwalającej nam jeszcze bardziej rozwinąć urok/zastraszanie, ale punkty, które otrzymujemy są rzeczywistym urokiem/zastraszaniem i nie trzeba dodatkowo dokupywać odpowiednich umiejętności.

Ponadto zastosowano rewelacyjny system przerwań. Gdy w czasie dialogu pojawi się niebieski bądź czerwony znaczek można nacisnąć odpowiadający przycisk myszy, co spowoduje, że nasz komandor przerwie wypowiedź osobnika i np. wypchnie go przez okno - oczywiście dając nam spory bonus do odpowiedniej opcji moralnej.

Odnośnie moralności jeszcze trochę. Uważam, że niekiedy bycie badassem w tej grze jest mało zdroworozsądkowe i nie tak rzadko musiałem odwoływać się do opcji miłego człeka, bo zastosowanie tej drugiej opcji dialogowej potencjalnie pakowało mnie w przyszłości w jeszcze większą kabałę. Ogólnie, bycie gościem, który nie boi się użyć twardych argumentów, aby osiągnąć swój cel, tak. Bezmyślna eksterminacja wszystkiego co się rusza, nie. A niestety częściej wybieranie czerwonej opcji dialogowej skutkowałoby tym drugim scenariuszem.

Następną zmianą in minus, według mnie, jest zmiana sposobu walki. Zamiast systemu przegrzewania się dostajemy elementy chłodzące, które zużywają się, gdy broń strzela. Dziwnym trafem działa to dokładnie tak samo jak magazynki z amunicją w znacznej części strzelanin. Mój wniosek. Twórcy zamiast dopracować system walki, który był ciekawy w założeniu, odróżniał ME od innych shooterów, ale miał pewne wady w wykonaniu, poszli na łatwiznę. A szkoda.

me2review-1.jpg

Eksploracja kosmosu uległa także zmianom. Teraz nie ma już mako. Zamiast tego fajnego w założeniu, ale koszmarnego w wykonaniu pojazdu jest skan planet, na które wysyła się sondy i tak odkrywa misje oraz pozyskuje zasoby, które można wykorzystać na ulepszenia naszej postaci, statku i towarzyszy. Pomysł całkiem fajny, problemem jest to, że myszką strasznie niewygodnie się macha po tych wszystkich planetach. Podejrzewam, ze na padzie może być to co nieco prostsze i wygodniejsze. Niemniej oceniam grę z punktu widzenia PCtowca.

Odnośnie sterowania na PC. Teraz za "akcję" odpowiada spacja. Zatem mamy strzałki ruchu, spust, reload i spację od wszystkiego innego. Ok, trochę przesadzam, ale z początku czułem się jakbym grał w grę dla ludzi, który nie potrafią ogarnąć więcej jak 8 przycisków na klawiaturze.

Mocną stroną produkcji są towarzysze. Jest ich naprawdę sporo i postawiono duży nacisk na interakcję z nimi. Niektórzy złośliwi twierdzą, że scenariusz Mass Effect 2 można streścić bardzo popularną wśród cRPGowców wypowiedzią "Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę." Nie uważam jednak, aby to był słaby punkt dwójki. Każdy z towarzyszy ma dużą misję "recruitingową", trzeba z nim przebyć kilka rozmów, a następnie można wykonać misję, która ma w jakiś sposób zapewnić lojalność danego towarzysza wobec Sheparda.

Oprócz tego mamy dość sporo misji pobocznych, z czego dużym plusem jest to, że nie odbywają się one w powtarzalnych lokacjach jak to miało miejsce w jedynce i nie wszystkie są oparte o schemat wejdź-zabij wszystko-wyjdź.

No i jeszcze gdzieś po drodze przewija się wątek główny.

Oprócz tego wszystkiego, zamiast mini gierki w "żabki przechodzące przez ulicę" przy otwieraniu sejfów i skrzynek, mamy mini gierkę w elektroniczne memory, gdzie trzeba dopasować do siebie kilka par obrazków symbolizujących różne elementy elektryczne, choć nie wiem jak zwieranie ze sobą mas miałoby pomóc w obejściu zabezpieczeń sejfu, ale to takie dywagacje ;)

Drugą gierką deszyfrującą jest zabawa w wybieranie pasujących elementów kodu z pośród płynących po ekranie prostokątów (jak na obrazku niżej). Te mini gierki są znacznie mniej irytujące niż ich poprzedniczka.

419053-mass-effect-2-windows-screenshot-the-second-hacking-mini-game.jpg

Ostatnim elementem na jaki zwrócę uwagę jest polska lokalizacja. Lokalizacja, której przejście pod kuratelę EA a odsunięcie od CD-Projektu bynajmniej nie pomogło. O ile wszystko brzmi jeszcze w miarę, to już samo tłumaczenie niekiedy woła o pomstę do nieba.

Polski Idealista i Renegat z jedynki przemianowani na Prawość i Egoizm (?!). Niekonsekwencja w tłumaczeniu. Czy po prostu tłumaczenie mające niewiele wspólnego z tym, co dzieje się na ekranie (za przykład niech posłuży "Dziennik Quarian" przy którym akcja "Play" przetłumaczona została jako "Zagraj"). Wszystko to sprawiło, że o ile tłumaczenie i dubbing jedynki w sporej mierze uważałem za dorównujące a nawet przerastające oryginał, to w dwójce byłem bardzo zawiedziony, że nie da się bez kombinacji zmienić języka na angielski.

Podsumowując: Mass Effect 2 jest całkiem niezłym kawałkiem rzemiosła. Ma średnią fabułę główną i nawet dobre wątki poboczne. Posiada kilka fajnych patentów i rozwiązań oraz kilka takich, które skopano.

Ponadto RPGiem tego bym nie nazwał. Grą akcji z elementami RPG, tak, ale nie RPGiem.

Niemniej warto zagrać. Mi osobiście, pomimo mankamentów w ogólnym rozrachunku się podobało.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Największą zaletą ME 2 były możliowści wpłynięcia podczas rozmowy na przebieg wydarzeń. To znaczy poławiała się ikonka i nacikałeś przycisk, po czym Shepard strzelał w linkę i zwalał cały kontener na wrogów. W czasie rozmowy ! Wprowadzało to pewnego rodzaju dynamikę, która bardz mi się podobała.

Co mi się nie podobało, to uproszczony model amunicji ( serio, zbieramy tylko jakieś tam kartridże schładzające, a nie kule ? ) i brak granatów...

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...