Wypuszczając New52 i decydując się na reboot swojego dotychczasowo dorobku, DC dążyło do pozyskania nowych czytelników, jednocześnie nie odrzucając dotychczasowych wiernych fanów. Nie do końca jestem pewny jak udało się w drugim wypadku, ale jeśli chodzi o pierwszy przykład, to sam niżej podpisany zalicza się do osób złapanych w marketingową sieć, a duża w tym zasługa Egmontu... Może nie byłem totalnym ignorantem, jeśli chodzi o tytuły wydawane przez największego konkurenta, ale nigdy nie ciągnęły mnie kolejne kryzysy i między-wymiarowe awantury (jakby ciągłe skakanie w czasie Marvela było lepsze ). Zdarzało mi się czytać Batmana, Supermana nie trawię, a Ligę sprawiedliwych/Sprawiedliwości pamiętam jeszcze z antycznego czasopisma Mix Komix, jednak zawsze to Marvel grał u mnie pierwsze skrzypce, a od DC czytałem okazyjne miniserie lub oneshoty. Jednak sentyment do Ligi w połączeniu z uwielbieniem do rysunków Jima Lee sprawiły, że zaopatrzyłem się w pierwszy tom przygód Batmana, Flasha i reszty. Jako że była to porządna rzemieślnicza robota, na drugi tez się skusiłem, a teraz leży przede mną najświeższy trzeci album przygód Ligi sprawiedliwości.
Pierwsza odsłona Ligi Sprawiedliwych (Początek), było ciekawym ukazaniem formowania się nowej/starej ligi, kilku utarczek słownych między bohaterami i ostatecznym powstaniem JL. Kolejny tom przyniósł rozłamy i zgrzyty, ale też pogłębił relacje członków zespołu i ukazał, że nie są oni jedyni, a część super herosów, może tylko pretendować do miana członków Ligi Sprawiedliwości. Trzeci tom kontynuuje wątki z dwóch poprzednich, mamy więc ostatecznie uformowaną Ligę, która ściera się z pomniejszymi zagrożeniami, jak również musi zdecydować, czy rządzi w niej Batman i Aquaman. Prócz tego mamy oczywiście wątek romansowy między Wonder Woman i Supermanem, Cyborga szukającego własnego człowieczeństwa, jak również Flasha który nie do końca pogodził się z odejściem Green Lanterna. Prócz indywidualnych problemów naszym bohaterom zagraża inwazja z... Atlantydy. Z racji pochodzenia Aquamana staje się on pierwszym podejrzanym i reszta Ligi jakoś ignoruje, że Artur próbuje zażegnać konflikt. Nic to jednak, najpierw mamy klasyczne starcie wewnątrz-teamowe, a potem walkę z agresorem. Dodam tylko, że prócz Ligi mamy okazje pooglądać w akcji innych superbohaterów DC (tych mniej znanych). Ogólnie fabuła nie powala, aczkolwiek nie razi i stanowi klasykę superbohaterskich opowieści. Ogólnie Liga Sprawiedliwych z New52 nie poraża skomplikowaną intrygą, jej siłą są proste przyjemne historie, jak również relacje między superbohaterami.
Jeśli chodzi o graficzną stronę albumu, to wypada on bardzo przyzwoicie. Nieco zaniepokoił mnie brak nazwiska Jima Lee w śród rysowników, ale poprzednie tomy pokazały, że nie tylko moim ulubionym rysownikiem DC stoi Williams świetnie wypadł w Podróży Złoczyńcy, lekko tylko supportowany przez twórce Willd C.a.t.s. Z dawnej obsady pozostaje tylko scenarzysta, a dwóch kolejnych artystów to debiutanci w tej serii. Mimo to komiks wygląda bardzo dobrze. Rysunki są dynamicznie, kadry wypełnione, a nie przepełnione i czyta się to z prawdziwą przyjemnością. Mocną stroną komiksu są dużo kadry na pojedyncze strony, pełne detali, każdy z nich nadaje się na poster i chciałbym mieć go na ścianie. Tron Atlantydy, to podobnie jak Początek i Podróż Złoczyńcy uczta dla oka i warto te komiksy mieć, dla samych rysunków.
Liga Sprawiedliwych z New52 trzyma naprawdę równy poziom, nie są to komiksy przełomowe, ale czyta się je miło i naprawdę cieszą oko. To typowy komiks superbohaterski, zachęcam do niego zwłaszcza laików (mówię tu o wszystkich trzech tomach), bo łatwo wprowadzi was w świat DC i pomoże zdecydować czyje losy chcecie śledzić. Historia może i jest schematyczna, ale jeśli potraktujemy ją jak blockbuster, a nie arcydzieło na miarę Watchmen. Tron Atlantydy jest dobry, ma swój urok, może zadowolić ładną szatą graficzną, Egmont wykazał się również samą jakością wydania (co jest dla nich standardem). Odstrasza nieco cena, ale przy takiej jakości samego komiksu warto ją przemyśleć, dla kolekcjonerów pozycja obowiązkowa, dla laików świetne wejście w uniwersum, a dla innych... no cóż, może wam się ten tytuł spodobać. Jak dla mnie seria póki co nieźle się sprawdza i niech się trzyma poziomu lekkich historii bo nieźle jej to wychodzi. A kolejny czwarty już to JL kupie w ciemno, choć może uznacie za herezje, że kupuje te komiksy kosztem Trybunału Sów...
Liga Sprawiedliwości tom 3 Tron Atlantydy
Scenariusz/Rysunki: G. Johns/ I. Reis, P. Pelettier, T. S. Daniel
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: Twarda
Cena: 75 zł
Ocena (1-6): -
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze