Skocz do zawartości

Różności

  • wpisy
    17
  • komentarzy
    169
  • wyświetleń
    19493

Matura


Iselor

973 wyświetleń

Temat matur i studiów zawsze jest na czasie. Albo bowiem matury lada moment sie zaczną, albo jest tuż po nich. Albo zbliża sie rok akademicki. Mamy sierpień. Za chwilę studenci ruszą na uczelnie. Wciąż nie ucichły echa wyników ostatniej matury. W internecie można znaleźć artykuły w rodzaju:"Rocznik 1995 - najgłupszy od lat?". I mnóstwo pytań dlaczego poszło tak źle, dlaczego matury nie zdało az 30% absolwentów szkół średnich?

Nie ukrywam że tego typu teksty wprawiają mnie w zdumienie. Rocznik 1995 (ludzie młodsi ode mnie o 9 lat) nie są ani głupsi ani mądrzejsi od innych. To że 30% z nich matury nie zdało (głównie z matematyki) jest efektem: słabego nauczania, obowiązkowej matematyki, podobno wysokiego poziomu trudności z tejże oraz....przypadku.

Domyslam się, że być może część z Was zapłonęła oburzeniem, ponieważ zaatakowałem obowiązkową matematykę na maturze. Pozwólcie więc, że wyjaśnię jak wg mnie powinna wyglądać matura.

Obecnie obowiązkowyni przedmiotami są: język polski, matematyka oraz język obcy. Do kosza z tym.

Na maturze, którą ja bym zmodyfikował każdy zdawałby cztery przedmioty, ale tylko język angielski (pisemny i ustny) byłby przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich. Dlaczego angielski? To proste. Jest to najbardziej uniwersalny język świata, bez którego znajomości na poziomie chocby podstawowym cięzko funkcjonować, znaleźć pracę itd. To taki odpowiednik łaciny w średniowieczu. Człowiek z wykształceniem wyższym musi znać angielski choćby na poziomie podstawowym.

Co zresztą przedmiotów? Już piszę.

Wprowadziłbym coś co nazwałem roboczo modułami maturalnymi. Moduły byłyby dwa. Humanistyczny i matematyczno ? przyrodniczy.

Pierwszy obejmowałby:

- język polski (fegzamin pisemny i ustny)

- język obcy inny niż angielski (egzamin pisemny i ustny)

- historię

- WOS

- język łaciński i kultura antyczna

- wiedzę o tańcu

- geografię

- historię muzyki

- historię sztuki

- filozofię

Drugi obejmowałby:

- matematykę

- fizykę i astronomię

- chemię

-biologię

-geografię

-informatykę

Geografia znajduje się w obu modułach ponieważ oprócz zadań typowo matematycznych, na egzaminie znajdują się też zagadnienia związane z polityką.

Co dalej ? Uczeń wybiera moduł. Z modułu wybiera trzy przedmioty, które będzie zdawał razem z językiem angielskim. Oczywiście jeśli będzie chciał, może wybrać więcej przedmiotów z modułu. Dzięki takiemu rozwiązaniu ludzie będą mogli skupić się na tym, w czym są mocni i z czym wiążą swoją przyszłość. Uczelnie też, podczas rekrutacji nie będą musiały pisać że do studiowania danego kierunku trzeba zdać A, B i C tylko ?Moduł matematyczno ? przyrodniczy?. Matura w końcu nie straci na swym prestiżu. Będzie bowiem teoretycznie trudniejsza ponieważ obowiązkowe będą nie trzy a cztery przedmioty, ale będzie faktycznie pokazywała, że człowiek, który chce studiować kierunek X jest do tego przygotowany.

Jeszcze jedna uwaga na koniec. Nie umniejszajmy znaczenia uczelniom prywatnym. Rynek oraz zmniejszająca się liczba studentów sprawią, że przetrwają tylko te, których poziom będzie zbliżony lub równy państwowym. Reszta i tak upadnie.

To tyle na temat moich pomysłów nt. Matury. Dziękuję za lekturę i proszę o komentarze.

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Z tymi modułami, to trochę nietrafione. Twierdzisz, że wystarczyłoby zdać dowolne 3 przedmioty z danego modułu, by dostać się na studia? Więc wybieram biologię, geografię oraz, powiedzmy, chemię. Nie idę na studia, bo mnie, ani moich rodziców nie stać. Idę do pracy, co zajmuje mi ze 2-3 lata, w międzyczasie zmieniam zdanie na temat kierunku studiów (bo np w pracy, do awansu, mi się inny kierunek przyda) i chcę na studia informatyczne. I co teraz? W końcu mam odpowiedni moduł zaliczony, ale nijak to się ma do obranego kierunku, na który chcę aplikować.

Link do komentarza

Według mnie tak wielkie znaczenie matury jest błędem. Wszystko zależy od jednego egzaminu, a wszystkie lata spędzone w szkole nie mają żadnego znaczenia. To najbardziej kretyńskie rozwiązanie, jakie tylko można było wymyślić. Dodatkowo, zasady rekrutacji na studia powinny być IMO zupełnie inne.

Jeśli miałbym się odnieść do początku wpisu, to uważam, że obowiązkowa matematyka jest dobrym pomysłem i myślę, że matury nie powinien zdawać każdy, dlatego też poziom zadań z matematyki na poziomie podstawowym powinien być wyższy. Obecnie trzeba być idiotą, by nie zdać, bo samo przejrzenie kart ze wzorami w trakcie egzaminu wystarczy, by zyskać jakieś 50-70%. Tak, piszę to jako tegoroczny maturzysta.

Jeśli chodzi o rekrutację, widzę tylko dwa wyjścia. Pierwszym jest przywrócenie egzaminów na studia. Oczywiście nie mogę wypowiedzieć się na podstawie własnego doświadczenia, ale uważam, że taki sposób przyjmowania na studia jest naprawdę dobry. Ograniczy to też najbardziej irytujące mnie w trakcie rekrutacji zjawisko, czyli laureatów olimpiad, którzy mimo indeksu i 100% z matury, składają papiery na wszystkie możliwe uczelnie, zajmując miejsca innym. Drugim sposobem jest przyjmowanie na studia na podstawie zarówno matury, jak i świadectwa maturalnego, czyli ocen. Dzięki temu chodzenie do szkoły miałoby jakikolwiek sens, bo póki co jest go pozbawione. Sam chodziłem w trzeciej klasie tylko tyle, by nie być nieklasyfikowanym, zaś w drugim półroczu zjawiałem się tylko na sprawdzianach i to jeszcze nie na wszystkich. Oceny przecież i tak nie mają znaczenia i obecnie chodzenie do szkoły to strata czasu.

Proponowane przez Ciebie rozwiązanie to krok w złą stronę, gdyż zmienisz tylko detale, ale główne wady pozostaną bez zmian. Powinniśmy dążyć do naprawienia błędów popełnionych przez wcześniejsze rządy poprzez radykalne zmiany, nie przez jeszcze większe komplikowanie chorego systemu.

PS Zlikwidować gimnazja. Wprowadzenie ich to chyba największy błąd, jaki tylko można było popełnić. Wszyscy odpowiedzialni za to ludzie powinni zawisnąć. Wiem, niezwiązane to z tematem, ale skoro już narzekam na system edukacji...

  • Upvote 2
Link do komentarza

Oceny nie powinny się liczyć w żadnym wypadku, bo ocena w szkole X nie znaczy tyle, co w szkole Y. Szczególnie, że teraz są też szkoły dla dorosłych itp., gdzie poziom jest bardzo niski.

Na pewno zmieniłbym format matury z polskiego. Może jakieś wypracowanie na bardziej ogólny temat niż jedna lektura? Więcej pytań, na które trzeba udzielić odpowiedzi na kilka zdań? Ja trafiłem na "Granicę", czyli beznadziejną powieść. Drugi temat to były wiersze, a co tam w kluczu siedzi w przypadku liryki, to nie mam pojęcia.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Dlaczego angielski? To proste. Jest to najbardziej uniwersalny język świata, bez którego znajomości na poziomie chocby podstawowym cięzko funkcjonować, znaleźć pracę itd.

Powiedz to tym pracującym w Niemczech, którym bardziej przydaje się niemiecki niż angielski.

Link do komentarza

Ale wiesz, można odbić piłeczkę, że w Wlk. Bryt. czy USA pracuje więcej Polaków, więc angielski jest bardziej przydatny.

Zresztą, nie o takie przepychanki tutaj chodzi, tylko o fakt, że j. angielski naprawdę jest językiem wyjściowym na emigracji. Znając ten język, będąc na miejscu, dogadasz się. Nie ze wszystkimi, to jasne, ale jednak. Poza tym, w wielu miejscach (jeden forumowicz na swoim blogu, zapomniałem nicku, pisał o tym) angielski jest wymagany, zanim przystąpisz do nauki języka lokalnego. Więc tutaj Iselor ma rację. Na dodatek j. angielski jest też wymagany na wielu stanowiskach pracy, albo po prostu przez korporacje.

Link do komentarza

Po pierwsze: znieść gimnazjum (jeżeli tak to mogę ująć) i wprowadzić 8-letnią podstawówkę. Szczerze ? Ja przez całe gimnazjum uczyłem się chemii, jako umysł humanistyczny. Np. jak przyszedłem do liceum to miałem ogromne braki w angielskim, bo przez poprzednie 3 lata oglądało się filmy po angielsku i opowieści mojej pani, jaka to ona nie była.

Po drugie: powrócić do 4-letniego liceum. Co to jest 3 lata ? Przykład: chodziłem do klasy humanistycznej. Przez pierwsze 2 lata zamiast pilnie uczyć się angielskiego, niemieckiego, historii i matmy to "kułem" chemię, biologię i fizykę, gdyż mieliśmy takich nauczycieli, że łatwo było nie zdać. Aha. Co 2 lekcje sprawdziany. Idąc na filologię niemiecką na pewno mi się przyda budowa pantofelka. Na naukę humanistycznych przedmiotów + matematyki został tylko 1 rok - III klasa maturalna. W 2 miesiące mieliśmy przerobić materiał dla klasy III, a reszta (6 miesięcy, minus wolne) powtórzyć do matury. Ja osobiście proponuję tak: żeby w klasach o danym profilu już przez całe liceum nie było poza programowych przedmiotów. Np. w humanie brak biologii, chemii itd., w mat-fizie historii i wos-u. Albo jeśli zostawić te przedmioty tak jak teraz to wprowadzić 4-letnie liceum

Po trzecie: wprowadzić poprzedni system oceniania matur, oparty na ocenach. Te procenty dla mnie to jakaś głupota. Maturzysta to jakiś save z gry;) albo jakaś droga w budowie (dziwne porównania, ale myślę, że dobrze obrazują sytuację), żeby procentowo oceniać ? Kiedyś były oceny i abiturient wiedział na jakim poziomie napisać.

Po czwarte (tu trochę wykroczę poza temat): wprowadzić egzaminy wstępne na WSZYSTKIE STUDIA ! Teraz rekrutacja odbywa się na odległość. Wykładowcy nie mają kontaktu ze studentem i nie wiedzą na kogo trafią. Tak byłoby sprawiedliwe przyjmowanie na studia, a nie jednemu poszczęściło się na maturze, a drugiemu nie. Później przychodzą "ciemne masy" co nic nie umieją i zapychają miejsca.

Musze polemizować trochę z początkiem wypowiedzi autora co do inteligencji młodzieży. Niektórzy licealiści sami sobie zaszkodzili, nie ucząc się. Znałem paru gości w klasie humanistycznej z rozszerzoną historią, co nie wiedzieli co oznacza chrzest Polski (już nie mówię dacie, tylko sama definicja. Albo myśleli, że ziemianie to ludzie stworzeni z ziemi, gliny, a nie posiadacze ziemscy (autentyk). Poza tym licea za bardzo chętnie przyjmują kandydatów. Mój kumpel nic nie umiał, ale poszedł do liceum, a nie do technikum, bo trwa 3 lata. A że licea przyjmują ludzi "z łapanki" to inne kwestia (rzekomo renomowane licea).

Wiem, że się trochę rozpisałem i czasami chaotycznie, ale chciałem poruszyć kwestię przytoczoną przez autora oraz zobrazować problem, jako tegoroczny maturzysta (na szczęście zdałem;)

Pozdrawiam.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Generalnie system wydaje mi się zły do podstaw. Ja rozumie, że na początku dziecko nie wie czego chce, więc należy przygotować jak najszerszy program, by w czymś się odnalazło. Dobra, ale dlaczego poźniej nie robi się nic by to pole ograniczyć ? Po co facetowi, który chce zostać informatykiem wiedza stricto chemiczna, albo znajmośc na pamięć różnicy między liściami klonu i dębu.. Wiem przykład z księżyca, ale chodzi mi oto, że w chwili obecnej wiedza ludzka jest zbyt wielka, by dało się wszystko zmieścić do jednej głowy. Dlatego ludzie się specjalizują, dlatego też szkoły też powinny się specjalizować. Do 6 klasy róbmy to ogólnie, zaś gimnazja skoro już są, to niech się przydadzą. Uczeń będzie wybierać co go intereusje i do tego aplikować, dalej to samo z robić z liceami i technikami, a studia już same się zmienią. Jeśli dziecko będzie niepewne co chce, to powinien być wykwalifikowany specjalista, który pomoże mu to odkryć. Do tego moi drodzy należy poruszyć kolejną kwestię: czy te cholerne tornistry muszą tyle ważyć ? Ostatnio podnosiłem toto mojej kuzynce i myślałem, że padnę... Brz jaj, po co im to wszystko, niech część tego badziewia zostawiają w szkole, wiecie o co mi chodzi.

Co do matur, ja jestem rocznik 86, maturę zdawałem bez matematyki, ale wiele lepiej nie było. W sensie zdawalności, osobiście cieszyłem się jak pijana mysz, że nie musiałem męczyć się z matmą :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...