Summer Time is Pepsi Time
O najbezczelniejszej kampanii reklamowej, jaką widziałem. I o tym, czemu jest genialna.
Z jaką porą roku kojarzy ci się Coca-Cola?
Wyobrażam sobie dwie opcje. Pierwsza to lato, czyli wówczas, kiedy Coca-Cola orzeźwia w upały. Druga to zima, czyli święta i reklama z ciężarówkami. Obie wersje brzmią równie prawdopodobnie. Ale co ma właściwie co ma napój podawany z lodem do pory roku, kiedy pija się raczej kawę, herbatę, kakao i wszystko inne, byle ciepłe?
Przenieśmy się do lat trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy orgię w łaźni wypełnionej po brzegi mieszaniną Coca-Coli i kokainy przerwał roztrzęsiony John z działu marketingu.
- Ludzie przestali kupować naszą ambrozję!
- Jak to możliwe?- obruszył się prezes wynurzając się z kokakolowego basenu.
- Zima jest. Mówią, że w zimę im nie smakuje!
- To zrób coś, żeby im smakowało.
No i zrobił. John z działu marketingu zlecił artyście przerobienie mało znanego wówczas świętego Mikołaja na tego dziadka w czapce, którego doskonale znacie, bo przynosił wam prezenty do momentu, w którym wyszło na jaw, że nie istnieje. Mikołaj nie wielbłąd, pić musi. A co takiego pije? Coca Colę, rzecz jasna.
To najwybitniejszy, podręcznikowy przykład reklamy. Totalne, cyniczne wręcz przetasowanie przyzwyczajeń konsumentów. Coca-Cola pozostaje jedną z najsilniejszych marek na świecie. Bo jaki inny producent napojów stworzył symbol świąt?
Pepsi musiało wyjść na to z odwetem, bo nie mogło sobie pozwolić, żeby Cola zagarnęła im wszystkich odbiorców w świątecznym sezonie.
- Zróbmy własnego mikołaja! Niebieskiego jak nasza etykietka!- zaproponował Steward z ichniejszego marketingu.
Niestety, w powszechnej świadomości mikołaj pozostał czerwony i niebieski kubrak nijak się nie przyjął. To samo spotkało seksowne śnieżynki i misie polarne, o których nawet najstarsi górale pozapominali. Steward stracił robotę.
I wreszcie, po blisko stu latach, Pepsi nagrało genialny spot. Koniecznie go obejrzyjcie, jeśli dotąd nie mieliście ku temu okazji.
Na reklamie widzimy mikołaja w hawajskiej koszuli. Podchodzi do barowej lady i prosi o Pepsi. Barman dziwi się, bo sam kojarzy go z konkurencją na co mikołaj tłumaczy z konspiracyjnym uśmieszkiem, że jest na wakacjach i ma prawo się zabawić.
Wykorzystali nie tyle mikołaja (prawidłowa pisownia z małej litery!), co specyficznie mikołaja konkurencji. Facet jest skrępowany wieczystym kontraktem, ale na wakacjach - kiedy nikt nie patrzy - pije Pepsi.
To tak, jakby Pepsi powiedziało Coca-Coli, żeby wzięła sobie święta, ale lato należy do nich. Trudno oskarżyć niebieskich o nieczystą grę. Czerwoni nie mogą wnieść do sądu sprawy, że Pepsi ukradło im maskotkę. To przecież mikołaj, król świątecznych wyprzedaży, konsumpcji i słodzonych napojów.
Coca-Cola właśnie oberwała od własnej broni. Broni, która pije Pepsi. Pomimo, że po tylu latach powinna sobie odpuścić napoje gazowane i przerzucić się na zieloną herbatę.
Tekst pochodzi z bloga
tudominik.pl
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze