Skocz do zawartości
  • wpisy
    57
  • komentarzy
    136
  • wyświetleń
    38587

Transformers: Wiek zagłady 3D - recenzja


Luke13

1125 wyświetleń

Moja dziecięca dusza zaczyna robić się wybredna. Ostatnio coraz słabiej działa na mnie efekt "BOOM-RATATATA-ALETOFAJNE". Na filmach oferujących niewiele/nic ponad efekty specjalne potrafiłem bawić się wyśmienicie, ale wraz z upływem czasu odnajduję w tym mniej frajdy. Niestety, ta sama sytuacja ma miejsce w przypadku Transformers 4.

Tekst zawiera spoilery dotyczące poprzednich trzech części.

Żeby była jasność, nadal rajcuje mnie fakt, że GIGANTYCZNE ROBOTY ZMIENIAJĄ SIĘ W POJAZDY, ale już to, co z owymi transformerami dzieje się podczas 160-minutowego (!) filmu pozostawia niedosyt.

Pierwsze stadium najpoważniejszej choroby tej serii można było zdiagnozować bardzo wcześnie, bo już w "Zemście upadłych". Chodzi o brak wizji, szerszej perspektywy na kształt filmowej sagi. Każda produkcja wyglądała jakby robiono ją niezależnie od poszczególnych części. Tak oto powstało wiele nielogiczności. Roboty umierały, zmartwychwstawały. Równie szybko, a zarazem w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiały się i znikały. Co więcej, końcówki "jedynki" i "trójki" były zamknięte. To normalne, że kontynuowanie ich musiało być dla scenarzystów problematyczne. Jak dwukrotnie zapełnić lukę po Megatronie? Można oczywiście pójść na łatwiznę i ożywić go jak w "dwójce", ale robić to ponownie? Akurat z tego stosunkowo zręcznie i rozsądnie wybrnięto w najnowszej odsłonie. Kontrowersje może budzić fakt braku Decepticonów jako takich, lecz do gry wchodzi nowa, tajemnicza frakcja, która ma się dopiero ujawnić w następnych aktach tej metalicznej opery. Zdaje się, że wyciągnięto wnioski i "Wiek zagłady" jest jedynie pomostem do czegoś większego. Tu z kolei pojawia się syndrom Pustkowia Smauga. Jeśli decydujesz się na otwarte zakończenie, musisz zrobić je tak, by widz nie miał poczucia niedosytu, obejrzenia wybrakowanego produktu. Moim zdaniem zabrakło swoistego pieprznięcia na koniec. Finałowa batalia mimo zaangażowania dziesiątek maszyn, pozostaje tak jakby kameralna.

transformers-age-of-extinction-super-bowl-spot.jpg

W ten sposób przeszliśmy do największego zarzutu wobec tego tytułu. Nie jest efektowniejszy od poprzednika! Co to ma być do cholery?! Gdzie podstawowa zasada sequeli "więcej tego samego"? Otóż dostajemy mniej (albo podobną ilość) i to pomimo pojawienia się Dinobotów. Tak, od teraz GIGANTYCZNE ROBOTY ZMIENIAJĄ SIĘ TAKŻE W DINOZAURY I... rozczarowują swoją obecnością. Mam wrażenie, że użyto ich jak Venoma w Spider-Manie 3, a wrzucenie kultowych postaci na "odwal się", to już jest policzek dla fanów danego uniwersum. Nie jest to aż tak naciągane jak Rhino w TASM 2, ale pradawne bestie są na ekranie dość krótko, a ich występ nie dostarcza większych emocji, mimo dobrego pierwszego wrażenia.

Pojawiają się nowe Autoboty, które po prostu zjawiły się na Ziemi po najeździe Decepticonów na Chicago w "Dark of the Moon". Nie są należycie przedstawione, co nie jest zaskoczeniem, bo w filmowej serii więcej miejsca poświęca się emocjom ludzi niż tytułowych bohaterów. Relacje robotów są znacznie ciekawsze choćby w animowanym Transformers Prime czy - tym bardziej - w godzinnym filmie kończącym ten serial (Transformers Prime: Beast Hunters - Predacons Rising), w którym ziemianie w ogóle się nie pojawiają, hell yeah! Tak więc w Transformers: Wiek zagłady jest "Optimus i reszta". Oczywiście próbowano sztucznie dodać charakteru poszczególnym Autobotom. Drift wygląda i mówi jak samuraj, Crosshairs niby stawia się Optimusowi i ma władcze zapędy, ale robi to nie przekonywająco, Hound jest typowym weteranem wojennym, a z Bumblebee nagle zrobiono nieokrzesanego nastolatka, który jakimś cudem kierował poczynaniami ekipy podczas chwilowej nieobecności Prime'a. Kto mu na to pozwolił, skoro nie miał wśród swoich żadnego autorytetu? Generalnie każdy z nich ma mało lub bardzo mało do powiedzenia. Tu prym wiedzie Optimus, tworzący zaskakująco udany duet z Wahlbergiem. Ich rozmowy o zaufaniu i wierze stały na wysokim, (jak na Transformers) poziomie intelektualnym, natomiast wymiana zdań o wychowawstwie potrafiła rozśmieszyć. Wspomnieć należy też o powrocie Ratcheta, który występuje w jednej z najlepszych scen filmu i poniekąd czyni Optimusa bardzo, bardzo zdenerwowanym (ale tylko na chwilę).

https://www.youtube....ayer_detailpage

Gwiazda żeńska niezmiennie ma przede wszystkim wyglądać i nowa aktorka bardzo dobrze się ze swego zadania wywiązuje.

[media=]http://www.youtube.com/watch?v=b8ES2R98Whg&feature=player_detailpage

W obsadzie są jeszcze: jakaś Azjatka (w pakiecie z finałową walką w Hongkongu) - coby film lepiej się sprzedał na tamtejszym rynku, ten kudłaty gość z Doliny Krzemowej, Titus Welliver, Kelsey Grammer oraz Stanley Tucci (w pseudokomediowej roli).

Komu ten film można polecić? Tylko i wyłącznie fanom poprzednich części i ogólnie efektów specjalnych. Nikomu innemu, zdecydowanie. Czytałem sporo recenzji krytyków na branżowych portalach i choć film ma duże grono odbiorców, a w swojej kategorii plasuje się w ścisłej czołówce, to został oczywiście zmieszany z błotem. Te oceny kierowane są do zupełnie innych osób. Tych, które odmiennie pojmują kinową rozrywkę. Jako człowiek znajdujący się pomiędzy obozami zwolenników kina popcornowego i ambitnego nie jestem tak surowy i Transformers: Wiek zagłady otrzymuje ode mnie 7+/10 (dla zobrazowania T1 - 9/10, T2 - 7/10, T3 - 8/10). Grunt to odpowiednie nastawienie do filmu. Bay doskonale zdaje sobie sprawę z tego co tworzy. Co więcej w ramach autoironii w filmie umieścił postać wiekowego zwolennika starszego kina, narzekającego na sequele i rebooty.

PS - Wybrałem się na seans 3D. W mojej opinii trójwymiar daje radę. Jeśli ktoś toleruje ten tryb, to powinien być ukontentowany liczbą elementów wystających z ekranu. Na pewno jest lepiej niż w przypadku Man of Steel, Iron Mana 3 czy Thora 2, choć do Avatara daleko jak z Ziemi na Cybertron.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...