Batman: Arkham Origins, czyli siła złego na jednego...
Pewnie stanę się szalenie niepopularną osobą ( jakbym teraz było inaczej ), ale muszę wyrazić zdecydowane sprzeciw przeciwko hejtowaniu tej gry. Głównie dlatego, że wczoraj ją skończyłem i bawiłem się lepiej niż przy Arkham City, które mnie tylko zmęczyło...
Ale od początku. Wpis ten ma za zadanie przekonać nieprzekonanych do zakupu, a także zachęcić graczy, którzy tą grę już posiadają do ponownej próby zaznajomienia się z nią. Czemu ? Bo największa wada tej produkcji, czyli bugi, zostały wybite... W każdym razie, ja po 18 godzinach gry nie napotkałem ŻADNEGO, serio, w AC miałem przynajmniej wychodzenia na pulpit, a tutaj nic... Nawet nie było tego idiotycznego doczytywania tekstur w locie, wiecie o co mi chodzi.
Ale przejdźmy do meritum.
Każdy z was grał w jakiegoś Batman-a, więc będzie łatwiej, mamy jakiś punkt odniesienia. Pamiętacie genialne Arkham Asylum ? No więc Arkham Origins pokazuje jak powinna wyglądać dwójka, bez tego całego City... Nie zrozumcie mnie źle, nie było tragiczne, miało swoje momenty chwały, jak na przykład stare, stare Gotham i świat Ra's al Ghul-a. A poza tymi dwoma rzeczami i Jokerem, gra była średnia.... Przynajmniej w stosunku do AO. Czemu ?
W AO od początku na ciebie dybie 8 zabójców, prawda ? No więc, co ciekawe, walka z niektórymi z nich jest opcjonalna... Ja wiem, że dla was, starych wyjadaczy to nic nowego, ale dla mnie fakt, że bodajże dwóch z powyższej listy, na których powinna opierać się fabuła można całkowicie pominąć, jest ciekawym pomysłem. Walka z niektórymi jest ( Electrocutioner )... bardzo szczękoopadna , z innymi polega na naciskaniu kontry ( Deathstroke ), ale za to jest bardzo widowiskowa, innych pokonujesz kombinacją gadżetów ( Firefly ), ale również jest widowiskowo. Pierwszego z zabójców poznajemy już na początku, to z bliska, bardzo bliska... Gra jest świetnie wyreżyserowana, nie ma praktycznie przegadanych cutscenek, akcja leje się z ekranu niczym wódka u cioci na imieninach, a seiyu Batmana daje radę. I oto dochodzimy do kolejnego punktu zapalnego: głosy.
Wiemy, że pod Batmana i Jokera głosy podkładali kolejno Roger Craig Smith i Troy Baker. I muszę przyznać, że obaj panowie dają radę. Na początku trochę ciężko było mi się przyzwyczaić do Batmana, bo ma grubszy głos, ale koniec końców wolę go niż jego poprzednika. Co do Jokera, to powiem tak: facet robi co może, by wpasować się w styl mówieni wykreowany przez Hamilla... I mu się to udaje, do tego muszę przyznać, że tekściarze odwalili po raz kolejny kawał dobrej roboty, bo dialogi są rewelacyjne.
No i teraz, to co tygryski lubią najbardziej: fabuła. Jest świetna, nie epicka, ale świetna, tak jak tylko stare komiksy o Batmanie potrafiły być. To, co na początku wydawało się oczywiste, w trakcie gry się zmienia, po czym na sam koniec dostajemy finał lepszy, niż to co zaserwowano nam w poprzednich Batmanach. Bo jeśli ktoś mi powie, że walka z Jokerem w jedynce miała klimat i była satysfakcjonująca, to nazwę go kłamcą... Albo człowiekiem o innych gustach... Sami sobie wybierzcie. Zaś zakończenie AC... Najlepiej zobrazuje to fakt, że bez YT nie jestem w stanie go sobie przypomnieć... Za to AO nie bawi się w sztucznie napompowaną epickość, ale daje wam Batmana takim, jakim był w komiksach. Tylko bardziej brutalnego. CDA zwróciło w recenzji uwagę na to, ale ja jeszcze powtórzę: akcja dzieje się dwa lata po powrocie Bruca do Gotham i nasz gacuś dopiero stawia pierwsze kroki. Dla wielu gości wciąż jest tylko mitem, sam kapitan Gordon ( tak, widzimy młodego Gordon, aż się łezka kręci w oku, nawet bym go polubił, gdyby tylko nie chciał aresztować głównego bohatera za każdym razem ) stwierdza, że żadnego Batmana nie ma. A wy zaczynać grę od wizyty w Blackgate i udowodnienia co poniektórym, że jednak jesteście. I robi to brutalnie, tego nie widać od razu, ale na cutscenkach i na scenach przesłuchań, jak również w zwyczajnych walkach, generalnie w przeciągu całej gry, widać, że Batman nie cacka się z ludźmi, nie zabija, ale też ich nie oszczędza. Nie waha się nawet uśmiercić kogoś, ale kogo to się musicie sami przekonać Coś pięknego.
I na koniec: walki. Ja wiem, że pojawił się zarzut, że walki są schematyczne i takie same jak w AC. Cóż, czytając nowe CDA dowiedziałem się, że takie same są w najnowszym Batmanie, tylko dodano rzucanie ludźmi, przynajmniej tak to zrozumiałem... Jak nie napiszą w recenzji, że walki są wtórne, to ich chyba zabije śmiechem, ale to na razie melodia przyszłości. O AO powiem tak: walki są trudne, trudniejsze niż w AC, jasne, jak później zdobędziesz elektryczne rękawice jest łatwiej, ale po pierwsze: je trzeba naładować, a robi się to tłukąc niemilców, po drugie przeciwników jest sporo i to jedni strzelają, jedni rzucają skrzynkami, jedni zaś to chodzące tanki, które przyjmują na klatę koło 28 hitów i dopiero giną... Ponadto rękawice trzeba lądować za każdym razem do nowa. Ponadto, w przeciwieństwie do AC, levele tutaj wbija się wolniej, do tego odpowiednie umiejętności, jak critical hits i comba odblokowuje się po kolei, nie można, tak jak w poprzedniczce po prostu sobie odpuścić tych, co ci nie pasują... Dla przykładu, aby odblokować wspomniane wyżej kritikale, musiałem zainwestować 4 punkty w pancerz i jeden w ulepszoną walkę przeciwko nożownikom... Po prostu w przeciwieństwie do AC, gdzie powyższe odblokowałem na długo przed spotkaniem z Jokerem po raz pierwszy, tutaj trzeba się natrudzić, by je zdobyć.
Zaś starcia z bossami są dobre. Widać niestety, że grę robiono na szybko, najlepsza walka w grze to ta z Banem, ale reszta też daje radę. Do tego dochodzą walki z pobocznymi bossami, jak przydupas Bane, Bird, albo, my personal favorite, Szalony Kapelusznik. A niedługo jeszcze mister Freeze
Dodatkową zaletą AO jest brak tych upierdliwych pytajników, serio, w dwójce gdzie nie spojrzałeś to był pytajnik, normalnie szału szło dostać. A tutaj, panie i panowie, jest klimat, jest zimno, szato i pada śnieg. Czułem się jak prawdziwy mroczny rycerz, latając między dachami, czy też po prostu obserwując świat na dole z jednego z gargulców. A świat jest spory, na oko tak dwa razy większy niż w AC, z mnóstwem budynków.
Dobra, już kończę, wiem, że większości tak pomyśli tl;dr ( w sumie to ciekawe, że niektórzy już nie tylko tak piszą, ale tak potrafią myśleć...), ale chciałem wyrzucić z siebie żal, że taka dobra gra jest tak hejtowana. Faktycznie, z tymi bugami to były jaja, ale teraz można grać śmiało. Przynajmniej na windows XP
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze