Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445619

Wilk z Wall Street


otton

1513 wyświetleń

gojj.jpg

Oby Scorsese zrobił wreszcie "Irlandczyka".

Jest chłop w wielkiej formie...

?Jestem mistrzem magii. Ja naprawdę mogę powołać ich do życia. Ukażę ci, co rzeczywiście myślą i czują. Załkasz nad ich losem, ich wszystkich, obiecuję ci to. A może tylko się roześmiejesz. Tak czy inaczej przyrzekam ci dużo rozrywki. Może nauczysz się czegoś o życiu. Choć to i tak niczego nie zmieni.?

Martin Scorsese ? jedna z najważniejszych postaci współczesnego kina, niektóre jego filmy stanowią absolutną klasykę, której nie wypada nie znać. Pracował w swoim życiu już nad wieloma produkcjami, jak każdy miewał też dzieła słabsze, a jakiś czas temu skończył siedemdziesiąt lat. Czy zatem czas pomyśleć o emeryturze? ?Wilk z Wall Street? pokazuje, że gdyby reżyser faktycznie wybrał się na dożywotni urlop, byłaby to wielka strata dla kina ? jest facet w wielkiej formie. ?Wilk z Wall Street? nie zawiera przy tym jakichś przesadnie bogatych refleksji, to kino rozrywkowe. W swojej kategorii jest jednak zaje*isty?

443411_1.1.jpg

Sprzedaj mi długopis

Z resztą określenie to do perypetii Jordana Belforta pasuje chyba bardziej od ugładzonych określeń, bo ?Wilk z Wall Street? nie jest kolejnym, grzecznym filmem. Produkcja zdążyła już pobić rekord w liczbie fruwających na każdym kroku panienek (zarówno tych dosłownych, jak i przenośnych), solidnie wk*rwić ekologów, a także ściągnąć do kina ćwierć miliona polskich widzów. Czy przyciągnęła ich wszechobecna golizna na ekranie, kilogramy łykanych przez bohaterów pastylek i wciąganej przez zwinięte dolary tony mąki, tego nie wiem. Mogę potwierdzić jednak, że Belfort padł ofiarą praktycznie wszystkich możliwych nałogów, najgorszym były jednak pieniądze. To one wzniosły go na szczyt, dały wiele okazji do zadrwienia z życia, następnie natomiast pokazały, że bogactwo jest rzeczą iluzoryczną.

Początkowo jako prosty makler, Jordan ledwie posmakował Wall Street, by następnie stracić to wszystko razem z upadkiem firmy, dla której pracował. To był jednak dopiero początek jego błyskotliwej, choć ostatecznie zakończonej porażką kariery. Dziwne w sumie, że nie mianowano go lisem, wszak właśnie to zwierze jest symbolem chytrości i przebiegłości, czyli najważniejszych cech opisujących bohatera filmu. Belfort odkrył, że dzięki wysokim prowizjom można zbić fortunę na handlu śmieciowymi spółkami, w które zwykle inwestowali szarzy amerykanie. Akcje kosztowały tylko po kilka centów, należało więc sprzedać produkt komuś z grona najbogatszych, do tego w odpowiedniej ilości. Jak uczynić to najprościej? Dzięki temu, co Belfort w życiu robił najlepiej. Umiał wciskać ludziom kit, był po prostu mistrzem w tej dziedzinie.

465780_1.1.jpgZdradzę tylko, że ta scena zakończy się ciekawie...

Pornos za 20 złotych?

Po godzinach spędzonych na prowadzeniu bardziej lub mniej legalnym interesom i pomnażaniu własnego bogactwa, Wilk z Wall Street oddawał się zaspokajaniu wszelkich potrzeb ciała, duch był głodny tylko sukcesów zawodowych. Nie ulega wątpliwości, że jego życiem kierował zwyczajny hedonizm, bohater pozostaje przez cały film wierny tej filozofii. Jordan zaczął w pewnym momencie zarabiać więcej pieniędzy, niż potrafił wydać. Należał do tych, którzy nie schyliliby się po plik banknotów, gdyby wypadł im na chodnik. Bohater przez cały czas marnotrawi pieniądze zamieniając je na zabawy z dziwkami czy tony wspomagaczy. W krótkim czasie kupuje sobie ogromną posiadłość, białe ferrari i ogromny jacht. Kiedy zaczyna zarabiać zbyt dużo i jest na celowniku federalnych, zaczyna nawet prać pieniądze w Szwajcarii.

Początkowo był jednak inny i dopiero pieniądze oraz styl życia zaczęły go wyniszczać. Zaczął jako prosty makler, który unikał w pracy alkoholu czy stosowanej przez kolegów w ogromnych ilościach kokainy. Zanim kupił wielką rezydencję, mieszkał w bloku z żoną pracującą jako fryzjerka i dopiero później wymienił ją na modelkę. Początkowo można odnieść wrażenie, że stara się ustatkować i żyć w spokoju z nową partnerką. To jednak nie przeszkadza mu w dalszym organizowaniu całonocnych orgii. Jego życie jest jednym, wielkim melanżem, który oprócz niego nie zabiłby chyba tylko Keitha Richardsa. W tym też względzie film jest bardzo ostry, często skandalizujący i aż szok, że nie wypowiedział się o nim jeszcze jakiś biskup.

465801_1.1.jpg

Sok ze świeżych limonek

Mamy tu mnóstwo bardzo mocnych scen, które mimo braku brutalnych scen walki, sprawiają, że raczej nie jest to film familijny. Przyznana mu kategoria wiekowa jest jak najbardziej uzasadniona. Pełno tu dowcipów na temat przyrodzenia oraz tekstów, które pewnie niektórzy mogliby uznać za przejawy homofonii czy rasizmu. Większość dowcipów jest mało wyrafinowana, trzeba jednak przyznać, że jest też parę naprawdę udanych. Sala oczywiście reagowała entuzjastycznie na każdy bluzg, ale po chwili zastanowienia film wcale nie jest śmieszny. Nie dlatego, że przyjęty styl do filmu nie pasuje, ba jest on wręcz idealnie zgrany z całą historią. Refleksja nadchodzi, gdy uświadamiamy sobie, że podobnie jak przy ?Chłopcach z Ferajny?, Martin Scorsese sięgnął po prawdziwą historię, bohater miejscami natomiast przypomina zwykłe zwierzę?

Nie żeby reżyser jakoś specjalnie bawił się w nawracanie widza, elementów tego typu nie ma przesadnie wiele. ?Wilk z Wall Street? stanowi po prostu znakomicie wyreżyserowane widowisko, wzbogacone o parę świetnie zrobionych scen. Na uznanie zasługuje chociażby starcie bohaterów ze sztormem spotkanym podczas podróży do Monaco czy fragment, w którym Belfort będąc na haju próbuje wrócić do domu i powstrzymać równie ?zmęczonego? kolegę, popełniającego właśnie życiowy błąd. Wcześniej bohaterowie zażyli gigantyczne ilości pewnych, bardzo mocnych pigułek, ale myśleli, że wywietrzały, dlatego zażyli całe opakowanie. Środek miał po prostu opóźniony zapłon. Widok bohatera czołgającego się do samochodu czy późniejsze spotkanie z aparatem telefonicznym zdecydowanie zapadają w pamięć.

465794_1.1.jpg

Jay Gatsby czy Jordan Belfort?

Nie można też zapomnieć o tym, który nadaje tym wszystkim scenom wyrazu. Leonardo DiCaprio może zapisać tę rolę do bardzo udanych. To bez wątpienia jeden z najwspanialszych popisów aktorskich tego roku, mam z tą rolą jednak pewien problem, na imię mu natomiast Jay Gatsby. O ile bowiem ?Wielki Gatsby? jest w ogólnym rozrachunku od Wilka filmem troszkę słabszym, o tyle druga tegoroczna rola DiCaprio bardziej przypadła mi do gustu. Gatsby był bardziej nacechowany emocjonalnie, Belfort to natomiast dobitny symbol konsumpcjonizmu, który wzbudza sympatię tylko w kilku scenach. Inna sprawa, że film Luhrmana bazował na prozie jednego z najwybitniejszych pisarzy amerykańskich F.Scotta Fitzgeralda, który uczynił Jaya Gatsby?ego bohaterem o wiele bardziej złożonym. Z drugiej strony ?Wilk z Wall Street? ma więcej tzw. monemtów, więc biorąc pod uwagę założenia scenariusza, obie role są świetne.

465787_1.1.jpg

Nie odkładaj słuchawki

Produkcja zachwyca także znakomitym wykonaniem, widać w tym rękę Scorsese. Reżyser kapitalnie przeplata ze sobą fragmenty mniej i bardziej poważne. Dzięki temu ?Wilk z Wall Street? to produkcja przebogata, co rusz zaskakująca czymś ciekawym. Mimo trzech godzin, jakie zajmuje obejrzenie całości, ani jedna scena nie wydaje się dodana na siłę czy gorzej zrobiona. Przy tym produkcja otwarcie korzysta ze schematu z ?Kasyna? czy choćby ?Chłopców z Ferajny? ? to kolejny film o zdobyciu bogactwa i późniejszej klęsce. Przegrana głównego bohatera nie jest żadnym spoilerem, a po prostu naturalną konsekwencją wynikającą z konwencji. Takie podobieństwo do poprzednich dzieł Scorsese może niektórym przeszkadzać, ale nazwanie ?Wilka?? odgrzanym kotletem to przesada.

Z tych wszystkich elementów udało się złożyć film rozbrajająco szczery, kapitalny, zachwycający różnorodnością, często potrafiący wywołać uśmiech. Oczywiście próżno tu szukać jakiejś ukrytej głębi czy ogromnego pola do interpretacji, ale nie jest to wada, bo w Hollywoodzie takich filmów zwyczajnie się nie produkuje. Wśród podobnych sobie pozycji ?Wilk z Wall Street? błyszczy i jest ze wszech miar wart wizyty w kinie. Dla mnie jest on filmem bijącym na głowę wszystkie produkcje obejrzane w 2013 roku. Nic dziwnego, że przyciągnął do kin już ćwierć miliona polskich widzów, a kupując bilety na godzinę przed seansem byłem zmuszony siedzieć pod ścianą?

PS. Cytat we wstępie pochodzi z? a może ktoś wie bez szukania po Internetach? smile_prosty.gif

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...