Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445604

Filmowe Wspomnienia #34: Rosyjska Ruletka


otton

1487 wyświetleń

2fsq.jpg

Trzy, wielkie filmy osadzone w realiach wojny w Wietnamie? Proszę bardzo ? ?Czas Apokalipsy?, ?Pluton?? no dobrze, ale gdzie ostatni? By mieć zaliczoną wielką trójkę należałoby obejrzeć także ?Łowcę Jeleni?. Opowieść o przyjaźni, wojnie oraz? Rosyjskiej Ruletce. Obraz wart pięciu Oscarów, które otrzymał oraz trzech godzin potrzebnych na jego obejrzenie.

Produkcja Michaela Cimino uderza przy tym w trochę inny ton, niż dwie pozostałe wymienione we wstępie pozycje. Do tego wyróżnia się dość charakterystyczną budową, a pozornie najważniejszy rozdział Wietnamski jest tak naprawdę najkrótszą ze wszystkich cząstek, przy tym jednak zapadającą w pamięć najbardziej. Reżyser nie skupił się na wybuchach, czy standardowym obnażaniu bezsensu wojny ? w pierwszych scenach widzimy hutę i uwijających się dookoła robotników. Trójka z nich przybyła do pracy ostatni raz przed przerwą. Nie będzie to jednak typowy urlop na Bahamach, główni bohaterowie Michael, Steven i Nick wybierają się do Wietnamu.

Pierwszą cząstkę tej trzygodzinnej opowieści stanowi opowieść o ostatnich chwilach przed wyprawą w serce wietnamskiego piekła. Chociaż zwykle występujący w podobnych filmach motyw, tutaj został rozciągnięty do 70 minut. W tym czasie dzieje się dość dużo, jeden z bohaterów imieniem Steven bierze ślub z będącą już w ciąży Angelą, by wkrótce opuścić ją i obiecać szybki powrót do kraju. Na weselu otrzymują wypełniony winem puchar. Stary przesąd głosi, że ?jeżeli nie uronią ani kropli będą szczęśliwi do końca?. Na sukienkę spada kropla, a życie niezależnie od wierzeń zawsze jest przewrotne i zaskakujące. Na weselu bohaterowie spotkają także jednego żołnierza, który na wszelkie pytania o to jak jest być komandosem odpowiada ?pie*dolić?...

183253.1.jpg

Zaraz po ślubie ekipa wybiera się, by ostatni raz przed wyjazdem zapolować na jelenia. Szczególnym amatorem polowania jest Michael, który wyznaje starą zasadę ? zwierzynę należy upolować jednym strzałem. Obecność tego motywu nie jest dokładnie w filmie wytłumaczona, jedynie pod koniec, w najważniejszym momencie pojawia się cytat o jednym strzale. Film ogólnie nie bawi się zbytnio w rozbudowaną symbolikę, ale dociekliwi się jej trochę doszukają, a bardzo dokładna obserwacja wszystkiego bardzo wpływa na ogólne wrażenia. W pierwszym etapie historii bohaterowie nie są do końca świadomi tego, na co się porywają. Oczy otworzą im się dopiero w drugiej części produkcji.

Po powolnym, utrzymanym w lekkim tempie wstępie do opowieści czas na najkrótszą, bo trwającą pięćdziesiąt minut część wietnamską. Zaczyna się ostro, bo od sceny, w której jeden z żołnierzy wrzuca granat do piwniczki, gdzie ukrywa się matka z dziećmi. Przez chwilę w kadrze pojawią się świnie, otrzymujemy delikatną zapowiedź dalszych losów Nicka (warto zwrócić uwagę na jego nietypowe zachowanie). Tak naprawdę jednak perłą w koronie tej części filmu jest inna scena, następująca zaraz po tym ? gra w rosyjską ruletkę. Produkcja, co ciekawe, powstała w roku 1978, czyli chwilach napięć między ZSRR, a USA. Sposób przedstawienia Wietnamczyków do tego stopnia oburzył działaczy komunistycznych, że zbojkotowali festiwal w Berlinie, gdzie film był wyświetlany.

Motyw rosyjskiej ruletki już jest dla mnie wystarczającym argumentem za przyznaniem produkcji wszelkich nagród. Praktycznie nigdy nie widziałem równie mocnej, kipiącej od emocji sceny. Podczas walk bohaterowie trafiają do niewoli, w tamtych czasach natomiast gra w rosyjską ruletkę była w Wietnamie modna, więc strzegący bohaterów strażnicy postanawiają się zabawić. Od bohaterów bije autentyczny strach, a scenarzysta doszedł do wniosku, że trzeba widzom pokazać, że broń nie jest atrapą. Tak naprawdę jedna scena, w której ktoś spoza trójki głównych bohaterów przestrzelił sobie głowę wystarczy za całą przemoc wojny. Czy to nie bezsensowne ? bohaterowie wyjechali na wojnę, by wziąć udział w walce zbrojnej, jednocześnie ślepy los może doprowadzić do ich bezsensownej śmierci. Czy jednak jakakolwiek śmierć ?słusznej? sprawie, dla wyższych racji i gwiaździstego sztandaru ma sens?

183255.1.jpg

To jedna z nielicznych, aczkolwiek bardzo sugestywna scena odwołująca się do absurdu wojny. Szkoda jedynie, że reżyser rozpisał scenariusz dość grzecznie i nie dorzucił czegoś na temat wyższych interesów pewnych, wpływowych ludzi, ale i bez tego druga część ?Łowcy Jeleni? spełnia swoją rolę. Wszystko kończy się oczywiście ucieczką bohaterów i wierzcie, że to żaden spoiler. Reżyser nie chciał bowiem pokazać bezsensu wojny przez porozwalane łby i owinięte flagą trumny. Krzywdy krótkiego pobytu w Wietnamie będą dla bohaterów straszniejsze, niż śmierć. Teoretycznie nieboszczykowi już wszystko jedno, a żywy nigdy nie pozbędzie się wspomnień.

Trzecia i ostatnia część ?Łowcy Jeleni? jest poszukiwaniem. Michael wraca do kraju, nie ma jednak wiadomości o przyjaciołach. Podczas ucieczki bowiem rozłączyli się. Bohater nie ma głowy do tego, by wziąć udział w przyjęciu wydanym na cześć swojego powrotu i na pierwszą noc zaszywa się w okolicznym motelu. Ostatnia godzina filmu traktuje o dalszych losach bohaterów, jak już napisałem ich los jest nieco inny od śmierci. Choć akcja tej części ma miejsce po powrocie do rodzimej Pensylwanii, grany przez Roberta de Niro bohater jeszcze raz odwiedzi stolicę Wietnamu, czyli Songaj. Po co? To już stanowi pasmo spoilerów.

422413.1.jpg

Tym, co najbardziej przypadło mi do gustu w ?Łowcy Jeleni? jest niezwykła mieszanka gatunkowa. Produkcja teoretycznie zaliczana jest do grona filmów wojennych, ale to określenie dalece chybione. Pod względem krytycznego stosunku do wojny, przekaz jest o wiele łagodniejszy, niż w ?Czasie Apokalipsy?. Poza całą zawieruchą ważnym elementem jest przyjaźń między głównymi bohaterami. Najpierw razem biorą udział w przyjęciach pożegnalnych, nieświadomi tego, co jeszcze przed nimi i nie rozdzielają się na własne życzenie. Z drugiej strony tylko Michael próbuje odnaleźć innych, to akurat wynika logicznie z fabuły.

Warto pochwalić również zdjęcia. Z jednej strony dostaniemy parę ujęć z piekła, z drugiej sielskie krajobrazy ameryki mile relaksują oczy. Świetny montaż, jak choćby w scenie ze wspomnianą ruletką bardzo dobrze wpływa na przekazywanie emocji. Wszystko to uzupełniono piękną, aczkolwiek niestety dość skąpo wydzielaną muzyką. Już jednak sam motyw główny kosi i wymiata. Nie będę oryginalny pisząc, że to jeden z tych filmów, które po prostu trzeba obejrzeć? Chyba nie?

PS. Nowy awatar pod wpływem pisania tekstu :)

PPS. Dwusetny wpis...

PPPS. Jutro premiera nowego Batmana.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...