Skocz do zawartości

Wzgórza pełne glutów

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20821

Klasyczne męstwo


Dawid2207

766 wyświetleń

Kiedyś FaceDancer popełnił świetny wpis o różnicach pomiędzy książkową wersją "Władcy Pierścieni" a wizją Jacksona. Ciekawa rzecz, na dodatek sympatycznie się czyta. Całkiem niedawno jednak odkryłem jeszcze jedną dość interesującą różnicę, która dała mi dość wiele do myślenia, a może i wam da, jeśli zdecydujecie się przebrnąć przez ten gąszcz pełen przydługich zdań, nieco chaotycznych rozważań i - jak sam tytuł wskazuje - szowinistycznej gadki.

Powiedziałem, że "odkryłem" tę różnicę, jednak nie jest to do końca prawda - dotarłem do niej za sprawą mojego brata (pozdrawiam serdecznie!), on zaś za sprawą swojego wykładowcy. W każdym razie warto zwrócić na to uwagę.

gandalf_vs_balrog_by_lukealagonda-d3c6gte.jpg

Mam nadzieję, że wszyscy są już zapoznani z lekturą i filmem (jeśli nie, to marsz do biblioteki), bo mam zamiar bezczelnie ominąć swego rodzaju wstęp i przejść od razu do rzeczy. Gandalf staje twarzą w twarz z demonem Morgotha, wypowiada słynne słowa "nie masz prawa tu przejść". Jednak to nie walka powinna teraz przykuć naszą uwagę, a to, co działo się obok. W tłumaczeniu Łozińskiego przedstawiało się to tak:

-Na drugą stronę mostu! - krzyknął Gandalf (...) - Uciekajcie! To wróg, któremu nikt z was nie sprosta. Ja muszę bronić przejścia.

Aragorn i Boromir nie posłuchali rozkazu i zatrzymali się za czarodziejem na końcu mostka. Pozostali byli już przy wyjściu z sali (...)

-Nie zostawimy go samego! - krzyknął nagle Aragorn, który wraz z Boromirem zdążył już zejść na drugi brzeg, ale teraz z powrotem rzucił się na most. - Elendil!!! - zawołał. -Jestem z tobą, Gandalfie!

-Gondor!!! - wzbił się pod sklepienie bojowy okrzyk Boromira, który także skoczył na pomoc czarodziejowi.

Co się stało dalej, wszyscy wiemy. Most Khazad-dum runął, a spadający Balrog w ostatniej chwili pociągnął za sobą Gandalfa. A pamiętacie, jak ta scena wyglądała w filmie?

hqdefault.jpg

Cała drużyna bezczynnie przyglądała się pojedynkowi, a w chwili, kiedy czarodziej ostatkiem sił trzymał się przepaści, a Boromir przytrzymywał wyrywającego się Froda. Nie wspomnę nawet o tym, że to niziołek ma najmniej powodów, by ryzykować życie.

Różnica jest aż nazbyt widoczna - w książce ludzie rzucają się na ratunek przyjacielowi, jeden ze swym przodkiem na ustach ("Elendil!"), drugi z ojczyzną ("Gondor'!"). Zapewne po tych zapowiedziach spodziewaliście się nieco bardziej spektakularnej różnicy, jednak moim zdaniem ta jest najważniejsza. To, że w tej scenie zabrakło swego rodzaju patriotyzmu i poświęcenia.

Można powiedzieć, że to tylko przeoczenie i nie odgrywa zbyt dużej roli biorąc pod uwagę całość - jednak będzie to stwierdzenie błędne. Nic nie pociągało mnie w wytworach Tolkienowskiej wyobraźni, jak rycerskość i męstwo. I jasne, w filmie tego nie brakuje - jednak odgrywa to mniejszą rolę niż w książce.

Podobną różnicę możemy wychwycić w polskim przekładzie słynnego "You shall not pass", co dosłownie oznacza "nie powinieneś tu przechodzić", czy - lepiej brzmiące - "nie masz prawa tu przejść". Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi - "u nas" zabrakło pewnego odwołania się do tych wyższych praw, które ZABRANIAJĄ demonowi iść.

Takich nerdów jak ja, które zwracają uwagę na takie szczególiki, nazywa się chyba "purystami Tolkienowskimi". I skoro już przeszedłem zgrabnie niczym elf dosiadający konia do ogółu twórczości Tolkiena, zastanówmy się przez chwilę nad najnowszym "Hobbitem". Filmem, który IMO jest dużo lepszy od WP i sam w sobie stanowi najlepszą ekranizację książki. Dlaczego najlepszą, skoro jest tyle odstępstw od oryginału? Bo są one zrobione w stylu samego Tolkiena i wiem, że wątek Bladego Orka śmiało mógłby wyjść spod pióra mistrza.

Thorin_and_Company.png

No sami przyznajcie, że wystarczy na nich spojrzeć, żeby odczuć niesamowity respekt do kompanii Thorina Dębowej Tarczy. Cały film jest utrzymany w tym pięknym klimacie nacjonalistycznych krasnoludów, dążących za wszelką cenę do odzyskania ojczyzny ('take back Erebor!"). Wystarczy przywołać takie sceny, jak śpiew w domu Bilba, sceny z trollami i nagłe rzucenie się na ratunek niziołkowi, walki z jeźdźcami wargów, czy marsz Thorina po drzewie w akompaniamencie tej epickiej muzyki pod koniec filmu, a później także marsz Bilba. Film ocieka prawdziwym męstwem, co jest po prostu piękne. Zresztą przyjrzyjcie się piosence (a raczej jej tekstowi), która zamyka film.

"Niektórych braci nigdy nie zapomnimy

Niektórym nigdy nie wybaczymy

Jeszcze się nas nie pozbyliście

Będziemy walczyć do ostatniego oddechu

Wszystkie oczy spoczywają na ukrytych drzwiach

Dziedzictwo Samotnej Góry

Z nadchodzącą burzą przybywamy

Nasze z dawna zapomniane złoto odzyskamy"

(tłumaczenie z tekstowo.pl)

Tak pięknego tekstu ze świecą szukać. Bardzo, ale to bardzo Tolkienowski, wprowadza w niesamowity nastrój. Zresztą, posłuchajcie sami:

Zanim zamknę ten przydługi wywód, wspomnę jeszcze o jednym: świetny film wczoraj obejrzałem...

7352136.3.jpg

Nie oglądałem zbyt wielu westernów, ale ten jest na pewno najlepszym, jaki widziałem. Prosta fabuła, opierająca się na klasycznym motywie zemsty za wszelką cenę niesamowicie porywa, dialogi są mistrzowskie; dodajmy jeszcze, że nie jest to film na poważnie, ma lekko familijny charakter (mimo jednej brutalnej sceny) i bardzo pozytywnie nastraja. Życie nas nie oszczędza, kowboju, i właśnie taki przekaz płynie z produkcji. To z kolei przypomina mi o jeszcze jednej sprawie... ale ją zostawie już na później. W każdym razie takiego właśnie klimatu we współczesnych produkcjach mi brakuje, takiego, jaki przedstawiłem wyżej. Tzn. prawdziwego, niczym nieuzasadnionego męstwa, opowieści, które można opowiadać dzieciom do snu, aby były przekonane, że rycerskość jeszcze nie zginęła.

Zostańcie ze mną jeszcze jeden akapit...

Jaki jest problem współczesnych książek fantasy? Ano taki, że "Baśnie są bardziej niż prawdziwe, nie dlatego iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają, iż smoki można pokonać." A dzisiaj bardziej niż na walce ze smokiem skupiamy się na pokazaniu samego smoka.

PS Cytat na końcu Gilberta Chestertona

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

"True Grit" ('Prawdziwe Męstwo jak podaje polski przekład) to remake oryginału z 1969 roku z Johnem Wayne'm w roli głównej. Dodać trzeba, że za rolę w tym filmie dostał on Oskara.

Link do komentarza

Ja przeczytałem tylko Drużynę Pierścienia. Do Wież brałem się 4 razy, ale zawsze się odbijałem :D Jakoś schemat fabularny jedynki bardziej mi przypadł do gustu.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...