Konkurs niewypał
Tytułowy konkurs niewypał odbył się w mojej szkole, jednakże w swoim zasięgu miał wszystkie szkoły znajdujące się w mieście. Miał on charakter literacki, a dopuszczalne formy to opowiadanie, reportaż lub felieton. Moim zdaniem wrzucanie do jednego wora opowiadań, reportaży i felietonów jest z lekka krzywdzące. Przyznam, że prace (tylko opowiadania) które zostały nagrodzone były bardzo porządne, jednak ocenianie opowiadania na wspólnej płaszczyźnie z felietonem czy reportażem to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie. Nie odbierzcie tego jako żal, moja poniższa praca nie jest mistrzostwem świata, albo czymś co oprawiłbym w złotą ramkę i powiesił na ścianie. Żałuję jedynie, że ocena prac przebiegała w taki sposób, a nie inny. Zapraszam do przeczytania mojego konkursowego felietonu, w którym należało się zainspirować hasłem "Gdzie nie posieją mnie -wyrosnę, nigdzie mnie nie ma, jestem wszędzie?.
Słowa Kazimierza Wierzyńskiego, a zarazem konkursowe motto ?Gdzie nie posieją mnie -wyrosnę, nigdzie mnie nie ma, jestem wszędzie? głęboko zainspirowały mnie do napisania felietonu poświęconego książkom i szeroko pojętemu słowu pisanemu. Ten aforyzm wydaje się idealnie pasować do sensu czytania, pisania i fenomenu przetrwania książek w XXI wieku.
Osobiście w książkach najbardziej kocham to, że dzięki nim podróżuję. Nie muszę być podróżnikiem, sławnym piosenkarzem czy dziennikarzem by odwiedzać różne zakątki świata (bądź galaktyki). Napisałem, że nie muszę być tymi postaciami? owszem, ale mogę się nimi stać, chociażby na chwilę. Czemu więc nie skorzystać z drugiego życia? Dla mnie jest to oczywisty układ ? otwierając książkę zaczynam kolejną przygodę w moim życiu. Martwi mnie natomiast to, iż ogromna część osób odrzuca taką umowę, nie zwracając uwagi na rubryki pt. ?wynagrodzenie? czy ?premia?, patrząc jedynie przez pryzmat ?nudy? zawartej na wszystkich pozostałych stronnicach odnośnie warunków. Do podjęcia tej umowy wystarczy przecież tak niewiele, czemu więc boimy się podjąć stałe zlecenie o?pracę?? Opowiadając na lekcji w szkole o swoich zainteresowaniach wymieniłem zamiłowanie do literatury? po czym wszyscy wybuchli śmiechem. Spodziewałem się innej reakcji po uczniach o podobno umysłach humanistycznych, na podobnym profilu. Humanizm wynika z pasji do nauki, zainteresowania człowiekiem i sztuką, w dzisiejszych czasach nic z tego nie pozostało, a każdy kto nie rozumie matematyki nazywa się humanistą. Myśl że przeciętny uczeń książkę pozaszkolną widział tylko z odległości witryny w księgarni przeraża mnie. Kolejna sytuacja szkolna uświadomiła mi jeszcze jedną rzecz. Na lekcji pomyliłem tytuł książki, miałem ją w planach przeczytać, ale właściwie na tym moja wiedza o niej się kończyła. Później, po przeczytaniu wiedziałem, że nigdy w życiu nie zapomnę jej tytułu, bo dyskretnie wdarła się do mojego umysłu i zostawiła w nim ślad. Nigdy nie zapomnę Orwell?owskiej wizji świata z ?Roku 1984?. Po takiej lekturze rzeczywistość wydaje się już nieco inna.
Spotkałem się ze stwierdzeniem, że osoba która nie czyta, to osoba która nie żyje. Muszę przyznać, że po części się z tym zgadzam - można żyć bez książek, ale? co to za życie? Można myśleć w sposób prosty, przed oczami mieć tylko wąską, prostą drogę, chociaż jest szeroka i pełna ciekawych szczegółów. To najciekawsze, czego nie zauważamy blokuje niećwiczona wyobraźnia. Człowieka bez wyćwiczonej wyobraźni (to znaczy nie czytającego książek) można porównać do konia maszerującego przez miasto z zaślepkami przy oczach - idzie bo widzi jedną drogę której kurczowo musi się trzymać, nic go nie rozproszy, ani nic nie zauważy, bo widzi tylko na wprost siebie. Książki pozwalają rozglądać się na boki. Czytając, bezlitośnie na zawsze niszczymy to co ogranicza nasz horyzont.
Odnosząc się do wcześniej wspomnianych słów Wierzyńskiego odczytuję je jako naukę płynącą z książek. Podczas gdy człowiek czyta, mniej lub bardziej utożsamia się z bohaterem, jego problemami i perypetiami. Jeśli poświęca tej czynności odpowiednio dużo skupienia i uwagi, to analizując położenie bohatera zastawia się jak on sam zachowałby się w danej sytuacji i jakie byłyby tego konsekwencje. Na szczęście autor przychodzi nam z pomocą i na dalszych stronach pokazuje skutki konkretnego zachowania. Uważnie czytając z lektury wyciągnąć można wiele wniosków i rad na przyszłość. Tak naprawdę można powiedzieć, że było się w danej sytuacji, nie uczestnicząc w niej. Parafrazując Willa Smith?a - świat jest już tak stary, a ludzi było tak wiele, że nie ma nowych problemów, takich których ktoś by już nie miał i nie napisał o tym książki, w której zresztą jest rozwiązanie. Pod jego stwierdzeniem gotów jestem podpisać się dwiema rękami i stopą? tak dla pewności.
Książki to ogromny skarb planety Ziemia, a jeśli kiedyś przyjdzie nam obcować z innymi formami życia, powinniśmy je potraktować jako towar eksportowy najwyższej wartości. Oby tylko te inne formy, nie okazały się wspomnianymi pseudohumanistami.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze