Niedawno moja ciotka kupiła swoim dzieciom Playstation 3 z Move i Wonderbookiem, do tego dokupiła Lego Batmana. Co mnie na początku zdziwiło, okazało się, że Wonderbook się dzieciom nie spodobał. Zastanawiałem się jak to możliwe, przecież to miał być interaktywna książka, do tego Harry Potter. Pożyczyłem więc Move'a i Księgę Czarów od tejże części rodziny i po na szczęście krótkiej przygodzie, muszę przyznać im rację.
Ta gra została zepsuta we wszystkim, co zepsuć się dało. Naprawdę. Brak fabuły, kiepski gameplay, zmarnowany potencjał uniwersum młodocianego czarodzieja. Do tego mimo współpracy z J. K. Rowling nie uniknięto pewnej bardzo głupiej rzeczy. Ale o tym w następnym akapicie, gdzie będzie o fabule. Znaczy - jej braku. I zmarnowanym potencjale.
Tak naprawdę jakoś obrazu z Playstation Eye jest znacznie gorsza.
SPOILERY!! Gra zaczyna się od otrzymania pozwolenia na wypożyczenie Księgi Czarów z Działu Ksiąg Zakazanych. Mimo, iż we wstępie do tejże Księgi Miranda Goshawk (czarownica, autorka Księgi) mówi, że jest to podręcznik stworzony, by młodzi czarodzieje mogli się magii nauczyć. I podręcznik miałby trafić do Działu Ksiąg Zakazanych? Bardzo śmieszne. Więcej głupich rzeczy w fabule nie ma, bo fabuły także nie ma. Tylko przewraca się kartki, uczy nowych zaklęć i używa w ćwiczeniach i testach. Do końca liczyłem, że wątek rysunków poczynionych przez wandala rozwinie się w coś ciekawe, może jak w Księciu Półkrwi. Ale nie. To tylko rysunki. Fajne za to są teatrzyki o poszczególnych czarach, ładnie zrobione są filmiki o przywarach czarodziei. Głos narratora podkłada Piotr Fronczewski, i choć wspaniały ten dubbing nie jest, ale na tle całej gry wypada wręcz dobrze.
A tu widać, że Move jest skierowany w inną stronę, niż jest celownik. Super.
Czary włącza się, wykonując odpowiedni gest, inny dla każdego czaru, a rzuca się je za pomocą gestu wyrażającego jakby uderzenie Movem z góry na dół. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że kamera ma być skierowana na Wonderbooka i bez uchwytu musi znajdować się poniżej telewizora, więc celowanie jest utrudnione. Oprócz tego większości czarów używa się może ze trzy razy. Rzadko kiedy trzeba sobie przypomnieć jakiś "dawniejszy" czar. Najlepsze jest uczenie się inkantacji. Trzeba powtórzyć słowo wypowiedziane najpierw przez Fronczewskiego, co wykrywa mikrofon. Ale wystarczy tylko kaszlnąć, a i tak gra to zaliczy. Zaliczyłoby nawet, gdybym obrażał narratora, a usłyszałbym jeszcze "Dobrze powiedziane!".
Dlaczego "dawniejszy" było w cudzysłowie? Bo przejście całości zajmuje 4 GODZINY! I OD RAZU JEST PLATYNA! Nie ma żadnej motywacji, by porobić coś po przejściu. Gry więc zdecydowanie nie polecam. Za krótka, bez fabuły, nudna. 5/10.
Pierwsza moja recenzja, powiedzcie, jak dużo źle zrobiłem
15 komentarzy
Rekomendowane komentarze