Skocz do zawartości

Popkulturowość...

  • wpisy
    26
  • komentarzy
    153
  • wyświetleń
    18815

Śmiać można się z klasą - czyli o najlepszym filmie 2012 roku.


ganfrod

1571 wyświetleń

Miało nie być recenzji, miały być krótkie teksty, ale znalazłem ostatnio w tescowym koszu wlaśnie film "Nietykalni" i po zakupie i jeszcze jednym seansie postanowiłem się z wami podzielić, a wyszło zacnie dużo tekstu, wytrwałych zapraszam do czytania.

Recenzje tego filmu można by zawrzeć w jednym prostym zdaniu. To nie jest film dla statystycznego Polaka. Spytasz drogi czytelniku dlaczego? No cóż głównymi bohaterami są obrzydliwie bogaty arystokratyczny niepełnosprawny, którego stać na najnowszy model Masserati Quattroprte (główne auto bohaterów) oraz ? o zgrozo ? Murzyn! I to nie byle jaki Murzyn! Bo Murzyn złodziej, który zażywa narkotyki, jest recydywistą i ma ewidentnie postawę która wskazuje na życie na koszt państwa. Ba, nie dość , że dwóch tych panów zaczyna łączyć pewna więź emocjonalna, to w filmie jak żywo bezczelnie zaprezentowany jest wątek homoseksualny. I w końcu niczym wisienka na smakowitym torcie oburzenia pojawia się fakt iż w filmie są sceny! Sceny z PROSTYTUTKAMI! Tak! To nie jest film dla statystycznego dobrze wychowanego, katolickiego Polaka. Drogi statystyczny Polaku, pozwolę sobie jako autor tego tekstu zwrócić się do Ciebie w tej chwili, to nie jest również recenzja dla Ciebie.

Mowa oczywiście o filmie ?Intouchables? lub jak kto woli ?Nietykalni?. Jest to opowieści panów Erica Toledano i Oliviera Nakache która w roku 2011 zachwyciła krytyków na całym świecie (rok później także krytyków w kraju nad Wisłą) i paradoksalnie nie przyciągnęła milionowych widowni do kin. O czym jest ten film? No cóż wstęp tej recenzji trochę karykaturalnie przedstawia jego główną oś. Oto wyobraź sobie drogi czytelniku współczesny Paryż, miasto jak każde inne, gdzie wysokie bogate gmachy sąsiadują z dzielnicami blokowisk. Gdzie obok bogatych arystokratów po tych samych ulicach przechadzają się ichniejsi blokersi bądź jak kto woli spolszczoną nomenklature ?dresiarze?. Miasto kontrastów i wielu historii, na pozór niemożliwych do zaistnienia na dzisiejszej emocjonalnej pustyni. Taką właśnie historie przedstawiają ?Nietykalni?, głównymi bohaterami są Philippe (w tej roli Francois Cluzet) ? bogaty francuski arystokrata, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku traci czucie od szyi w dół oraz Driss (Omar Sy) ? mieszkaniec francuskich blokowisk, który dopiero co zakończył pobyt w więzieniu. W tym momencie powstaje pytanie co może tych dwóch łączyć? Jak się okazuje nadzwyczaj dużo. Otóż Driss ? który swoją drogą jest murzynem, przybyłym w czasach dzieciństwa z Senegalu - potrzebując podpisu pod pewnym dokumentem upoważniającym go do pobierania pomocy materialnej od państwa ? czytaj zasiłku ? trafia do rezydencji Philippa który poszukuje opiekuna. Nasz niepokorny bohater (Driss) wywiera przy tym tak specyficzne wrażenie iż opiekunem tym zostaje. I tak zaczyna się przygoda która powyżej opisanych panów zmieni na resztę ich życia.

Można by wprost stwierdzić, że główną osia tego filmu jest niepełnosprawność jednego z bohaterów, jego próba zmagania się z i tak nie łatwym życiem. Można by to zrobić a owszem ale było by to krzywdzące dla tego dzieła, a tego kto to zrobi, należałoby skazać na kare trzyletniego odsłuchiwania piosenek Justina Biebera i zespoły Weekend na przemian. Niepełnosprawność to tylko jeden z aspektów. Aspektów który jak wszystko przez dwie godziny zostanie potraktowany w sposób nowatorski i fascynujący. Główną osią filmu jest więź jaka wytwarza się między dwoma zupełnie różnymi światami, między bezczelnym do granic możliwości, prostym w przekazie pracownikiem a arystokratycznym i dystyngowanym pracodawcą. To zderzenie dwóch światów które nigdy nie powinny się zderzyć, to w końcu powiew świeżości i zmian w zupełnie różnych światach. Postawmy naprzeciw siebie człowieka bogatego i biednego i pozwólmy im ze sobą rozmawiać. Wielu z was pomyślało pewnie teraz, że nie da się, że panowie się nie dogadają. Otóż właśnie ?Nietykalni? udowadniają, że się da! A ta różnica to tylko jeden z aspektów jaki dzieli bohaterów filmu. Phillipe jak już wspomniałem to niepełnosprawny, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku ?łamie trzy kręgi? i traci czucie od szyi w dół. I można by rzec, że to jedyna jego wada. Jest bogaty, w pełni sił umysłowych, posiada szerokie grono przyjaciół wśród których funkcjonuje, zatrudnia grupę osób która wszystko może zrobić za niego i dla niego? istna idylla. Gdyby tylko nie fakt, że jest sparaliżowany, pieniądze nie przywrócą mu zdrowia, przyjaciele są z nim z litości a jego pracownicy w jego towarzystwie czują się spięci i obcy. Wtedy właśnie wkracza Driss ? bezczelny, młody, pełni sił, z wielodzietnego domu, poza tym jest agresywny, jest na bakier z prawem, kradnie, i ostentacyjnie pali marihuanę. Jednym słowem przykład człowieka zagrożonego niedostosowaniem społecznym. Przykład człowieka który jest w stanie zmienić wszystko wokół siebie. Siła ?Nietykalnych? leży właśnie w relacji Philippe ?Driss. Relacji która nie tylko podejmuje się tematów jak niepełnosprawność i niedostosowanie społeczne, ale w efekcie odnosi się do czegoś głębszego jak tolerancja, sens życia. To właśnie bezczelny murzyn wnosi do domu arystokraty wiele. Budzi ze snu samego niepełnosprawnego przy okazji zmieniając atmosferę w całej rezydencji. To właśnie ten niedostosowany społecznie uczy niepełnosprawnego jak wychowywać córkę, jak obchodzić urodziny, jak podrywać kobiety, czy jak bawić się życiem bez względu na to czy jeździsz na wózku czy nie. Jednocześnie niepełnosprawny wnosi do życia niedostosowanego zasady, sztukę, zmienia jego sposób zachowania, nadaje wcześniej nieznanego kolorytu. I żeby było jasne nie dzieje się to w podniosłych scenach, niczym zatonięcie Titanica w pewnym wysokobudżetowym idyllicznym obrazie (tam nawet kilkaset ton złomu pięknie tonie) . Film jest lekki, wręcz momentami prosty, to komedia która wplata w siebie elementy dramatu. Komedia która udowadnia, że nie trzeba robić filmów o zmagających się z własnymi ułomnościami niepełnosprawnych aby przedstawić sylwetkę takich osób. Fakt faktem nie uświadczysz tu drogi czytelników gagów pokroju ?American Pie?, ?Iron Sky? , ??*?, nie znajdziesz tu też błyszczących holywodzkich gwiazdek . To komedia innego rodzaju, która jest zabawna, a nie przekracza magicznej granicy absurdalnie głupio-śmiesznej. Bohaterowie niejednokrotnie wyśmieją kalectwo, opiekę socjalną, sztukę, bezczelny podryw czy w końcu siebie samych. Ale zrobią to w sposób prosty odnoszący się do naszych wspólnych przeżyć. Jednym z najbardziej szokujących zjawisk w ?Nietykalnych? jest fakt pozostawienia niepełnosprawności sobie samej, fakt pokazana jest jako przeszkoda, ale równie wielką część filmu jest ona wyśmiewana, nie w sposób znany z naszych rodzimych żartów, ale w sposób inteligentny, ?smaczny? dla górnolotnego pojęcia tolerancji. Gasząc ognik oburzenia jaki mógł pojawić się w tej chwili w twojej głowie drogi czytelniku powiem, że pełnosprawnym też się ?dostaje?. Bo ilu z nas typowych ?maczo? boi się latać? Lub ile z was, droga płci piękna, odważyło by się zrobić lewatywę/ wyczyścić miejsca intymne niepełnosprawnego. . Nie bójcie się bohaterowie mają również te same wątpliwości co wy teraz. Nie bez znaczenia są również wątki poboczne które jak gdyby odbiegają od osi niepełnosprawności. Bo oto Philippe stara się wychowywać nastoletnią córkę niczym normalny człowiek, Yvonne umawia się na randki a Magalie musi prowadzić ciągłą walkę z nachalnym adoratorem. I kiedy już widząc finałowe sceny zaczniesz zastanawiać się gdzie istnieje Utopia przed chwilą pokazana doznajesz kolejnego szoku. Szoku, który pozostawia twoje gardło ściśnięte, bo czy możliwe jest by to co przed chwilą zobaczyłeś działo się naprawdę? Czy mój i twój świat zdolny jest do przyjęcia takiej historii? Pełen nadziei dziś mogę powiedzieć, że tak. Historia ?Nietykalnych? nie tylko zadziała się w przeszłości, ona dzieje się gdzieś w Francji do dzisiaj.

nietykalni-plakat.jpg

Odchodząc na chwile od historii nie można nie pochwalić warsztatu. Zdjęcia za które odpowiada Mathieu Vadepied są bardzo dobre. Co ciekawe nie przedstawiają one znanego nam Paryża. Otóż miasto poetów w obiektywie wyżej wymienionego pana to w dużej mierze miasto blokowisk i problemów, nocnych przechadzek gdzie obok wykwintnych restauracji spotkasz niezbyt trzeźwych turystów. W końcu miasto gdzie byli imigranci prowadzą swoje życie w małych klitakch i szaroburych okolicach. Nie uświadczysz tu pejzaży z słynnej paryskiej wierzy, nie zobaczysz pocztówkowych widoczków. To co zobaczysz jest bardziej prawdziwe, naznaczone ludzkim piętnem i definitywnie pasujące do całej wymowy jaką niesie za sobą ten obraz. Ale pejzaże to tylko jedna strona medalu, jaka jest druga? Nogi. Otóż film nałogowo skupia się na nogach bohaterów, jak gdyby akcentując to, że jeden z nich ma je niesprawne, wciskając widzowi prawdę ?on jest niepełnosprawny - nie może chodzić jak inni?. I to właśnie z nogami wiąże się najlepsza scena w całym to filmie kiedy Driss urządza potańcówkę na urodzinach swojego pracodawcy. Jeśli nie chcecie oglądać całego filmu, to proszę zobaczcie chociaż ten fragment który, według mojego skromnego zdania, powinien przejść do historii kinematografii. A co z muzyką? No cóż zdecydowano się na bezczelne niczym sam film, połączenie muzyki klasycznej z ? hitami disco! I to wyszło! Obok Bacha, Mozzarta czy Chopina można usłyszeć tu hity kapeli jak ?Earth Wind & Fire? czy nieśmiertelny ?Feeling Good? Niny Simone.

[media=]http://www.youtube.com/watch?v=D5Y11hwjMNs

Czy więc wszystko się udało i film zasługuje na Oskara? No nie do końca. O ile nie mogę powiedzieć nic złego o sylwetce osoby niepełnosprawnej, która przedstawiona jest w sposób fachowy i wyczerpujący (wszystkie czynności związane z ćwiczeniami czy nawet przenoszeniem z miejsca na miejsce) a sam pan Cluzet pokazał kawał dobrej aktorskiej roboty mając możliwość zagrania tylko twarzą, tak Omar Sy nie do końca, według mnie, jest atrakcyjnym niedostosowanym. No cóż Driss choć agresywny i niepokorny tak naprawdę jest grzeczny. Może i jest niezwykle szczery ale prócz jednej sceny bójki nie dzieje się nic co by mogło udowodnić nam, że mamy do czynienia z osobą z marginesu społecznego. Omar Sy jest wręcz uroczy w swoich działaniach i wyrasta na bohatera pozytywnego.

Zastanowisz się pewnie drogi czytelniku co to za film? Czy został on zrobiony by zarobić? Czy może ma na celu zmianę, edukację naszych społeczeństw. Tego nie wiem. Pewnie oba powody są równie dobre. Wiem za to, że te dwie godziny to jedna z lepszych lekcji życia obok innych jakie odebrałem. To opowieść o tym, że każdy dla nas jest wartościowy i każdy może wnieść do naszego życia szanse na poprawę. Wychodząc z kina wiedziałem już, że niepełnosprawność to nie jest koniec, niepełnosprawność to bardzo ostry zakręt w życiu ludzi, zakręt w który wchodzi się w bardzo dużą prędkością, a wychodzi z niego często poobijanym i zmęczonym. Trzeba tylko pamiętać, że dalej też jest droga, i jak ona będzie wyglądać zależy od nas i od innych którzy nas otaczają.

Ps. Tolerancja to dziwne słowo. Bo tu między nami nie chodzi o to kto jest biały a kto czarny. Kto jest bogaty, a kto biedny. Kto woli kobiety, a kto kocha się w facetach. Kto jest sprawny, a komu sprawności brakuje. Tolerancja to poczciwie znosić tego drugiego, z łaski własnego ego pozwalać mu istnieć w świecie obok ciebie. A to nie o to chodzi. Drogi czytelniku kiedy kolejny raz będziesz podawał komuś dłoń, kiedy kolejny raz uśmiechniesz się do kogoś, pamiętaj nie musisz tolerować, musisz żyć i pozwalać żyć innym w świecie który nie jest tylko twój, a w świecie który dla Ciebie tworzą inni?

Jeśli drogi czytelniku przeczytałeś ten tekst to z ogromną prośbą chcę teraz się do Ciebie zwrócić. Skomentuj go, napisz czy znasz film i czy Ci się spodobał? A może chcesz napisać co myślisz o niepełnosprawności? Może zdecydujesz się na ocenę samego tekstu? Serdecznie zapraszam do komentowania.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Film tak średnio przypadł mi do gustu, jako komedia ciekawy, ale jako historia :( spłycenie względem wzorca. Wiem, że trzeba było zamknąć się w jednym filmie, ale mimo to książka i tak jest lepsza. Do tego początek i koniec jakoś z tyłka wzięty. Jadą samochodem, nagle jedna wielka retrospekcja, później dalej jadą tym samochodem i (nie będę spoilerował ;)). Można było to zrobić ciekawiej.

Za tekst teraz już tylko symboliczny "+".

Link do komentarza

Dobry film, ale brakło mu tego "czegoś". Patent z wielką retrospekcją bardzo dobry, ale poza tym wszystko jest przewidywalne i nie robi aż takiego wrażenia, jak się spodziewałem.

BTW - Omar Sy jest nijak niepodobny do tego pana, którego gra ;)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...