TM-Semic R.I.P.
Lata świetlne temu, u progu kapitalistycznego ustroju, polski rynek skazany był na Żbiki, Klossy i inne Relaxy, próżno doszukiwać się było lateksowych wdzianek, obciachowych pseudonimów i patosu właściwego amerykańskim produkcjom. Wtedy powiało z północy, a konkretnie ze Szwecji i na polskim rynku jak diabeł z pudełka wyskoczyło nowe wydawnictwo. Nie chce skupiać się na jego historii i genezie, bardziej wskazać, co zawdzięczamy tej upadłej już instytucji.
W USA od lat 60-tych ubiegłego wieku, triumfy święciła banda jaskrawo odzianych kolesi, niektórzy z nich powstali już wcześniej, aczkolwiek w tej dekadzie osiągnęli niespotykany dotąd splendor. W Polsce ich komiksowa ofensywa przypadała na lata 90, TM ostro zaczęło, Batman, Supermen, Spider-Man i Punisher, wydawane w 60 stronicowych zeszytach dzieła DC i Marvela sprzedawały się naprawdę nieźle, były tym czego na rynku brakowało, powiewem świeżości. Poza tym nie ma co ukrywać, że na pierwszy ogień rzucono jedne z lepszych dań komiksowego światka, choć na nie najlepszej zastawie, wydawane na papierze o strukturze tego spotykanego w toalecie, z kiepskim tłumaczeniem, a o ich reklamach szkoda wspominać... mimo to, ludzie tłumnie rzucili się na nowość, ale nie była to tylko nieświadoma gawiedź, trafiali się w tym ścisku i znawcy tematów, którzy świat amerykańskiego komiksu poznawali z amerykańskich oryginałów... bądź szwedzkich tłumaczeń...
Potem TM-Semic poszerzyło ofertę, spotkaliśmy się z X-Men, MegaMarvel serwował nam sto kilka stron spotkań z bohaterami którzy nie mieli regularnych serii (Avengers, Ghost Rider, New Wrriors), Wydania specjalne oscylowały w okół arcydzieł (Batman W Czerni i Bieli, Batman vs Sędzia Dreed, X-Files, Alieny itp), mnożyły się regularne serie G.I. Joe, Green Lataren, Transformers, był nawet epizod ze Star Warsowskim Dark Empire ( TM-Semic nie ustrzegło się jednak wpadek i pewnych odskoków od głównego nurtu; Barbie, Alf i Różowa Pantera to niezłe przykłady).
W szczytowej formie wydawnictwo mogło poszczycić się tłumaczeniami komiksów DC, Marvela, Black Horse Comic i diabli wiedzą czego jeszcze , z czasem jednak spadło zainteresowanie tytułami TM-Semic (tak jak i ich poziom), co ostatecznie doprowadziło do upadku wydawnictwa, łabędzim śpiewem było Wild C.A.T.S. niezły, ale nie wybitny komiks, a oto mała prezentacja wydawnictw TM-Semic ukazująca co ciekawsze serie:
The Amazing Spiderman (102 numery) [MARVEL]
Przygody Człowieka-Pająka, rysowane przez całą armię artystów, TM-Semic wywalczyło większość licencji i SpiderMan jest chyba najbardziej kompletnym z ich komiksów. Co ważne, był też jednym z pierwszych wydanych przez tow wydawnictwo
Batman(82 numery) [DC]
Opowieść o mrocznym rycerzu była nie tylko jedną z pierwszych, ale też jedna z lepszych, Batman gościł w wydaniach specjalnych i crossoverach, wydawnictwo ukazało najciekawsze miniserie jak Knightfall i Knightend
X-Men(53 numery) [MARVEL]
Historia X grupy w Polsce, to pourywane miniserie, lub ich kawałki wydawane bez ładu i składu, za to jednak dostaliśmy nie tylko przygody X-Men, ale też innych X tytułów jak X-Forxe, czy X-Factor.
Punisher(54 numery) [MARVEL]
Obok Lobo jeden z bardziej niejednoznacznych i wielopłaszczyznowych bohaterów historie z nim emanują przemocą, ale skłaniają też do refleksji.
Spawn(24 numery) [image Comic]
Genialna seria o Demonicznym bohaterze, coś jak skrzyżowanie Ghost Ridera z Batmanem, ale z własnym stylem, perełka...
Green Lantern(10 numerów) [DC]
Przedwcześnie przerwana genialna seria, ze swietnymi rysunkami i niezłą fabuła, aż szkoda że TM-Semic tak szybko z niej zrezygnowała...
Wild C.A.T.S(6 numerów) [image Comic]
Na koniec łabędzi śpiew wydawnictwa, niezły, ale nie genialny komiks, wydany na niezłym papierze i z twardą tekturową okładką (rychło w czas...).
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze