Jump to content

Soutysowo

  • entries
    18
  • comments
    26
  • views
    6,279

Bazgroł cz. 1


Soutys

182 views

Lekcja geografii. Nauczycielka od tego przedmiotu jest jedną z niewielu nudnych członkiń ciała pedagogicznego w naszym liceum. Mój wzrok błądził, padając od czasu na tablicę, to znowu na zegar, lub nauczycielkę. Pióro trzymane w dłoni zataczało nierówne ósemki na papierze w zeszycie.

Po tym rozpoczęciu myślicie pewnie, że to jedna z nieciekawych opowieści o szkole? Nic bardziej mylnego. Są to dzieje narodzin i życia stworzenia, powołanego do istnienia z czystej esencji nudy.

Bazgroł, bo tak ma na imię ów stwór, wygląda niczym plątanina kresek i jest dwuwymiarowy. Ponadto kłębi się i mamrocze do siebie. Jak się narodził? Przyszedł na świat właśnie tego nudnego, wrześniowego dnia. Gdy mój wzrok opadł na zeszyt, po tym jak przekonałem się po raz setny, że samą siłą woli nie sprawię, że zegar przyspieszy, zobaczyłem, że efektem bazgrolenia piórem po czystej kartce jest... czysta kartka. Nie było na niej ani jednego maźnięcia. Zadowolony, że mam co robić otworzyłem pióro z zamiarem wymienienia naboju. Ale, jak się okazało nabój był jeszcze w połowie pełny (chociaż tego dnia byłbym skory rzec, że raczej w połowie pusty). Ze zdziwieniem spojrzałem znowu na kartkę, która pozostawała uporczywie biała. Na próbę przejechałem po niej stalówką. Pisze. Czy możliwe, że Bazgroł, którego stworzyłem ożył i poszedł szukać przygód? Wyparłem tę myśl jako idiotyczną.

Tymczasem mały ciemny kształt odkrywał wielki i skomplikowany świat. Mamrocząc pod nosem słowa, które miałem zanotowane na kartce '...oblicz...kilometry...geograficzna...łauauauaua(proszę, nie pytaj)...skala...' złaził po nodze ławki. Ominął plecak (pewnie bał się zamieszkującej go Kanapki, która ma półtora roku, troje oczu i bardzo przyjazne młode) i dotarł do brudnej podłogi. Zakłębił się z podekscytowania. Powąchał i polizał pradawną gumę do żucia zdeptaną przez kilkaset butów, po czym ruszył przed siebie. Omijał kolosalne nogi od krzeseł i od ludzi. Przystawał od czasu do czasu, patrząc w górę, w oddali mógł dostrzec szczyty Mount Moniki. Zakręciło mu się w gł... czy co on tam miał i podjął wędrówkę. Na wpół tocząc się, na wpół pełznąc dotarł do drzwi klasy i z racji na płaskość absolutną bez problemu przecisnął się pod nimi. Nieszczęśliwie (dla niego, ja w tym momencie poczułem nagły przypływ euforii) zadzwonił dzwonek, w momencie, gdy stał na środku korytarza. Liceum to nie gimnazjum. Ludzie po lekcji nie rzucają się do szaleńczego biegu, tylko w spokojny i poukładany sposób wychodzą z sali. Co nie zmienia faktu, że Bazgroł znalazł się w tłumie. Monumentalne buty miażdżyły wszystko w okolicy. On sam został zdeptany kilka razy, ale był już płaski, więc nic mu nie groziło. Dostał jednak prawie palpitacji swojego małego, czarnego, poplątanego serduszka. Szczęśliwie dla niego właśnie przechodziłem obok. Bazgroł wyczuł pana i natychmiast wskoczył mi na buta, wspiął się po spodniach i ulokował wygodnie w kieszeni.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ci z Was, którzy dobrnęli do końca pewnie zastanawiają się co to za cholerstwo. Spieszę z odpowiedzią. Postanowiłem, że wplotę trochę abstrakcji w życie użytkowników szacownego forum. W tym celu stworzyłem Bazgroła. Prostą istotkę, która świat pojmuje zupełnie inaczej niż my. Przy odrobinie szczęścia będę kontynuował jego przygody i wyleję kubeł zimnej wody na Wasz sposób postrzegania świata. Albo to, albo przeceniam moje zdolności. Either way - miłej lektury życzę :laugh:

1 Comment


Recommended Comments

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...