W ciągu tego roku mieliśmy istną plagę rezygnacji z wysokich stanowisk, w dużych firmach w branży growej. Gdzieś w marcu Peter Molyneux opuścił Lionhead. Później z People Can Fly wyleciał Adriana Chmielarza. Następnie ze swoich stanowisk zrezygnowali Ray Muzyka i Greg Zeschuk, założyciele BioWare. Dzisiaj z kolei dowiedziałem się, że kolejna sława nie jest już dłużej na swoim stanowisku. Mowa o Cliffie Bleszinskim, który żegna się z szeregami Epic Games.
Podejrzane jest to, że okoliczności, w jakich twórcy opuszczają swoje studia są bardzo podobne i dzieje się to w tak krótkim czasie. Coś niedobrego musi dziać się w przemyśle, kiedy podobne informacje rosną niczym grzyby po deszczu. Co może być powodem tak nagłych "nieprzymusowych" odejść? Nie chcę tu tworzyć jakichś teorii spiskowych, ale to powoli przestaje robić się śmieszne. Jeszcze dziwniej się poczuje jeśli Cliffy B. po paru dniach/tygodniach rozłąki ze swoim niedawnym pracodawcą założy niezależne studio i ogłosi projekt na kickstarterze. Świat wywraca się do góry nogami. Brakuje jeszcze tylko tylko, żeby John Carmack odszedł z id.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze