Retrospekcja. 2008.
Lato minęło, wrzesień, październik, grudzień... i zima się zaczęła na dobre. Człowiek znów wkurzony, że znów nauka i nauka. Pewnego chłodnego dnia, gdy niebo było całe zachmurzone, wracałem chyba od lekarza do domu, bo to właśnie przeziębienie i ciągły katar przeszkadzały mi we wszystkim. A nie była to jeszcze taka strasznie późna godzina, choć późną jesienią/początkiem zimy dzień trwał już trochę krócej i było nawet ciemnawo. Przechodziłem właśnie wtedy obok lokalnego "empika". A był to chyba dzień, w którym GTA IV miał swoją premierę. Nękany dylematami w stylu "zajść czy odpuścić" wybrałem to pierwsze, bo coś przemówiło do mnie na korzyść ? ogrzania się nie licząc, wpadając wprost z nękanej zimnem i ciemnościami ulicy. Po wejściu standardowo lecę na stanowiska z czasopismami, potem rzut oka na książki... i podchodzę do gier. Patrzę delikatnie zdziwiony ? GTA IV. Ale na PC. W kwietniu też była, ale na konsole... zważając na to, że towar ten rozchodził się niczym ciepłe bułeczki, została ostatnia sztuka. Kosztowała chyba 150 lub 250 zł. I słuchajcie tylko dlatego, że leki trochę potaniały, zostało mi nieco reszty w kieszeni. A co z nią zrobiłem? Odpowiedź będzie chyba oczywista.
Teoretycznie opętany chorobami i innymi zjawiskami, o których aż strach pisać, siedziałem sobie w domciu z żalem patrząc, jak chorobowe niedługo się skończą ... Następnego dnia odpakowałem tego GTA. A co znalazłem w pudełku standardowej wielkości? Ogromną mapę Liberty City, z plakatem Lollipop Girl na odwrocie, dwie książeczki (jedna coś jak instrukcja, druga opis atrakcji LC), jakąś ulotkę, no i oczywiście dwie płytki. Do instalacji zabrałem się z samiutkiego rana. Cholerstwo nie dawało mi spokoju i nie mogłem zasnąć. Ale jeszcze kilka godzin temu udało się. Tuż o około 7 rano włożyłem pierwszą płytkę do napędu. Wiece, co zadziwiało najbardziej? Pospieszyli się z wypuszczeniem wersji PC. Instrukcje i opis na pudełku miałem polski, ale gra niestety była po angielsku. W dodatku wyglądało to oczywiście (i chyba też tym było) na masowy "przekład" z konsoli na PC, tak więc i bez błędów sie nie obyło. Przykład? Pamiętam do dziś ? okno autostartu. Dwa przyciski podpisane symbolami podobnymi do hebrajskich "robaczków". Super.
Pomijając fakty i błędy, które towarzyszyły mi w czasie i po instalacji (ot cholerny SecuROM) udało mi się odpalić grę. Pamiętam idealnie tę chwilę. Cieszyłem się jak małe dziecko. Za oknem sypie śnieg, było koło 8. Nawet widno. W głośnikach melodia, którą chyba na zawsze zapamiętam. To była niezapomniana chwila. Przy okazji było to już instalowane na nowym kompie, z którym nie miałem żadnych problemów organizacyjnych ani z działaniem, oraz który po wymianie kilku komponentów służy mi zuchwale do dziś.
Niestety okazało się, że pomimo "nowego" komputera to gra pogrywała sobie ze mną Grafika nie pozwalała na płynną pracę. I droga ku nowoczesności zaczęła się od początku. Ale grałem, nie na najwyższych detalach, ale grałem. Była tam wtedy wsadzona 8600GT 512MB i szczerze mówiąc w połączeniu z systemem XP 32bity jakoś to "ciągło". Ale nie o tym dziś mowa. I grałem, grałem dniami i nocami, aż w końcu udało mi się ją przejść, ale dopiero po ok. 1,5 tygodnia. Czasu starczyło, nawet chorobowych trochę zostało I muszę przyznać, że chyba pierwszy raz w życiu doznałem uczucia, że wydane w to pieniążki nie poszły w błoto. Bo miałem kiedyś nieprzyjemną sytuację z Crysisem, częścią Warhead, gdy wywalone 150 zielonych zastąpiły mi jedynie 7 (siedem!) krótszych niż poprzednik misji. To była porażka.
Niemniej jednak dziś, po prawie 4 latach z zadowoleniem wspominam tamte chwile. To były niepowtarzalne czasy. I nawet dlatego, że człowiek się starzeje. I nikt już tego nie odwróci. Nie żebyście odebrali ten wpis jak kogoś, kto jest starym fanem GTA, ale chodzi mi o to, by nadal pamiętać. A co pamiętać? To co minęło. Dzisiaj wspomnienia są bardzo ważne. Co minęło ? nie wróci. Nigdy. A w kwestii GTA... dziś pozostaje nam tylko czekać na piątą część GTA, o której tu zresztą się juz rozpisywałem, ale... pamiętajcie!
Czasami to nawet fajnie mieć retrospekcje. I podzielić się nimi z innymi.
A na jaką niegdyś grę Wy czekaliście lub zapoznaliście się z nią przez przypadek i jak wyglądało jej zdobycie?
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze