Skocz do zawartości

Popkulturowość...

  • wpisy
    26
  • komentarzy
    153
  • wyświetleń
    18799

Rzucam studia, Batmanem zostaje - czyli wrażenia po "Mroczny Rycerz Powstaje"


ganfrod

847 wyświetleń

Ostrzegam już na samym początku. Jestem fanbojem. I to podwójnym. Nie dość, że uważam iż Batman jest najlepszym co zostało stworzone przez amerykańską hamburgerową popkulture, to jeszcze Christopher Nolan jest moim ulubionym reżyserem i chyba nie obejrzałem jeszcze ?złego? filmu w którym ten pan maczał palce. Efekt więc bardzo łatwo przewidzieć, jestem zachwycony ostatnią częścią filmowej trylogii o Batmanie której reżyserem jest właśnie Nolan. Ale zacznijmy od początku.

Wczoraj, wyrywając się na chwile z nawału wakacyjnych zajęć i prac, udałem się do Janek po Warszawą by obejrzeć to dzieło. Grzecznie kupiłem bilet i o godzinie 20.15 zasiadłem na sali kinowej w dość kameralnym towarzystwie. I zaczęło się. Przez 3 godziny przebywałem w komercyjnym raju, gdzie przypomniano mi, że film który ma być blockbusterem, może być głęboką opowieścią o ludzkiej psychice, walce z samym sobą czy chociażby o symbolach. Najnowszy film o Batmanie zaczyna się spokojnie, mija 8 lat od śmierci największego bohatera Gotham Harveya Denta, jego działania w Mrocznym Rycerzu spowodowały, że miasto jest bezpieczne. Zgnuśniało, stało się zbyt pewne siebie, miałkie, pełne ludzkiej głupoty i manieryzmu. Takie jest właśnie Gotham na początku nowego Batmana. Wraz z Dentem znikł również Batman, a Bruce Wayne nie pokazuje się publicznie. Ale już niedługo, bo oto w podmiejskich kanałach czai się niebezpieczeństwo jakiego nikt się nie spodziewa, czai się Bane.

tom+hardy+bane.jpg

No właśnie. Bane to jeden z największych plusów tego obrazu. Duży facet z maską na twarzy, może i nie bije kreacji Ledgera który w poprzedniej części był świrniętym umalowanym Jokerem, ale łatwo to wytłumaczyć. Bane to zupełnie inna postać. To człowiek wiary, fanatycznego uwielbienia. W co i w kogo wierzy to już kwestia obejrzenia filmu, bo związany jest z tym największy fabularny twist. Co można powiedzieć więcej o Bane? Bezwzględnie zły, zimny i wyrachowany, ubóstwia chaos i w nim widzi szanse na odkupienie. Już od początku jawi nam się jako przywódca, zdolny przekonywać do wszystkiego. Tom Hardy który wcielił się w tą role (no właśnie czy mi się tylko wydaje czy Hardy do tej roli dość dużo przytył?) jest zresztą jedną z większych kontrowersji związanych z obrazem. Niektórzy zarzucają że jego rola polegała na spokojnym wręcz akademickim wygłaszaniu tekstów dobrodusznym głosem za maski i trzymaniu się za szelki. Ja się z tym nie zgodzę. To prawda, że całą twarz tego aktora widzimy tylko przez kilka sekund, jednak Hardy gra oczami. Jego oczy to oczy zwycięscy, zadowolonego anarchisty, zimnego zabójcy, a pod koniec filmu to oczy przestraszonego chłopca i opiekuńczego mężczyzny. Co do głosu? no cóż, nie jest standardowy, ale dla mnie pogłębiło to tylko antagonizm pomiędzy brzmieniem a samą postacią. Nie oszukujmy się Batman tak w kinie jak i w komiksach złoczyńcami stoi.

No właśnie, i tu największy paradoks całej trylogii Nolana. Dlaczego te filmy o Batmanie są aż tak dobre? Odpowiedź jest prosta. Bo nie są o Batmanie. Pierwszy obraz był o Brucie Wayne ? mulitimilarderze którzy stara się przezwyciężyć strach, stać się kimś innym niż jest, kimś więcej. Mroczny Rycerz opowiadał o anatgoniźmie między Dentem ? rycerzem w zbroi a Jokerem ? szaleńcem który chce doprowadzić do upadku rycerza. Trzeci film to film o mieście. Nolanowi udało zrobić się to czego brakowało w poprzednich częściach. Bohaterem jest Gotham City. Istota która zbyt mocno uwierzyła w swoje bezpieczeństwo. Bohater który w momencie zagrożenia musi obudzić się i stanąć do walki. Do wojny o swoją tożsamość. I staje.

[media=]

Poza tym nie da się ukryć, że to bardzo dobry film akcji. Momenty walk i ucieczek to sceny nie tylko dobrze skomponowane i przemyślane. To sceny wyładowane adrenaliną. Wspólne walki Batmana i Catwoman nie tylko cieszą oko ponętnymi kształtami Anne Hataway - która swoją drogą w roli Saleny Kayle poradziła sobie naprawde bardzo dobrze ?ale również wymianami ciosów. Miłe uczucia wywołuje patrzenie na pojazdy Batmana które nadał łączą futurystyczną myśl z aktualnymi możliwościami. Cieszy wprowadzenie takich na pozór niepotrzebnych postaci jak John Blake. Wreszcie zachwyca wątek w studni i poprzedzająca go scena która jest oparta na najlepszej według wielu powieści graficznej z Batmanem w roli głównej.

Czy coś w takim razie nie gra? No cóż żeby wpełni zrozumieć Mroczny Rycerz Powstaje wypadało by znać poprzednie części. Muzyka która miała być jednym z większych atutów, po prostu jest. A ścisłe zakończenie jest? trochę zbyt tendencjonalne i trochę zgrzyta. Jednak nie tyle się wybacza innym filmom.

Mroczny-rycerz-powstaje.jpg

Kiedy wychodziłem z kina na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Bo oto obejrzałem najlepszy film na podstawie komiksu do tej pory. Dzisiaj targają mną mieszane uczucia. Bo oto z jednej strony chciałbym żeby Nolan dał się przekonać i zrobił kolejnego dorosłego Batmana, a jeśli nie Batmana to jego wersje Robina albo prequel z Catwoman. Z drugiej jednak jestem pewien, że trylogia Mrocznego Rycerza definitywnie się zakończyła, i dostała najlepsze zakończenie jakie mogła dostać. Dorsłe, poważne, brutalne i symboliczne. Niczym w tytule Batman powstał z gruzów poprzednich filmów, i teraz stał się legendą wartą każdej spędzonej z nią sekundy.

A czy wy oglądaliście Mroczny Rycerz Powstaje ? Jakie macie wnisoki? Zgadzacie sie ze mną czy też może wręcz przeciwnie? Zapraszam do komentowania.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

A co do samego filmu - zły nie jest, ale jednak bardziej mi się podobał TDK oraz Batman: Begins. Niepodobało mi się w nim dużo rzeczy, głównie fabularnych (chociaż nawiązanie do komiksu mi się bardzo podobało - szkoda tylko, że potem jak bohater doszedł do siebie jest strasznie naciągane

w końcu Batman skończył na wózku gdy Bane złamał mu kręgosłup, a tutaj w krótkim czasie doprowadza się do lepszej niż wcześniej formy

), ale i muzycznych. No i przez 99% filmu Bane jest naprawdę straszny, gdy na końcu... zostawię to bez komentarza. Według mnie TDKR jest przyzwoitym, porządnym kinem akcji, ale gloryfikowanie tego filmu jest przesadzone (no ale to broszka fanbojów).

Uważam, że najlepszym przykładem inteligentnej komerchy jest Incepcja i jest to mój ulubiony amerykański film (także jedyny, na którym byłem dwa razy w kinie).

  • Upvote 1
Link do komentarza

Film mimo paru niedoróbek i fabularnych głupotek mi się podobał. Nie była to taka rewelacja żeby zaraz walić posty pokroju: "obejrzałem Batmana, dzieło życia omfg!" ale pieniędzy wydanych na kino nie żałuje.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...