O najlepszej grze w jaką grałem - czyli o fenomenie "Pieśni lodu i ognia"
Rozgrywkę w grę o której chce wam dzisiaj opowiedzieć, rozpocząłem od małego newsa wygrzebanego w sieci. Okazało się bowiem, że powstanie nowa seria gier komputerowych na podstawie pewnego cyklu, który na zachodzie jest popularny. I tak jakiś czas po przeczytaniu nazwy cyklu, ustaleniu pierwszego tytułu rozpoczęła się rozgrywka. Rozgrywka która według moich oczekiwań miała być powtórką z rozrywki. Ten dobry jedzie w podróż, gdzie są Ci źli, po czym pod koniec ?zabawy? demaskuję złych, pozbawia ich życia, przy zachowaniu wszystkich reguł gatunku. Dziś mogę powiedzieć i przyznać się jakiż byłem głupi. Głupotą było wybierać sobie ?bohatera?, majestatycznego lorda z północy, wilka który wyżej niż swoją watahę ceni honor, człowieka tak zaślepionego obowiązkiem, że nie zauważa grożącego niebezpieczeństwa. Marnego gracza, pionka wśród królów. Możecie sobie tylko wyobrazić jakie było moje zdziwienie kiedy kończąc pierwszy akt mojej gry zrozumiałem, że dalsza rozgrywka nie ma sensu. Przecież przegrałem, źli tryumfują.
No właśnie dobrzy i źli. Podstawowy podział wokoło nas, ale czy również w tej grze? Pytanie trudne które do tej pory pozostało dla mnie bez odpowiedzi. Nauczyłem się już obserwując moich bohaterów, że granica między dobrym a złym zatarła się od pierwszych wypowiedzianych słów przez moje ulubione postacie. Bo czy zła jest matczyna miłość tak wielka, iż wychodzi poza granice moralności? Czy dobrym uczynkiem jest zabicie panującego władcy po wielu latach służby? Dobro i zło wykorzystywane są niczym armię, by walczyć o tron, o panowanie i władze. Przystępując do drugiego aktu długo zastanawiałem się kto dalej pociągnie moją grę. Czy będzie to sprytny karzeł? Ale przecież on jest z tych złych. Czy może nowe powstali królowie ?bohaterowie? A może zapomniany bękart który gdzieś poza wielką wojną przeżywa swoją niemniej ważną historie. No właśnie, nie mniej ważne historie. Już na początku drugiego aktu okazało się, że dalsze brnięcie w grę nie będzie standardowe. Wielki konflikt to tylko część tego jak może zmienić się świat w którym gra się toczy, tuż obok rośnie w siłę matka smoków, wielki mur może już niedługo zostać zaatakowany, a mała dziewczynka ukrywając swoją tożsamość wędruje z przyjaciółmi. A uwierzcie mi, to tylko część tego co możecie znaleźć.
W końcu zrozumiałem, to nie pojedyncze postacie są bohaterami mojej gry. To wojna. Wojna która zmienia losy ludzi, nadaje nowe znaczenie życiu i walce o nie. Odchodzą gdzieś na bok zasady, honor czy uczciwość. Jeśli ktoś tak stara się wygrać czeka go tylko jedno. Miecz w serce. I coraz więcej bohaterów się o tym przekonało, syn mojego lorda z północy, młoda dama przetrzymywana przez zabójców ojca, czy bękarci dowódca który uratował mur od upadku. Tu albo grasz albo giniesz. Gra nie ma skrupułów, nie oszczędza nikogo, nawet tych lubianych których obserwuję się od początku, za zdradę płacisz życiem, za pomyłkę płacisz życiem. Albo się przystosujesz, albo zginiesz. A teraz odrywając wzrok od ostatnich słów Nawałnicy Mieczy robie sobie przerwę w mojej grze zastanawiając się jaka będzie dalsza część. I jakie znaczenie ma słowo ?zwycięstwo?? Tym którzy czytając ten wpis jeszcze nie zrozumieli o jakiej to grze piszę z uśmiechem stwierdzam o ?Grze o Tron?
[media=]http://www.youtube.com/watch?v=ZA38kXTHpj0
A czy wy czytaliście którąś z książek autorstwa G.R.R. Martina? Czy może oglądacie serial "Gra o Tron? Co sądzicie o tym cyklu?
Zapraszam do komentowania i oceniania mojego wpisu.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze