Skocz do zawartości

Opowiadania nie z tej ziemi

  • wpisy
    10
  • komentarzy
    126
  • wyświetleń
    12630

Opowiadanie nie z tej Ziemi: Rozdział 4. "Śmiertelna walka"


DarthMetalus

1373 wyświetleń

- Wie ktoś co to jest za gów*o? Bo coś czuję, że lepiej było tu nie wchodzić. ? powiedział lekko przestraszony mroczny elf.

- Spokojnie mały. Może nas nie zabije. Hahahaha! ? zaśmiał się Duir.

- Tak, ale co to jest!? ? zapytał.

- Nekromanci. Twierdzą ciągle, że idą ku przyszłości. Robią jakieś dziwaczne eksperymenty i tu masz przykład ? krasnolud wskazał na potwora - To gigantyczna, kilkumetrowa, zmutowana salamandra. Zapewne miała być ich bronią. Nałożyli jej pancerz, żeby była prawie niezniszczalna, ale pewnie wymknęła im się spod kontroli. Wsadzili więc potwora do jednego z tych swoich statków zasilanych ich magią i wychrzanili tutaj ? zakończył wojownik.

- A my pewnie będziemy musieli zatłuc to cholerstwo, co? ? rzekł wściekły ork.

- Niekoniecznie. Na razie śpi. Może po prostu poszukamy wyjścia. ? odparł Duir.

- A co jak się obudzi? ? przestraszył się mag.

- Nie wiem. Może machniesz tą swoją gałązką, żeby sobie smacznie spało, zdecydowanie mocniej niż teraz. He? ? rzekł krasnolud.

- Eee? nie wiem czy to dobry pomysł. Taki eksperyment nekromantów jest być może odporny na magię, to może się źle skończyć? - skłamał Gandolf.

- Aha. Proponuję więc zamknąć japy i po cichu stąd uciec. ? powiedział poszukiwacz. Spojrzał na Elfkę.

- Biedactwo ? pomyślał ? trzęsie się cała ze strachu. Może ją pocieszę ? ucieszył się w duchu.

Kochanie, spokojnie nic nam nie będzie. Uciekniemy stąd, tak? ? uśmiechnął się.

D? dobrze ? powiedziała wojowniczka.

Rozglądali się, szukając drogi ucieczki. Poruszali się ciszej niż jakiekolwiek zwierzę. Pomieszczenie było ciemne. Ściany okrywały jakieś dziwaczne, budzące grozę symbole. Z podłogi wystawały liczne kolce. Zamiast projektanta wnętrz zatrudniono najpewniej sadystę samobójcę.

Krasnolud starał się nie wydawać żadnych dźwięków. Jego chód przypominał jednak słonia kroczącego po cienkiej linie, zawieszonej co najmniej dziesięć metrów nad ziemią. Nagle nastąpił na jakiś przełącznik. Rozległ się cichy trzask, a spod miejsca, na którym leżał potwór dobiegły inne, coraz głośniejsze trzaski. Nagle monstrum obudziło się. Otworzyło swoje czerwone ślepia i zaczęło wstawać.

- Chol*ra ? wyszeptał krasnolud.

Płaz wstał i otworzył swą paszczę, z której wydobył się dziwaczny, gniewny wrzask.

- Uciekać!!! ? krzyknął Sailas.

Wszyscy rozbiegli się. Jedynie elfka stała sparaliżowana ze strachu. W jej stronę zmierzał stwór. Teraz, krocząc na czterech nogach, było widać go niemal całkowicie. Kończyny i grzbiet miał obkute w stal, a jego brzuch pokrywała kolczuga z tysięcy żelaznych kulek. Tam gdzie było widać ciało można było ujrzeć czarną oślizgłą skórę, którą pokrywały żółte plamy. Jedna z nich przypominała żelowego misia.

Monstrum było coraz bliżej dziewczyny. Zbliżało się szczerząc kły.

- O nie ty padalcu! ? powiedział krasnolud rzucając w stronę płaza świecący przedmiot.

Rzecz ta wybuchła obok salamandry, ogłuszyła i odrzuciła ją w bok. Później wszyscy dowiedzieli się, że była to laska dynamitu, jedna z ulubionych broni poszukiwacza.

- Ty gównozjadzie! - wrzasnęła elfka nagle przebudzając się, po czym chwyciła łuk i zaczęła strzelać w stronę potwora.

Wszyscy mężczyźni byli pod wrażeniem tego jak wojowniczka siarczyście klęła na potwora i tego jak celnie i szybko strzelała, trafiając idealnie w miejsca niezasłonięte pancerzem.

- Giń popi*****ona gnido!!! ? krzyknęła, naciągając z całej siły cięciwę i trafiając idealnie w oko maszkary.

Płaz zwijał się z bólu, nie opadł jednak z sił. Wywijał swym ogonem rzucając przeróżne przedmioty w stronę bohaterów.

Trzymający się z tyłu Gandolf wyjął zza poły płaszcza coś, co przypominało kości do gry. Rzucił je w stronę potwora. Zdziwił się pozytywnie kiedy zobaczył, że oba przedmioty zamieniły się w wyładowania elektryczne, unieruchamiając na chwilę salamandrę. Uśmiechnął się. Był to jak widać niezamierzony, ale jak najbardziej zadowalający efekt.

Ork wykorzystał moment kiedy płaz był ogłuszony i pobiegł w jego stronę sprintem. Skoczył i uderzył z ogromną siłą swym morgensternem w opancerzony grzbiet bestii. Metal został mocno wgnieciony i osłabiony, maszkara zapewne też to poczuła, gdyż zrzuciła z siebie zielonoskórego wojownika i przygniotła do ziemi swoją kończyną.

Sailas wciąż był trochę przestraszony. Strzelał do potwora z pistoletów, robił to jednak niepewnie. Bał się, że już nigdy nie ujrzy swej żony oraz kraju, z którego pochodzi. Wiedział, że jeśli już ma zginąć to jak bohater. Zmienił więc pistolety na swoje ukochane dwa miecze i pobiegł, aby uratować orka. Kiedy był już blisko stwora, spostrzegł, że ku niemu zbliża się ogon płaza. Uderzony poleciał na ścianę, po czym zemdlał.

Nie lepiej miał się Duir. Ostrzeliwał maszkarę za pomocą strzelby, ale kończyły mu się naboje. Wiedział, że to prawdopodobnie koniec. Potwór był co prawda mocno zraniony, ale jak widać miał jeszcze sporo sił, a oni? Elfce skończyły się strzały, Sailas zemdlał, ork był zbyt poturbowany by długo bojować, a na Gandolfa nie było co liczyć. Krasnolud nie był w stanie sam walczyć, a również się zmęczył. Nagle podeszła do niego łuczniczka.

- Za pewne zginiemy, chciałabym więc poznać imię swojego wybawcy. ? powiedziała.

- Nazywam się Duir, Duir Mertlus ? odparł.

- Triss ? rzekła i podała mu rękę.

Krasnolud był wzburzony. Prawdopodobnie zaraz zginą, a on nie spojrzy tej piękności pod spódniczkę. Nagle spłynęło na niego oświecenie.

- Mam plan. ? rzekł ? Słuchajcie, mój topór obosieczny ma specjalny tryb. Kiedy pociągnę za tę rączkę, oba ostrza zaczynają się obracać, wtedy broń ta zmienia się w coś w stylu piły tarczowej. Te zielony, masz wykrzesać z siebie resztki sił i rzucić mnie w stronę tego cholerstw*a, jasne.

- Spróbuję ? rzekł ork.

- Dobra, łap mnie za nogi ? powiedział Poszukiwacz.

Było to co prawda pewnie upokorzenie, ale cel uświęcał środki. Salamandra w tym czasie próbowała wyjąć strzałę z oka, nieudolnie.

Ork chwycił Duira za nogi. Zaczął się obracać nabierając coraz większej prędkości. Po chwili kręcił się niczym tornado. Rzucił krasnoluda, który poleciał jak pocisk. Potwór nie zdążył nawet zareagować. W jego głowę uderzył topór, wkręcając się w skórę płaza. Duir dosłownie przeleciał przez czaszkę maszkary. Salamandra leżała na ziemi w kałuży krwi, nie miała głowy.

Krasnolud wstał, był cały w czerwonej cieczy. Po chwili podbiegła do niego elfka.

- Mój bohater! ? krzyknęła przyciskając go do siebie, dała mu gorącego całusa w policzek, aby to zrobić musiała się pochylić(Duir jako krasnolud był dosyć niski). Poszukiwacz skorzystał z okazji i zobaczył sporą część jej okazałego biustu.

Pozbierali się i ruszyli w poszukiwaniu wyjścia.

Idąc korytarzem zauważyli zamkniętego w klatce człowieka. Związano mu ręce i nogi, przez co nie mógł się poruszać. Miał białe włosy, glany i czarne spodnie. Jego tors okrywała czerwona koszula i rozpięty długi, czarny płaszcz. Na plecach nosił, co najmniej półtora metrową katanę. Imię jego brzmiało Daven.

- Pomożecie mi? ? spytał?

23 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Chciał, to ma:

Brakuje lokalizacji na początku. Przydałoby się coś pokroju "szli w ciemności długo, nie wiedzieli jak duży statek jest" etc.

- Tak, ale co to jest!? ? zapytał.

- Nekromanci.

Inteligentna odpowiedź. Nie lepiej coś w stylu "To jest na pewno robota nekromantów"?

Rozglądali się, szukając drogi ucieczki. Poruszali się ciszej niż jakiekolwiek zwierzę.

1. Mam rozumieć, że nagle wszystko zaczęli widzieć? Bo pamiętam, że w poprzednim rozdziale nadal panowała ciemność.

2. Czyli poruszali się ciszej od dżdżownicy nawet? Szacunek. Raczej niemożliwym jest przy takiej masie bezgłośne przemieszczanie się.

Ściany okrywały

Lepiej "pokrywały".

Płaz wstał

Ten "płaz" mi nie pasuje. Oczywiście, salamandry są płazami, ale jakoś w fantasy mi to wadzi.

Teraz, krocząc na czterech nogach, było widać go niemal całkowicie.

Rozumiem, że aby zobaczyć salamandrę w całej okazałości, trza paść do pozycji czteronożnej. Fajnie. Zmienić na "kroczącego".

gównozjadzie

"gównojadzie" brzmi lepiej.

chwyciła łuk i zaczęła strzelać(...)wojowniczka

Moment, to albo jest wojowniczką, albo łuczniczką. Standard jest taki, że wojownicy walczą w zwarciu.

Wywijał swym ogonem rzucając przeróżne przedmioty

To tam były jakieś przedmioty? Jeśli tak, to jakie? Bo jeśli nadal jest ciemno, to rozumiem, ale wcześniejsze akapity w ogóle o tym nie świadczą (w końcu mogli zobaczeć symbole, masochistyczne zabawki, salamandrę).

Nagle podeszła do niego łuczniczka.

- Za pewne zginiemy, chciałabym więc poznać imię swojego wybawcy. ? powiedziała.

- Nazywam się Duir, Duir Mertlus ? odparł.

- Triss ? rzekła i podała mu rękę.

"Stwór szaleje, ludzie giną, krew się leje strumieniami, członki walają się wokół, ale co tam, mamy jeszcze pięć minut zanim nas potwór zabije, zatem opowiem Ci historię swojego życia."

mój topór obosieczny ma specjalny tryb. Kiedy pociągnę za tę rączkę, oba ostrza zaczynają się obracać, wtedy broń ta zmienia się w coś w stylu piły tarczowej. Te zielony, masz wykrzesać z siebie resztki sił i rzucić mnie w stronę tego cholerstw*a, jasne.

1. Koncepcja tej broni zniszczyła mój mózg. Czy ten topór ma jakiś silniczek, który napędza mechanizm? I czemu o tej rączce nikt wcześniej nie mówił? I w ogóle jak to jest możliwe?

2. Ork przypadkiem nie jest pod pantoflem łapą salamandry?

Ork chwycił Duira za nogi. Zaczął się obracać nabierając coraz większej prędkości. Po chwili kręcił się niczym tornado.

Nie wiemy nawet gdzie się znajdują. Narrator zapomniał powiedzieć. Czyżby sugerował, że znaleźli się w jakiejś wielkiej sali, wystarczająco dużej aby można było tam zamontować prowizoryczną wyrzutnię krasnoludów? Brawo, kolejny plus za brak opisu lokalizacji.

aby to zrobić musiała się pochylić(Duir jako krasnolud był dosyć niski)

Wybacz sarkazm, ale http://media.tumblr....icaz1qal9p2.png

Krasnoludy są przecież niskie. Można darować sobie ten fragment.

Pozbierali się i ruszyli w poszukiwaniu wyjścia.

Kto się pozbierał? Krasnolud i elfka tylko?

Idąc korytarzem

waitwaitwaitwaitwait. Skąd oni znaleźli się w korytarzu?

Na plecach nosił, co najmniej półtora metrową katanę.

1. Będąc w klatce, spętany? Inteligencja oprawców tego gościa jest niesamowita. Przecież mógł się uwolnić dawno.

2. Nie mógł nieść. Niesie się coś jak się idzie. No chyba, że chodził po klatce, ale nie mógł, bo był spętany.

Imię jego brzmiało Daven.

Czytają w myślach. A może na klatce znajdowała się tabliczka z jego imieniem? Albo miał obrożę z plakietką jak się wabi?

Kiszka, panie, kiszka. To jest niemal tak złe jak drugi rozdział. Nie wymieniałem wszystkiego przy powyższej analizie, bo to by zajęło zdecydowanie za dużo.

Skoro tak bardzo chcecie plusować Wasze opowiadanie, to teraz są plusy:

+ gramatycznie bardzo prosto, ale i nie wspaniale (zdarza się parę błędów)

+ masa powtórzeń (korzystajcie panowie ze słownika synonimów, najlepiej trzymać zaraz obok siebie),

+ masa błędów logicznych,

+ brak lokalizacji oraz opisu lokacji (wystrój wnętrza to nie wszystko; gdzie rozmiary pomieszczeń?),

Minusy:

- jeszcze da się czytać.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Co do zwierząt i w ogóle, Draco czy ty masz zero wyobraźni??? Różni autorzy często piszą takie zdania.

Czepiasz się o wszystko co jest wiadome, a nie dopisałem, a jak napisałem, że krasnolud był niski, bo byś se tego nie dopowiedział to też się czepiasz.

Historia życia - czepialiście się "Lasencjosy" to jej dałem nowe imię i jakoś to "wplotłem".

Aha, czyli taki Legolas z WP już nie był wojownikiem, bo korzystał z łuku. [sarkazm]Genialny jesteś.[/sarkazm](dopisałem, bo mogłeś nie zrozumieć.

Rozglądali się i próbowali coś zobaczyć. Załóżmy, że zostajesz porwany. Porywacze zostawiają cię związanego w ciemnej kanciapie. Udaje Ci się zdjąć sznury, zgaduję, że pewnie usiądziesz na d**ie, bo wpadnie Ci taka myśl "Jest ciemno, nie będę więc szukał wyjścia, co z tego, że jak się nie ruszę to po mnie. Przecież jest ciemno!"

Tak topór ten miał silniczek, w tym świecie fantasy jest też steampunk!

Skoro 10(wzdłuż, bez ogona) metrowa salamandra mogła szaleć to znaczy, że pomieszczenie było dość wielkie, żeby ork mogł się swobodnie kręcić.

To nawet nie jest normalna krytyka! Pojechałeś mnie za bezsensowne powody tylko dlatego, że wkurzyłeś się, za to, że mam więcej wyświetleń niż ty!

Jak to się mówi...

http://pl.memgenerator.pl/mem-image/zal-mi-cie-naprawde-pl-ffffff

Link do komentarza

Co do zwierząt i w ogóle, Draco czy ty masz zero wyobraźni??? Różni autorzy często piszą takie zdania.

Nie spotkałem się nigdy w literaturze fantasy ze stwierdzeniem, że "żaba/salamandra/prinozuch/wstaw_nazwę_płaza jest płazem".

Czepiasz się o wszystko co jest wiadome, a nie dopisałem, a jak napisałem, że krasnolud był niski, bo byś se tego nie dopowiedział to też się czepiasz.

Krasnoludy według tradycji są niższe od człowieka. Przyczepiłem się, że napisałeś rzecz oczywistą. Jakby było inaczej, trzeba napisać.

Poza tym ja się czepiam rzeczy nieoczywistych.

Historia życia - czepialiście się "Lasencjosy" to jej dałem nowe imię i jakoś to "wplotłem".

Nie chodzi o jej imię, a o sytuację. Jest chaos, niemal wszyscy padli, a dwójka ma czas rozmawiać.

Aha, czyli taki Legolas z WP już nie był wojownikiem, bo korzystał z łuku. [sarkazm]Genialny jesteś.[/sarkazm](dopisałem, bo mogłeś nie zrozumieć.

Legolas był łucznikiem. Jakbyś nie zauważył, jego podstawową bronią jest łuk.

Rozglądali się i próbowali coś zobaczyć. Załóżmy, że zostajesz porwany. Porywacze zostawiają cię związanego w ciemnej kanciapie. Udaje Ci się zdjąć sznury, zgaduję, że pewnie usiądziesz na d**ie, bo wpadnie Ci taka myśl "Jest ciemno, nie będę więc szukał wyjścia, co z tego, że jak się nie ruszę to po mnie. Przecież jest ciemno!"

Kolejny źle zinterpretowany fragment. Chodzi o to, że czytelnik domyśla się, że wciąż jesteśmy w statku. W prozie czytelnik musi mieć pewność gdzie jest, to nie liryka, gdzie jest swoboda interpretacyjna.

Tak topór ten miał silniczek, w tym świecie fantasy jest też steampunk!

Spoko, tylko szkoda, że w ogóle nie odczułem steampunku w poprzednich rozdziałach. Poza tym jeśli miał, to ten silniczek musiał być na parę, a zatem musiał mieć zbiornik z parą. To jak wyglądał ten topór?

Skoro 10(wzdłuż, bez ogona) metrowa salamandra mogła szaleć to znaczy, że pomieszczenie było dość wielkie, żeby ork mogł się swobodnie kręcić.

Moment, najpierw Duir twierdzi, że ma kilka metrów, a teraz mówisz, że ma 10 metrów bez ogona? Coś mi tu nie gra. Poza tym mogli walczyć w korytarzu. Albo na otwartej przestrzeni w nocy. Ja nadal nie wiem gdzie oni walczyli (muszę mieć pewność gdzie).

To nawet nie jest normalna krytyka!

To jest normalna krytyka. Wypunktowałem najbardziej rażące błędy logiczne. Mam zaznaczyć wszystkie powtórzenia i błędy interpunkcyjne? Bo tak też mogę zrobić.

Pojechałeś mnie za bezsensowne powody tylko dlatego, że wkurzyłeś się, za to, że mam więcej wyświetleń niż ty!

Jak to się mówi...

http://pl.memgenerat...rawde-pl-ffffff

Nie denerwuj się. To, że masz więcej wyświetleń nie znaczy, że piszesz genialne dzieła. Popatrz na blog Dariusxq - on/ona/ono (nie wiem jaką ma płeć to coś) to jest typowy blogowy troll. A ile ma wyświetleń? Czy to znaczy, że ma dobre wpisy? Nie sądzę.

Dlatego zamiast narzekać na czym świat stoi, rusz d*psko i zacznij pracować nad narracją i poprawą błędów, bo nieprzyjmowanie jakiejkolwiek krytyki to błąd. Poza tym sam mnie prosiłeś o komentarz, więc nie marudź.

Link do komentarza

Owszem prosiłem, ale to nie jest konstruktywna krytyka tylko chamstwo! A ty jesteś jak widać po prostu (bez obrazy) głupi, bo wszystko Ci trzeba dopowiedzieć. Pewnie jakby ktoś dał Ci butelkę z fioletową cieczą, oraz czaszką i piszczelami na szkle, a ty byś to wypił i umarł, to jako duch(:P) żądałbyś ukarania tego kto Ci to dał, bo nie powiedział, że to Denaturat i nie wytłumaczył szanownemu Draco, że tego pić nie wolno!

  • Upvote 1
Link do komentarza

W takim wypadku powinieneś po prostu napisać "miejsce" i ''walka" niech się reszty człowiek domyśla. Wymagaj krytyki i nie rozróżniaj jej od chamstwa pokerglass.png

Chamstwo byłoby gdyby Draco napisał, że ten tekst, to zwykły sztampowy badziew spłodzony na dece klozetowej, o (nie moja opinia, bo ciągle da się to czytać, tylko podaje przykład.)

Link do komentarza

Owszem prosiłem, ale to nie jest konstruktywna krytyka tylko chamstwo!

Chamski byłbym jakbym napisał komentarz zawierający tylko słowo "kiszka". Niektórym kiszka smakuje, mnie nie specjalnie.

A ty jesteś jak widać po prostu (bez obrazy) głupi, bo wszystko Ci trzeba dopowiedzieć. Pewnie jakby ktoś dał Ci butelkę z fioletową cieczą, oraz czaszką i piszczelami na szkle, a ty byś to wypił i umarł, to jako duch(tongue_prosty.gif) żądałbyś ukarania tego kto Ci to dał, bo nie powiedział, że to Denaturat i nie wytłumaczył szanownemu Draco, że tego pić nie wolno!

1. Urazy nie mam, bo ja wiem, że jestem głupi. smile_prosty.gif

2. Widać, że za mało czytałeś literatury w życiu. Domysł i fakt to są dwie różne rzeczy. Każdy pisarz ma swoją koncepcję świata, ale elementarne jest zawarcie jakiejkolwiek podstawy, jakiegokolwiek, nawet najprostszego obrazu. Już to tłumaczyłem - nie wiem jak wygląda wnętrze statku i chcę żeby narrator dał jakąś podstawę(czy to korytarz czy sala, jak duże, jakieś rzucające się w oczy szczegóły), żeby bohaterowie nie pływali w próżni. Sam przy pisaniu opisuję podstawy (np. to jak wygląda główna sala domu zgromadzeń i co się tam znajduje, jak ogólnie wygląda gród, gdzie mieszkają bohaterowie, i jego okolice), a wyobraźnia zrobi resztę. Jakbym napisał, że "bohaterowie mieszkali w osadzie", to każdy by sobie dopowiedział, czy to Biskupin czy jakaś inna podobna miejscowość, ale czytelnik wiedziałby, że to jest osada, a nie zamek. Nie proszę o wiele. Jedno, dwa zdania dopisać i tyle.

3. Jakby ten napój dał mój przyjaciel, stwierdził, że czacha to zabawny element graficzny, to zaufałbym i wypiłbym. Zazwyczaj nie piję trunków od nieznajomych, a i tak zawsze wącham przed zjedzeniem/wypiciem.

Skoro nie podoba się moja forma komentarza, to proszę podać szablon konstruktywnej krytyki, następnym razem się zastosuję.

Link do komentarza

Konstruktywna krytyka to taka, gdzie piszemy co jest złe, a nie czepiamy się o wszystko co się "rusza"

darthmetalus, , powiedział:

Owszem prosiłem, ale to nie jest konstruktywna krytyka tylko chamstwo!

Chamski byłbym jakbym napisał komentarz zawierający tylko słowo "kiszka". Niektórym kiszka smakuje, mnie nie specjalnie.

darthmetalus, , powiedział:

A ty jesteś jak widać po prostu (bez obrazy) głupi, bo wszystko Ci trzeba dopowiedzieć. Pewnie jakby ktoś dał Ci butelkę z fioletową cieczą, oraz czaszką i piszczelami na szkle, a ty byś to wypił i umarł, to jako duch(tongue_prosty.gif) żądałbyś ukarania tego kto Ci to dał, bo nie powiedział, że to Denaturat i nie wytłumaczył szanownemu Draco, że tego pić nie wolno!

1. Urazy nie mam, bo ja wiem, że jestem głupi. smile_prosty.gif

:pokerglass:

Co do opisów,: taki Pratchett raczej nie stosuje opisów, a jest świetnym pisarzem :)

Link do komentarza

Ta, na pewno Pratchett nie stosuje opisów, jasne...

Konstruktywna krytyka to taka, gdzie piszemy co jest złe, a nie czepiamy się o wszystko co się "rusza"

A jeśli, według Draca, właśnie to jest źle?

Link do komentarza

Po pierwsze my się niczego nie boimy. A tym bardziej jakiejś tam krytyki.

Po drugie blog załapał pewny poślizg( o kurde, to już przeszło miesiąc?) ale się zbierzemy w sobie i dopiszemy jeszcze parę rozdziałów.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...