
Krater uderzeniowy ? owalne zagłębienie (lub zniekształcenie) na powierzchni ciała niebieskiego, spowodowane upadkiem meteorytu, planetoidy lub komety.
Tytułowe zagłębienie to efekt uderzenia bliżej nieokreślonego ciała w Szwecję, które zniszczyło cywilizację jaką znamy, ale przyniosło też dobrodziejstwa. Wokół krateru wyrastają jak grzyby po deszczu miasteczka, do których ściągają drużyny kopaczy i poszukiwaczy przygód liczących na łatwy zarobek. Z ziemi w pobliżu można ponoć wykopać coś bardzo cennego. Jedną z takich drużyn jest nasza - Bore, Finkel i Rolf. Trójka naszych podopiecznych zabalowała mocno zaraz po przybyciu na miejsce i zbieramy ich skacowanych, poznając przy okazji mechanikę gry w przyjemnym tutorialu. Napotkani NPC często burzą czwartą ścianę i opowiadają nam o tym, że Bore jest Bruiserem (Tank), Finkel Medikusem (Healer) a Rolf Regulatorem (mądrala kopiący prądem). Ostatnią klasą jest niedostępny na początku Slayer. Niestety, nasza drużyna może składać się maksymalnie z trzech postaci.
Każdy bohater posiada swoje statystyki, (które rosną same wraz z poziomem), atakuje gdy znajdzie się w zasięgu i ma dwie umiejętności. Do tego dochodzą implanty (poprawiają statystyki), gadżet i boostery (wzmacniają umiejętności). Nie ma natomiast żadnych pancerzy, a przedstawiciele danej klasy są do siebie bardzo podobni.

Szczerość godna pozazdroszczenia
Właśnie - wygląd. Pomimo pierwotnego skojarzenia z Falloutem, które potęguje jeszcze intro, grze bliżej chyba do Borderlands i 9. Wydźwięk całej gry jest w ogóle weselszy niż można by się pierwotnie spodziewać - pomimo poważnych zagadnień (zaraza, napadane karawany, ściąganie haraczy od kopaczy, wygnanie syna burmistrza) wszystko jest traktowane z lekką kpiną. Na prośbę zwalczenia szczurów w piwnicy bohater odpowiada, że to straszna klisza, ale jednak to zrobi.
Pod względem sposobu rozgrywki Krater to drużynowy hack'n slash z elementami RPG. Podchodzimy do grupy wrogów i klikamy PPM. Jeśli dopisuje nam fantazja to rzucamy ogłuszenie. Nawet leczenie w większości walk jest niekonieczne bo postacie same zdrowieją między walkami. Gra nie stawia przed nami też żadnych decyzji moralnych - zadania możemy przyjąć albo nie. Rumieńców mógłby dodać crafting, gdyby nie to, że wyprodukowanie 90% zabawek kosztuje więcej zachodu niż kupienie tego u osobnika obok warsztatu.

Mój Boże, jaki pun
W ogóle grze dolega wtórność i ubóstwo przedmiotów - mają tylko kilka obrazków i typów (Bruiser ma obuchy, Slayer noże, Medikus pistolety a Regulator karabiny), a ich wartości są do siebie bardzo zbliżone. Do tego co i rusz znajdujemy bronie, które przed chwilą kupiliśmy lub vice versa. Nawet implanty i boostery są niespecjalnie oryginalne - +1 do siły, inteligencji, obrony, etc.
Wszystko to sprawia że po dziesięciu minutach odnosimy wrażenie że widzieliśmy już wszystko i nic nas już nie zaskoczy. Na szczęście wtedy pojawiają się zadania poza miastem i mamy okazję poznać mapę. Nie jest ona tutaj tak duża jak w Falloutach, ale opiera się na tej samej zasadzie - Po zbliżeniu się do lokalizacji pojawiają się na mapie, których nazwy poznajemy po dotarciu albo poprzez questy, a podczas podróży możemy natknąć się na losowe pojedynki. Odwiedzimy m.in. miasta zbudowane ze śmieci, elektrownie, lasy, jaskinie i kopalnie.

Silnik graficzny sprawia wrażenie drogiej zabawki, której możliwości twórcy nie do końca opanowali - z jednej strony oferuje ładne blury, dobre efekty i przyzwoite modele, z drugiej potrafi chrupnąć w najmniej spodziewanym momencie, a tekstury mają za małą rozdzielczość na oglądanie ich z bliska.
Na szczęście nawet gdy nie bardzo jest na co patrzeć, warto posłuchać - Już do intra przygrywa motyw przypominający dzieła Brada Fiedla, a potem przyjdzie nam posłuchać syntezowanych kawałków w stylu Kavinskiego (Kavinsky'ego?). Sample są w porządku, a dzieła dopełniają wypowiedzi bohaterów i NPC - Bruiser gardłowym głosem skleca proste maksymy a Regulator wysławia się przesterowanym, technicznym bełkotem.
Nie obeszło się niestety bez bugów - interfejs nie zawsze łapie kliknięcia, a niektóre nazwy jakby umknęły twórcom i pojawiają się kwiatki typu <heal_100> (chyba że to feature, a ja nie załapałem).

Nie wiem jak Wy, ale ja tu tego krateru nie widzę
All in all - Krater to mały, przyjemny hack'n slash będący mieszanką kilku znanych stylistyk. W oczekiwaniu na dostawę Diablo 3 albo premierę Grim Dawn i Torchlighta 2 nada się doskonale do rozgrzania palców
PLUSY:
-Klimat;
-Humor;
-Bardzo dobre udźwiękowienie;
MINUSY:
-Mógłby być nieco bardziej rozbudowany;
-Techniczne potknięcia;
PS: Po zmianach w silniku zresetowały się niektóre subskrypcje. Jeśli więc chcecie nadal dostawać powiadomienia o wpisach na moim blogu (a wiem, że chcecie) to kliknijcie 'Obserwuj ten blog' w prawym górnym rogu.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.