Orły niewysoko frunące!
Dziś wyjątkowo (jak na mnie), bo na sportowo. Dosyć długo minęło od poprzedniego wpisu, co spowodowane było obsesyjnym wręcz ganianiem po sklepach muzycznych w poszukiwaniu wymarzonego instrumentu, jednak dziś znalazłem chwilkę by podzielić się z wami przemyśleniami o tym, co wczoraj pokazała nasza reprezentacja przeciwko Łotwie. Jeżeli miałbym skomentować to jednym słowem ?hmm dajcie się zastanowić. Dobra to nie ma sensu, bo do głowy przychodzą mi jedynie zwroty takie jak padaka czy inne (już niecenzuralne) niezbyt nadające się do umieszczania tutaj.
Taktyka na 0-0
Wynik meczu obstawiałem celnie już kilka dni wcześniej, bo w końcu zgadnięcie, że ze słabą drużyną nasze orły remisują zwykle 0-0 lub zwyciężają 1-0 to zagadka prosta. Co może osiągnąć reprezentacja, która w meczu z największymi gra na remis, a w takim wydawałoby się prostym nie potrafi trafiać w piłkę. To, co zobaczyłem utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest fatalnie i w czasach euro 2008 choć było bez rewelacji, jednak jest gorzej. Rozumiem, że graliśmy drugim składem i dlatego też nawet nie podejrzewałem jakiegoś gigantycznego wyniku, ale nasza ojczyzna liczy przeszło 40 milionów ludzi i kilka lig, a wielu grywa za granicą. Czy tu już naprawdę nie ma dwudziestu piłkarzy, którzy wychodzą na boisko i grają?

Nie kopnął mi pod nogi
Śmiech mnie ogarniał gdy widziałem te wszystkie zagrania na pamięć, bo kiedyś na treningu wyszło i a nuż jakiś niewidzialny gracz tam stoi. Co to jest, że nikt nie potrafi oddać strzału i wypracowana raz na jakiś czas okazja jest marnowana, bo piłka koło buta przejdzie. Mecz osobiście oglądałem nie po to, żeby zobaczyć milion goli, ale skutecznie grająca drużynę. Nawet od drugiego składu (i to reprezentacji narodowej, nie zaś trzecioligowca!) należy oczekiwać dobrej gry, bo jeszcze trzeba się przed euro pokazać. Wiele było momentów, gdy piłka zagrana w sposób nie całkiem dokładny przelatywała obok piłkarza, do którego była adresowana. Mam tu na myśli jakiś metr, dwa różnicy, gdzie każdy człowiek by podbiegł tylko nasze ?orły? stoją jak hrabiostwo (i to usztywnieni szczotką włożoną za przeproszeniem w żyć).
Wynik 1-0 po pięknej walce byłoby wynikiem dobrym, jednakże walki nie było, a jedynie festiwal niedokładności, zagrań na pamięć prezentowany przez bandę astmatyków, którzy dostają drgawek na myśl o biegu na niewielki dystans. W takiej sytuacji gdybyśmy mieli nawet najwspanialszy pierwszy skład nie ma co marzyć o czymś więcej. Wygranie imprezy to kwestia sześciu meczy między którymi trzeba trenować, ale także odpocząć, by nie narażać się na kontuzję. Pamiętam mistrzostwa koszykarskie (nie te poprzednie, a dwie edycje wstecz) jak nasi pięknie wygrywali, by potem lec zmęczeniu z tego samego powodu: brak rezerw.
Chłopki roztropki
Nie rozumiem też decyzji o podmianie prawie całego składu. Jeżeli Polska chce coś w ogóle osiągnąć powinna dobierać rezerwy pod kątem dostosowania do głównego składu. Nie wyobrażam sobie żeby nagle na jeden mecz miała wyjść całkowicie inna drużyna (zwłaszcza tak, jak teraz gra). Widać przy tym, że ta druga część nie umie grać ze sobą i pewnie spotykają się na boisku od święta. Reprezentację powinno zbierać się przez kilka lat i im bliżej imprezy tym tylko ją doszlifować, nie zaś zbieranina na ostatni gwizdek. Zaryzykuję stwierdzenie, że tak właśnie rewolucjoniści zbierali ciemnych chłopów z widłami, którzy odwalą za nich brudną robotę.
Sfrustrował mnie również żenujący poziom komentarza. Dobrze, że Eurosport też będzie turniej pokazywał, przynajmniej oszczędzi mi to wysłuchiwania kabaretowego ?staramy się i cały czas do przodu?, tyle tylko, że mówionego śmiertelnie poważnie. Komentator co chwila zapewniał widzów, że drużyna jest wspaniała, a przeciwnik wymagający. W takim razie proponuję zebrać młodzież ze szkół. Wydaje mi się, że oni graliby lepiej (wciąż pomijam wynik). Tego nie lubię właśnie w telewizji publicznej, propolskiego zakłamania, kiedy czasami lepiej motywuje jakieś przynajmniej prawdziwe słowo.

Kibicować z pomalowanym ryjem
Po liczebności widzów było widać jak głęęęboko w d*pie mają Polacy swoją reprezentację (sprawdźcie sobie ceny biletów na mecz, który sędzia kończy 30 sekund przed regulaminowym czasem). Oczywiście to żadna sztuka pomalować ryj na biało czerwono i pysznić się, gdy nasi piłkarze są na fali. To nie jest prawdziwy sportowy patriotyzm, ale spójrzcie na to z drugiej strony. Czy nie wykazanie maksimum zaangażowania (w tak ważnym dla piłkarzy meczu, w końcu kilku jeszcze pojedzie do domu) to nie jest przypadkiem sytuacja podobna do tej pomalowanej fałszywie gęby? Rozumiem, że każdy sportowiec może przechodzić kryzys, ale dlaczego cała prawie drużyna i to tyle czasu? Do tego drużyna, która ma za niecałe trzy tygodnie sławić swoją ojczyznę.
Dobrze, może jednak pokuszę się o jednen przecinkowy zwrot, którym mógłbym podsumować sam mecz. Na stadionie nie było dużo kibiców i na niektórych ujęciach było słychać boiskowe rozmowy naszych zawodników. W pewnym momencie (nie pamiętam dokładnie) piłka wyleciała na rożny dla Łotwy i było słychać (nawet bez włączania głośników na maksa) jak Wasilewski skomentował tą sytuację. Wykrzyknął ?k*rwa mać? i myślę, że dobrze odnosi się to samego meczu.
Wygramy!
Na pocieszenie dodam jednak, że da się wyjść z grupy bez zdobycia żadnej bramki. Załóżmy, że oprócz nas awansują także Czesi. Załóżmy, że nasi południowo-wschodni sąsiedzi wygrali np. z Rosją i Grecją, a mecz Rosja - Grecja kończy się remisem. w takim wypadku na nasi piłkarze muszą zdobyć tylko trzy remisy. Tak wyglądałby układ grupy:
1. Czechy (1 remis, 2 zwycięstwa) 7 pkt.
2. Polska (3 remisy) 3 pkt.
3. Rosja (2 remisy, 1 porażka) 2 pkt.
4. Grecja (2 remisy, 1 porażka) 2pkt.
I cóż, takiego właśnie szczęścia naszym graczom życzę, bo o czymś innym jako realista (nie pesymista, lecz realista) po prostu marzyć nie umiem?
PS. Tworzę właśnie coś większego, ale pierwsze efekty zobaczycie najwcześniej w sobotę.
PPS. Tak mnie wzięło na demotywatory.
9 Comments
Recommended Comments