Skocz do zawartości

Z kultury bez cenz**y

  • wpisy
    89
  • komentarzy
    1673
  • wyświetleń
    143988

Esencja


Soaps

1083 wyświetleń

masseffect2citadelbyart.jpg

Dysk ląduje w stacyjce. W rękach mogę dzierżyć cokolwiek byle miało przyciski jednocześnie działając. Może to być wysłużony pad czy tradycyjny duet, klawiatura i myszka. Nieważne. Siadam wygodnie wpatrując się w ekran, na kilka godzinek zapominając o świecie. Nerwowo czekam na pojawienie się menu, oglądając lub (jeśli jest to możliwe) wyłączając reklamy. Dotarłem do menu głównego, uruchamia się gra. Wszystko inne mam w dupie.

Rów Mariański

Głębia, scenariusz, emocje.
Niewiele twórców może się pochwalić tak perfekcyjną mieszanką przekutą w doskonały i dopracowany tytuł.
Dla mnie prawdziwą esencją gier, są przemyślenia idące w parze z doświadczeniami wyniesionymi z rozgrywki. Jasne, możemy grać w różne gry, każda z nich jest pod pewnym względem inna, a mimo to satysfakcjonująca dla dużej grupy odbiorców. Ale oprócz satysfakcji,
z ekranu wysupłać możemy dużo więcej
, oczywiście pod warunkiem, że twórcy dostatecznie o to zadbali, a my dostatecznie postaramy się to znaleźć. Sęk w tym iż każdy od gier oczekuje czegoś innego, mogą one być lekiem na stres, ucieczką od realnego świata, hobby po prostu sprawiającym przyjemność czy przeżyciem wprawiającym w chwilę refleksji, a każde z takich podejść ma swoje słuszne i mniej słuszne strony. Oczywiście, ktoś nie rozumiejący gier, ani tego czym są dla graczy, patrząc na nas gdzieś z boku, prawdopodobnie zastanowiłby się czy na pewno jesteśmy trzeźwi. Że głupawa gierka potrafi wywoływać emocje? No proszę was!

Sami developerzy zaczną dostrzegać chęć odbiorców na coś dojrzałego, dopiero w momencie gdy takowe tytuły zaczną osiągać komercyjny sukces, ale na to chyba nie będziemy musieli czekać tak długo jak się może nam wydawać. Wielu osobom banalne i przewidywalne historyjki zrzynające bezczelnie jedna od drugiej się już najzwyczajniej w świecie przejadły i pewnie wiele osób nie widzi najmniejszego sensu w ogrzewaniu przegrzanego kotleta (mając przy tym rację).
Ale czy w oceanie przeciętności i słabych historii jest jeszcze miejsce na choćby morze niebanalnych fabuł?
Kałużę? Zniosę katorżnicze sterowanie, wstrętny interfejs, nietrafione rozwiązania, a nawet słabą grafikę w zamian za jedną grę inną niż wszystkie. Chcę poczuć to, co naprawdę bym czuł gdyby sytuacja z ekranu zdarzyła się w prawdziwym życiu. Żeby zlepek pikseli wywołał u mnie prawdziwe łzy lub autentyczną radość. Wiele gier próbowało, niektóre dość nieudolnie inne zaś były bardzo blisko zdobycia masy głodnych niebanalności odbiorców. Bo gra z każdego gatunku, przyprawiona genialną historią, przed mediami obroni się sama.

103vck.jpg

Gram. Postacie widoczne na ekranie stały się dla mnie czymś znaczącym, zżyłem się z nimi i z kierowanym przeze mnie bohaterem. Mimo iż ich sztuczna inteligencja nie jest najlepsza to trudno nie polubić kogoś kto cały czas ci towarzyszy. Przez ten zlepek wielokątów dostrzegam wreszcie, postać z krwi i kości. Czuje, że ktoś taki mógłby naprawdę istnieć. Może nawet być dla ciebie przyjacielem. To właśnie moi towarzysze zagrzewają mnie bym dalej dążył to finału gry, ale jest coś jeszcze. Chciałbym poznać koniec tej fascynującej historii.

Jestem tym kim gram

Dlaczego żołnierz którego poczynaniami kierujemy w większości wojennych FPS-ów musi być dla nas równie ważny co wyrzucane miarowo w diabły magazynki?
Czemu nie czujemy jego presji, strachu, kul które w niego trafiają?
Przypomnijmy sobie na chwilkę pierwszy Operation Flashpoint. Tam ginęliśmy od jednej kuli. Tak prozaiczna rzecz, a wywierała ogromne pokłady presji (i nerwów) na graczu. Prosta sztuczka, można orzec, a efekt zabójczy.
Do tlących się w głowie gracza emocji niebywale swoją cegiełkę dorzuca cała otoczka rozgrywki
jak było przykładowo w Bioshocku. Genialnie wykreowane Rapture budziło jednocześnie zachwyt i niepokój tego jak piękna wizja obraca się w popiół. To uczucie pozostawienia nas samym sobie, które skumulował późniejszy zwrot akcji na długo zostaje w głowie, podobnie jak widoki miasta w chmurach z trzeciej części opatrzonej podtytułem Infinite. Czy trzeci raz z rzędu możemy się spodziewać dopracowanego scenariusza? Tak, zwłaszcza, że twórcy stawiają na relacje pomiędzy głównymi postaciami co powinno
być kolejnym motorem napędowym większości gier.
Dialogi między postaciami to niebywale rzecz wywołująca w nas emocje, szczególnie gdy towarzyszą temu trudne wybory moralne. Niby nie powinno nas zbytnio obchodzić czy jakiś tam nasz kumpel zginie, czy sami musimy decydować o jego śmierci, ale powiedzmy sobie szczerze: trudno wpakować serię czy miecz w plecy, komuś kto nie opuszczał nas przez całą rozgrywkę. Ja sam, grając w gry RPG s
taram się jak najbardziej wcielić się w kierowaną przez siebie postać
przez co takie wybory są dla mnie problematyczne. Dlatego też zawsze gram facetem, sam nim jestem, więc moja postać też nim będzie.

z11344464qthejourney.jpg

Jeśli gra naprawdę jest warta świeczki wyczujesz to dopiero po kilku godzinach. Albo nigdy. W tym co robisz następuje jakiś przełom. Zaczynasz naprawdę wierzyć w to co dzieje się na ekranie. W twojej głowie samoczynnie powstaje coś co karze ci przeć dalej, a twoje decyzje ukazują twój prawdziwy charakter. Jasne, możesz przecież wybierać byle co i nerwowo przeklikiwać całe rozmowy, ale jaki jest w tym sens? Jeżeli ktoś bardzo chce może z niektórych tytułów wyciągnąć dużo więcej niż inni. Wiele zależy od podejścia i własnego pojęcia o celu grania. Bo jeśli sami gracze z góry założą, że gry to ma być tempa rozrywka to dlaczego ich producenci mają zakładać inaczej?

Again

Lubię gdy gra wprawia mnie w refleksję nad tym jaki jestem, gdy porównuje ją do sytuacji z prawdziwego życie, gdy myślę o niej nawet po wyłączeniu. Czasami warto zamknąć się na głucho w pokoju i maksymalnie dać się ponieść rozgrywce.
Bo czym byłby dla mnie na przykład Heavy Rain gdyby obok mnie siedzieli złośliwi komentatorzy moich poczynań
, drwiąc z tego co mogło by u mnie wywołać prawdziwe emocje? Chyba wszyscy wiemy jak zwie się zjawisko kompletnego wczucia się w rozgrywkę. Immersja. Raczej każdy gracz kiedyś jej doświadczył i był nią zachwycony nie tylko ze względu na fajne brzmienie. Nawet ostatnimi czasy widać, że chociaż powoli, trend ogłupiania gier ustępuje. Ostatnio miałem niekłamaną przyjemność zagrania w The Journey. Podróżowałem do odległego celu nie wiedząc za bardzo po co, ale to mi nie przeszkadzało.
Czułem jakiś cel w tym co robię, jakąś głębię, niedostrzegalną gołym okiem.
Mógłbym tą grę wyśmiać za parę rzeczy (czas gry/cena), ale zwyczajnie nie potrafię tego zrobić, urzekła mnie. To samo przy także dość świeżej Catherine. Jakiś jej pierwiastek sprawił, że była dla mnie bardzo ciekawa przez co namiętnie w nią grałem, odkrywając niuanse scenariusza.
Immersja jest czymś czego czasem nawet nie zauważamy
(za przykład podam tu iż grając w Metal Gear Solid, cały czas szeptałem by wrogowie mnie nie usłyszeli), a bardzo uprzyjemnia nam ona zabawę. Pragnę od gier doskonałych i dopracowanych scenariuszy, zapadających w pamięć dialogów i trudnych wyborów moralnych bo to ta mieszanka jest moim zdaniem ich nienaruszoną esencją.

09212010bioshockinfinit.jpg

Kończę grać. Mimo iż całkowicie wymasowałem grę, coś nie daje mi spokoju. Mianowicie: tyle rzeczy mogłem rozwiązać inaczej, lepiej. Ale chyba nie jest jeszcze za późno? Prawda? Oczywiście, że nie jest, mogę wszak zacząć od początku.

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

OK, nie będę się czepiał na siłę; :tongue: Miło, że godziwej konkurencji w publicystyce nie brakuje. Nieco mniej fantazjowania i w zasadzie powinno być OK. :ok: Oby udało się tym samym podnieść poziom blogosfery, czego wszystkim nam życzę. Good luck, dude!

Link do komentarza

Ciekawy tekst. Mimo, że często nie chce mi się czytać takiej ulości tekstu (na ekranie, bo na papierze przeczytałbym każdy tekst, poza wyjątkowo kiepskimi) to ten felioton przeczytałem. Więcej takich tekstów na blogach!

Link do komentarza

Świetny tekst. Od siebie dodam, że dla mnie immersja i klimat(bo według mnie to, co innego ale jedno bez drugiego nie istnieje) to najważniejsze elementy które świadczą czy gra jest dobra.

Link do komentarza
Świetny tekst. Od siebie dodam, że dla mnie immersja i klimat(bo według mnie to, co innego ale jedno bez drugiego nie istnieje) to najważniejsze elementy które świadczą czy gra jest dobra.

Mógłbym się pod tym podpisać obiema rękami ;)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...