Niedocenieni
Gra z takim scenariuszem i oryginalnym pomysłem na rozgrywkę powinna osiągnąć wielki sukces. Powinna.
Co tak naprawdę znaczy niedoceniona gra? To iż dostała słabe oceny w mediach czy tak naprawdę chodzi o pieniądze? Odpowiedź jest prosta i wręcz banalna, oczywiście, że chodzi o pieniądze, zawsze o nie chodzi. Przecież biedni developerzy borykają się z piractwem. Prawda? Tak, ale nie w stu procentach, oprócz piratów twórcy muszą się też użerać z legalną i coraz bardziej popularną wymianą gier, z ocenami w mediach i oczywiście z zainteresowaniem graczy, a z tym bywa różnie. Jednak co jeśli twórcy wycisnęli z siebie siódme poty i mimo to gra albo sprzedaje się tak, że szkoda gadać albo jest bardzo chętnie wymieniana? Pech i już. Ja sam nie lubię czegoś takiego bo kończę świetny tytuł by potem dowiedzieć się iż sequel się nie pojawi. Dlaczego Quantic Dream nie wydało ostatnio ani nawet nie zapowiedziało nowego tytułu? Bo ich genialne (naprawdę jeśli ktoś ma Playstation 3 i jeszcze nie ukończył tej gry to powinien jak najszybciej nadrobić zaległości) pod wieloma względami Heavy Rain było swego czasu bardzo chętnie wymieniane bo w końcu to gra na jeden raz więc po co ktoś miałby ją trzymać, a choćby po to by kiedyś do niej wrócić albo po prostu mieć ją w swojej kolekcji. Gra z tak świetnym scenariuszem i tyloma świeżymi pomysłami na rozgrywkę nie miała prawa zostać tak źle potraktowana, a jednak. Podzieliła los równie dobrego Alana Wake?a który także jest tytułem na wyłączność (póki co bo jak wiemy niedługo zawita na PC), ale w tym przypadku na konsolę Microsoftu. Dlaczego nie osiągnął należytego sukcesu? Bo wyszedł w tym samym czasie co megahit Rockstara, Red Dead Redemption. Efekt? Wszyscy rzucili się na westernowy sanbox, a niewiele osób wolało nieszczęsnego Alana.
Jako, że Remedy Enteraiment nie ma pieniędzy na pełnoprawnego pudełkowego Alana Wake'a, American Nightmare trafi tylko na Xbox Live Arcade
Takie olewanie to też przypadłość polskich tytułów jak między innymi jedna z lepszych gier City Interactive (która trafiła na cover DVD do CD-Action), Bulletstorm od People Can Fly we współpracy z Epic Games czy Hard Reset cyberpunkowy First Person Shooter od naszych rodaków o którym dowiedzieliśmy się kilka miesięcy przed jego premierą. Były chęci, była grywalność i nic, we wymienionych przypadkach wyniki sprzedaży są ledwo zadowalające. Istnieją także gry które do rozwijania i dawania satysfakcji potrzebują nie tylko kupy forsy, ale i graczy którzy będą w nią grać. Mam tu na myśli shooter który może wygrzebał by się ze stadium przeciętności gdyby miał społeczność utrzymującą go przy życiu, a tak niedoróbki i mała liczba graczy skutecznie zniechęcają do zakupu Brinka od Splash Damage (twórców Enemy Territory co już powinno zapewnić popularność Arce). Podobny marny los może niedługo spotkać S.T.A.L.K.E.R.A 2 którego twórcom trochę brakuje pieniędzy bo ich gry chociaż bardzo dobre aż takich zysków im nie przyniosły w szczególności najnowszy Zew Prypeci (poza tym konkurencja się nasila i na horyzoncie widać już Metro: Last Light). Na tapecie kolejna gra na wyłączność, a tak właściwie dwie gry należące do konsoli Sony które są naprawdę bardzo, bardzo dobre, ale jakby na przekór bardzo, bardzo kiepsko się sprzedają. Mam tu na myśli inFAMOUS i niesławny: inFAMOUS 2 (tak na marginesie mówię zdecydowane nie tłumaczeniu angielskich tytułów na polski) które naprawdę dały mi godziny dobrej zabawy i ani chwili nudy i miasta w których jest mnóstwo rzeczy do roboty. Denerwuje mnie też narzekanie na to jak to gry są mało oryginalne i podobne do siebie. Po co ktoś ma robić dla ciebie niebanalny tytuł skoro go nie kupisz. Doskonałym przykładem jest tu Beyond Good & Evil, Mirror?s Edge czy zwariowany Zeno Clash. Wszystkie trzy są na swój sposób oryginalne i całą trójcą zostały niesłusznie niedocenione.
F.E.A.R. 3 to dowód, że ciągłę dążenie do akcji nie zawsze się sprawdza
Pewnie wielu z was czeka z zapartym tchem na Diablo III i nie ma się co dziwić, lubicie takie gry. A ilu z was choćby ruszyło Dungeon Siege III? Kolejna bardzo dobra gra (i dosyć świeża) i kolejna słabiutka sprzedaż. Aż szkoda patrzeć jak doskonały cykl stawiający głównie na taktykę jest popychany (siłą) w stronę efektownej akcji. Nie wątpię iż Rainbow 6: Patriots będzie świetną grą, ale będę tęsknił za prawdziwą ideą tej serii. Pewnie wielu z was miało okazję ukończyć lub choć zobaczyć w akcji God of War III który jest zdecydowanie mistrzem w swoim gatunku. Niektórym na pewno bardzo przypadł gustu. Szkoda więc, że nie sprawdziliście Piekła Dantego które złe nie jest i gra się w to z dużą przyjemnością. Teraz z kolei myślę o grze która moim zdaniem zasługiwała na duży sukces finansowy (szczególnie przez wzgląd na stojące za nią nazwiska), a położył ją tryb Multi czy raczej jego brak. Mam na myśli Shadows of the Damned grę dającą tak dużo pozytywnych wrażeń, że trudno mi je wszystkie wymienić. Podobnie dużo grywalności daje szpiegowska gra Alpha Protocol, chociaż nieco przestarzała faktycznie jest.
Okazja do wyszalenia się w ogromnym mieście. Czemu nie osiągnął sukcesu?
Na co tak naprawdę patrzymy kupując grę? Co naprawdę ostatecznie decyduje o zakupie? Nasze upodobania czy ocena na Metacritic? Gdzie się na przykład podziali wszyscy fani F.E.A.R.-a gdy Day 1 Studio wydało jego trzecią część? Co z tego jakie oceny podostawała skoro mnie się bardzo spodobała (szczególnie zwarzając na mnogość atrakcji poza niezłym, ciekawym i wciągającym trybem single player) albo najnowszy SOCOM mający w podtytule polskie siły specjalne, a najpopularniejszy w Stanach Zjednoczonych. Dlaczego? Naprawdę dobra i przyjemna gra, tak samo jak Red Faction: Armagedon którego tragiczna sprzedaż zmusiła THQ do zmniejszenia zainteresowania serią w studiu do całkowitego minimum. Dlatego może chwilkę zastanówmy się zanim będąc w sklepie bez namysłu ściągniemy z półki grę ocenioną na 90% i pomyślmy czy stojąca obok gra na 75% nie sprawi nam więcej radości z grania. A jeśli tak? To wtedy wam będzie łyso.
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze