SimulView - z czym to się je?
Na ostatnim E3 Sony zapowiedziało kilka technicznych nowości, do których - nie ukrywam - bardzo się zapaliłem. Niedawno premierę miała jedna z takich zabawek - telewizor z funkcją SimulView. I mój zapał jakby ostygł.
Wobec nieszczególnego sukcesu technologii stereoskopowego 3D wśród graczy Sony wykorzystuje technologię do czegoś, co gracze docenią dużo bardziej - płonące pośladki bez dzielenia ekranu.
Maszyna, którą zachwala Kevin Butler to 24-calowy, podświetlany LEDami telewizor LCD o odświeżaniu 240 Hz.
Dołączone do niego migawkowe okulary mają dwa tryby pracy - 2D i 3D.
Skąd więc ta magia?
Kluczowy jest tu tryb 2D, który synchronizuje obydwie soczewki i sprawia, że widzimy stale jeden obraz (pisałem o podobnych okularach do kina jakiś czas temu). A zamiast dla lewego i prawego oka mamy obrazy dla lewego i prawego gracza. Teoretycznie można nawet uzyskać 3D dla obydwu użytkowników kosztem obrazu ciemniejszego o 75%.
Są tylko dwa problemy - jeden z nich ma Sony, drugi gracze. A wszystko sprowadza się do jednego - oprogramowania. To od gry zależy, czy wspiera SimulView.
Problem Sony polega na tym, że nie musimy wcale kupować ich 24-calowego telewizora z wypranymi kolorami. Wystarczy nam dowolny polaryzacyjny telewizor 3D i okulary 2D do kina lub telewizor migawkowy i okulary migawkowe z funkcją 2D. Fajnie, że opatentowaliście funkcję, szkoda że na tym nie zarobicie.
Problem graczy polega na tym, że taki tryb wspierają obecnie tylko cztery gry - MotorStorm Apocalypse, GT5, KILLZONE 3 oraz Super Stardust HD. I nie zanosi się na patche, które taką funkcjonalność dodadzą do starszych tytułów.
Osoby zainteresowane tematem telewizorów 3D zapraszam do mojego tematu o telewizorach.
Ah, byłbym zapomniał - telewizor ma wbudowany subwoofer. To jak, bierzecie?
3 komentarze
Rekomendowane komentarze