Abonament w MMO - relikt przeszłości
Wielkimi krokami zbliża się premiera The Old Republic - gry MMO wyczekiwanej przez wielu, wielu, naprawdę wielu graczy (najchętniej zamawiana przed premierą gra od EA). Na horyzoncie widnieje też inny tytuł reprezentujący ten sam gatunek - Guild Wars 2. Jest pomiędzy nimi jedna zasadnicza różnica - jedna gra będzie wymagała opłacania comiesięcznego abonamentu (TOR), a druga pozwoli nam cieszyć się grą za darmo po zakupie pudełka. Interesują mnie oba te tytuły, z pewnością wypróbuję zarówno grę od BioWare, jak i dzieło deweloperów z Arena Net. Nie mogę jednak nic poradzić na to, że w głowie zagnieździła mi się myśl o... sensie istnienia abonamentu we współczesnych grach MMO.
Jeden z redaktorów serwisu Gamasutra - jak się okazało - postanowił naskrobać coś na ten temat.
http://gamasutra.com/view/news/37537/Opini...tion_Racket.php
Polecam lekturę wszystkim zainteresowanym, bo autor - przynajmniej moim zdaniem - ma stuprocentową rację. Szczególnie, kiedy stawia tezę, że gry MMO sprytnie w sztuczny sposób przedłużają czas gry, po to, byśmy zawsze mieli świadomość, że "coś jest jeszcze do zrobienia", oraz że nasz abonament nie idzie na marne.
Grind jest wszechobecny. Nawet w produkcjach, których twórcy starają się go sprytnie kamuflować. Nawet jeżeli questy same w sobie są interesujące, bądź ciekawie zrealizowane... Co z tego, skoro po drodze do ich wykonania musimy grindować? Tak jest, patrzę tutaj na The Old Republic. Pamiętam jak twórcy mówili jeszcze w roku 2008, że pozbędą się grindu. Chyba jednak nie do końca rozumieją znaczenie tego słowa, bo sorry - ale dialogowe wstawki zamiast ścian tekstu przy przyjmowaniu i oddawaniu questów to nie jest recepta na grind. A ów grind to nic innego jak sztuczne wydłużanie czasu gry.
Elementów wydłużających czas gry jest oczywiście więcej - zadania typu "daily" z World of Warcraft, konieczność długiego oczekiwania na wykonanie konkretnego itemu, czekanie na przedstawiciela konkretnej klasy, by razem wybrać się do instancji i tak dalej.
Teraz chciałbym przejść do samego abonamentu.
[media=]
Autor powyższego filmiku bardzo przystępnie tłumaczy dlaczego abonament to przeżytek. Zresztą, może nie chodzi już o tak radykalną tezę... Ale o sam fakt, że wielu graczy cały czas żyje w głupim przeświadczeniu, że "pełnoprawne i dobre MMO MUSI mieć abonament". To tylko świadczy o tym, że twórcy umieją dobrze przekonywać. W filmiku, który zamieściłem, szczególnie zwraca uwagę analiza wydatków firm NC Soft i Activision Blizzard. Z danych z konferencji finansowych wynika, że na utrzymanie serwerów przeznaczane są bardzo niskie (w porównaniu z przychodami) sumy. Koszty serwerów dla NCSoft są tak niewielkie, że umieszczone są pod tabelą ogólnych kosztów malutką czcionką. Wydawca przeznacza na utrzymanie World of Warcraft 20 milionów dolarów miesięcznie (przy czym są to także pensje dla pracowników supportu itp - to istotne). 12 milionów graczy płaci 15 dolarów miesięcznie, co daje nam... 180 milionów dolarów miesięcznie. Na utrzymanie serwerów i pensje dla "pomocy technicznej" przeznaczone zostaje około 1,6 DOLARA.
Guild Wars 2 nie będzie wymagać opłat abonamentowych. Wiele razy powiedziałem to różnym ludziom - reakcja często była podobna. "Co? Free 2 play? To będzie jakieś słabe, wole TOR-a". I tym podobne... W graczach tak bardzo zakorzeniło się myślenie "abonament = super jakość", że trudno się przez nie przebić. Tymczasem Guild Wars 2 będzie pełnoprawnym MMO z otwartym światem, tak jak każda inna gra gatunku. Oprócz wszystkich podstawowych elementów (PvE, PvP, crafting, gildie, wielki świat, eksploracja) zaoferuje także więcej innowacji niż tak bardzo wyczekiwany przez wszystkich hit od BioWare (chociażby masowe PvP - starcia trzech serwerów z oblężeniami twierdz, unikalny system skilli, zastosowanie uników w walce). A mimo to - nie będzie miesięcznych opłat... Mikrotransakcje? Jasne, że będą. Ale będziemy mogli kupić dodatkowy slot na postać, przedmiot, który pozwoli nam zmienić kolor broni, albo inne itemy wprowadzające kosmetyczne zmiany. ANet zna mentalność graczy i wie, że wielu lubi kupować "pierdoły". Najlepszy przykład to World of Warcraft, w którym miliony ludzi płacą wysokie sumy tylko po to, żeby dostać unikalnego... mounta.
Żeby nie było - nie "hejtuję" innych gier MMO. Nie mogę doczekać się The Old Republic, choć przyznam, że zagram w tę grę ze względu na historię i uniwersum, bo mechanika wydaje się standardowa, tradycyjna i przypominające inne gry z gatunku - choćby World of Warcraft.
Zapoznajcie się z artykułem z Gamasutry oraz z powyższym filmikiem. Zapraszam do dyskusji, bo ciekawi mnie zdanie innych na temat abonamentu w grach MMO. Czy tylko ja zadaję sobie pytanie: "Skoro Arena Net może... To czemu inni nie mogą?".
4 komentarze
Rekomendowane komentarze