Spokojnie siedząc przy komputerze i męcząc swojego druida w NWN2 przypadkowo usłyszałem fragment informacji z jakiegoś dziennika. Chodziło o stypendia motywujące dla przyszłych studentów na uczelniach technicznych. Potem jakaś miła pani profesor jeszcze stwierdziła że ludzie unikają studiów inżynierskich, bo matematyka ich przeraża - a tu przecież nie ma się czego bać, matematyka jest taka prosta, oni ich wszystkiego nauczą!
... i się zagotowałem. Bullshit, bullshit, jeszcze raz bullshit! Komu oni chcą kit wcisnąć? Co to za polityka? Idziemy na ilość, a nie na jakość? To mało mamy już studentów którzy nie potrafią przebrnąć przez pierwszy semestr studiów?
Ale po kolei (to chyba najczęściej pojawiający się zwrot na moim blogu).
Po pierwsze, matematyka nie jest prosta. Trudna tez nie jest, ale prosta tym bardziej. Matematyka to po prostu przedmiot który wymaga od człowieka niebywałego talentu lub pracowitości. Jeśli ktoś miał problemy z matematyką na poziomie liceum, to na studiach technicznych NIE MA CZEGO SZUKAĆ!* Wbrew temu co się opowiada w czasie rekrutacji, matematyki trzeba się uczyć bardzo dużo. Samemu. Bez pomocy profesorów i doktorów. Oni jedynie nakreślą Ci podstawy na wykładzie, potem pokażą kilka prostych bądź nawet trudniejszych zadań na ćwiczeniach - i koniec. Cała reszta w Twoich rękach. Albo przysiądziesz w domu i policzysz kupę zadań z matematyki sam, albo nie zdasz, bądź zdasz nieuczciwie, nic nie potrafiąc, o żałosnej ocenie nie wspominając.
Zajęcia wyrównawcze z matematyki zwykle są, ale to, co prezentują to śmiech na sali. Nie słyszałem jeszcze o przypadku matematycznego beztalencia, który by się na nich czegoś nauczył, a pozostali, którzy coś potrafią - zwyczajnie się na takich zajęciach nudzą.
Po drugie, co to za motywacja dla studentów? Kasa za pójście na studia? Toż to jest prostytucja edukacyjna! Mamy mieć inżynierów i naukowców którzy poszli jedynie za kasą, nie darząc przedmiotów na swoich studiach najmniejszym zainteresowaniem? Ktoś, kto coś potrafi z przedmiotów ścisłych i w dodatku za nimi przepada, i tak pójdzie na studia.
A jeśli mamy do czynienia z osobą, która nie dość że nic nie potrafi, to jeszcze nie prezentuje najmniejszego zainteresowania tym, żeby się czegoś nauczyć - to dla dobra wszystkich najlepiej będzie jeśli zrezygnuje z wyższego wykształcenia i nie będzie okradać państwa swoim lenistwem i nieudolnością.
W jaki sposób taka osoba okrada państwo? A w taki, że udając się na studia dzienne nic za te studia nie musi płacić, bo państwo pokrywa wszelkie koszty, jakie ponosi uczelnia. Państwo płaci uczelni, żeby zainwestować w obywatela, który zdobędzie wyższe wykształcenie i jako "inwestycja" w przyszłości zaprocentuje. Człowiek, który wylatuje ze studiów w dowolnym momencie - na przykład po dwóch latach - oznacza że nasze państwo przez dwa lata wyrzucało na niego pieniądze, ktorych nigdy nie odzyska.
Po trzecie - co tak nagle wzięło wszystkich żeby promować studia techniczne? Czy naprawdę komuś wydaje się że jeśli jakiś człowiek aż do zdania matury nie przejawiał żadnych "ścisłych" tendencji ani talentów, to nagle jak mu się obieca złote góry to okaże się być doskonałym naukowcem? A g.... prawda, to będzie kolejny owsik na edukacyjnej (_!_), jaką stanowi nasze państwo.
Nie ilość, a jakość. Jeden utalentowany, dobrze wyuczony inżynier z pasją jest wart znacznie więcej niż dziesięciu "parobków" z dyplomem uczelni wyższej, którzy ukończyli ją tylko za pomocą cudu.
Dlaczego tak mnie to wszystko irytuje? Bo wnerwia mnie że ze świecą trzeba szukać na studiach ludzi, z którymi można na poziomie przeprowadzić akademicką dyskusję na jakikolwiek temat. Chcesz pogadać o fizyce? "Chyba cie po......!" Co z tego że studiujesz dokładnie ten kierunek? Lepiej pogadać o tym, ile się wymiotowało na ostatniej imprezie.
Ja nie chcę takich kolegów na roku. Ja nie chcę takich inżynierów. Nie chcę żyć w kraju, który daje dyplomy uczelni wyższej ludziom, których edukacja powinna się zatrzymać na poziomie gimnazjum.
*- chyba że taki "ktoś" jest zainteresowany albo wyleceniem ze studiów przed pierwszą sesją, albo przebrnięciem przez nie dzięki cwaniactwu i oszukiwaniu - i w rezultacie zostaniu żałosnym inzynierem, który nic nie potrafi i stanowi zagrożenie dla życia i mienia ludzi, dla których kiedyś będzie pracował.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze