Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    226923

Nabór na inżynierów - śmiech na sali!


Lord Nargogh

612 wyświetleń

Spokojnie siedząc przy komputerze i męcząc swojego druida w NWN2 przypadkowo usłyszałem fragment informacji z jakiegoś dziennika. Chodziło o stypendia motywujące dla przyszłych studentów na uczelniach technicznych. Potem jakaś miła pani profesor jeszcze stwierdziła że ludzie unikają studiów inżynierskich, bo matematyka ich przeraża - a tu przecież nie ma się czego bać, matematyka jest taka prosta, oni ich wszystkiego nauczą!

... i się zagotowałem. Bullshit, bullshit, jeszcze raz bullshit! Komu oni chcą kit wcisnąć? Co to za polityka? Idziemy na ilość, a nie na jakość? To mało mamy już studentów którzy nie potrafią przebrnąć przez pierwszy semestr studiów?

Ale po kolei (to chyba najczęściej pojawiający się zwrot na moim blogu).

Po pierwsze, matematyka nie jest prosta. Trudna tez nie jest, ale prosta tym bardziej. Matematyka to po prostu przedmiot który wymaga od człowieka niebywałego talentu lub pracowitości. Jeśli ktoś miał problemy z matematyką na poziomie liceum, to na studiach technicznych NIE MA CZEGO SZUKAĆ!* Wbrew temu co się opowiada w czasie rekrutacji, matematyki trzeba się uczyć bardzo dużo. Samemu. Bez pomocy profesorów i doktorów. Oni jedynie nakreślą Ci podstawy na wykładzie, potem pokażą kilka prostych bądź nawet trudniejszych zadań na ćwiczeniach - i koniec. Cała reszta w Twoich rękach. Albo przysiądziesz w domu i policzysz kupę zadań z matematyki sam, albo nie zdasz, bądź zdasz nieuczciwie, nic nie potrafiąc, o żałosnej ocenie nie wspominając.

Zajęcia wyrównawcze z matematyki zwykle są, ale to, co prezentują to śmiech na sali. Nie słyszałem jeszcze o przypadku matematycznego beztalencia, który by się na nich czegoś nauczył, a pozostali, którzy coś potrafią - zwyczajnie się na takich zajęciach nudzą.

Po drugie, co to za motywacja dla studentów? Kasa za pójście na studia? Toż to jest prostytucja edukacyjna! Mamy mieć inżynierów i naukowców którzy poszli jedynie za kasą, nie darząc przedmiotów na swoich studiach najmniejszym zainteresowaniem? Ktoś, kto coś potrafi z przedmiotów ścisłych i w dodatku za nimi przepada, i tak pójdzie na studia.

A jeśli mamy do czynienia z osobą, która nie dość że nic nie potrafi, to jeszcze nie prezentuje najmniejszego zainteresowania tym, żeby się czegoś nauczyć - to dla dobra wszystkich najlepiej będzie jeśli zrezygnuje z wyższego wykształcenia i nie będzie okradać państwa swoim lenistwem i nieudolnością.

W jaki sposób taka osoba okrada państwo? A w taki, że udając się na studia dzienne nic za te studia nie musi płacić, bo państwo pokrywa wszelkie koszty, jakie ponosi uczelnia. Państwo płaci uczelni, żeby zainwestować w obywatela, który zdobędzie wyższe wykształcenie i jako "inwestycja" w przyszłości zaprocentuje. Człowiek, który wylatuje ze studiów w dowolnym momencie - na przykład po dwóch latach - oznacza że nasze państwo przez dwa lata wyrzucało na niego pieniądze, ktorych nigdy nie odzyska.

Po trzecie - co tak nagle wzięło wszystkich żeby promować studia techniczne? Czy naprawdę komuś wydaje się że jeśli jakiś człowiek aż do zdania matury nie przejawiał żadnych "ścisłych" tendencji ani talentów, to nagle jak mu się obieca złote góry to okaże się być doskonałym naukowcem? A g.... prawda, to będzie kolejny owsik na edukacyjnej (_!_), jaką stanowi nasze państwo.

Nie ilość, a jakość. Jeden utalentowany, dobrze wyuczony inżynier z pasją jest wart znacznie więcej niż dziesięciu "parobków" z dyplomem uczelni wyższej, którzy ukończyli ją tylko za pomocą cudu.

Dlaczego tak mnie to wszystko irytuje? Bo wnerwia mnie że ze świecą trzeba szukać na studiach ludzi, z którymi można na poziomie przeprowadzić akademicką dyskusję na jakikolwiek temat. Chcesz pogadać o fizyce? "Chyba cie po......!" Co z tego że studiujesz dokładnie ten kierunek? Lepiej pogadać o tym, ile się wymiotowało na ostatniej imprezie.

Ja nie chcę takich kolegów na roku. Ja nie chcę takich inżynierów. Nie chcę żyć w kraju, który daje dyplomy uczelni wyższej ludziom, których edukacja powinna się zatrzymać na poziomie gimnazjum.

*- chyba że taki "ktoś" jest zainteresowany albo wyleceniem ze studiów przed pierwszą sesją, albo przebrnięciem przez nie dzięki cwaniactwu i oszukiwaniu - i w rezultacie zostaniu żałosnym inzynierem, który nic nie potrafi i stanowi zagrożenie dla życia i mienia ludzi, dla których kiedyś będzie pracował.

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Cholernie słuszny punkt widzenia. Mnie też ta kwestia irytuje niezmiernie, ale cóż poradzić? Ludzi, których nie powinno być na uczelni technicznej jest często cała masa. Najgorsze jest to, że przez uległość wykładowców coraz częściej człowiek spotyka się z opiniami, że u danego profesora można nic nie robić, a i tak zaliczy się. Po co właściwie komuś te studia? Lepiej iść się napić, a nie wybacz - integrować się - tak to się teraz nazywa. ;)

Link do komentarza

W technikum informatycznym do którego chodzę mam tylko 2 godziny maty ale za to aż 4 polskiego. A oni się dziwią, że nie zbyt dużo osób wybiera politechniką. Zgadam się z Lordem.

Link do komentarza

I oczywiście po tym technikum, do końca życia będziesz korzystał z nabytych w nim umiejętności analizy i interpretacji poezji?*

*- to oczywiście ironia. Sam od matury nie miałem w ręku ani jednego wiersza.

Link do komentarza

Dobre, ale..ja zawsze byłam humanistką. Jednak wybrałam się na polibudę i nie żałuję. Wiele się na studiach technicznych nauczyłam. Niby morski transport paliw jednak z matmą nas nieźle cisneli. Jednak ja miałam bardzo dobrą Pani profesor która w prosty sposób potrafiła wyjaśnić nawet te kórepiiii całki podwójne i różniczki...strach. Matmy da się nauczyć jeśli się chce i ma dobrego nauczyciela. A i ja kasy za studia nie dostaje chyba, że se wyrobię średnią powyżej 4,2 co mi się osobiście udało. A kokosów i tak nie dostałam.

Z drugiej strony autor ma racje. Na takich studiach jest sporo osób które nic nie potrafią i dalej przechodzą dzięki wielkiemu fartowi lub dobrym ściągą...jak byłam na 2 roku musiałam tłumaczyć koledze jak się korzysta z prostej prostokątnej tabelki dotyczącej wytrzymałości materiałów...lol...i takie debile są w mojej grupie. Tak naprawdę na poważnie, z mojej grupy, te studia bierze może 5-6 osób na 20. Żal.

Aha matma w porównaniu z wytrzymałością materiałów i podstawami konstrukcji maszyn to pikuś. Pan Pikuś. Pozdro dla prawdziwych studentów :)

Link do komentarza

Jedna wielka propaganda. Dałem się na nią nabrać i wepchnąłem się na polibudę. Masówka niesamowita, kiedy zobaczyłem liczbę osób na moim kierunku to od razu przeszło mi przez myśl "ilu na prawdę chce studiować?". Zamiast powiedzieć "będziesz zarywał noce i wypruwał sobie żyły, żeby się utrzymać", rzucili zwykłe "poradzisz sobie". Całe szczęście, że dosyć szybko odkryłem że nie ma tam dla mnie miejsca i to wszystko pic na wodę, po czym przestałem zaśmiecać uczelnię moją osobą, najnormalniej w świecie wypisałem się. Co z tego, że grupa liczy 30 osób, skoro 40% nie wie co tu robi, 40% to średniaki, niemające szans na przetrwanie (chyba że będą tyrać dniami i nocami), a 20% mniej więcej wie o co chodzi. A i tak pierwszy rok bez poprawek zdała jedna osoba... Po co przyjmowali ten legion odpadków? Żeby nabić score? Wypełnić audytoria? Skoro wiadomo od początku, że tylko ci lepsi mają szansę, to czemu robili nadzieję tym słabszym? Nie wykształcisz więcej inżynierów, po prostu przyjmując więcej i licząc, że kilku więcej się trafi.

Potępiam i żałuję, że państwo musiało finansować moją edukację przez te parę miesięcy. Ale skoro mają środki, żeby utrzymywać 10-tysięczne emerytury, to kilka profesorków i uczelnia to dla nich pikuś. A rektor dojeżdża do roboty matizem...

Gdzie tu logika? Jaka tu ekonomia?

Link do komentarza

Właśnie cały szkopuł tkwi w tym, że z od każdego studiującego łebka uczelnia dostaje kasę od ministerstwa. A przyjmując dziesiątki "luzaków", dostają pieniądze w zasadzie za nic - bo taki koleś utrzymuje się przez pół semestru, i potem wylatuje ze studiów, bo na wykłady i ćwiczenia nie chodzi.

Widzisz, Ty zrezygnowałeś sam, żeby poszukać sobie innej drogi w życiu, która bardziej będzie Ci odpowiadać. Bo to nie chodzi o to, żeby ukończyć jakiekolwiek studia i potem pracować jako kasjer w biedronce (nic do nich nie mam, od razu mówię). Chodzi o to, żeby studiowac to, co nas pasjonuje i potem mieć pasjonujący zawód.

Ja jestem za wprowadzeniem karnych opłat w przypadku wylecenia ze studiów bądź nieuzasadnionych rezygnacji*.

*- za uzasadnione rezygnacje uznaję rezygnację tuż po zaliczonym semestrze z podaniem powodu (nie interesuje mnie ten zawód jest dobrym powodem) - koniecznie po tym zaliczonym semestrze, żeby nie było przypadków w których ktoś i tak nie ma szans na zaliczenie i rezygnuje sam żeby uniknąć opłaty

Link do komentarza
I oczywiście po tym technikum, do końca życia będziesz korzystał z nabytych w nim umiejętności analizy i interpretacji poezji?*

Taki w naszym pięknym kraju jest niestety system nauczania. W technikum w 2 klasie 2 godziny maty dla porównania w równorzędnej klasie w liceum jest 5 godzin. A w TV płaczą, że nie ma inżynierów w tym kraju. A co do tych pieniędzy za każdego łepka, to im po prosu jest to na rękę. Ostatni w gazecie widziałem ile zarabiają rektorzy uczelni. Totalny szok, od państwa 15 000 zł i od uczelni drugie tyle. Aż szkoda rozmawiać :wallbash:

Link do komentarza

I do tego ministerstwo edukacji wprowadziło obowiązkową maturę z matmy, aby właśnie zwiększyć liczbę osób studiujących kierunki techniczne. W praktyce będzie tak, że co prawda zwiększy się liczba studentów ale i tak pewnie szybko odpadną lub zrezygnują a rząd (jak zawsze) wyrzuci kasę w błoto. Polibudy się wzbogacą bo przecież każdy musi płacić czesne.W telewizji mówią, że brakuje inżynierów, ale mogliby chociaż powiedzieć dlaczego. Większość ludzi po prostu się nie nadaje, sam się do tego nie nadaję. Ludzie idą na kierunki humanistyczne bo są po prostu łatwiejsze...

Link do komentarza

Na studiach dziennych w państwowych uczelniach nie płaci się czesnego. Ale jestem zdania że osoby poniżej określonej średniej (3.5, powiedzmy) powinny to czesne płacić, bo marnują czas wykładowców.

A do matematyki należaloby ludzi zachęcić, a nie zmuszać.

Link do komentarza

Przyznać trzeba, że rozmowy o wymiotowaniu są jednak ciekawsze niż te o fizie :P Lord takich uczciwych i prawych ludzi jak Ty to dzisiaj ze świecą szukać :) Nie wiem tylko czy to dobrze być tak uczciwym... ^^

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...