Skocz do zawartości

Guy Fawkes's blog

  • wpisy
    131
  • komentarzy
    815
  • wyświetleń
    279719

BioShock 2 [recenzja]


GuyFawkes

1765 wyświetleń

logocvo.png

Wbrew zarzutom wielu dziennikarzy z branży gier, wytykających developerom odstępowanie od ryzyka tworzenia nowych marek na rzecz kontynuowania starych, dobrze kojarzonych, miło się wraca do czegoś, co się już widziało i zna. Wrażenie ?powrotu do domu? bywa silniejsze i słabsze, lecz w przypadku BioShocka 2 czuje się, że do Rapture znów nas przygnał jakiś tajemniczy zew. Nie ma co się czarować ? jeśli ktoś grał w jedynkę, dwójka jest lekturą obowiązkową.

0021dl.jpg

23 czerwca w Rapture. A mówią, że tam już nie liczą się żadne wartości

DADDY?S HOME

Tym bardziej, że nie mniej udaną. Początkowo sądziłem, że skoro Rapture już zwiedziliśmy, to 2K Marin nie zaskoczy nas niczym w tej materii. I rzeczywiście ? podwodne miasto stworzone przez wizjonerskiego Andrew Ryana jako enklawa dla najwybitniejszych umysłów wśród ludzkości niewiele się zmieniło od czasu, gdy odwiedził je Jack, by zatłuc kijem golfowym (nic mi nie wiadomo na temat tego, by te kije służyły do czegoś innego) pewnego pana i przy okazji uratować kilka małych dziewczynek. Zanim do tego doszło, w Rapture rozgorzała wojna domowa, która pociągnęła miasto i jego mieszkańców na metaforyczne po dosłownym, dno. Sequel rewelacyjnego BioShocka udowadnia jednak, że metropolia nie odkryła wszystkich kart, oferując możliwość wcielenia się w Tatuśka. Ci wielcy, ciężko opancerzeni i uzbrojeni strażnicy Little Sisters oraz ich relacje z podopiecznymi były przedmiotem dyskusji wśród wielu graczy. Kim oni tak naprawdę są? Co ich zmusza, by nadstawiać karku dla dzieciaka ze świecącymi oczkami i pasożytem w trzewiach? Rąbka tajemnicy uchyliła część pierwsza, ale nie na tyle, by osoba Big Daddy?ego przestała intrygować.

Delta, główny bohater BioShocka 2, powstał w wyniku eksperymentu, mającego na celu wytworzenie silnej więzi pomiędzy Tatuśkiem, a konkretną Siostrzyczką, w tym przypadku Eleonorą. Dziewczynce przeznaczono jednak inny los, niż jej koleżankom szukającym pod zakamarkach Rapture Aniołów. Wszystko za sprawią Sophii Lamb, która umyśliła sobie, że jako psychiatra z wykształcenia (i zamiłowania), mający dostęp do wspaniałej substancji jaką jest ADAM, zbawi ludzkość tworząc człowieka doskonałego. Od czasu pierwszego, dosyć dramatycznego spotkania Delty z panią doktor mija dekada, w której wspomniany wcześniej Jack był łaskaw ostro napsocić w Rapture. Tatusiek rozpoczyna poszukiwania swojej podopiecznej, w czym rzecz jasna trzeba mu pomóc, radząc sobie z kłodami rzucanymi pod nogami przez Hannibala Lectera w spódnicy. Po drodze dowiecie się, jak fanatyczną, ślepo zapatrzoną w swoje teorie jest doktor Lamb, poznacie kilka innych ważnych dla Rapture postaci, jak również poszerzycie swoją wiedzę o samej metropolii i jej historii, a przede wszystkim ? będziecie mieli okazję wykazać się człowieczeństwem bądź bezdusznością.

Immersja ze światem gry po raz kolejny jest totalna i odbywa się praktycznie samoistnie podczas wędrówki po kolejnych, nieznanych dotychczas częściach upadłej utopii. Jej efekt pogłębiają nie tylko znajdowane dzienniki mniej czy bardziej prominentnych mieszkańców, lecz również wybory, przed jakimi staje Delta, a te nie ograniczają się już tylko do decydowania o losie Little Sisters. W zasadzie nasz protagonista staje się Tatuśkiem pełną gębą, na którym spoczywa nie tylko obowiązek uratowania Eleonor, lecz również brzemię moralne. Ścieżka, jaką się podąży w tych trudnych momentach wpływa na zakończenie całej historii (jedno z kilku) ? ponownie świetne, niezwykle poważne i dojrzałe, prezentujące konsekwencje dokonanych czynów. W wątku fabularnym, nieco bardziej rozbudowanym od tego z części pierwszej po raz kolejny scenarzyści wykazali się kunsztem tworząc znakomitą, wciągającą opowieść, która nie jest ani trochę gorsza od tego, co już znamy, wręcz przeciwnie ? jest jeszcze mroczniejsza i ciekawsza.

0986l.jpg

Big Sister. PMS jeszcze nigdy nie miał tak groźnego oblicza

SYMULATOR ZAKAPIORA

Zmiany, jakie wprowadza ze sobą sequel nie wywracają podstawowych mechanizmów rządzących światem Rapture do góry nogami. Tym razem jednak, z uwagi na specyfikę głównego bohatera, wszystkiemu towarzyszy pewien ?narzut? związany z profesją Tatuśka ? i tak Little Sisters po odebraniu ich poprzednim ochroniarzom od razu polubią nowego opiekuna i pozyskają dla niego dodatkowy ADAM (substancję używaną do mutacji genetycznych, a przez to nabywania specjalnych zdolności), o ile ten oczywiście sobie tego życzy. Nie wystarczy bynajmniej puścić dziecięcia samopas, aby przytargało ze sobą kolejną porcję tego jakże pożądanego specyfiku. Rapture stwarza dla dziewczynki dalece większe niebezpieczeństwo niż hipermarket, w którym dzieci gubią się notorycznie całymi tysiącami, bo rodzice spuścili je z oczu na kilka sekund zajęci wyprzedażą kołder. Po metropolii krążą stada sępów w postaci genofagów, czyhające na zabłąkane Siostrzyczki, by zdobyć tak cenny dla ich zmienionych, odczłowieczonych ścierw narkotyk. Trzeba zatem zakasać rękawy i pogonić kota amatorom darmochy w czasie gdy pociecha radośnie dziabie wielką strzykawką ?Anioła?, czyli zwłoki, z których da się wycisnąć nieco ADAM-a.

Tutaj ponownie przychodzi z pomocą ciekawy, podatny na ulepszenia arsenał broni, tym razem w wersji ?tatuśkowej?, wspierany różnymi typami amunicji (choć zniknęła możliwość wytwarzania). Nie mogło zabraknąć także plazmidów, z których Delta może swobodnie korzystać w odróżnieniu od Jacka równocześnie z bronią. W sposobie ich poznawania, jak również prowadzeniu samej rozgrywki sequel to wykapany poprzednik: najpierw uczymy się miotać błyskawicami i ogólnie staramy się przeżyć, bo Delta, w odróżnieniu od do tej pory spotkanych Big Daddy?ch, nie jest wcale zbyt trudną do otwarcia konserwą. Zredukowana do pięciu liczba przenoszonych apteczek oraz zastrzyków także stwarza pozory, że BioShock 2 jest trudny. Pozory to jednak znakomite słowo, bowiem z biegiem czasu umiejętnie rozwijany, pasiony ADAM-em i tonikami nasz tatusiek staje się coraz potężniejszy, by pod koniec gry przeobrazić się w prawdziwego terminatora, który dzięki badaniom nad wrogami (za sprawą kamery) uczy się zadawania coraz większych obrażeń i otrzymuje kolejne premie czy toniki. Pieniążki zaś płyną szerokim strumieniem (portfel powiększył się do 800$), zaspokajając każdą zachciankę, a hakowanie dystrybutorów pozwala poczuć się jeszcze większym krezusem. Na dodatek można sporo zaoszczędzić na amunicji używając świdra, który odpowiednio zadbany większość genofagów rozkłada jednym uderzeniem, zaś rozkręcony pozwala szybko rozprawiać się z Tatuśkami (wtedy jednak zużywa paliwo). Dla mnie najlepszą kombinacją okazał się właśnie on wsparty plazmidem Zimowe Uderzenie ? wystarczy zamrozić przeciwnika i obserwować sceny rodem z drugiego Terminatora. Dodajmy do tego Komory Witalne odradzające Deltę po śmierci bez żadnej kary a otrzymamy nieśmiertelność. Te jednak polecam wyłączyć, bo za przejście gry bez ich użycia jest achievement, a nie ma co ukrywać, że ich obecność to przegięcie.

1021et.jpg

Niech Pan nic nie mówi, właśnie borujemy. Co? Nie ten ząb...?

MODEL RODZINY 1+2

Jest tylko jeden mały drobiazg sprawiający, że upadłe na kolana Rapture jeszcze potrafi gryźć po kostkach, mianowicie Big Sisters, straszące już na przedpremierowych trailerach. Duża Siostrzyczka to wymagający przeciwnik, zdolny w mgnieniu oka zabić Deltę. Wszystko za sprawą tatuśkowego pancerza, niesamowitej zwinności i szybkości oraz używaniu plazmidów. Z biegiem czasu starcia z nimi powszednieją i stają się coraz łatwiejsze, ale nie zmienia to faktu, że za każdym razem usłyszenie przeraźliwego wrzasku zwiastującego zbliżanie się takiej istoty wywołuje ciarki na plecach, a napis ?Przygotuj się!? jest jak najbardziej uzasadniony. Reszta nowych, jak również starych przeciwników stawia już dużo mniejszy opór przed posłaniem na deski, dekorując swoimi zwłokami piękne i zróżnicowane lokacje w Rapture. Nadal poszczególne fragmenty podwodnego miasta, które akurat przemierzamy są w pewnym sensie ?otwarte? i zamiast od razu wypełniać zadania, lepiej sobie chwilę pomyszkować w poszukiwaniu pieniędzy, amunicji itd. oraz ?przygotować teren?. Pod tym pojęciem kryje się oczywiście hakowanie systemów ochrony, by z wroga stały się sprzymierzeńcem ? czy to w postaci kamer, czy wieżyczek strażniczych. Dobrze jest także pogrzebać w stacjach leczniczych, by genofag dążący do poprawienia swojego nadwyrężonego plazmidami i ołowiem zdrowia znalazł ukojenie, ale wieczne. Samo hakowanie uległo zmianom ? z jednej strony na dobre, a z drugiej niekoniecznie. Warte uwagi jest urządzenie do łamania zabezpieczeń na odległość, co jeszcze bardziej ułatwia grę, które na dodatek można załadować strzałkami autohakującymi; gadżet ten pozwala także rozstawiać małe, automatyczne wieżyczki obronne. Co w takim razie jest złe? Mini-gierka towarzysząca całej zabawie. To już nie wciągająca Pipe Mania, a prosta zabawa w zatrzymanie pędzącej wskazówki na odpowiednim polu. W sumie pasuje to do filozofii samego urządzenia, lecz gdy znajdujemy się na wyciągnięcie ręki od danego sprzętu, miło byłoby znów umożliwić cieczy dotarcie do kanału na drugim krańcu planszy.

Wracając do samych lokacji ? po raz kolejny urzekają dopracowaniem, bogactwem detali i stylistyką art déco, co w połączeniu ze znów rewelacyjnym soundtrackiem autorstwa Garry?ego Schymana i starymi przebojami tworzy niesamowite doznanie, które postanowiono dodatkowo pogłębić spacerami po dnie oceanu. Stanowi to miłą odskocznię od zamkniętych pomieszczeń, ale tak naprawdę nadal jesteśmy ograniczeni, tyle że zamiast powietrza mamy wokół siebie kilometry sześcienne wody. Te przechadzki są króciutkie, ograniczone przez wąski tunele i polegają jedynie na przejściu od jednej śluzy do drugiej, co nie jest jakoś specjalnie porywające. Dużo lepiej za to wypadają momenty, w których poszycie jakiegoś pomieszczenia zostaje rozerwane i wszystko w mgnieniu oka zalewa woda, unosząc w swojej toni ciała i sprzęty. Czym tu jednak tak naprawdę się podniecać? Wszak BioShock przyzwyczaił już nas, że doskonale wie jak animować komputerową wodę, by człowiek szukał ręcznika i filiżanki gorącego kakao na sam jej widok.

Z chwilą przyjrzenia się detalom pryska pewien czar i okazuje się, że sequel wypada nieco gorzej pod względem technicznym od poprzednika. Typowe dla silnika doczytywanie tekstur (swoją drogą tu i ówdzie trafi się nieco słabsza) po załadowaniu etapu potrafi tutaj potrwać nieco dłużej niż kilka sekund, a wychodzenie do menu w celu zapisu wiąże się ze sporym lagiem, tym większym, im więcej save?ów jest na liście, a czasem gra potrafi się nawet wysypać. Jest to stan o tyle dziwny, że aktualnie mamy patch 1.5. Obcokrajowcy raportują na zagranicznych forach ten sam problem, więc bynajmniej nie powstał on z winy spolszczenia, które już tradycyjnie instaluje się osobno i na które tym razem trzeba było poczekać, bo Cenega nie zdążyła na premierę gry. Co ciekawe, pomimo tego, że zostało ono wydane w 2 wersjach (o mniejszej i większej objętości) i to 2 razy, nie ustrzeżono się małych pomyłek czy niedopatrzeń. Na szczęście nie jest tego wiele, więc opowieść i wrażenia na tym nie ucierpią.

0945k.jpg

Opieka nad dzieckiem w Rapture wykracza daleko poza zabezpieczenie gniazdek i kantów szafek

WE ARE FAMILY!

W odróżnieniu od jedynki, przed sequelem roztacza się perspektywa dłuższej obecności na dysku, przede wszystkim dzięki trybowi wieloosobowemu. Poprzednik go nie zawierał i szczerze mówiąc na tamtą chwilę w żadnym razie nie postrzegałem tego w kategorii wady ? po prostu BioShock należał do gier, które chłonie się i roztrząsa w samotności, a sprowadzenie go do sieciowej młócki ujęłoby nieco czaru tej niepowtarzalnej produkcji. Autorzy po części to zrozumieli, bowiem multi w sequelu jest ?fabularyzowane?, co sugeruje już sama nazwa ? ?The Fall of Rapture?. Mamy Sylwester 1959, niedługo przed przybyciem do podwodnego miasta bohatera pierwszego BioShocka. Zadaniem graczy jest przetestowanie w warunkach polowych broni, plazmidów i toników firmy Sinclair Solutions, czyli z grubsza rzecz biorąc ? w wojnie domowej pomiędzy zwolennikami Andrew Ryana i Atlasa. Jak widać, koncept napędza stare porzekadło: ?Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta?. Pozory czegoś więcej niż standardowa jatka stwarza rozpoczęcie gry we własnym apartamencie, odpowiednim dla wybranej wcześniej postaci, opisanej krótką notką biograficzną z uwzględnieniem tego, jak się w Rapture znalazła, czego w tej oazie ludzkiego geniuszu szuka, a także udostępniane w miarę postępów materiały. W mieszkaniu dobieramy wyposażenie, a w zasadzie tylko klikamy na tym, co jest dostępne ? na początku jest tego bardzo mało, a na odblokowanie toników trzeba sobie poczekać. Uzbrojeni w rewolwer bez żadnych ulepszeń i startowe plazmidy trafiamy od razu pośród wymiataczy na ostatnich poziomach doświadczenia, siejących na lewo i prawo rakietami, zdolnymi do uśmiercenia newbie w ułamku sekundy. Tak, balans rozgrywki zdecydowanie kuleje. Byłoby może łatwiej, gdyby od razu były dostępne obie bronie, ale tak nie jest ? mimo, że w swojej klasie takie definiujemy, z lepszą lądujemy na mapie dopiero po respawnie, jeśli udało się coś osiągnąć wcześniej. Z pomocą przychodzą Badania, pozwalające zadawać większe obrażenia konkretnemu przeciwnikowi, lecz wpierw trzeba go utłuc i podumać nad jego truchłem kilka sekund, w czasie których brakuje tylko wielkiego neonu nad głową gracza ?Hej, kto chce darmowego killa??. Z uwagi na charakter całego miasta mapy mają składają się w dużej mierze z plątaniny korytarzy, zaś sama rozgrywka jest bardzo chaotyczna. W zasadzie całość wygląda jak wycięta z pierwszego BioShocka ? ludzie w roli głównej, te same bronie, nawet Tatuśkowie importowani. Co ciekawe, skafander tego terminatora przeważnie pojawia się w losowym miejscu i tylko od szczęścia i wygranej w wyścigu szczurów zależy, kto go przywdzieje (o ile nie gramy w bardziej specyficznym trybie).

Chaos objawia się nie tylko na polu walki, lecz również w organizacji samej rozgrywki. Matchmaking psuje krew, ale dałoby się go przeżyć, gdyby istniała znana wszystkim Szybka Gra, łącząca się z pierwszym lepszym, dostępnym meczem w dowolnym trybie. Jakimś cudem tego jednak zabrakło i trzeba włazić w lobby każdego z trybów, żeby coś znaleźć. Największe szanse na sukces rokuje Wojna domowa, czyli zwyczajny Team Deathmatch. Poza tym mamy jeszcze: Przetrwają najsilniejsi (DM), Porwanie Siostrzyczki (wariacja nt. CTF ? jeden zespół chroni Little Sister, a drugi stara się ją uprowadzić, jeden z graczy w drużynie z dziewczynką jest Tatuśkiem), Walka o ADAMA (na mapie jest jedna Siostrzyczka, kto ją utrzyma przy sobie przez 3 minuty wygrywa), Drużynowa walka o ADAMA (to samo z podziałem na zespoły), Ostatni genofag (czyli ostatni żywy wygrywa) i Wojnę o terytorium (czyli zwykłą dominację). W darmowym DLC doszedł jeszcze Kill?em Kindly, czyli rozbudowane do sieciowej potyczki zakończenie spotkania Jacka z pewnym jegomościem w części pierwszej. Jak już wspomniałem ? nic mi nie wiadomo o innym zastosowaniu kijów golfowych, niż walenie się po czerepach. To tak w naszym kraju, gdzie sprzedano 2 miliony kijów baseballowych i ani jednej piłeczki.

Niech jednak zerowy koszt tego dodatku nikogo nie zmyli ? 2K poza nim i innym prezentem (Protector Trials, pakiet 6 misji polegających na ochronie Little Sisters) za każde większe DLC wyciąga już jednak ręce po twardą walutę. Dodatkowe mapki czy skiny do multi można sobie darować, ale jest coś, co skłania do sięgnięcia po portfel, mianowicie Minerva?s Den, expansion pack rozwijający fabułę z nową postacią i dotychczas nieznanymi zakątkami Rapture do zwiedzenia, zbierający bardzo przychylne recenzje. Jego oficjalna premiera miała miejsce w wakacje zeszłego roku, lecz pecetowcy musieli na niego poczekać do maja 2011 z powodu fochów 2K. Pomimo apetytu wydawcy na pieniążki za DLC nie zanosi się na kolejne, poważne dodatki tym bardziej, że coraz bliżej do premiery Infinite, który wyniesie BioShocka pod niebiosa.

1854r.jpg

Multi w BioShocku 2, czyli koszmar dla świeżaka

I CHOSE? RAPTURE!

BioShocka można kochać za wiele rzeczy ? chociażby za klimat, stylistykę czy też niesamowitą historię, jaką opowiada. Stawianie drugiej odsłony na równi z sequelami stworzonymi tylko po to, by fani jeszcze raz zanurzyli dłoń w swoich portfelach byłoby zbrodnią. Z całego serca polecam wybranie się po raz kolejny do podwodnego miasta ? być może nie ma tam Boga, nie ma religii, lecz upadłych aniołów jest mnóstwo.

PLUSY:

? to, co w BioShocku najlepsze ? klimat, stylistyka i historia

? ponownie świetna muzyka

? postaci

? dojrzała fabuła i związane z nią wybory

? niesamowicie wciąga

? ciekawe patenty w multi?

MINUSY:

? ? które i tak jest niedopracowane

? słabszy pod względem technicznym od poprzednika

? pod koniec zdecydowanie za łatwa

WERDYKT: 88%bioshock2small.jpg

Youtube Video -> Oryginalne wideo

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

@GuyFawkes

Recenzja jak zwykle świetnie napisana. :ok: Tekst zachęcił mnie do sięgnięcia po grę, ale najpierw muszę się zapoznać z pierwszą częścią. :icon_redface:

@MarcinCthulhu

Jeżeli szukasz Bioshocka 2 na PS3 w przystępnej cenie, sklep.gram.pl oferuje go za 59,90 zł: http://www.gram.pl/sklep/ps3/bioshock-2-3 (gra w angielskiej wersji językowej). Nie wiem czy w jakimś innym sklepie byłoby taniej, ale tutaj wybierając odbiór w salonie, nie dopłacisz dużo za przesyłkę (3,99zł).

Link do komentarza
Zapoznaj się, bo naprawdę warto. Na PC jest w Pomarańczowej Kolekcji Klasyki, kosztuje 30zł. Już niejedną osobę przekonałem i żadna nie żałuje. :)

Na pewno kiedyś zakupię Bioshocka, najprawdopodobniej zaopatrzę się w takie wydanie chyba, że w międzyczasie gra trafiłaby do jakiegoś czasopisma. Ewentualnie mogłabym się jeszcze rozejrzeć za wersją na Xboxa, ale wtedy cena będzie wyższa, a na konsolę chciałam już zakupić inne tytuły.

Link do komentarza

Sam też z chęcią zaopatrzyłbym się w jedynkę, gdyby nie dwie sprawy: po pierwsze, obecnie mam spore zaległości do nadrobienia (z resztą, jak zwykle :wink:), a po drugie, mając na uwadze pełniaki z ostatnich CDA, wcale bym się nie zdziwił, jeśli niedługo tatuśkowie zagościliby na coverze.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...