Skocz do zawartości

Guy Fawkes's blog

  • wpisy
    131
  • komentarzy
    815
  • wyświetleń
    279685

Dead Space 2 [recenzja]


GuyFawkes

2431 wyświetleń

logodrt.png

O tym, że w kosmosie nie słychać krzyku, wiemy wszyscy. Jednakże jego echo i przeraźliwy ton znakomicie przenoszą metalowe konstrukcje wynalazków ludzkości służących podbojowi wszechświata. Trzy lata temu w roli wzmacniacza akustycznego wystąpił USG Ishimura, rozłupując nie tylko planety, ale i nerwy co bardziej wrażliwych graczy liczących na chwilę nocnego relaksu po ciężkim dniu. Zamiast przyjemności zarówno oni, jak i mniej bojaźliwi fani elektronicznej rozrywki znaleźli nieustanne oglądanie się za siebie i nasłuchiwanie złowieszczego stukania w kanałach wentylacyjnych czy brzęku przewracanych sprzętów?

0129y.jpg

Niezależnie od czasów, szef poproszony o podwyżkę wygląda tak samo

DEMONY PRZESZŁOŚCI

Gdyby jeszcze główny bohater był herosem w stylu Księcia, przetoczyłby się przez orbitę oraz powierzchnię Aegis VII niczym huragan i tyle byśmy widzieli nekromorfów, od świata odsunięta zostałaby groźba rozprzestrzenienia się zarazy, a Clarke uratowałby swoją dziunię, by żyć z nią długo i szczęśliwie, siedząc na kanapie w salonie i grając w swoje przygody. Zamiast pakować na siłowni, Isaac wolał zostać inżynierem planetarnego górnictwa i żyć z dłubania w skałach celem znalezienia cennych surowców, których nasza kochana Ziemia w XXV wieku już nie posiadała. Jako wykształciuch i robol w jednej osobie, został powołany do zespołu mającego zbadać sytuację na statku USG Ishimura, gdzie pracowała jego żona. Tam wpadł w sam środek horroru, jaki rozpętał się za sprawą tajemniczego Znaku, obiektu kultu kościoła Unitologicznego.

Happy endu nie było, a recenzowana tutaj dwójka utrzymuje pesymistyczny ton, nie oferując happy startu ? Clarke budzi się w szpitalu psychiatrycznym i zamiast grzecznie siedzieć w kaftaniku okresowo oddając do środowiska efekt wytężonej pracy ślinianek i próbując przebić ścianę jednym, skupionym spojrzeniem wycelowanym w konkretny punkt przez kilka godzin, musi czym prędzej uciekać. W kwestii odpowiedzi ogniowej na zaczepki ścigających go istot ma trochę związane ręce, więc pospiesznie kuśtyka przez korytarze stacji kosmicznej Sprawl, zlokalizowanej na jednym z księżyców Saturna. Gdy wreszcie sytuacja nieco się normuje, Isaac znów zakłada swój stary, dobry kombinezon, bierze do ręki piłę plazmową i rusza naprawiać to, co po raz kolejni schrzanili głupcy, marzący o ujarzmieniu potęgi tajemniczego Znaku. Cóż, najwyraźniej w zakładzie dla obłąkanych zamknięto niewłaściwego człowieka.

Dead Space 2 hołduje typowym dla sequeli zasadom ?więcej? i ?mocniej? (o ?lepiej? będzie później). Przede wszystkim nieco bogatsze jest tło fabularne, głównie dzięki temu, że Clarke odkrył u siebie struny głosowe ? często jest więc okazja, by go posłuchać, jak również spojrzeć mu prosto w oczy, a nie tylko świecące szpary w hełmie. Niektórzy twierdzą, że jest irytujący, ale to nieprawda ? po prostu brzmi jak zwyczajny człowiek, a nie heros, który przed uratowaniem świata wygłasza kwiecistą przemowę. ?Uczłowieczenie? Isaaka było podyktowane również konstrukcją scenariusza ? jak się bowiem okazuje, nie wszystko z głową inżyniera jest w porządku, a milczenie do swojej gadającej i zadającej pytania wizji byłoby zwyczajnie głupie. Znajdzie się też kilka łatwych do przewidzenia zwrotów akcji, lecz są też takie, które się roztrząsa dłużej. Czuć, że Isaac chce definitywnie rozprawić się z koszmarem, co jednak łatwe nie będzie. Duże wrażenie robi zwłaszcza sama końcówka gry, pełna naprawdę mocnych scen (ale też do przesady ?celowniczkowa?, o czym później), chociaż niesamowita brutalność jest akurat typowa dla Dead Space ? w końcu to nie gra o kucykach, a kosmiczny horror z maszkarami w roli głównej.

0527x.jpg

W XXV wieku trzeba się nieźle natrudzić, by złapać pociąg

STRACH MUSI POCZEKAĆ

No właśnie ? horror. Pierwszy Dead Space nie był pod tym względem jakiś wysmakowany, bo opierał się na prostych sztuczkach ? coś tam sobie szura i dyszy gdzieś w oddali, w szybach wentylacyjnych, by nagle wyskoczyć za plecami jak Filip z konopi. Innym razem zmierzamy ku drzwiom, a tu nagle zostaje odcięte zasilanie i trzeba po omacku przytulać się z nekromorfami. Niby nic skomplikowanego i wysublimowanego, ale wykonanego diabelnie dobrze. W sequelu natomiast takie momenty nieraz giną w natężeniu akcji ? zamiast próbować uspokoić tętno po 1-2 stworach, które pojawiły się dosłownie znikąd, szybko przechodzimy do porządku dziennego odpierając atak całej hordy. Tutaj najbardziej znamienne jest, że podczas gdy poprzednika ukończyłem z piłą plazmową, w kontynuacji polegałem przede wszystkim na karabinie pulsacyjnym. Rozdziały lecą strasznie szybko (nie ma tutaj już motywu kolejki oddzielającej kolejne) i do pewnego momentu byłem przeświadczony, że ujrzę napisy końcowe zdecydowanie wcześniej niż na Ishimurze; w ostatecznym rozrachunku dwójka okazała się jednak porównywalna lub też nieco dłuższa od części pierwszej. Tempo akcji podkręca zwiększona ilość wrogów (których nadal trzeba rozczłonkowywać, mniam) - widać to zwłaszcza u kresu opowieści, kiedy Clarke?a atakują całe chmary potworów tym groźniejszych, że pozbawionych jakiekolwiek rozsądku i nastawionych wyłącznie na zatopienie w ciele inżyniera swoich paskudnie ostrych szponów czy zębisk. Bestiariusz doczekał się nowych monstrów, a wśród nich najwięcej krwi potrafią napsuć bardzo szybkie, szarżujące na gracza stwory i hordy odmienionych dzieciaków-jednostrzałowców, które gdy już oblezą Isaaka, są w stanie błyskawicznie sprowadzić go do parteru? To wszystko cieszy, ale jak gdyby ?przy okazji? usunięto rzecz w Dead Space niezwykle istotną, mianowicie bossów. Sequel oferuje w zasadzie tylko jedno takie starcie, na sam koniec, a jest ono dosyć proste. Zdaję sobie sprawę, że szeffostwo w jedynce też nie stawiało większego oporu, ale najważniejszym pozostaje sam fakt ich obecności ? wielkiego, nieokreślonego, oślizgłego cholerstwa z długaśnymi mackami, czyli kwintesencji potworności. Sama gra stanowi przez to płynną całość, a wrażenia dopełnia brak ekranów wczytywania i wspomnianej kolejki, lecz nie muszę chyba dodawać, że upchnięcie tam czy ówdzie jakiejś ogromnej pokraki spotkałoby się z moją aprobatą i pozytywnie odbiłoby się na wrażeniach z gameplaya.

Odnoszę także wrażenie, że Clarke porusza się teraz nieco szybciej, by dynamika zabawy była większa - a przecież to właśnie ociężałość była jedną z kluczowych cech, która w jedynce kazała traktować naszego protagonistę jako zwykłego człowieka, a nie jakiegoś superbohatera. Dodano także nowe możliwości ? teraz można swobodnie poruszać się w obszarach bez grawitacji, a czasem nawet trzeba omijać przeszkody w locie, niczym w drugiej części The Force Unleashed, a niektóre momenty, kiedy jakimś cudem nasz inżynier po niesamowicie hollywoodzkiej sekwencji ratuje swój nędzny, ukryty za skafandrem tyłek sprawiają, że traci nieco na wiarygodności, a wraz z nim cała gra. Bo choć widok jest pyszny, to Dead Space 2 odpaliłem po to, by trząść portami i kurczowo trzymać palec na spuście, a nie rozstawiać wszystko i wszystkich po kosmicznych kątach. W dwójce strach odczuwa się przede wszystkim przed samą śmiercią, a nie przeciwnikami ? pojawiły się np. motywy z dekompresją pomieszczenia ? trzeba wtedy błyskawicznie strzelić w przycisk zamknięcia awaryjnej grodzi. Co ciekawe, nawet i bez interakcji ze strony gracza zostanie ona podniesiona, lecz przy okazji przetnie Clarke?a na pół czy pozbawi go rąk? Brr, kosmos to straszne miejsce.

Celem efektywnej walki z maszkarami rozbudowano arsenał, znany z pierwszego Dead Space, mnie jednak najlepiej grało się ze starym, dobrym żelastwem ? piłą plazmową, karabinem pulsacyjnym i karabinem linowym. Z nowości spodobały mi się tylko Szperacz i Oszczepnica, która jak sama nazwa wskazuje, pozwala rozwieszać wrogów po ścianach. Elementy RPG, czyli ulepszenia kombinezonu, stazy i broni przeniesiono praktycznie bez żadnych zmian ? nadal myszkujemy po otoczeniu celem znalezienia zapasów/pieniędzy/schematów, by potem w sklepie kupić sobie coś ciekawszego, a w Warsztacie zwiększyć swoje możliwości za pomocą Ogniw. Wytkniętą wcześniej sieczkę zapowiadają także darmowe (sic!) kombinezony i bronie (na szczęście, nie wszystkie), czasem opatrzone interesującymi bonusami. Tylko jedna rzecz wygląda w tym wszystkim głupio: deptanie ścierw potworów (lub strzelanie do nich), by wypadły z nich fanty. Isaac ma co prawda potężne buciory (nawet można się nimi bronić), ale taki sposób ?przeszukiwania? jest co najmniej zastanawiający. Zmodyfikowano także nieco wskaźnik celu ? teraz potrafi także zaprowadzić do najbliższego sklepu/Warsztatu/punktu zapisu.

0566.jpg

Rok 2432, babysitting zostaje wpisany na listę zawodów skrajnie niebezpiecznych dla zdrowia i życia

TWOJA MAMA TEGO NIENAWIDZI!

Sama rozgrywka nie zmieniła się ani na jotę ? nadal krążymy po mniej lub bardziej ciasnych korytarzach, czasem udamy się na spacerek w przestrzeni, w międzyczasie aktywując potrzebne urządzenia, systemy oraz oczywiście walcząc z nekromorfami, co jest wbrew pozorom bardzo przyjemne i satysfakcjonujące, choć jak już zostało wspomniane ? trochę za dużo tutaj strzelania, a za mało klimatu. Duszną, mroczną atmosferę budują także po raz kolejny świetne lokacje , bardziej zróżnicowane niż w części pierwszej, bo i wydarzenia rozgrywają się w zupełnie innym miejscu ? teraz oprócz szpitala hasamy m.in. po świątyni Unitologów czy też upiornym przedszkolu. To ostatnie automatycznie prowadzi moje myśli ku kontrowersjom, jakie wzbudza Dead Space ? bowiem nekromorfy nie znają litości i wciągają w swoje szeregi nie tylko dorosłych, ale i przeobrażają w potwory kilkuletnie dzieci czy nawet bobasy. Taka ?równość? obrazuje skalę horroru, jaki stał się udziałem mieszkańców Stacji, a makabryczne sceny prezentowane w grze zostały też użyte jako koń pociągowy jej kampanii marketingowej, w której dominującą rolę odegrały reakcje matek po obejrzeniu fragmentu rozgrywki. Hasło ?Twoja mama tego nienawidzi!? działa na młode umysły, ale z drugiej strony ? PEGI przyznało Dead Space 2 klasyfikację +18, więc jest pewna przewrotna słuszność w tym sloganie. W naszym kraju do puli gwałtownych uczuć, jakie wzbudza Dead Space, doszła jeszcze decyzja o zaniechaniu jakiejkolwiek lokalizacji sequela, choć część pierwszą spolszczono kinowo ze znakomitym efektem. To, czego odmówił graczom polski oddział EA Games, dał fanom serwis Graj Po Polsku.pl, gdzie grupa amatorów przez kilka miesięcy poświęcała swój wolny czas, by Isaac przemówił do siedzącego przed monitorem Polaka znajomymi ogonkami i dwuznakami. Trzeba przyznać, że trochę do przetłumaczenia było ? nie tylko kwestie poszczególnych postaci, ale także znajdowane dzienniki czy nawet napisy na interfejsie drzwi czy RIG?a (kombinezonu). Efekt końcowy oceniam na piątkę z minusem ? bo jedna z kobiecych postaci używała męskich form czasowników, ale to pewnie zostanie naprawione w kolejnych wersjach lokalizacji, za to konstrukcja samych zdań i poprawność gramatyczna/stylistyczna jest świetna ? śmiało można by ten projekt wrzucić do sklepowej wersji gry i nikt by nie zauważył, że łaskawie nie zajęli się tym ?profesjonaliści? biorący za swoją pracę ciężkie pieniądze.

Wracając do oprawy ? ta niewiele się zmieniła od czasów pierwowzoru. Silnik generuje praktycznie taki sam, choć wciąż niezwykle atrakcyjny dla oka obraz kosztem stosunkowo niewielkiego apetytu na zasoby sprzętowe - to także zasługa ciasnych, mrocznych przestrzeni Stacji. Całość cieszy oko dopracowaniem i bogactwem detali pomimo tego, że tu i ówdzie mogła się trafić jakaś słabsza tekstura. Nekromorfy są odpowiednio paskudne, kosmiczne pejzaże piękne, a modele postaci szczegółowe i po prostu ładne. Nadal duże wrażenie robi brak klasycznego HUD-a, który został zastąpiony interfejsem kombinezonu. Dźwiękowo także jest znakomicie, lecz w grze tego typu ten element akurat koniecznie, bezapelacyjnie musi być odpowiednio dopieszczony, bo inaczej nici z atmosfery ciągłego zagrożenia.

0602q.jpg

W kosmosie przeciągi są cholernie niebezpieczne

ROZPRZESTRZENIANIE ZARAZY

Nowego, nastawionego na większą ilość akcji obrazu Dead Space dopełnia multiplayer, który całkowicie pominięto w części pierwszej. Jako że scenariusz od razu definiuje strony konfliktu, w trybie sieciowym nie mogły wystąpić inne, niż stający naprzeciw siebie ludzie i nekromorfy. Grając człowiekiem realizujemy w zasadzie to samo, co w kampanii dla pojedynczego gracza ? czyli wypełniamy zadania i eksterminujemy potwory na swej drodze, zaś opowiadając się za maszkarami działamy dokładnie na odwrót. Generalnie przypomina to multi z Singularity ? o ile ludzie są dość typowi, o tyle swojego nekromorfa można wybrać spośród kilku typów, co determinuje nieco sposób rozgrywki, do czego trzeba się przyzwyczaić. Dla obu zespołów aktualna pozostaje jednak zasada trzymania się w kupie i współpracy. Dobre wyniki przekuwamy na kolejne poziomy, odblokowywanie bajerów itd.

Multi to nie jedyna okazja, by pozostać na dłużej w klimatach kosmicznego horroru, bowiem pozostaje jeszcze Nowa Gra +, czyli kolejna runda ze scenariuszem, możliwa do rozegrania na najwyższym poziomie trudności, ze zdobytym już ekwipunkiem i oferująca nowe kombinezony. Na konsolach dochodzą jeszcze DLC z mapami i strojami, ale wersja PC niestety (albo stety) musi obejść się smakiem. Płakać nikt raczej nie będzie.

1365.jpg

Kosi-kosi łapci

?ZŁY POMYSŁ? JA MAM CAŁY CZAS ZŁE POMYSŁY?

A najgorszy z nich to zbytnie pójście w stronę strzelanki. O niesamowitej klasie części pierwszej decydowała rewelacyjna równowaga pomiędzy elementami horroru, a dynamiczną akcją. Nie znaczy to, że sequel jest zły, wręcz przeciwnie ? wciąga i powala grywalnością, lecz gdy ma się w pamięci obraz samotnych wędrówek po Ishimurze rozgrywce towarzyszy uczucie niedosytu. Rekompensują to ciekawe chwyty i zwroty akcji, ale w okolicach finału opowieści zostaje to wymieszane z nieustannym przebijaniem się do przodu przez zastępy wrogów, co szybko zaczyna nużyć. ?Więcej? i ?mocniej? osiągnięto, ?lepiej? jeszcze sobie poczeka do kolejnej części, bo ta na pewno powstanie. W końcu w kosmosie można krzyczeć do woli, prawda??

PLUSY:

? nadal niezły klimat zaszczucia i osaczenia

? nowa, dobra opowieść

? grafika, udźwiękowienie

? RIG i bronie

? bardzo wysoka grywalność

? multi

MINUSY:

? za dużo strzelania, za mało klimatu

? kilka głupot

? praktycznie brak pojedynków z bossami

WERDYKT: 85%deadspace2small.jpg

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Jako bonus ciekawa reklama Edycji Kolekcjonerskiej. Co prawda w wersji na X360, ale co tam:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

14 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Szczerze? Mam pierwszego Dead Space w wersji Steam (kupiłem go podczas którejśtam promocji). Do tej pory go nawet nie ściągnąłem... DS2 kupię pewnie, jak będzie za jakieś max. 5 euro i może wtedy znajdę czas i chęć na zagranie :)

Co do recenzji, bardzo fajna. Przynajmniej dla mnie, bo jakoś wcześniej nie interesowałem się drugą częścią.

Link do komentarza

Nigdy nie przekonam się do tej serii, od "jedynki" odbiłem się dość szybko, bo grało mi się naprawdę topornie. "Dwójki" prawdopodobnie nigdy nie tknę, chociaż jak trafi się jakaś okazja za parę złociszy to... why not? ;)

Link do komentarza

Facet ma na sobie roboczy kombinezon z ciężkimi buciorami, w którym może bez obaw wyjść w przestrzeń kosmiczną, więc nie będzie się gimnastykował jak w dresie jakimś. :tongue:

Ja Dead Space uwielbiam. Dwójka podeszła mi już mniej, ale jedynka była świetna.

Link do komentarza

Dwójka to taka gra na raz, przejść, odinstalować, zapomnieć, a szkoda. Ja również część pierwsza przechodzilem kilka i dalej gra mnie urzeka. Mam nadzieję, ze "trójka" przywróci klimat jedynki.

Link do komentarza

Potwierdzam - ja już dwójkę usunąłem z dysku. Jakoś mnie nie ciągnęło, by obaczyć te nowe kombinezony itd. Natomiast zakończenie pozwala przypuszczać, że może być więcej gier z tej serii niż trzy...

Link do komentarza

Nie wiem, czy zauważyliście, ale praktycznie w każdej grze, w której strzelanie przeplata się z innym motywem (w tym wypadku straszenia) twórcy pod koniec idą na pełną rozróbę, że tak to ujmę "próbują kupić publikę akcją". W pamięci mam chociażby pierwsze Uncharted na PS3, gdzie [uwaga, spoiler!] pod koniec robiło się naprawdę strasznie w związku z klątwą, a okolice wprost prosiły się o długie wspinaczki i ucieczki przed zagrożeniem. Zamiast tego gracz eksterminował kolejne maszkary, potykając się o porozrzucane WSZĘDZIE karabiny...

Link do komentarza

@Montinek

Nie dziwota, jeśli każdy tego chce... część ludzi widząc zakończenie Wiedźmina 2 było rozczarowanych, a moim zdaniem jest to wspaniały wstęp do 3 częsci, przez co mam większą ochotę na nią czekać ;]

Link do komentarza

@ Montinek: Akcja pod koniec jest spoko, o ile pasuje do konwencji gry. W takim np. Crysisie fajerwerki oraz wielka bitwa na końcu z jeszcze większym czymś była całkiem zrozumiała, nie ma jednak co ukrywać, że Dead Space 2 taką grą nie jest. I tak jak pisałem, ciekawe pod względem fabularnym momenty przepleciono parciem do przodu "na pałę", co zaczynało mnie już nieco irytować.

@ Shaker: Wiedźmin 2 to akurat dziwna gra, bo jeśli patrzeć na nią przez pryzmat zakończenia, wychodzi coś jak drugi Mass Effect - czyli pomost do kolejnej części. Jest to miłe, ale ja jednak wolę (i zapewne nie tylko ja), by każda część miał swój własny, autonomiczny kawałek historii, a nie swoiste CDN. na zakończenie. I taki był pierwszy Mass Effect - wiedzieliśmy, że będą kolejne, ale wątek Sarena itd. został definitywnie zamknięty. "Zawieszenie akcji" do czasu premiery kolejnej części jest w porządku, ale w serialach telewizyjnych.

Link do komentarza

Kurczę, GuyFawkes zrób kiedyś słabą recenzję, albo idź do jakiegoś pisma/serwisu o grach :P

Bo jeszcze żadna recenzja nie przekonała mnie do zakupu gry jak ta :P (w sumie zawsze kierowałem się bardziej, powiedzmy "instynktem" w kupowaniu gier niż recenzjami :P)

Link do komentarza
byle nie w sklepie za normalną cenę.

W życiu :P aha, i nie myśl sobie, że ja tak słodzę na lewo i prawo wszystkim ;)

Ale i tak jakbym miał kupić to na PS3 bo mi na lapku nie pójdzie prawie żadna gra (prócz BG i ID :D :D :D).

Link do komentarza
Potwierdzam - ja już dwójkę usunąłem z dysku. Jakoś mnie nie ciągnęło, by obaczyć te nowe kombinezony itd. Natomiast zakończenie pozwala przypuszczać, że może być więcej gier z tej serii niż trzy...

Ja jeszcze dwójki nie skonczyłem, więc dokładnie nie wiem jak to jest. :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...