Skocz do zawartości

Rysiowo

  • wpisy
    55
  • komentarzy
    252
  • wyświetleń
    37173

Terenowówki


Rysia

599 wyświetleń

Czyli gry terenowe, zwane inaczej LARPami (live action role-playing). Tak dla odmiany, żeby nie popaść w monotonię pisania tylko o Ziemiach Bestii (sesja). :)

barbarian%20zwiad.jpg Rysia-Barbarzyńca

Ja o nich pierwszy raz usłyszałam ponad 2 lata temu, na rajdzie w Beskid Sądecki. Zaczęło się od niewinnej rozmowy z kumplem o Tolkienie, a skończyło na dwóch dniach gadania o LARPach i sesjach RPG. Zajawiło mnie to niesamowicie- aż skakałam z podekscytowania gdy dowiedziałam się, że ludzie odgrywają na żywo sesje rpg (tak w skrócie można opisać larpy). A jak zobaczyłam w internecie, jak fajnie się przebierają, jak odgrywają...

Zaraz zebrałam ekipę i zagraliśmy własnego larpa w lesie niedaleko...

bjórnMŁOT.jpgBjórn- wersja MŁOT, bo Bjórn zwykle ma wielgachny topór

LARP Rysi nr. 1 (przebrania byle jakie, głównie moro; broń zrobiona na kolanie, aż prosiła o pomstę do nieba)

Było nas sześcioro, jeden wymyślił fabułę (heh, a poza tym był w mojej drużynie i nie mógł nam pomagać przy zagadkach). Podzieliliśmy się na 2 drużyny, śmiesznie wyszło, że grało w końcu trzech 'tanków' na trzech 'rołdżów'. Każda z drużyn dostała od Luka (ten od fabuły, a osobiście mój chłopak) zapieczętowany list i się rozeszliśmy. Jak byliśmy wystarczająco daleko to Luke dał znak- coś się chyba zadarł czy zahukał, i otworzyliśmy nasze instrukcje... Już nie pamiętam, o co tam chodziło, jakieś itemy były po krzokach porozrzucane, a pod drzewami znajdywaliśmy wiadomości gdzie dalej szukać. Ale to w sumie nie było tak ważne, jak kilka epickich akcji, jakie tam odegraliśmy.

Akcja pierwsza: ZASADZKA. Byłam w tej drużynie rołdżów, więc cały czas tarzaliśmy się po ściółce i skradaliśmy się pod krzakami. W końcu, chyba po tym, jak wypatrzyliśmy, że nasi przeciwnicy znaleźli item, zaplanowaliśmy na nich zasadzkę. Nie ciężko było ich wyśledzić, nawet nie starali się chować. Chłopaki sie zaczaili za drzewami koło polnej dróżki, a ja zostawiłam mój miecz koło nich i na paluszkach zakradłam się do 'tanków'. Okazja była idealna: szli we trójkę obok siebie, plecami do mnie... Napięłam procę (byłam takim niby hunterem, miałam bezpieczne pociski- plastelina w otulinie) i chybiłam... Mój pocisk przeleciał zaraz koło Bjórna (tak, ten sam, co na sesji. To jest człowiek, który gdziekolwiek by grał, zawsze jest krasnoludem Bjórnem z toporem, więc jak spotkacie na wowie, w allodach albo na jakimś konwencie "Bjórna", to prawdopodobnie on. Poza tym ma prawie 190cm wzrostu, posturę krasnoluda i brodę. No, i to mój brat). I tenże Bjórn odwrócił się, zobaczył mnie i rzucił się do szaleńczej, krasnoludziej szarży z dzikim rykiem i wielkim toporem w rękach. Tutaj muszę dodać, że ja sama jestem niewielka, a poza tym nie miałam przy sobie miecza, tylko tą mizerną procę, której nawet bym nie zdążyła napiąć... I słuchajcie, tak szybko, jak wtedy to nawet na WFach nie biegam. Aż się kurzyło. Z tym rozpędem doleciałam do naszej zasadzki i rzuciłam się za stary pieniek z boku drogi (akurat było z górki, ukryłam się). Tankowie dolecieli za mną, wtedy moje chłopaki wypadli zza drzew i rozpoczęła się rzeź. Nasze bronie to były kijki oplecione 1 albo 2 warstwami otuliny, ma-sa-kra. Widziałam zza pniaka, jak Piotr (rołdż z mojej drużyny) zakosił item i spieprzył gdzieś, a za nim biegł tank z dzikim okrzykiem: "CHODŹ TU, SKRU******* I WALCZ ZE MNĄ!!!!!". Luke padł zaraz na początku, ale wstał (śmierć polegała na padnięciu i doliczeniu do 120, potem można było wstać normalnie z pełnym życiem), dobiegł do mnie z moim mieczem i razem rzuciliśmy się Bjórna, ja tak napier... niczałam moim mieczem, że się złamał. Ale Bjórn w końcu padł, a my nogi za pas gdzieś daaaaleko, żeby trzeci tank nas nie dopadł. Niedługo potem Piotr nas znalazł.

Akcja druga: ZASADZKA nr2. Tym razem w wąskim przejściu pomiędzy drzewami rozpięliśmy linę. Ja znowu byłam przynętą, ale nie pamiętam za bardzo, jak to się potoczyło. Walczyliśmy, padaliśmy, walczyliśmy i uciekaliśmy. Było fajnie. :)

Akcja trzecia: TYMBARK?? Gdzieś w krzakach zostawiłam pełniutką butelkę tymbarka, chyba pół godziny błądziliśmy po lesie szukając jej.

Akcja czwarta: PORWANIE. Tankowie gdzieś siedzieli, zakradliśmy się do nich i wywiązała się walka. Luke wyprowadził dwóch tanków gdzieś w las, a ja z Piotrem zaciukaliśmy trzeciego, związaliśmy i zatargaliśmy na pagórek. Nie pamiętam, czy chcieliśmy czegoś w zamian, czy tylko dla funu to zrobiliśmy... Ale jednej akcji nigdy nie zapomnę: (byłam pod tym pagórkiem, więc miałam fajny widok) tanka obwiązaliśmy tylko w talii, że nie mógł ruszać rękami, ale wyrwał nam się i spieprzał, a za nim Luke z wyciągniętymi rękami i okrzykiem pedofila: "no chodź do mnie!". :D

LARP Rysi nr. 2

Te same wakacje, co powyższy larp, ekipa powiększona o 3 osoby, w tym dwie płci żeńskiej. Więc zrobiliśmy 3 drużyny, każdej szefem była jedna z dziewczyn. I też każda z nas wymyślała następnej drużynie zadania. Tutaj już posiedzieliśmy nad mechaniką jeden wieczór, więc było bardziej dopracowane, były czary- wiecie, błyskawica, leczenie i takie tam. I każda z drużyn miała do podziału określoną ilość życia. Graliśmy w innym lesie, też było fajnie, chociaż nie pamiętam żadnych tak epickich akcji, jak powyżej. Walczyliśmy, uciekaliśmy, wykonywaliśmy zadania. :)

LAPR Rysi nr. 3

Fabuła nieskomplikowana, mojej myśli: drużyna śmiałków ma zabić banshee (czyli mnie) w lesie. Żeby to zrobić musieli zdobyć srebrny sztylet, którego pilnowały dwa duchy krasnoludów z łańcuchami- krowiakami (Bjórn i Krzyś- MG Ziemi Bestii). Poza tym po lesie błąkała się jeszcze para nieumarłych...

Rola banshee (miałam mieć jeszcze wilkołaka za ochroniarza, ale Luke nie dojechał) bardzo mi się spodobała. Ubrana byłam w potarganą, zgniłozieloną sukienkę, czarne, potargane rajtuzki, czarna peleryna... do tego czarne tipsy, twarz pomaziana czarną kredkę, zaszopione włosy... Istny koszmar senny. Na terenie gry włóczyłam się od duchów do truposzczaków wyjąc co jakiś czas jak prawdziwe banshee albo wybuchając złowieszczym śmiechem. Dwóch śmiałków w końcu spróbowało ze mną zadrzeć, ale nie mieli dobrego sztyletu (zamieszanie się porobiło, bo duchy powiedziały, że może być ten, który im dali, a nie ten, co się umawialiśmy) więc nie padłam tylko wyjąc radośnie ich pozabijałam. :D

Poza tym byłam na dwóch Orkonach- to największy konwent gier terenowych w Polsce. :) Ale to historie na kiedy indziej.

A tak na boku, to wybrałam się dziś z Lukim nad wodę, ale w połowie drogi deszcz nas złapał. Zawróciliśmy i zatrzymaliśmy się gdzieś na polnej drodze- lubimy tak czasem pozwiedzać na dziko (miałam mapę i krzyczałam, że tam chcę zobaczyć ;) ). I co odkryliśmy! Zaraz nad Dunajcem (taka rzeka, co do Wisły wpada) było pole namiotowe, a obok tak epickie miejsce, że zaraz wymyśliliśmy, żeby tam jakiegoś larpa urządzić. Świetne po prostu, w krzakach na 2-3m były wycięte szerokie ścieżki, jak w starych grach rpg. Jedne prowadziły zaraz koło urwiska nad rzeką, inne gdzieś koło pól, gdzieś w lesie... Poza tym wypalone w drewnie tabliczki- drogowskazy, rozwidlenia dróg... aż się prosi, żeby tam posadzić NPCów z jakimiś questami. Cudne, w tygodniu chyba pojedziemy tam z namiotem, żeby lepiej zbadać teren. :) :) :)

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nap...arzaliście się kijkami w otulinie...? Rurki PP nie grożą aż takim kalectwem xP Akcje faktycznie słodkie, sam mam jedną czy dwie, ale ochoty wypisywać jej telefonem ochoty nie mam :)

Link do komentarza
Nap...arzaliście się kijkami w otulinie...? Rurki PP nie grożą aż takim kalectwem xP

Wtedy tego nie wiedzieliśmy. ;) Teraz, dla wygody i bezpieczeństwa bronie robimy na rdzeniu z włókna szklanego- lekkie i wytrzymałe jak diabli.

Link do komentarza

W prawdziwym LARP-ie nigdy nie brałem udziału, ale bywało, że z kuzynami i bratem bawiliśmy się w coś bardzo podobnego. Z tym, że my byliśmy drużyną, chodziliśmy z kijami, gadaliśmy z wyimaginowanymi NPC'ami (swoją drogą śmiesznie to musiało wyglądać xD ) i w ogóle "wbijaliśmy skile i levele".

Zaraz nad Dunajcem

W jakich okolicach mieszkasz? Może całkiem niedaleko ode mnie :cat1:

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...