Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4875
  • wyświetleń
    461952

Zawsze będą pogrzeby


Qbuś

519 wyświetleń

Nie wiem, czy ten wpis nie będzie nieco zbyt osobisty. Nie wiem, czy nie będzie zbyt poważny na blogowe progi. Nie wiem, czy wzbudzi jakąkolwiek dyskusję. Ale wiem, że muszę parę rzeczy z siebie wyrzucić - choćby wyszły na zbyt wydumane czy pretensjonalne. Co mnie doprowadziło do takiego stanu? Lektura tego:

5225692.jpg

Niektórzy mogą nieco niepewnie zareagować na osobę autora, ale on jest tu tylko dodatkiem. Czasem męczącym, ale o tym zaraz. Książka jest zbiorem wywiadów z osobami, które zetknęły lub na co dzień stykają się ze śmiercią lub chorobą. Z tym, że to 'zetknięcie' to bardzo nieodpowiednie słowo. Zmienione, dotknięcie, zdruzgotane... Te słowa pasują bardziej. Szymon Hołownia jest osobą dość religijną i czasem wpływa to nieco na zadawane pytania, ale akurat to mi nie przeszkadzało. Irytował mnie czasem styl jego pytań i pewna nachalność. Jest to jednak tylko szczegół. Mało ważny.

Tytuł pochodzi z wywiadu Pamięta Pan Hioba?, w który zdobył nagrodę Grand Press, a w którym Hołownia rozmawia z doktorem Kazimierzem Szałatą. Jego córka od urodzenia cierpiała na rdzeniowy zanik mięśni, której w wieku 10 lat po zapaleniu płuc lekarze nie dawali nadziei. Po różnych komplikacjach proponowali 'łagodne rozwiązanie'. Szałata się zawziął i córka pożyła jeszcze parę lat. Zginęła w wyniku wypadku - po błędach ratowników i odsyłaniu od szpitala do szpitala. Jego żona straciła nogę. Przepraszam za te szczegóły, ale potrzebne mi było do poniższego fragmentu:

Podobno na pogrzebie Ani odczytał pan list od żony, w którym wybaczyła sprawcy wypadku.

- Tak. Sam też podczas mszy pogrzebowej powiedziałem, że wybaczam młodemu człowiekowi śmierć mojego dziecka. Lekarce, która zapomniała o lekach dla Ani, przyniosłem kiedyś obiad, bo wiedziałem, że w niedzielę nie ma posiłków dla lekarzy. Na opinię biegłych, którzy orzekli, że akcja ratunkowa po wypadku prowadzona była bez zastrzeżeń, patrzę z pogodnym politowaniem. Bo wie pan, cierpienie zawsze było i zawsze będzie, żebyśmy nie wiem ilu winnych ukarali, żebyśmy nie wiem ile wycięli organów, uśpili ludzi. To zdanie dla współczesnego Europejczyka brzmi jak herezja - zawsze będą pogrzeby.

portada01g.jpg

Do tego jeszcze szczegół z początku wywiadu - doktor opowiada o młodym chłopaku z Warszawy, który parę razy próbował popełnić samobójstwo, bo wypadły mu włosy. Opowiada też o mężczyźnie z Nigru - wyleczonemu z trądu, bez rąk i nóg. Mężczyźnie, u którego było widać wielką radość życia na zdeformowanej twarzy. Według doktora nasz post-oświeceniowy świat, post-oświeceniowy człowiek się gubi. Nie umiemy sobie poradzić, gdy nie pasujemy do pewnego obrazu - pewnego schematu, który dla siebie widzimy. Życie samo w sobie traci na wartości. Można uznać te przykłady za dobrane tendencyjnie, ale ja nie odmawiam tym stwierdzeniom pewnej prawdy. I powiem nieco dosadnie - trochę się nam w dupach poprzewracało. Uciekamy od cierpienia. Uciekamy od śmierci. Odsuwamy je gdzieś na bok, wypieramy. Osoba chora na raka często zostaje wypchnięta poza nawias społeczeństwa.

W książce mamy jeszcze wywiad z neonatologiem o leczeniu/nie leczeniu wcześniaków. Z koordynatorem ratownictwa o decydowaniu o życiu ofiar wypadków. Z samotnym ojcem o umieraniu jego żony. Z Krzysztofem Kolbergerem o jego chorobie. O śmierci mózgowej. O tym, czy człowiekiem jest dziecko urodzone bez mózgu. O cierpieniu. I przyznam szczerze - gdy czytałem wywiad z neonatologiem, a zwłaszcza z ojcem, miałem łzy w oczach. Każda rozmowa, niemal każdy dylemat to temat na całonocną dyskusję. Na głębszą refleksję. Dlatego też nie spodziewam się tu wielkiego odzewu. Trochę to zbyt intymne. Choć kto wie... Forum widziało już wiele dyskusji na poziomie.

handinhandbybeekee.jpg

Odradzam tę książkę wszystkim rodzicom. Odradzam wszystkim wrażliwym. Odradzam wrażliwym. Odradzam skorym do wzruszeń. Mężom i zonom. Ale uważam też, że każdy - bez wyjątku - powinien ją przeczytać. Żeby przypomnieć sobie, jakim szczęściem jest zdrowie. Zdrowe dziecko. Życie.

Bo najważniejsze decyzje dotyczące życia i śmierci podejmuje nie ludzkość, tylko człowiek. Zawsze będą filozofowie, którzy jak August Comte będą przekonywać, że człowiek jest Bogiem, oraz tacy, którzy jak Freud będą mówić, że człowiek to dom składający się z kanalizacji. Takie sprawy rozstrzyga się w sumieniu. A kiedy nie wiadomo, jak się zachować, trzeba się zachować najprościej, czyli dobrze...

Kazimierz Szałata

Ludzie na walizkach

21 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Wybacz jeśli spłycę dyskusję, ale mimo, iż podziwiam tych ludzi, nie potrafię być jak oni, wybaczyć, zrozumieć, milczeć kiedy widzę, że ktoś przez nierozwagę zabiera innym to co w ich życiu stanowi sens, kiedy nawet słyszę płacze i jęki młodych ludzi, że oni znają ból życia bo rodzicie obcięli im kieszonkowe bądź spóźnia się przesyłka z nową komórką za ponad tysiąc złotych to zwyczajnie w świecie krew mnie zalewa. Jest tyle przykładów prawdziwej walki, cierpienia - chociażby ta książka, a dalej codziennie napotykam ludzi okradających rodziców i wydających te pieniądze na imprezy, "poszkodowanych", niemyślących sprawców bólu i nie mógłbym skinąć głową i tak po prostu wybaczyć. To przez brak działania, brak odgórnych moralnych zasad szerzą się takie "wirusy" i o ile idea odpowiadania dobrocią na krzywdę jest piękna, o tyle zawsze znajdą się ci którzy wykorzystają ją dla własnych korzyści. Ktoś znowu straci życie przez tą pielęgniarkę, jakiś zbrodniarz ujdzie wolno przez ten sąd, a inni młodzi kierowcy dalej będą szaleć widząc brak konsekwencji.

Link do komentarza

Quetz - Czekam więc na reakcję.

Reizen - Nie ma czego wybaczać - na pewno nie spłycasz. Ja też nie wiem, czy bym mógł i chciał wybaczyć. Inaczej - chciałbym wybaczyć, ale też nie mógłbym z podanych przez Ciebie powodów. Wybaczyłbym w wymiarze osobistym, ale nie darowałbym, bo prowadziłoby - tak jak piszesz - do rozpowszechniania takich sytuacji. Na pewne rzeczy nie powinno się dawać przyzwolenia. Koleżanka ze studiów w szpitalu by się udusiła, bo pielęgniarka podała leki, na które była uczulona - nie doczytała w karcie. Takich rzeczy nie można tak po prostu zostawić. Błędy może popełniać każdy, ale szpital to nie dyktando - tu na szali jest czyjeś życie.

Link do komentarza

Tylko cztery (licząc z moim bezużytecznym) komentarze na tak podniosły wpis, który skazany był na milion komentarzy 'znafców' i bardzo rozległe filozoficzne dyskusje na temat życia i śmierci? :huh: Nie nie Qbuś, zrób wpis o tym jak to nikt nie rozumie tego wpisu, bo ewidentnie rzecz dotycząca tej materii musi być szeroko komentowana...

Spłycę jeszcze bardziej dyskusję, jeśli powiem, że o gejach lub lesbijkach twój plan by się powiódł? :)

Link do komentarza

Trudny temat. Jednakże zachęciłeś mnie do owej lektury, słyszałem już wiele pochlebnych słów na jej temat lecz ignorowałem je. Głównie dlatego, że napisał ją Hołownia (nie zrozum mnie źle, lubię gościa), przez co uważałem książkę za coś w stylu "reklamy". Jak widać niesłusznie, idą wakacje będzie można zabrać się za coś poważniejszego.

Link do komentarza
Wybaczyłbym w wymiarze osobistym, ale nie darowałbym, bo prowadziłoby - tak jak piszesz - do rozpowszechniania takich sytuacji

Tak jest chyba najwłaściwiej, ale też łatwo narazić się na głosy o hipokryzji czy dwulicowości - mówi, że wybacza, ale wytacza proces o błąd w sztuce, etc.

Można na to spojrzeć jeszcze z innej strony - to też jest człowiek. TYLKO człowiek, który ma prawo popełniać błędy. Czy taka a nie inna praca odbiera to prawo? Czy gdybyśmy sami popełnili taki błąd, potrafilibyśmy przeprosić i położyć głowę pod topór?

Ciekawe, że śmierć, rzecz najbardziej w życiu naturalna jest dla nas taka straszna i niezwykła. (wiem, banał)

Książek raczej nie kupuję, ale jak natknę się u kogoś albo zobaczę w bibliotece - przeczytam na pewno.

Link do komentarza

Owiec - Przyjemność pisania wpisu o niezrozumieniu mego wpisu zostawiam Tobie. Ja nie mogę, bo nie uważam, że nikt nie rozumie. Ja od początku wiedziałem, że komentarzy będzie bardzo mało.

A poza tym - przyłóż się do pisania komentarzy, bo potworki typu "o gejach lub lesbijkach twój plan by się powiódł" straszą strasznie.

KulawyJohny - Ja tam za Hołownią przepadam średnio, ale mi to nie przeszkadzało. Zresztą książka chyba została napisana nieco przed tym, zanim zaczął brylować w Mam Talent. A sam wywiady są jeszcze starsze.

Sergi - Błąd błędowi nierówny. Chodzi po prostu o odpowiedzialność za błędy. Gdy ja popełnię poważny błąd w pracy, mogą mnie wylać. Gdy błąd popełni np. urzędnik, to często wszystko gra. Z lekarzami też tak bywa - bardzo trudno udowodnić błąd w sztuce. Lekarzy oceniają lekarze - nie da się tego obejść, ale rodzi to pole dla różnych nadużyć.

Link do komentarza

A co to znaczy "zachować się dobrze"? Zaraz się okaże, że dla każdego "dobrze" znaczy co innego. Od siebie powiem, że samo zdrowie fizyczne to nie wszystko. Owszem, to bardzo istotny element życia, ale ważne są także środki do życia, jakość życia, zdrowie psychiczne. A odnośnie wybaczania lub nie. Temu, który wypadek spowodował bym nie darował. Skoro ma się prawo jazdy to powinno się prowadzić na tyle odpowiedzialnie, żeby nie powodować uszczerbku na życiu i zdrowiu innych. Tu nawet nie ma co debatować - winny jak diabli. Odnośnie błędów ratowników i lekarzy, zdarza się. Lekarze mogą być zapracowani, coś może się zapodziać, ratownik działa po presją podczas ratowania życia i to zrozumiałe, że coś może mu się nie udać. Jednak co innego błąd podczas próby pomocy, co innego tworzenie sytuacji (np. jazda po pijanemu), kiedy ktoś traci życie. Zrozumiałbym, gdyby pękła opona, przechodzeń wszedł pod koła na nieoznakowanej drodze, itp., bo na takie rzeczy trzeba patrzeć pod kątem sytuacji jaka powstała. I jeśli poszkodowany lub rodzina poszkodowanych mimo wszystko chce wybaczyć to dobrze o nich świadczy.

Link do komentarza

Skupie się zupełnie na czymś innym tj. na osobie autora. Przywilej zadawania pytań, kierowania perspektywy, narzucania woli i w dalszym planie odpowiedzi ideologicznej jest całkiem obrzydliwe. Tak, ale wszyscy walczymy o dusze innych.

Co do głównego wątku. Jaki jest sens w ogóle o tym mówić? Jeżeli ktoś kogoś stracił, to wie jakie to uczucie. Jest nie do wypowiedzenia. Nie da się odczuć czegoś bez doświadczenia. A wybaczenie? Takie prawdziwe, które spływa na osobę i wyrównuje stosunki z drugim człowiekiem jest jednym z najbardziej oczyszczających uczuć jakie można doświadczyć.

Świat spycha śmierć i cierpienia na pogranicze horroru i medycyny? Czy to ważne? Wcześniej czy później dopadnie każdego.

Link do komentarza
Qbuś - Możliwe, że wcześniej lecz wdarł mi się w głowę pewien obrazek Hołowni i Prokopa promujących książkę w empiku z różnorodnymi kamerami tefałen. Hołownie szanuję gdyż nie narzuca nam natarczywie poglądów chrześcijaństwa i umie podejść do tego z dystansem, w przeciwieństwie do niektórych głów kościoła.
Link do komentarza

Ehh... ostatnio, zmarł mi dziadek, który był dla mnie bardzo ważną osobą, i to na jedną z najgorszych możliwych chorób. Tak więc słowa zawarte w temacie tego wpisu w tej czy innej formie pojawiają się w mojej głowie aż za często.

A co do książki, może przeczytam, ale nie teraz. Na razie nie mam nastroju na czytanie czegokolwiek.

Link do komentarza

Holy.Death - Z tym 'dobrze' też się zastanawiałem. Nawet w ramach jednej kultury czy też społeczności można przecież napotkać osoby o różnych moralnościach. Każdy będzie robił dobrze według siebie, ale dla innych może to wyglądać zupełnie inaczej. Co do błędów lekarzy i ratowników się zgadzam, ale tylko do pewnego stopnia. Nawet prawnie wykształcenie medyczne nakłada na nich większe zobowiązania.

myrmekochoria - Nie wiem do końca do czego pijesz w początku komentarza. Idąc tym tokiem myślenia, trzeba by uznać wszystkie wywiady za obrzydliwe. Dlaczego uważasz, że nie ma sensu o tym mówić? 'I tak to się stanie, więc nie ma o czym gadać?' Nie rozumiem i nie zgadzam się. Akurat podejście do śmierci to pewna część zmian, których doświadcza zachodnie społeczeństwo.

Thug - Wyrazy współczucia.

Mr.ALFik - Kluczem jest ostatnie słowo. Rozmowa. Komentarz czy post to dość ograniczona - opóźniona i spłaszczona forma komunikacji. Zwłaszcza w takich sprawach. Poza tym do końca zrozumieć możesz tylko Ty. Przepraszam za tak zwięzły komentarz, ale tak jak pisałem - to nie sprawa na komentarz.

Link do komentarza

Chyba chodziło mi o to, że wiadomo po jakiej stronie stoi Szymon Hołownia. Wszyscy walczą o jakąś bezsensowną rację która daje władzę nad postrzeganiem innych. Problem w tym, że racji nie ma, są tylko pytanie, a odpowiedzi na nie sytuują ludzi na różnych frontach. Są ludzie bardzo naiwni i zajadli, którzy potrafią walczyć nienawiścią za drobiny sprzeciwu.

Nie ma sensu mówić, o tym bo fundamentem zrozumienia jest doświadczenie, o którym nawet nie sposób mówić. Jak można mówić o śmierci kogoś w kim pokładało się wszystko. Jak można mówić o śmierci dziecka, które nie doświadczyło niewielu najpiękniejszych rzeczy. Rozmowa o tym może być formą wołania o ratunek, ale nigdy nie stanie się formą zrozumienia.

Link do komentarza

Cóż... Ja tam wolę wiedzieć, po której stronie ktoś stoi, niż tego nie wiedzieć. I nie posuwałbym się tak daleko 'racji nie ma'. Bardzo niebezpieczna to droga do ekstremalnego relatywizmu. Nie da się być wszędzie, bo wtedy nie ma nas nigdzie.

Mówienie o śmierci może być sposobem na zrozumienie siebie. Na wyrażenie tego, co się czuje. Ale w pewnym sensie się zgadzam - mówienie o tym 'publicznie' nie jest już tak 'wyraźne'.

A tak na marginesie - jakim cudem pamiętałeś o tym komentarzu?

Link do komentarza

Nie każdy stoi po jakiejś stronie. Da się być nigdzie, wystarczy dać sobie spokój

Mówienie o śmierci może być sposobem na odkrycie siebie na nowo, ale jest to monolog ze samym sobą, gdy prowadzi się go z innymi jest tylko desperackim wołaniem o pomoc i litość. Może jestem okrutny, ale tak jest

Staram się pamiętać gdzie zostawiłem jakiś komentarz. Gorzej z próbą napisania czegoś i wiary w to, że ma to sens.

Link do komentarza

Nie wiem, czy nie jest to po prostu chwyt erystyczny... Ale sam dość kategorycznie wyrażasz swoje zdanie (swoje racje), jak na kogoś, kto twierdzi, że racji nie ma. Na dodatek w bardzo subiektywnych obszarach interpretacji ludzkich uczuć i motywacji.

Link do komentarza

Nie wyrażam żadnej racji. Raczej swoją opinie, która i tak sensu/znaczenia nie ma. Wyrażam się stanowczo, być może, ale to tylko w granicach własnego postrzegania i próbowania tłumaczenia zjawisk i zdarzeń dla samego siebie. (Piękno, które ratuję przed beznadzieją). Choć istnieją sprawdzone rzeczy vel interesowność ludzi bądź proste schematy zachowań psychologicznych (odnośnie mówienia o stracie itd). Biologia, chemia i fizyka, bardzo ciężko je oszukać

Nie jestem zbyt biegły w retoryce bądź sztuce prowadzenia sporów, zresztą też nie mają one sensu, wygrywa ktoś kto ma więcej karabinów zazwyczaj.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...