Kill Team czyli jak Amerykanie mordowali cywilów w Afganistanie
Największy niemiecki tygodnik Der Spiegel opublikował 20 marca serię drastycznych zdjęć, zrobionych przez amerykańskich marines, którzy pozowali nad ciałami zabitych Afgańczyków. Na jednym z nich można było zobaczyć żołnierza, który trzymał za włosy odciętą głowę cywila. Pentagon starał się szybko ograniczyć rozpowszechnienie owych zdjęć, aby nie wywołały one kolejnej fali oburzenia w świecie Islamu, tak jak miało to miejsce po wydarzeniach w irackim więzieniu Abu Ghraib.
Na całym świecie media podchwyciły temat, m.in. New York Times, brytyjski Guardian, o Der Spieglu, który całą sprawę odsłonił na światło dzienne nie zapominając. W polskiej prasie można było przeczytać o tym wydarzeniu w tygodnikach "Polityka", "Forum" i "Przegląd".
Oddział zorganizowany przez Calvina Gibbsa dla zabawy "polował" na afgańskich cywili, zabierając z nich "trofea" niczym myśliwy zabierający poroże łosia. Mowa tu o odciętych palcach, kościach, a nawet zdarzył się przypadek zabrania na pamiątkę ludzkiej czaszki. Kill Team liczył 12 osób. Nikomu w jednostce nie przeszkadzało to co robili jej członkowie. Wyłamał się jedynie Adam Winfield, który powiadomił swojego ojca na facebooku o tym co dzieje się w Afganistanie, zdradzając także, że boi się o własne życie. Podobno Christopher Winfield wielokrotnie informował o tym wojsko, ale prawdopodobnie nie dano wiary temu co mówił. Rozmowę Winfielda z ojcem można przeczytać na stronie tygodnika "Polityka" http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum...a-zabojcow.read.
Aby móc bezkarnie zabijać Gibbs i jego ludzie podrzucali Afgańczykom broń, a później mówili dowództwu, że musieli odpowiedzieć ogniem na atak talibów. Jedna z relacji opisuje jak pewien mułła został przez nich zmuszony do klęczenia w rowie, do którego Gibbs wrzucił granat. Później kazał jeszcze swoim ludziom dobić dogorywającego strzałami z karabinu. W raporcie przekonywał, że mułła chciał rzucić w nich granatem, ale wcześniej zdążyli go zastrzelić. Sierżant nie miał też skrupułów, aby terroryzować własnych podkomendnych, którym groził śmiercią, gdyby odważyli się komuś opowiedzieć, o swoich wyczynach.
Co prawda wojska ISAF odpowiadają "tylko" za śmierć 16% z poległych w 2010 w Afganistanie 2777 cywilów, a talibowie aż za 2/3, ale to wciąż za dużo, żeby zdobyć serca Afgańczyków. Dopóki zdarzac się będa przypadki bestialstwa w szeregach wojsk koalicyjnych, dopóty nie uda się przekonać do siebie ludności cywilnej, co jest równoznaczne z wygraniem tej wojny (choć niewiadomo czy da się ją w ogóle wygrać). Na pewno jednym z pozytywów jest fakt, iż dowództwo US Army wyda surowe wyroki na członków Kill Team. Prawdopodobnie większość spędzi resztę życia za kratami.
Jak żywo przypomniała mi się sytuacja, kiedy Wikileaks publikowało nagranie, w którym żołnierze amerykańscy strzelają do irackich cywilów, gdyż mylnie założyli, że jeden z nich trzyma RPG (choć na zapisie wideo było widać wyraźnie, że to kamera). Tam można jeszcze było powiedzieć, że doszło do pomyłki, ale w przypadku "Kill Team"" o czymś takim mowy zupełnie być nie może. Ci ludzie działali z pełną świadomością swoich czynów, chcąc się rozerwać strzelali do bezbronnych cywilów. Miejmy nadzieję, że ktoś z wojskowych zmądrzeje i nie będzie dochodziło do podobnych sytuacji w przyszłości.
8 Comments
Recommended Comments